rozdział pięćdziesiąty
Nightmare wszedł do pokoju zajmowanego przez 404 i Fatala. Już od wejścia dojrzał ich siedzących obok siebie na łóżku i plotkujących.
-potrzebuję waszej pomocy - powiedział Nightmare od progu- z Errorem jest coś bardzo nie tak!
-co się stało?- zapytał 404 zaniepokojony.
-zaczął podważać wszystko. Twierdzi, że skoro jego kod był zmieniany i teraz częściowo go brakuje, może mieć fałszywe emocje, wspomnienia, wszytko! Nie jest nawet pewny tego, czy nasza miłość jest prawdziwa!
-wiesz, uważam, że mógł wybrać lepiej, ale skoro z tobą jest szczęśliwy, to ci pomogę- odparł 404- tak, część jego wspomnień czy emocji mogła zniknąć czy ulec zmianie. Ale tylko on może nam opowiedzieć o nich, byśmy wiedzieli czy się zmieniły. Możemy pomóc mu i pokazać, jak jest naprawdę.
-to chciałem zrobić, ale on uciekł- rzekł Nightmare- nie wiem, czy nie będzie lepiej zostawić go na razie w spokoju.
-to najgorsze, co można zrobić - powiedział Fatal- niestabilny kod może przekształcić resztę jego wspomnień, a wtedy możemy go już nie odzyskać. Według mnie najlepiej zresetować go całkowicie. Usunąć kody wspomnień i powiązań emocjonalnych z innymi.
-to okropny pomysł!- krzyknął Nightmare- stracimy Errora całkowicie!
-jeżeli nie chcesz, by nagle stwierdził, że kocha Inka, a Bad Guys to jego wrogowie numer jeden, to lepiej tak zrobić i pomóc mu stworzyć nowe wspomnienia i nowe więzi z wami.
Nightmare spojrzał pytająco na 404. Ten skinął głową ze smutkiem.
-niestety Fatal ma rację. To może być najlepsze wyjście.
-nie, nie zgadzam się na to!- krzyknął Nightmare.
Nie mógł pozwolić na to, by Error stracił wszystkie wspomnienia i więzi z innymi. Wtedy stałby się kimś zupełnie innym niż Error, którego znają. Owszem, mogą stworzyć z nim nowe wspomnienia, mogą nauczyć go ufać im od początku, ale nie zastąpią zaufania budowanego na latach nieufności, przyjaźni zbudowanej na nienawiści. To wszystko przepadnie. Przepadnie jego Error.
Nie był też pewny, czy udałoby się sprawić, że Error znowu by się w nim zakochał. Ich uczucie mogłoby zniknąć już na zawsze. Nie chciał by tego, nie chciał już zawsze tęsknić za jego dotykiem, za tymi dwoma słowami, które sobie ciągle powtarzali...
-a już myślałem, że zależy ci bardziej na nim, niż na samym sobie- rzekł 404- wiem, że będzie ci trudno żyć z Errorem, który nie będzie już naszym Errorem, ale zrobimy to dla jego dobra, by jemu było łatwiej. Poza tym, jeżeli jak mówisz, jego uczucia czy wspomnienia się zmieniają oznacza to, że pomogliśmy mu za późno i jednak i tak wszystko jest do usunięcia. Nightmare, robimy to, by uratować tyle Errora ile damy radę. Będzie czystą kartką, ale zaopiekujemy się nim i narysujemy na tej kartce chaos, jakim bym on wcześniej. Owszem, nie będzie to ten sam chaos, ale może być prawie taki sam. Jeżeli naprawdę go kochasz, zrobisz to, by mu pomóc.
Nightmare spojrzał mu w oczy i wyprostował się dumnie. Nie pozwoli, by ktoś go pouczał, nawet jeżeli jest to przyjaciel Errora.
-nie pozwolę wam grzebać w jego kodzie jeszcze bardziej. Chcę dla Errora dobrze i uważam, że trzeba mu pomóc się z tym uporać i pokazać mu, co jest prawdziwe.
-jeżeli zmiany zachodzą nadal oznacza to, że mimo, iż usunęliśmy obcy kod, to co zaczął on robić nadal się dzieje i już tego nie powstrzymamy inaczej, niż poprzez usunięcie wszystkiego- powiedział Fatal- zgodzisz się nam pomóc, jeżeli chcesz go ratować. Inaczej to coś zniszczy go doszczętnie i nie zostanie z Errora nawet kupka pyłu, bo jego kod się zmieni i usunie.
-skoro mimo tego, co zrobiliście ten kod i tak go krzywdzi, to usunięcie reszty kodu i tak nic nie da!
Fatal pokręcił głową.
-jak usuniemy wszystko, usuniemy też ten obcy kod we wszystkich miejscach, gdzie się niezauważalnie rozsiał.
-to jedyny sposób, by go uratować, prawda....?- zapytał Nightmare.
Fatal i 404 skinęli głowami. Nightmare westchnął. Musiał to zrobić, musiał go uratować. To był jego Error.
-zróbcie to- powiedział cicho Nightmare.
*****
Wszyscy usiedli do obiadu. Pojawił się nawet Error, który już trochę ochłonął i przywiał go głód. Horror rozłożył talerze i położył danie na środku stołu, by każdy wziął tyle, ile chce.
Gdy wszyscy zabrali się do jedzenia, Horror jakby od niechcenia zapytał:
-Error, wymyśliłeś już karę dla Crossa?
Error podniusł zaskoczony głowę.
-karę za co?
-Night ci nie powiedział? Ty miałeś wymyślić karę dla Crossa za to, że cię dźgnął nożem w klatkę piersiową- odparł Horror.
Liczył na jakąś kłótnię czy dyskusję. Chciał ożywić towarzystwo, brakowało mu Killera, który jako jedyny podzielał jego pasję do haosu w bazie. Horror też nigdy nie wiedział, kiedy przesadza. Wbrew pozorom przy żartach i innych takich to Killer był głosem rozsądku.
-co zrobił?!- krzyknął Error, wstając gwałtownie.
Miał rację. Jego wspomnienia z bazy są fałszywe, próbowali go zabić. Nie mógł im ufać, nie mógł ufać nikomu. Skoro jeden z nich próbował go zabić, to tylko kwestia czasu, aż pozostali też spróbują.
Musiał stąd uciec, wydostać się zanim będzie za późno. Niedawno stwierdził, że to niemożliwe, by aż tyle wspomnień było fałszywych i jednocześnie tak nacechowanych emocjolanie. A jednak.
Teleportował się, ignorując niebezpieczeństwo, jakie w jego stanie niosła za sobą teleportacja. Pojawił się w swoim pokoju. Wyjął plecak z szafy i zaczął pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Nie miał wiele czasu, zanim zorientują się, by szukać go tutaj.
Na szczęście wiele rzeczy to były jakieś niepotrzebne drobiazgi i pamiątki z życia w bazie. Nie był nawet pewny, czy nie zostały sfałszowane. Po kilku minutach był gotowy, by uciec stąd i nie wracać.
Była jedna osoba, której był pewny. Poznał go stosunkowo niedawno, ledwie kilka godzin temu, ale lepsze to, niż nic.
A skoro Nightmare go przed nim ostrzegał, a z tego, co się dowiedział przed chwilą, to Bad Guys próbowali go zabić, nie miał już wątpliwości, kto jest jego prawdziwym wrogiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro