Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R.4 Obowiązki

Ida z wyuczoną manierą stanęła przed swoją panią. Dygnęła lekko i spuszczając skromnie oczy, zaczęła szeptać jej do ucha wieści dnia wczorajszego. Ze szczegółami opisała jak jej kochanek uciekł przed ściągającą go strażą, a potem jak nakłoniła go do opuszczenia miasta. Dodała też jak to odprowadziła go do bram miasta oraz że Dorian jeszcze przed ostateczną rozłąką prosił ją by przekazała królowej, że zawsze będzie ją kochał...

Jej pani słuchając jej trzymała mocno zaciśnięte powieki, jednak nie uchroniło jej to od kilku zbłąkanych łez, które spłynęły po jej policzkach.

Ida gestem przyjaciółki, uklękła u jej stóp i chwyciła ją za ręce.

- Żaden mężczyzna nie jest warty twych łez, Heleno.

Ucałowała ją w prawicę, a potem zaprowadziła do sypialni. Przesiadywanie w sali, gdzie każdy mógł wejść nie było bezpieczne. Wolała wprowadzić Helenę do królewskich sypialni i szczelnie zamknąć za nimi drzwi.

Dopiero tam jej przyjaciółka zupełnie przestała się powstrzymywać. Rzuciła się na łóżko, zalewając się gorzki łzami. Z jej ust oprócz szlochu od czasu do czasu padało jego imię. „Dorian, Dorian, Dorian..."

Ida nie przeszkadzała swojej pani w rozpaczy. Jak każdy człowiek zasługiwała na to, by oczyścić się z negatywnych emocji. Pozwoliła jej płakać, sama zajmując się korespondencją.

Usiadła przy biureczku królowej i zaczęła otwierać jej listy srebrnym nożykiem. Przebiegała wzrokiem po frywolnych ploteczkach, niezbyt ciekawych wieściach od rodziny oraz kilku zaproszeniach na wystawne obiady, od co odważniejszych arystokratów. Potem posegregowała je i ułożyła w stosiki w zależności od ważności.

Kiedy rozległo się delikatne pukanie do drzwi, Ida podeszła do nich i odebrała od zaskoczonej pokojówki tacę ze śniadaniem. Swoim ciałem tak wypełniła szparę w drzwiach, że zasłoniła cały pokój przed ciekawskim spojrzeniem służki. Rozpoznała w niej rudowłosą dziewczynę, dzięki której mogła wejść do zamku, więc skinęła jej głową, nim ponownie zatrzasnęła drzwi.

Na tacy znajdowały się miska z kaszą, pajda chleba, kiełbasa oraz kubek z wodą.

Ida zmarszczyła lekko nos na upodobania kulinarne Heleny, ale bez słowa zaniosła tacę do łóżka załamanej kobiety. Położyła ją ostrożnie na środku łoża, a potem stanowczym ruchem zmusiła Helenę by ta odwróciła się w jej stronę.

Przytuliła ją, a potem głaszcząc jej plecy szeptała cichutko słowa pocieszenia.

Helenie udało się uspokoić dopiero po kilku minutach. Ale chociaż spazmatyczne łkanie ustało to jednak twarz Heli wciąż wyglądała strasznie.

Włosy były w nieładzie. Oczy spuchnięte i czerwone, a policzki oblane niezdrowymi rumieńcami.

- Nie mogę się tak pokazać radzie - jęknęła przeciągle i znowu ukryła twarz w puchowej poduszce.

- Mogło być gorzej Helu... - zapewniła cierpko Ida, mając wciąż w pamięci inne załamania duchowe swojej przyjaciółki.

Lecz skoro najgorszy kryzys już minął, to najwyższy czas by wziąć się do roboty. Maska łagodności została zastąpione bezwzględnym profesjonalizmem.

Ida siłą wyciągnęła swoją królową z łóżka i zupełnie nie licząc się różnicą statusu między nimi, zaczęła pastwić się nad jej urodą.

Usadziła ją przed lustrem i mocnymi pociągnięciami szczotki sprawiła, że rozczochrane włosy zaczęły spływać po ramionach Heleny jak złota kaskada. Potem mocnym pudrem przykryła wykwity na twarzy przyjaciółki, sprawiając, że jej twarz wyglądała jak alabastrowy posąg. Tylko oczy, wciąż lekko załzawione zdradzały stan duchowy Jej Wysokości.

Miodowe oczy spotkały się z szarymi.

- Nie mam pojęcia jak ty to robisz. Znowu wyglądam jak człowiek.

- Jak prawdziwa królowa - zapewniła Ida.

Dwie kobiety uśmiechnęły się do siebie lekko. Jedna z nich była poważaną panią królestwa. Piękną, złotowłosą i bardzo uczuciową.

Druga zaś kryła się w jej cieniu. Miała bladą twarz, czarne długie włosy splątane w węzeł i dziwne szare oczy, w których kryły się tajemnicze ogniki. Mimo jej niewątpliwej urody, mało, kto zwracał na nią uwagę. Musiała być chłodna w obyciu. Opanowana. I przede wszystkim bardzo czujna.

Ida stanowiła przeciwieństwo Heleny. Bo jeśli Helena byłaby Słońcem, to ona byłaby księżycem. Samotnym wędrowcem, odbijającym blask swojej Pani, zamiast świecić własnym światłem.

Jednak nie przeszkadzało jej to. Sama narzuciła sobie taką rolę. Helena była w końcu jej jedyną, prawdziwą przyjaciółką, dlatego musiała ją chronić za wszelką cenę.

Królewski dwór był pełen niebezpieczeństw. Oczy wszystkich zaczynając od arystokracji, a kończąc na służbie śledziły czujnie zachowanie Heleny. Czekały na jej błąd niczym żądne krwi psy, gotowe rozszarpać ją na najmniejsze kawałeczki w każdej chwili.

Plotki, pomówienia i powszechna zawiść - to byli główni wrogowie królowej - obcej damie, która przybyła z daleka, by zająć miejsce u boku króla. Lokalnej szlachcie bardzo się to nie spodobało. Woleliby na tronie tutejszą damę. Taką, która od urodzenia byłaby obwiązana wzajemnymi roszczeniami i koalicjami pomiędzy najważniejszymi rodami.

Taką łatwiej byłoby nią manipulować.

Helena natomiast, jako urodzona na obcej ziemi, bo aż za wielkim morzem w Carahan, była wolna od wpływów szlachty.

To oni musieli zabiegać o jej względy, a nie na odwrót. Był to szczególny rodzaj upokorzenia, który szlachta z trudem musiała znosić.

Dlatego czekali na choćby jeden błąd z jej strony.

A Helena jak ostatni naiwny podlotek dostarczyła im go niemal pod sam nos. Nierozważna, zakochała się w ulicznym cyrkowcu i wdała się w z nim w romans.

Na szczęście Ida ukróciła to, nim sprawy przybrały zły obrót. Okłamała Doriana i Helenę. Przekupiła, kogo było trzeba, a także pozbyła się niewygodnych świadków. A to wszystko nim doszło do najgorszego - odkrycia prawdy.

Jednak został jeszcze jeden mankament, którym Ida musiała się natychmiast zająć.

Wróciła do łóżka, by sięgnąć po tacę. Śniadanie w końcu było jednym z najważniejszych posiłków dnia. Helena musiała nabrać sił nim zacznie na nowo zmagać się z całym dworem.

Wyćwiczonym ruchem ręki chwyciła kubek z wodą i wlała do niego niepostrzeżenia fiolkę z przezroczystą substancją. Potem zaniosła całość do swojej królowej.

- Zjedz wszystko kochanie. Potem dołączymy do spotkania rady.

Na ustach Idy gościł uśmiech.

Patrzyła jak jej przyjaciółka powoli przeżuwa kaszę, a potem chwyta kubek z wodą i wypija wszystko bez namysłu.

Nim Ida zdążyła zareagować naczynie wyślizgnęło się z ręki Heleny i wylądowało na ziemi, gdzie roztrzaskało się na drobne kawałki.

Oczy Heleny zaszły mgłą. Były mętne i ślepo wpatrywały się w przestrzeń. Gdyby w komnacie znajdował się postronny świadek tej sceny, z pewnością by pomyślał, że Ida otruła swoją królową

Jednak upłynęła chwila, a to minęło. Wzrok kobiety znów stały się jasny i przejrzysty.

- Jejku, jaka ze mnie niezdara - zaśmiała się Hela. Jej czoło momentalnie się rozpogodziło, a wszelki smutek, który wcześniej można było dojrzeć w oczach znikł bez śladu.

- Spokojnie, już to sprzątam Złotko - Ida uklękła i zaczęła zbierać szkło. Wiedziała, że jej się udało. I wraz z rozbitym kubkiem zniknęły wszelkie słodko- gorzkie wspomnienia Heleny związane z Dorianem.

Tym razem uśmiechnęła się do siebie całkowicie szczerze.

- Kiedy będziesz gotowała, idź proszę dołączyć do Jej Wysokości. Król Jakub zdaje się czekał już dostatecznie długo na swoją małżonkę - poleciła krótko.

Helena gorliwie pokiwała głową.

- Masz zupełną rację. Tak strasznie się przez ciebie zagapiłam. Następnym razem będziemy musiały przełożyć nasze babskie pogaduchy na dzień, kiedy te staruchy nie będą chciały roztrząsać się nad losami królestwa - znów się zaśmiała i nie czekając na przyjaciółkę, podwinęła leciutko suknię i wyszła prędko ze swoich komnat.

Ida spokojnie dokończyła zbierać okruchy i wyrzuciła je do aksamitnego worka na śmieci.

Kiedy wyszła z komnat królowej, na korytarzu oparty o kamienną ścianę czekał na nią Miron.

Zmierzył ją oceniając od stóp do głów, a potem jakby zadowolony ze swoich oględzin podał jej rękę.

- Jesteś gotowa?

- Jak zawsze - odpowiedziała krótko, chwytając lekko jego dłoń między swoje palce.

Nie przypadkowo wiedziała, że Miron dziś z samego rana podał podobny eliksir królowi Jakubowi.

Dorian - były kochanek królowej przestał istnieć. Nie pamiętała o nim ani Helena, ani jej zazdrosny mąż. Tylko dwójka ich najwierniejszych sług, miała go w swojej pamięci, ale i oni nie zamierzali wspominać głupca, który odważył się omamić ich królową. Małżeństwo Jakuba i Heleny zostało ocalone.

A tymczasem Ida i Miron, idąc razem pod rękę skierowali się ku sali narad.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro