Rozdział 2" Zamęt w wiosce"
Grafitka, prowadzona przez Pape smerfa i Wierzbitke doszli do domku.
Który, był na połowie różowy ciemny a droga połowa ciemny fioletowy naprawdę podobały się jej te kolory dobrze dobrali kolory jej dusza artysty szalała z zachwytu.
- Grafitko,rozpakuj się my tu na ciebie poczekamy - Rzuciła jej wierzbitka patrząc na jej torbę na ramieniu
- Ah,racja bym zapomniała!!- Krzykneła zakłopotana patrząc na starsze smerfy obok niej.
Po czym otworzyła brązowe drzwi zamykając za sobą.
Jednak tylko zachwyt był tylko z dworu w środku nie ma już zachwytu.
Czemu każdy smerf musi zawsze mieć szare ściany. Nie podoba, jej się to zmieni to napewno przemaluje tą ściane i namaluje na niej dużo obrazków.
Ale,cóż domek jak domek krzesło szafa ogromne lustro na ścianie wiszące patrzące na ściany. Lustro podoba jej się powiesi obraz na ścianie i lustro będzie podziwiać jej obraz . I jest łóżko, dość sporo pościelone na biało czemu na taki zwykły kolor? To też musi zmienić.
I ostatnie stół stojący na strodku.
- Może być zmienię tu sporo rzeczy ale najpierw trzeba się rozpakować - Rzuciła od niechcenia najgorsza rzecz której nie cierpiała.
Westchnęła od niechcenia z politowaniem że musi to robić.
I po woli zaczęła to robić farby, kartki, pędzle,ołówki,długopisy położyła na stół. Po czym podeszła, do szafy i zaczęła wkładać tam swoje ubrania od niechcenia nienawidzi układać ubrań, ale skoro musi to zrobi to.
Po dłuższej chwili się z tym uwineła i położyła torbe na wieszak który dopiero zauważyła i miał kolor brązowy był z drewna. Dobrze, że pomyśleli o takiej rzeczy że przyda się jej.
Po czym podeszła, do łóżka i położyła się na nie. Wkońcu,wypada wypróbować skoro już tu jest i zaraz ma iść im pomóc z eliksirem. Te Smerfy, grafitce wydawały się dość śmieszne i nieznane jej dotąd ale nie będzie oceniać nikogo, nie znając smerfa. Nagle oczy zaczęły, się jej kleić po jej przemyśleniach a ona się temu poddała usypiając po ciężkiej dwu dniowej podróży pełnej wrażeń.
Wierzbitka i Papa Smerf zajrzeli do grafitki bo dość sporo czasu nie wychodziła gdy czekali a widok jaki ujrzeli zdziwił ich poszła sobie spać.
- Cóż, miała długą podróż dajmy jej odpocząć jutro wszystko zaczniemy - Powiedziała Wierzbitka
- Zgadzam się, z tobą trochę odpoczynku jej się przyda i dobrze wpłynie na nią - Zgodził się Papa Smerf i wyszli z domku grzybka Grafitki.
Na zewnątrz, zastali czekającego Ważniaka
- A gdzie Grafitka? Mieliśmy równo zaraz jak się rozpakuje robi eliksir i mieliśmy nie mieć żadnym opóźnień...
Zaczął Ważniak ale, mu przerwano jakże, ciekawą mowe.
- Ważniaku, Grafitka musi odpocząć jutro zaczniemy robić eliksir jest wykończona po podróży. - Rzucił Papa Smerf
Ważniak, spojrzał zdziwiony ale musiał zaakceptować słowa Papy Smerfa wkońcu Papa Smerf zawsze ma racje.
- Dobrze,ale z samego rana tak? Bo wiadomo mieliśmy robić jak najszybciej eliksir kiedy przybędzie- mówił Ważniak
- Tak, z rana. - Oznajmił, Papa Smerf odchodząc od Ważniaka i kierując się do swojego domku grzybka.
Grafika, otworzyła swoje oczy i od razu wiedziałam gdzie się znajduje nie wiedziała która jest godzina ale zaraz po chwili się powiedziała słysząc donośny krzyk Ważniaka.
- Jest północ wszystkie Smerfy idąc spać!- Słyszała jak mówił przez jakiś dyktafon czy coś w tym rodzaju gdy wyjrzała zobaczyła jak na czymś jeździł. Po chwili zamknęła okno.
- Mam,coś do zrobienia a nie spać - Powiedziała wstając i kierując się do swoich farb.
Szybko podniosła farby biorąc do ręki i kierując się do ściany.
Postanowiła, zaświecić latarke smierszcyk by Ważniak, ją nie nakrył na gorącym uczynku kto wie co on wtedy zrobi? Nigdy, nie wiadomo.
Bynajmniej, Grafitka jeszcze tego nie wiedziała.
Postawiła, swoją latarke w fiolce i wzięła się do pracy gdy światło padało na ściane.
Umoczyła, pędzel i zaczęła rysować na ścianie rysunek. Wpadła, na pomysł narysować Lisa biegnącego w górach. I szybko wzięła, się za realizacje jej pomysłu rysunku.
Pędzel dotykał ściany tworząc czarną farbą Lisa biegnącego w górach i jego mina cieszyła się niedaleko było widać trawe.
Spojrzała dumnie na czarny szkic farbami i zmieniła farbę na rudą kolorują.
Już nie słyszała głosu Ważniaka co oznaczało że koniec jego patrolu.
Albo może dlatego że robienie tego szkicu zajęło jej dwie godziny a Ważniak nie będzie przez dwie godziny gadać to samo. Choć znając go, to by gadał wymądrzając się z tego co zauważyła gdy mówił o jej Gryfie.
Szybko odrzuciła te myśli i wróciła do rysowania kolorując rudego lisa widząc tylko przez okno że robi się coraz widniej ale nie przejmuje się tym dla niej najważniejsze było jej dzieło sztuki niż sen sztuka, czasem wymaga nie przespanej nocy.
Gdy skończyła kolorować rudego lisą wzięła ciemniejszy, rudy kolor robiąc cienie na jego rudej sierści patrząc jak dobrze jej to wychodzi.
Rysowanie pomagało jej się przenieść w inny wymiar gdzie była tylko ona i rysowanie skupiona by wszystko dobrze wyszło.
Po sporym czasie wzięła się za kolorowanie i cieniowanie gór które z nielicznych zajęły jej dużo czasu gdy patrzyła że robi już się widno.
Zaraz po skończeniu w swoim rysunku na ścianie wzięła się za kolorowanie trawy ciemny zielonym ciemniejszym niż czapka dzikusa, smerfa który pomógł jej znaleźć drogie do wioski smerfów. Odwróciła, te myśli i wróciła do malowania.
Zamoczyła pędzel w farbie, poczym trochę delikatnie w farbie by dobrze to kontastowowało ze sobą.
Kończąc trawę zmieniła kolor na ciemny zieleń robiąc piękne delikatne cienie. Po czym jeszcze czarną farbą poprawiła linie które zrobiła.
Malując, zauważyła że już się rozwidniło większość nocy siedziała nad jej dziełem sztuki.
Ale,nie przejmowała się tym wkońcu dobrze jej to wyszło odłożyła pędzel do wody.
I spojrzała na jej cudny obraz na ścianie na ten widok jej usta się uśmiechnęły widząc ten obraz.
Lis, uśmiechający się i biegnący w górach niedaleko była trwa.
Grafitke, ucieszyło te dzieło. Spojrzał po chwili na pędzel i farby na podłodze nie chciało jej się tego sprzątać.
Rano, to zrobi a już jest widno.
Jeszcze, raz spojrzała na swoje dzieło nie pisząc i ciesząc się i wróciła do łóżka zostawiając swój bajzel na podłodze. Gdy tylko się położyła patrzyła się na swój cudowny obraz waląc nogami o łóżko niemal nie skacząc.
- Jest, taki cudowny. - Rozmarzyła się
I przekręciła się na poduszce ale tylko z jednej pozycji zmieniła na drugą nie mogą zasnąć czując tylko ekscytacje i myśląc o jej obrazie.
Podobno, gdy w głowie ma się za dużo myśli nie można usnąć cóż w przypadku Grafitki to się sprawdzało.
Dopiero, gdy mocno się rozjaśniło jej powieki się zamknęły i usneła.
Ale jej sielanka snu nie trwała długo dokładnie dwie godziny później usłyszała Ważniaka przez dyktafon
- Godzina 8 wstajemy smerfy! - słyszała głośno mówiącego ważniaka
- Nie, ja chce spać- mruknęła, do siebie i nakryła się poduszką na głowe tłumiąc ten wrzask i udało jej się to zagłuszyć minimalnie, mimo iż nadal trochę to słyszała to jej powieki wróciły do snu.
Grafitka sobie dobrze spała gdy dokładnie o 8:30 Ważniak zapukał do jej drzwi a gdy nikt nie otwierał to wszedł.
Widok jaki tam zastał zdziwił się ona spała wszystkie smerfy wstają równo. No może oprócz śpiocha.
- Wstawać już 8:30!- Krzyknął przed dyktafon który jeszcze przy sobie miał
A ta jak oniemiała poderwała się otwierając oczy i podnosząc poduszkę z twarzy.
- Co?-Spojrzał zaspana
- Nie podziękuję,idę spać - mruknęła do niego ledwo jeszcze rozpoznając obraz by położyć z powrotem poduszkę i przetrzeć oczy widząc Ważniaka.
- O cześć Ważniaku - Rzuciła zaskoczona widząc go
- Wstawaj trzeba robić eliksir każdy smerf wstaje równo Papa Smerf zawsze mówi każdy Smerf musi wstawać równo..- Zaczął Ważniak
- Nie- Przerwała mu
- Dzięki,ale ja wstanę o 12 i dopiero wtedy robić możemy eliksir teraz jestem zbyt śpiąca - oznajmiła patrząc na Ważniaka poważnie.
- o 12 to jemy obiad trzeba zacząć robić teraz eliksir smerfy wstają rano i zaczynają pracę teraz - mówił ważniak patrząc na nią przez swoje okulary.
- To zaczniemy robić po obiedzie teraz jestem zmęczona!- Rzuciła już wkurzona troche na Ważniaka że nie może się wyspać.
- To potrzebne jest na teraz i zaczynamy robić eliksir robić teraz wstawaj- spojrzał na nią Ważniak
- Każdy Smerf musi wstawać równo by pracować - Znów spojrzał na nią leżąca wygodnie w łóżku pod kołderką.
Dość, ona tego nie wytrzyma.
Szybko, podniosła się z łóżka i wypchnęła Ważniaka za drzwi.
- Wstanę dopiero o 12! teraz muszę się wyspać!- Krzykneła, do niego trzaskając drzwiami.
Spowrotem, położyła się wygodnie spać bo jej oczy lepiły się by spać
Ważniak, szybko pojechał na surfwayu do Papy Smerfa wpadając tam natychmiast.
- PAPO SMERFIE!!- Krzyknął Ważniak od razu
- Grafitka, nie chce wstać!! Mówi że dopiero wstanie o 12! I po obiedzie będziemy robić eliksir bo teraz jej się nie chce!- Powiedział, od razu Ważniak patrząc co zrobi z tym Papa Smerf.
Starszy Smerf, zdziwił się tą wiadomość ale jeśli chce spać to dadzą się jej wyspać wkońcu śpioch może spać całe dnie i nie pracować,maruda zazwyczaj siedzi i rzadko pracuje.
- Może, być po obiedzie dajmy się jej wyspać - Oznajmił Papa Smerf patrząc na Ważniaka
- Dobrze,niech tak będzie - odrzekł Ważniak.
I wyszedł, z Lobarotorium Papy Smerfa.
Zanim, wsiadł na swojego surfway dopisał do listy którą robił codziennie napisał" Obudzić Grafitk'e przed obiadem. "
Grafitka, była pogrążona w jej piękny śnie gdzie mogła zwiedzić każdy zakątek i malować tam obrazy które pragnęła namalować. Jej ukochane życie z obrazami to co zawsze, pragneła.
- Wstawać już 12!- Usłyszała krzyk
Szybko, na ten krzyk otworzyła oczy Ważniak i dyktafon ją witajo jakże wesoło...
- Ah, już 12?- zapytała przecierają oczy i patrząc na trochę rozmazany obraz Ważniaka przed jej oczami
- Tak,zaraz obiad każdy smerf wie że o 12 jemy obiad - Powiedział
- Dobra, zaraz wstane - Westchnęła
- Poczekam,na ciebie na zewnątrz żaden Smerf nie spóźnia się - oznajmił
No to pięknie, każdy tylko nie Ważniak! To się doigrała.
Westchnęła i szybko ubrała się w swoje ulubione ubranie granatowa czapka z piórem drugie pióro włożyła we włosach następnie bluzka koloru widnego granatu potem spódnica o kolorze ciemnym fioletowym na której na dole spódnicy są w poziomie pięć kresek naszyte i na końcu założyła pas o widnym fioletowy z kieszonkami oraz na ręce z liści obłożenie które nosi założyła szybko buty koloru widnego buraku.
Szybko, związała włosy w dwa kucyki biorąc małe garści włosy gumkami koloru widnego fioletu. Resztę włosów miała rozpuszczone szybko przejrzała się w lustrze wyglądała dobrze jak ona jej pół grzywki jest i włosy wpadające trochę na jej twarz może wychodzić.
Ubrana, podeszła do drzwi.
- Mógłby, być to każdy ale nie Ważniak - mruknęła niechętnie i westchnęła
Otworzyła, i czekał na nią na swoim smurfwayu.
Zamknęła drzwi i wyszła do niego
Ważniak zaczął coś mówić gdy szła obok niego ale Grafitka w żadnym wypadku go nie słuchała po prostu wyłączyła tryb słuchania Ważniaka.
Inne Smerfy, patrzyły się na nią przyglądając się jej byli zaciekawieni.
- Ej, Ważniak jakie te twoje rady są ciekawe, jak poruszać się po drodze i ruchu drogowego czy jakaś encyklopedia twojego autorstwa. - Zaczęła Grafitka ziewając.
- Ale za dużo tu twoi rad i to jakaś kpina zabawmy się Ważniaku!!- Krzykneła do niego
A inne smerfy patrzyły się z zaciekawieniem
- Ważniaku - Chwyciła go pod ramię
- Zaśpiewaj ze mną "Hej Ho! Hej Ho!" - Zaczęła Grafitka.
- Co?- Spojrzał na nią w szoku
- Śpiewaj że mną Ważniaku dzień się dopiero zaczął a ty marudzisz jak stary zrzęda!- Zaśmiała się z Ważniaka.
- Śpiewaj, że mną Hej, Ho Hej, Ho! - zarecytwała Grafitka podskakując na swoje słowa i śmiejąc się ciągle podskakując na swoich butach.
- Po pierwsze, teraz mamy obiad a nie czas żeby się bawić smerfy mają mnóstwo pracy i smerfy śpiewają Lala lala - Powiedział Ważniaka przemawiając swoją mową.
Grafitka, na to tylko ziewneła nawet nie kryjąc że ją to nudzi
- Każdy Smerf wie że smerfy śpiewają Lala lala i o tej twojej...- Zaczął Ważniak ale nie zdążył dokączyć bo mu przerwała.
- Dość!! Dłużej tego nie wytrzymam!!- Krzykneła do niego
- Błagam ucisz się!- Rzuciła do niego
- Ale nie powiedziałem jeszcze o...- spojrzał na nią Ważniak.
- Nie, dajesz mi wyboru - Powiedziała, stanowczo na niego patrząc.
- Mówiono mi jeśli nie możesz się dogadać z problemem to się go pozbądź - Zaczęła Grafitka i spojrzała na Ważniaka na surfwayu który był obok niej
Szybko ręką złapała Ważniaka i ściągnęła go z pojazdu ale niestety nie ma tyle siły ile oni
- Ej,co ty robisz?!- Krzyknął w szoku
- Nie widać, Ważniaku zamierzam cię związać liną i oddać w ofierze. - Wyjaśniła mu
Zaciekawiony, Zgrywus podszedł do niej.
- Pomogę ci- Zaśmiał się Zgrywus
- Uwielbiam,żarty a ten wydaje się przekomiczny!!!- Zaśmiał się Zgrywus śmiejąc się i złapał Ważniaka.
- I przyniosłem line na związanie - pokazał linę w dłoni podnosząc ją do góry pokazując że ma.
Droga, była teraz pustą a żadnych smerfów oprócz nich nie było oprócz Zgrywus, Grafitki i Ważniaka.
- Już cię lubie! To wiązemy!! - Krzykneła do Zgrywusa podskakując
Trzymany przez Zgrywus'a Ważniak Został, w kilka sekund związany przez Zgrywus'a i Grafitk'e mocno liną że nie był by w stanie jej rozwiązać.
- Wy, dwoje doigracie się za swoje!- Powiedział związany Ważniak.
Ale,oboje zignorowali jego słowa po prostu puścili je w niepamięć.
Zgrywus, szybko jeszcze zapakował Ważniaka w pudełko.
- Chodź, dostarczymy to pracusiowi się zdziwił gdy zobaczy Ważniaka w pudełku!- Zachichotał Zgrywus a na samo to wyobrażenia chciało mu się śmiać.
- Chciałam złożyć go w ofierze waszemu Gargemel'owy - Zaczęła mówić
Grafitka, jeszcze nigdy nie spotkała Gargamela i nie wiedziała jak wygląda.
- Gargamel, to nawet Ważniaka nie chce zawsze gdy złapie Ważniaka mówi " O nie to ten w okularach albo to ten przemadrzalski " Nie przepada za nim. - Zaśmiał się z tego Zgrywus.
O kurde, nieźle że nawet najgorszy wróg niecierpi Ważniaka.
Grafitka,i Zgrywus dotasczyli prezent do warsztatu Pracusia i szybko się ulotnili zostawiając tak Ważniaka.
Po czym oboje ruszyli na obiad, gdy Grafitka doszła za Zgrywusem na obiad zdziwiło ją jak te Smerfy przy niej się zaczęły zachowywać
- Może usiądziesz na moim miejscu! - mówił któryś Smerf
- Nie na moim! - Powiedział Kolejny
Dziwiło, ją ich zachowanie zamrugała parę razy oczami że nie śni jej się to.
Ale to nie był sen.
Oni, naprawde się tak zachowywali.
Ale,skoro ma 100 wolnych miejsc to korzystać czemu by nie ? Wkońcu sami proponują jej
W sumie, to całkiem miłe że odstępują jej swoje miejsca.
Uśmiechnęła się,letko i usiadła na miejscu które było na środku.
Zaraz po niej usiedli inne Smerfy i zajęły swoje miejsca
Nagle zaczeli, jeść a raczej walczyć o każde jedzenie jakby jutro miało nie być jutro żarcia przepychali się i zabierali sobie na wzajem żarcie.
Grafitka, patrząc na ten zamęt dołączyła do tej zabawny zabierania żarcia sobie na wzajemnie i zaraz szybko zjadając żarcie które się zdobyło.
To była walka, o jedzenie której żaden Smerf nie chciał przegrać.
Papa Smerf, jak zawsze patrzył na to z politowaniem na jego kochane smerfy. Gdy Smerfy, walczyli o żarcie bijąc się o każdy kęs żarcia.
Zdecydowanie, nie mieli żadnych manier jedzenie przy stole była tylko walka o żarcie.
Grafitka, fajnie bardzo bawiła się walcząc o żarcie i jedząc na raz żarcie.
Wkońcu, dali jej taki przykład a ona ich naśladowała że tak wolno robić.
- Ej,oddawaj to moje żarcie!- Krzyczał jaki Smerf
- Nie bo moje! - Krzyknął kolejny
- Moje! - Krzyczał następny
Czysta, wojna o żarcie.
Grafitka, sprytnie zabrała jedzenie kłócącymi się smerfom
- EJ TO NASZE!!!- Krzyknęły na nią smerfy
A ta niczym dzikus, wepchała na raz żarcie i połykając od razu.
I uśmiechnęła się, triumfalnie wygrywając.
Nim się obejrzeli podczas ich wojny o żarcie już nie było żarcia.
A na samym, stole tylko puste talerze z resztkami po jedzeniu walały się tylko okruszki.
( walka o żarcie jak o cukier pod sklepem xD ~nosakaya~)
Papa po patrzył jak zwykle z uznaniem Smerfetka jak zwykle była do tego przyzwyczajona ale była zdziwiona że i Grafitka dołączyła do walki o żarcie między smerfami.
A teraz były tylko okruszki na stole smerfy wstały od stołu i zaczęły ruszać w swoje strony.
Grafitka, ruszyła w strone warsztatu Pracusia chciała usłyszeć jego zdziwienie gdy zobaczy albo usłyszy wrzask jak otwiera pudełko a tam Ważniak związany!
Gdy, była niedaleko warstatu ustał obok niej Zgrywus i razem patrzyli stojąc gry pracuś wchodzi do warsztatu.
Pracuś, zdziwiony ogromną paczką otworzył ją natychmiast.
I jego oczy od razu pokazały zdziwienie gdy zobaczył Ważniaka!
- O ja cię Ważniak w pudle!- Krzyknął zdziwiony
- Za co mnie to spotyka - Westchnął, trochę niechętnie, wiedząc że zaraz coś będzie gadał przemadrzając się
- Te Smerfy mnie związały Grafitka i Zgrywus ja im pokaże tym smerfom jeszcze się doigrała niech tylko się dowie...- Zaczął Ważniak
Pracuś jak najszybciej rozwiązał Ważniaka i wypokał go że swojego warsztatu że poleciał.
- Wypad z mojego warsztatu! - Krzyknął i trzasnął drzwiami
- Nie ma jak to majstrowanie- Rozmarzyła się Pracuś uśmiechając się do tego. Co by dalej z majstrować? Zamyślił się na chwile, bardzo kochał tworzyć nowe rzeczy.
Grafitka i Zgrywus gdy widzieli jak Ważniak poleciał tylko zasmieli z tego Ważniak się doigrali i dobrze.
W sumie Ważniak, codziennie się doigrywał i dostawał za swoje wykopując go w dal.
- Ale,co ja takiego zrobiłem?- Powiedział Ważniaka gdy leciał wykopany przez Pracusia.
Grafitka, nie mogła cieszył się długo przerwo gdyż wykopany Ważniak szybko znalazł się obok niej.
- Ty! idziemy do Papy Smerfa! Robić eliksir- Rzucił jej
Grafitka podkręciła na to głową ale nie miała wyboru i Ważniak był wkurzony jej zachowaniem ale zasłużył.
Ciekawe, czy chce się na niej zemścić?
Po chwili oboje znaleźli się u Papy Smerfa gdzie czekała już Wierzbitka z Papą smerfem.
Uśmiechnęli się, oboje do niej przyjaźnie.
I powoli wszyscy zaczęli się brać do tworzenia eliksiru
Papa Smerf dodawał różne fiolki Wierzbitka, też coś dodawała gdy była kolej Grafitka
- Wiem, spróbujmy tego - Powiedziała biorąc jedną z fiolek.
I doddała ją i to był jej błąd od razu wszystko wybuchło i wszyscy którzy się tam znaleźli teraz byli w szadzy.
A ona tylko dodała liść dębu do eliksiru.
Nigdy,nie spodziewała się że te liście mogą być wybuchowe.
Tworzyli, eliksir który zatrzyma Gargamela trochę w czasie a Smerfy będą mieć więcej czasu na ucieczke.
Ale to bez skutku.
Nic, nie wychodziło
- Ty! Wybuchłas laboratorium Papy Smerfa!!!- Krzyknął od razu Ważniak.
- Przepraszam, przecież każdemu może, się zdarzyć!- Westchnęła trochę smutna że nie udało jej się z pomocą z tym eliksirem.
- Ważniaku, uspokój się ten eliksir jest trudny do zrobienia Grafitka ma dziwny po prostu sposób na eliksir może następną razą wyjdzie - Rzucił Papa Smerf.
- Dokładnie,jutro też jest dzień można zacząć od nowa - Uśmiechnęła się
- To jutro po obiedzie- Powiedziała i zostawiła ich wszystkich troje
Naprawdę,chciała pomóc ale nie wyszło jej i nie mogła nic na to teraz poradzić.
Papa Smerf, doskonale wiedziała że ten eliksir jest trudny do zrobienia i od razu nie wyjdzie.
Szybko obtarła, czarną szadze na twarzy po eliksirze by wygląda jak smerf a nie być umazaną.
I zaczęła szybko iść by znaleźć się w swoim domku musi coś wymyślić by eliksir się udał.
Nie chce być smerfem, któremu nic nie wychodzi.
Grafitka, chce pomóc i być przydatna niż nie potrzebnym smerfem.
Chciała pomóc obiecała nie chciała łamać obietnic.
Westchnęła idąc próbując trafić do swojego domku
- Przepraszam! przepraszam lece!- Usłyszała a nim zdążyła się zorientować oberwała wiadrem wody na twarzy i na jej czarnych włosach.
A obok niej, upadł smerf,któremu czapa opadała na oczy.
- Bardzo cię przepraszam! Nie chciałem wylać na ciebie wody - zaczął Smerf
- Przez przypadek, wpadłem naprawdę przepraszam - mówił do niej patrząc na nią.
Ale, ku zaskoczenia smerfa nie usłyszał żadnego krzyku z jej ust tylko się uśmiechneła do niego. Nie wydarła się na niego jak zawsze słyszał to z ust smerfów gdy zawsze,na nich przez przypadek wpadał.
Spojrzała na niego i rzuciła
- Hej, ciamajdo to nic takiego nic się nie stało - Zaśmiała się do niego. Wkońcu to tylko trochę zimnej wody a dzień jest słoneczny i zaraz po tym nie będzie śladu.
- Naprawde?- Zdziwił się po raz pierwszy od dawna reakcją jakiegoś smerfa i tym kimś była Grafitka.
- Tak!- Zaśmiała się i udała jakby się przewalała i usiadła obok niego.
Inne smerfy,z boku spojrzały na to zdziwione normalnie byli mega w szoku
- Wkońcu, każdemu zdarzy się przewrócić więc to nic takiego gdy się przewrócisz przecież zawsze można wstać i zrobić to od nowa. - Oznajmiła, mu uśmiechając się do Ciamajdy.
Dziwiąc tym ciamajde
- Chyba masz racje - rzucił jej
- Dobra!- Klasnęła w ręce
- Którędy do mojego domu?- Zapytała się go patrząc na niego i podnosząc się
- Idź prosto potem skręć w lewo i będzie twój dom - pokierował ją Ciamajda
- Dzięki - odparła i już jej nie było pobiegła tam i szybko się znalazła przy domku dobrze, ją pokierował.
- Grafitko, jestem smerf Reporter - Nagle odezwał się smerf
Zdziwiona, otworzyła szerzej oczy gdy była przy drzwiach a tu nagle jakiś smerf z nienacka ją zaskakuje.
- Cześć?- Odwróciła się, niepewnie do smerfa w kapeluszu koloru brązowego.
- Co opowiesz drogim czytelnikom gazety o swoim miejscu zamieszkania i swojej wiosce w której mieszkałasz? - Zaczął Reporter
Reporter,jak zwykle szukał jakiejś plotki tematu do jutrzejszego wydania by smerfy chciały czytać. I teraz, tym kimś była Grafitka.
- Ale, zabawne naprawdę mam udzielać wywiadu?- Zachichotała niedowierzając i śmiejąc się z niego.
- Oczywiście! Proszę cię o wywiad!- Rzucił Reporter
- Było tak od razu opowiem ci wszystko co chcesz wiedzieć - zaczęła
Reporter, chciałb powiedzieć że o to pytał.
- Zanijmy, od tego że przyniósł mnie w burzliwa noc bocian - Rzuciła mu
Ale nie o to mu chodziło
- Możesz opowiedzieć na te wcześniejsze pytania - rzucił
- Ależ, pewnie zaraz nie doszłam jeszcze do tego jak spaliłam wioske przez przypadek i podróżowałam i rysowałam obrazy!- mówiła na jednym wdechu!
- Coś mi mówi że zostaniemy wspaniałymi, przyjaciółmi Reporterze - oznajmiła mu
- O rany - rzucił, zdziwiony tym Reporter ale nie przeszkadzało mu to był zaciekawiony nowinami od Grafitki a ona mu szczerze chciała wszystko opowiedzieć. Przynajmniej, tak mu się wydawało
- Co do tej wioski spalonej ci powiem że spaliłam swoją wioske 2 lata temu ale to nasza tajemnica bo jesteśmy przyjaciółmi i to było przez przypadek - Oznajmiła mu
Potem Grafitka dalej mówiła
- zacznijmy od tego że Ważniak mnie irytuje i mam go dość po pierwsze jeszcze tam mieszkam nie wyprowadzam się stamtąd co myślicie że gdzieś się wyprowadzam gdzie mam się wyprowadzić?- Rzuciła
- No tutaj się wprowadzić do naszej wioski smerfów czytelniczy myślą że myślisz nad tym - Rzucił Reporter
- Nie, myślałam nad tym mówiąc szczerze nad wyprowadzką z mojego miejsca zamieszkania podoba mi się tam - oznajmiła
- A jak jest w twoim miejscu zamieszkania?- Zapytał Reporter
- Myślę, że jest bardzo dobrze. Jest pełno gryfów które żyją niedaleko wioski i polują na inne zwierzęta. I patrząc na to że spaliłam raz wioskę przez przypadek a potem, ukrywałam się przez 2 lata podróżując, ale potem wróciłam i się pogodziliśmy mogę powiedzieć że jest całkiem fajnie!- Oznajmiła mu
- Coś mi mówi że ten artykuł to będzie sensacja!- Pomyślał Reporter
- Gdzie podróżowałas przez 2 lata ?- zapytał ją
- Różne, miejsca byłam na pewnej wyspie, raz to była plaża nawet oceany. Ale, bardzo kocham moje góry zwiedziłam sporo miejsc - Rzuciła mu
- A potem, jak wróciłam do wioski nadal podróżuje raz na jakiś czas wkońcu w takich miejsca w których się nie było najlepiej rysuje się obrazy które kocham najbardziej - Oznajmiła mu
- A czemu nie chcesz z nami zamieszkać na stałe?- Zapytał
- Cóż nie lubię wstawać, rano a tu mi każą rano wstawać - Oznajmiła
- nie, sądzisz że to dziwne będąc jeden dzień w tej wiosce a tu chcą bym została to dziwne - Rzuciła
- Dziękuję, za reportaż jutro dostaniesz pierwsze wydanie - Rzucił Reporter
I Smerf, żegnając się z nią poszedł zachciało jej się nagle do kibelka a niestety smerfy nie mają łazienki w domku i szybko podbiegła do kibelka na szczęście nie było żadnej kolejki i mogła skorzystać z niej pierwsza.
Gdy wyszła zaczeła znów iść do swego domku ale nagle zaskoczył ją smerf który nagle wyskoczył z nienacka zaskakując ją.Dzikus.
- Dzikus przyniósł piękny bukiet gąsienic dla Grafitki - Uśmiechnął się, pokazując trzy gąsienice w jego ręce uśmiechające się do niej.
- ... - Nie wiedziała co ma w tej sytuacji zrobić.
- Ah,dzikusie jakie to hojne em... dzięki ? Za gąsienice ale może je wypuść - Rzuciła mu.
- Dzikus,zrobi wszystko dla pięknej Grafitki - Uśmiechnął się, puszczając gąsienice które zaczęły gdzieś pełzać.
A Dzikus, zaczął robić do Grafitki maślane oczy.
Nie wiedziała, co robić w takiej sytuacji. Nie znała,go za bardzo pomógł jej i wydawał się miły, zabrał jej cukierki.
A teraz, nagle wręcza jej bukiet. To dziwne.
- Jesteś,taki miły Dzikusie dzięki - Rzuciła nie wiedząc co ma na to odpowiedzieć Dzikusowi.
- W sumie to zjadłam, bym coś - Rzuciła z nienacka próbując pozbyć się Dzikusa.
- Dzikus zdobędzie jedzenie dla Grafitki już pędzi do lasu - Powiedział i ustał na czterem noga jak by zaraz miał biec.
- Co ? Czemu do lasu?- Zdziwiła
- Piękna Grafitka, nie wie Dzikus mieszkać w lesie - Uśmiechał się do niej
Smerfka, zdziwiła się tą nowiną.
- To powodzenia Dzikusie - odparła mu
A Dzikus, po pędził do lasu za jedzeniem.
- Dzikus,wydaje się ciekawym smerfem - Mruknęła do siebie idąc przez wioskę zaciekawiona tym smerfem on jedyny był ciekawszy. I nie, czepiał się o nic.
ੈ✩‧₊˚ੈ✩‧₊˚ੈ✩‧₊˚ੈ✩‧₊˚ੈ✩‧₊˚ੈ✩‧₊˚ੈ✩‧₊˚ੈ✩‧
Rozdział ma 4046 słow
W następnym, rozdziale będzie więcej Dzikusa!^^ W tym go jest mało bo to ich początki.
Mam nadzieje, że się podoba ^^
Do następnego
28.04.2024r.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro