6. Stereotypy naszą religią, czyli kilka słów o dyskryminacji
Ostatnimi czasy na świecie dzieje się tak wiele, że ktoś na górze ewidentnie przegrał w kości, a zamiast gradu piorunów jesteśmy bombardowani kolejnymi kataklizmami. Ktoś zje nietoperza, a gdzieś indziej płonie Australia albo zapada się ziemia. Sznur katastrof ciągnie się i ciągnie, a końca nie widać. Na szczęście rok 2020 dobiegł końca, a my jedynie możemy mieć cichą nadzieję, że jego następca okaże się znacznie łaskawszy, a w międzyczasie posłuchać moich wynurzeń — zainspirowanych naszym rodzimym poletkiem.
W tamtym roku nie tylko Ameryka nie narzekała na brak wrażeń, ale również i my mieliśmy ich pod dostatkiem. Jednym z nich bez wątpienia był Strajk Kobiet. Rozgrzał on na nowo dyskusje dotyczące dyskryminacji — choć nie tylko ten temat poruszył — kobiet w naszym kraju, ale i też na świecie. Jednak nie zamierzam dyskutować tu na tematy polityczne, a jedynie skupić się na tytułowych stereotypach ich genezie, a także jak to ma się z brakiem akceptacji siebie oraz jakie skutki, tak naprawdę za sobą niesie.
ZBIOROWA DYSKRYMINACJA, CZYLI STEREOTYPY TU I TAM
Ameryki nie odkryję stwierdzeniem, że niechęć — będącej źródłem wszelkiego rodzaju stereotypów, nawet tych najgłupszych — ma różne oblicza. Jedne mogą wydawać się pozytywne... dla jednej grupy społecznej, a dla drugiej wręcz przeciwnie.
Myślę, że światowym szablonem, który chyba na stałe wkradł się do głów społeczeństwa, jest wizja prawdziwej kobiety i mężczyzny. Oczywiście nie pojawił się on tak nagle. Nie. Od pokoleń kształtował nasze umysły nawet gdy my sami nie byliśmy w planach.
Jego piętno idealnie obrazuje popkultura. To, jak świat był postrzegany przez minione pokolenia, świetnie portretują księżniczki Disneya. Weźmy pod lupę pierwszą z nich, czyli Śnieżkę. Lubię ją nazywać mimozą, gdyż to słowo idealnie obrazuje jej charakter, a raczej jego brak. „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków" z 1937 roku perfekcyjnie oddaje swoje czasy. Jest ich uosobieniem, bo tym są filmy bądź inne media — komentują lata, w których powstały, odzwierciedlają je, będąc źródłem informacji dla przyszłych pokoleń. Najnowszą produkcją spod szyldu Myszka Miki, mającą damską bohaterkę jest „Vaiana: Skarb oceanu" (2016), a na horyzoncie już czai się „Raya i ostatni smok". Skupię się jednak na Vaianie lub, jak kto woli, Moanie. Porównując zwykłą dziewczynę z plemienia widać drastyczną różnicę w tym jak zmieniła się kreacja damskich postaci. Aczkolwiek mimo wielu zmian w tej materii optyka ludzi nadal wydaje się być w rozkroku pomiędzy patriarchatyczną wizją świata a tą bardziej liberalną.
Niestety kultura/popkultura nie tylko jest swoistym wehikułem czasu, ale niczym te czipy Billa Gatesa podświadomie zakorzenia w nas pewną myśl, która to mimochodem rzutuje na naszą egzystencję. Widzimy. Słuchamy. Myślimy. A na samym końcu wysuwamy wnioski. I tak oto powstają różnego rodzaju krzywdzące stereotypy, ale to nie tyczy się tylko przedstawicielek płci pięknej, choć nie przeczę, że serwowanie przykładami i argumentami w tym przypadku jest o wiele łatwiejsze, bo dużo myśleć nad nimi nie muszę, lecz istnieje druga strona barykady.
Trudno mi mówić o opiniach, jakie przyległy do panów, ale to nie dlatego, że ich nie ma — one są, ukryte pod płaszczykiem ich braku i to jest największy problem. Moja trudność jednakże przejawia się tym, że nie doświadczyłam ich na własnej skórze z oczywistych względów. Na moje szczęście mam brata i kilka obserwacji z życia, którymi się z podzielę.
Złoty bilet, złota klatka i ta mniej złota.
Spora różnica wieku między mną a moim bratem sprawiła, że mogłam być naocznym świadkiem tego jak dorasta. Mało tego mogłam się poczuć, jak moi rodzice, bo i mnie dosięgła różnica pokoleń. Jednym słowem to bardzo ciekawe doświadczenie w psychologicznym tego słowa znaczeniu, a także swego rodzaju kontrast. Jak na dłoni widać różnice, z których sprawy nawet nie zdawałam lub nie uderzały mnie aż tak bardzo, dopóki nie miałam ich tuż pod samym nosem.
Zapewne słyszeliście zwrot „Chłopaki nie płaczą" albo „Nie bądź baba, nie rycz" czy inne tego typu frazesy, które z komplementami nie miały wiele wspólnego. I tu ponownie mogę posłużyć się Disneyem, bo my mieliśmy piękne i idealne księżniczki, a panowie mieli przystojnych i idealnych królewiczów. Oni zabijali smoki, a białogłowe czekały na ratunek wybranka. Prosty schemat, który w nieco odmienionej formie możemy obserwować do dziś. Role, które narzuciło społeczeństwo może kiedyś miały rację bytu — choć szczerze wątpię — to teraz są niczym innym, jak zwykłym archaizmem. Jednakże wyjście z narzuconej funkcji bardzo często pojawia się z ostracyzmem (tu polecam obejrzeć film Dema pt. „PROBLEMY MĘŻCZYZN — jakim mężczyzną być?") i szczerze powiedziawszy — w moim odczuciu — mocniej to dotyka przedstawicieli płci męskiej (jednak nie jest zero-jedynkowe, a zawsze trafią się wyjątki). A dzieje się tak, ponieważ na przestrzeni tych długich lat przywykliśmy do tej jednej kobiety, co wychodzi poza narzucone standardy — nawet gdy ona sama nie ma przez to kolorowo. Istnieje takie ładne określenie, na osobowość takiej jednostki — chłopczyca. Z biegiem czasu takich „chłopczyc" jest coraz więcej, a co za tym idzie, ich obecność nie jest już czymś niepowszechnym. Jednak gdy analogicznie do sytuacji na miejscu damy chłopaka reakcje w najlepszym przypadku są mieszane. Do jego obecności społeczeństwo jeszcze nie przywykło, bo tak naprawdę dyskryminacja to nie jest coś, co można łatwo sklasyfikować czy nawet logicznie wyjaśnić, gdyż niekiedy wytłumaczenie pewnych zachowań wymyka się prawom psychologii oraz socjologii. Składa się ona z bardzo wielu czynników i jest dość plastyczna, a czasem pojawia się tam, gdzie najmniej byśmy się jej spodziewali, „bo przecież tak jest od dawna". Powiedzieć, że ten ma lepiej, a ten ma gorzej to tak, jak nie powiedzieć nic. Co najwyżej może nam się tak wydawać, a jak jest, to wie tylko ta osoba. Nikt inny. Jednym jest dobrze „w szufladce". Inni się w niej duszą i chcą wydostać.
I to jak my czujemy się w tej roli — również zależy od wielu czynników, co należy zaznaczyć. W tym punkcie skupiłam się według mnie na największym źródłem tego typu zachowań/mentalności, co wcale nie znaczy, że przytoczony przeze mnie przykład tyczy się każdego z nas. Oczywiście, że nie. Choć media mają niebagatelnie ogromny wpływ na nasze funkcjonowanie to warto wymienić inne ważne czynniki, jak szkoła, dom rodzinny i wiele innych. To wszystko oddziałuje na nas, kształtując nasze umysły. Niemniej jednak to książki, filmy i seriale często powielają, dobrze nam znane stereotypy przyczyniając się tym samych do ich utrwalenia, czyniąc nieśmiertelnymi (na koniec tego segmentu zachęcam do obejrzenia filmu „Prawda o STEREOTYPACH płciowych — MOJE BADANIE" na kanale Człowiek Absurdalny).
Dzieci i ryby głosu nie mają.
Paulina Mikuła, znana też pod nazwą „Mówiąc inaczej", przeprowadziła swego czasu wywiad z Urszulą Dudziak i tam z ust piosenkarki padło zdanie: „Kobiety mają gorzej". Ta deklaracja nie do końca idzie w parze z moimi własnymi przekonaniami, ale co ważniejsze to bardzo kontrowersyjna hipoteza. Ku mojemu zdziwieniu w zakładce „komentarze" nikt tego wątku nie poruszył.
Co zabawniejsze na kanale Klaudia Cloudy miała miejsce ta sama sytuacja przy okazji filmiku „<<Bądź damą, mówili...>> 🙅🏻♀️O co tu chodzi?", w którym to youtuberka skomentowała spot promujący trzeci numer amerykańskiego magazynu „Girls. Girls. Girls" pt. „Bądź damą, mówili" / „Be a Lady They Said" z Cynthią Nixon w roli głównej. W zakładce „komentarze" wybuchła burza na ten temat, a większość zwróciła uwagę, że to nie jest tak czarno-biała sytuacja, jakby się było można wydawać. Klaudia przeprosiła, sprostowała i było po sprawie, ale to nie tylko pokazuje, że stereotypy są pewnego rodzaju klatką, która z upływem czasu może zwiększy swoją przestrzeń, aby nie było nam za ciasno, ale nadal nią jest i dużo lat minie, zanim ten stan rzeczy ulegnie zmianie. To również idealnie oddaje nasze zamiłowanie do hierarchii. Niby jesteśmy równi, ale są równiejsi.
Ta klasyfikowanie jednostek na gorsze, głupsze, mądrzejsze itp. chyba najbardziej odczuwają dzieci, choć nie tylko. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, co choć raz w życiu nie usłyszał „będziesz dorosły, zrozumiesz". Oczywiście ośmioletnie — dajmy na to — dziecko nie pojmie, czym jest fizyka kwantowa, lecz zamiast użycia owej karty można mu to wytłumaczyć w prosty sposób, a wtedy wilk syty i owca cała. Gorzej, gdy taki dzieciak fizykę ogarnia lepiej niż my.
Nie oszukujmy się. Każdy przejaw dyskryminacji czy to też stereotypu — choć w mojej opinii są to wręcz bliźniacze słowa — wiąże się z demotywacją, czy to ośmioletniego fizyka, chłopca, który płacze, bo zepsuł ulubiony samochodzik lub dziewczynki, co, zamiast bawić się lalkami woli grać w piłkę czy kogokolwiek innego, co nie wpasowuje się do przyjętego schematu.
JESTEŚMY TYM, KIM JESTEŚMY
Nasze spojrzenie na świat kształtuje życie, dlatego daruję sobie wykresy i tabelki, ponieważ statystyki nie przekonają nieprzekonanych.
Dam sobie rękę uciąć — a nawet dwie — że nie każdy spotkał się z tym, o czym mówię, ale to nie znaczy, że tego nie ma. Prawdą jest to, że im bardziej wyłamujesz się z danego archetypu prawdziwej kobiety czy też mężczyzny z, tym łatwiej idzie spotkać się z ostracyzmem społeczeństwa. Nie mniej jednak to nie znaczy, że jeśli jesteś „stereotypową kobietą bądź facetem" jest w tym coś złego. Nie. Bądź kim chcesz. Na tym to właśnie powinno polegać. Ponieważ to my sami powinniśmy czuć się dobrze we własnej skórze. Nie ciocia Krysia, która w twoim wieku miała już trójkę dzieci, a teraz przy każdym rodzinnym obiadku pyta gdzie twój pierścionek. Wujek Bogdan, który w młodym wieku spał już na pieniądzach dzięki koneksjom ojca również nikogo nie powinien interesować.
Dlaczego?
Ano dlatego, że Bogdan żył za komuny, a co za tym idzie inne miejsce i czas sprawia, że jego rady są tyle warte, co rady Blanki Lipińskiej, jak napisać książkę dla dzieci. Ciocia Krysia może i mogła się pochwalić gromadką dzieci, ale zapomniała wspomnieć, że jej mąż nie jest księciem z bajki.
Nikt nie powinien nas oceniać przez swój pryzmat, ale też i my nie patrzmy na siebie oczami innych ludzi. Tylko my i wyłącznie my wiemy, co czujemy i co jest dla nas dobre.
A jak sobie radzić z tytułową dyskryminacją?
Na to nie ma złotej rady. Każdy powinien znaleźć swoją metodę na to wszystko. Swój sposób na ogarnięcie życia. Podążać własną ścieżką, niepodyktowaną niczyim widzimisię. Ja wciąż jej szukam, a wam życzę, abyście również ją znaleźli.
artykuł napisany przez
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro