8
*Jak ktoś lubi słuchać muzyki przy czytaniu, to można sobie puścić tą z mediów ^^*
G-Dragon porwał mikrofon od DJ-a i uprzednio szepcząc mu coś, rozejrzał się po całej sali. Większość zaciekawiona tym, co robi patrzyła w jego stronę. Były tam niemal wszystkie zespoły, które uczestniczyły w festiwalu. Dopiero przed chwilą zamknęły się drzwi, które wpuściły jako zakańczające orszak dziewczyny z Nine Muses.
– No to teraz zaczynamy prawdziwą imprezę! – dał znak ręką DJ-owi, żeby puścił muzykę. – Kolejność przypadkowa! – rzucił jeszcze i poszedł w kierunku swojego zespołu.
Z głośników ryknęła piosenka idealnie nadająca się do tańca. Akurat jej nie znałam, ale przypuszczalnie jest kogoś stąd. Kolejne piosenki, Red Velvet i BTS-ów, uświadomiły mnie w przekonaniu, że puszczają po piosence od zespołu.
Siedziałyśmy na czerwonych kanapach w rogu pomieszczenia, przy niedużym stole. Było bardzo gorąco, więc dużo osób pozbyło się swetrów czy marynarek. My nie bardzo miałyśmy, czego się pozbyć.
Na parkiecie tańczyło sporo gwiazd, inne siedziały przy barze, jeszcze inne, tak jak my, obserwowały wszystko z obrzeży. Byliśmy w większości w tych samych strojach, co na festiwalu, bo w zasadzie od razu po nim tam poszliśmy. Ja zmieniłam jedynie buty, na baletki. Obcasy to nie moja bajka.
Patrząc po ubiorze, wydawać by się to mogło imprezą wyższych sfer. A to była zwykła impreza młodych oraz tych nieco starszych gwiazdek.
– Ktoś chętny skoczyć po colę? – zapytała Hyemi, przekrzykując muzykę. Usiadła centralnie w rogu i wyjście zajęłoby jej najwięcej roboty.
– Ja mogę – wzięłam torebkę do rąk i wstałam. – Komuś jeszcze?
– Weź wszystkim – odezwała się Dayo, siedząca w drugim rogu. Brzmiała jak jakaś królowa, rozkazująca swoim poddanym. Uniosłam brwi, a Hinri popatrzyła mi w oczy i pokręciła przecząco głową.
– Wiesz, chciałabym, ale sama się z tym nie zabiorę – odburknęłam. – Może byś tak poszła ze mną?
Afroamerykanka prychnęła i zapasała ręce. Aisha przewracając oczami wstała za mną i poszłyśmy razem. Stanęłyśmy przed barem. Szczerze, to jakbyśmy chciały kupić alkohol, to byśmy tu kupiły, bo ich akurat mało interesuje, kto ile ma lat. Aisha zamówiła pięć szklanek coca coli i chwilę czekałyśmy, aż barman nam naleje. Tu było znacznie głośniej niż na naszym poprzednim miejscu.
– Hej, kochanie! Hej, Aisha! – znikąd pojawił się Jungkook, który szybko poprosił o jeden napój cytrynowy. Chyba jako jedyny ze wszystkich uczestników ciągle miał perfekcyjnie zawiązany krawat.
– O, cześć, gdzie wy w ogóle jesteście? – zapytałam ciekawa. Chłopcy zniknęli niedługo po zakończeniu naszego występu i tyle ich widzieli.
– Zaraz przy drzwiach. Przecież jesteśmy na wprost was. Co, nie widziałaś? – spojrzał na mnie zaskoczony, a potem na Arabkę, która też pokręciła głową i wzruszyła ramionami. – No nie ważne, teraz i tak wszyscy są gdzie popadnie, a Suga pilnuje rzeczy.
– Biedny Suga... – wtrąciła współczująco moja przyjaciółka.
– A! Wiecie, co? Wiecie, co? Wiecie, co?
– Co? Co? Co? – uśmiechnęłam się.
– Rozmawiałem z Hinri! – obwieścił uradowany.
– No to gratuluję, oppa! – Aisha przybiła mu żółwika. – No i?
– No i tyle – powiedział poważnie, a my wytrzeszczyłyśmy oczy. Roześmiał się. – Żartuję! Ale wy naiwne, zaprosiłem ją na randkę!
– Nie no, Kookie nam dorasta! – udałyśmy wzruszone mamusie i otarłyśmy urojone łzy. – Zgodziła się? – zapytałyśmy po chwili w tym samym czasie.
– Tak! – odpowiedział, a my zapiszczałyśmy ciesząc się razem z nim.
– Ale tak nagle ci odwagi przybyło? – zdziwiłam się. Zamknął usta i nic nie mówił. Zaniepokoiłam się. – Te durnie ci coś dały?
– Nie! – zaprzeczył szybko. – Co? Nie! Po prostu pomyślałem, że w sumie nie mam nic do stracenia i że masz rację, nie musisz mówić, że jak zawsze, bo wiem, no i tak jakoś...
W tym momencie barman odchrząknął i wskazał wzrokiem stojące na blacie napoje. Szybko wzięliśmy je do rąk i odeszliśmy od baru, śmiejąc się.
– No to, skarbie, skoro już tutaj jesteś, to pomożesz nam się z tym zabrać do naszego stolika – wcisnęłam mu do wolnej ręki jedną ze szklanek, a razem z Arabką wzięłyśmy po dwie pozostałe.
Lawirowaliśmy we trójkę pomiędzy ludźmi. Było naprawdę wiele gwiazd. Spocone, mokre ciała celebrytów. Brrr... Niektóre fanki, które bardziej podchodzą pod psychofanki, zapewne by się cieszyły. Parę nietrzeźwych gwiazdek, których nikt by o to nie podejrzewał, kilka osób, które zgubiły znajomych, jakieś liżące się pary w rogu. Taaa... Szliśmy tak, aż dotarliśmy do naszego stolika. Postawiliśmy szklanki na środku, a trzy ręce zaraz je zgarnęły, by się napić.
– Siadasz z nami? – zapytałam Kookiego, kiedy sama zajęłam swoje miejsce.
Pokręcił tylko głową, ale to było raczej pod kontekst ,,siedzę z chłopakami, więc nie bardzo".
– Jak chcesz, oppa – Hyemi wzruszyła ramionami i wzięła kolejny spory łyk coli.
Z głośników zaczęła lecieć wolna muzyka, a po całym klubie rozeszło się ,,uuuuu" kiedy nagle wokół Baekhyuna z Exo i Taeyeon z SNSD zrobiło się pusto. Baekkie widząc to, zdusił śmiech, ukłonił się i wyciągnął rękę, którą blondynka z uśmiechem przyjęła i zaczęli tańczyć. Obserwowałam ich, a kąciki ust same się podniosły. I nie wiem, jak ja to zrobiłam, że przeoczyłam moment, w którym Jungkook wyciągnął Hinri na parkiet. Zanim się obejrzałam, przy stoliku siedziałam tylko z Aishą, która rozmawiała po arabsku przez telefon. Co ja w tym czasie robiłam?
– Masz ochotę zatańczyć? – podskoczyłam.
– Nie rób mi tak – odetchnęłam, widząc, że to tylko V. Opierał łokcie na oparciu kanapy tuż za mną. Zdążył pozbyć się już marynarki, a wiązanie krawatu zwisało w okolicach mostka. – Nie wiem, jakoś wytańczyłam się na festiwalu. Siadaj tu, bo się czuję samotna – podkreśliłam ostatnie słowo i spojrzałam oskarżycielsko na przyjaciółkę, która zrobiła minę niewiniątka.
– Widziałaś Kookiego? – zapytał, patrząc w ich kierunku. Mam wrażenie, że inaczej niż zwykle. Coś go trapiło, a ja nie mogłam przeboleć myśli, że tego nie wiem.
– To, że tańczą, owszem, ale powiem szczerze, że nie zauważyłam nawet, kiedy zniknęli. W ogóle gdzie są Dayo i Hyemi? – spojrzałam na obojga.
Aisha wzruszyła ramionami i bezgłośnie powiedziała ,,nie wiem", po czym szybko odpowiedziała coś do słuchawki telefonu.
– Rap Mona też nie ma. Możliwe, że on i Hyemi wyparowali razem – zasugerował Tae.
– Nie zdziwiłabym się – dodała Arabka, zakańczając połączenie, po czym spojrzała na nas. – Będziecie mi mieli za złe, jak pójdę tam? – wskazała na samotnego Sugę przy drzwiach. O, czyli jednak z naszego miejsca było ich widać. Tak... jesteśmy ślepe, ale no ej, tu jest pełno koreańskich idoli.
Suga wpatrywał się w tłum z brodą opartą o nadgarstek, druga ręką mieszając zawartość szklanki. On już całkiem zrezygnował i z marynarki, i z krawatu.
Pokręciliśmy przecząco głowami, więc pomachała nam ręką na pożegnanie i zniknęła w tłumie, by po chwili pojawić się przy stoliku chłopaków.
– Myślisz, że oni mogliby...? – zaczął V.
– Nie wydaje mi się – przerwałam mu i spojrzałam na wspomniana dwójkę, która teraz się z czegoś śmiała. Przyglądałam im się tak około dziesięciu sekund. Sudze chyba poprawił się humor. – Chociaż... Ale on jest od niej star...
– ...szy o sześć lat? – podpowiedział, unosząc z rozbawieniem brwi. Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Czyżby nie my jedyni?
Świeże powietrze. Nareszcie. Po tym, jak całe BTS w końcu wyciągnęło mnie na parkiet byłam zmęczona. Ja, Aisha, Hinri i Hyemi wytańczyłyśmy się ze wszystkimi chłopakami (z innych zespołów też, ale to tylko okazjonalnie). Podziękowałam sobie za zmianę butów na płaskie.
Ten balkon był zarazem dachem pierwszego piętra budynku. Z klubu wyjść nie bardzo było można, bo zebrało się tam ,,kilka" psyhofanek. Lepszym wyjściem było to. Oczywiście, lubię naszych fanów, przecież bez nich nie istniejemy, ale niektórzy przesadzają, nie dając nam szansy na kawałek przestrzeni osobistej, by złapać oddech.
Ja i Tae całą drogę przebyliśmy w ciszy, pogrążeni we własnych myślach. Szliśmy razem, a jednak osobno.
– Jak cicho – powiedziałam i wzięłam spory wdech powietrza. – W sumie, to nie wiem, czy jeżdżące samochody i inne nocne odgłosy miasta, to cisza.
– W porównaniu do tego huku panującego w środku, to tak – potwierdził.
– A jurto z rana znowu do szkoły i potem do pracy – westchnęłam, opierając dłonie na zimnej balustradzie. Przyjrzałam się mu. – A tobie, co? Jesteś jakiś nie w humorze, to do ciebie nie podobne.
– Po prostu jestem zmęczony – odparł jedynie.
– Wiem, że kłamiesz, ale nie będę naciskać – postukałam palcami w balustradę i spojrzałam w dół. Z parkingu właśnie odjeżdżała limuzyna dziewczyn z Dia.
– Co jurto będziesz robić poza praca i szkołą? – zapytał po chwili.
– Nie wiem. Pierwszym priorytetem jest obudzenie z rana Jungkooka. Musimy iść do szkoły, a przecież on zaśpi. Zwłaszcza po takiej imprezie, gdzie się wytańczy jak nigdy.
V coś tam wysapał i o ile się nie mylę, było to ,,Znowu Jungkook". Schował twarz pod swoją już brązową grzywką. Zrobiłam pytająca minę, choć wiedziałam, że tego nie widzi.
– Jesteś zazdrosny, czy co? – zażartowałam, ale jego mina sprawiła że spoważniałam. – Nie, nie jestem – odpowiedział. Nie patrzył na mnie, tylko w dal. Gdzieś za te wszystkie budynki.
– Ciekawe, dlaczego brzmiało to jak sarkazm – zirytowałam się.
– Bo może tak miało brzmieć? – burknął, przedrzeźniając mój głos.
– Ty już naprawdę nie masz, o co być zazdrosny? – opadły mi ręce.
– Ostatnio ciągle siedzisz z nim – odparł z lekka podniesionym głosem. – W ogóle, przez ten tydzień niemal w każdej naszej rozmowie musiałaś o nim wspomnieć, chociaż raz! A teraz też poszłaś tańczyć, kiedy poprosił cię twój ,,skarb" Jungkook!
– Poszłam, bo prosiliście mnie wszyscy – wycedziłam przez zęby. – Akurat, że on prosił ostatni, to przypadek.
– Przypadek, nie przypadek, ale za jego prośbą się zgodziłaś. Nie za moją. Ciągle słyszę od ciebie, że Kookie to, że Kookie tamto, a że Kookie coś tam... A ja? Też zasługuję na uwagę. Przecież ponoć jestem ważny. Ostatnio pierwsze miejsce w twojej głowie zajmuje on. Chyba mam prawo być zazdrosny!
– Ale że o Jungkooka? – prychnęłam, plącząc ręce na piersiach. Ta rozmowa obrała naprawdę zły kierunek. – To jest przyjaciel, prawie brat. Też jest dla mnie ważny. Prosił mnie o pomoc, więc mu jej udzielam. Nie możesz mi mieć z złe, że spędzam z nim czas! To jest mój przyjaciel – powtórzyłam. – I tylko przyjaciel. Mam ci przeliterować?
– A ja, kim oficjalnie jestem? No, kim? – zapytał lodowato, wreszcie zaszczycając mnie spojrzeniem. – Przecież nie chłopakiem. – Otworzyłam usta, ale mnie uprzedził. – Jestem p r z y j a c i e l e m.
– Jakoś wcześniej potrafiłeś siedzieć z nami obojga i nie przeszkadzało ci, że z nim jestem. Naprawdę cię nie rozumiem! – zawołałam, machając rękami. – Najpierw wkurzało cię, że raz na jakiś czas pogadam z Jiminem, a teraz robisz mi wyrzuty, że rozmawiam z moim przyjacielem! No naprawdę, Taehyung! Jak już rozkładamy wszystko na czynniki pierwsze, to tak w ogóle nawet nie jesteśmy razem!
To chyba podziałało na niego jak kubeł zimnej wody. Odwrócił się i zaczął iść w stronę drzwi, a ja krzyknęłam za nim:
– Nie uważasz, że przesadzasz?! – uderzyłam ręką w balustradę, aż ta zadrżała.
Wyszedł przez oszklone drzwi, zostawiając mnie na dachu samą. Wzięłam głęboki oddech, porządkując myśli. Przeczesałam ręką włosy. Za dużo powiedziałam. Aish... Źle, że tak się stało.
Usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się i dostrzegłam ciemnoskórą dziewczynę o czarnych, długich włosach. Opierała się o ścianę, a jej karnacja i przebrana sukienka idealnie wpasowały się w cień komina. Łatwo było ją przeoczyć. Zbyt łatwo.
Wmurowało mnie w podłogę. Byłam niemal pewna, że na tym niewielkim dachu jesteśmy całkiem sami. Jak bardzo się myliłam...
– Czyżby związek legł w gruzach? – zapytała cynicznie, bawiąc się dyktafonem zawieszonym na sznureczku.
Niedobrze. Bardzo niedobrze...
~~~~~~~~~~~~
Jeszcze was pomęczę trochę :3 Tak jeszcze z dwoma, trzema rozdziałami :D Pytanie zwłaszcza do moich kochanych redaktorek: chyba ze mną wytrzymacie, co? ;)
Na jakieś 90% będzie część druga, ale to wszystko zależy, czy w ogóle chcecie... no bo po co pisać, jak nie będzie czytelników? A co ja was straszę druga częścią, jak pierwszej nie skończyłam...
Wgl, wybaczcie, że to tyle trwało, ale umarłam po teledysku do ,,Run" jak i po samej piosence i tak jakoś... zapomniałam o świecie XD
Baaaardzo wszystkim dziękuję za komentarze i za gwiazdki! To naprawdę motywuje i sprawia, że nieraz szczerzę się jak głupia do ekranu telefonu :)
(Jeśli chodzi o piosenkę, to słuchałam jej właśnie pisząc część pierwszą rozdziału i to też dlatego mi się nawinęła.)
Caroly
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro