rozdział dziesiąty
Error leżał na podłodze zwinięty w kłębek. Zrobił to, zdradził przyjaciół... Miał nadzieję, że kiedyś mu wybaczą... Nie mógł już dłużej tego wytrzymać. Co prawda Ink nie skrzywdził go, nie fizycznie, ale był bardzo kreatywny.
Zwinął się ciaśniej w kłębek. Ink wiedział, że nie bał się bólu, ból był jego starym przyjacielem, ale bał się wielu innych rzeczy. A twórca doskonale wiedział, które przyciski nacisnąć... Więc Error stał godzinami przykuty do ściany i oglądał sceny, których nie chciał oglądać nigdy więcej. W końcu Error się złamał i powiedział wszystko. Powiedział, gdzie jest tylne wejście do bazy, powiedział, jak je otworzyć... Nie mógł już dłużej tego znieść. Nie potrafił dłużej na to patrzeć. A teraz... Wiedział, że przyczynił się do tego, by wszystko, co namalował przed nim Ink, stało się prawdą... Nienawidził siebie za to, że był taki słaby.
Nagle usłyszał ciche skrzypienie otwieranych drzwi. Skulił się jeszcze bardziej.
-odejdź- powiedział cicho Error. Był przekonany, że to Ink wrócił, by jeszcze chwilę nacieszyć się swoim zwycięstwem nad Errorem.
-Error, co się stało?- zapytał Dream, podchodząc do Errora- co on ci zrobił?
W głosie Dreama pobrzmiewała prawdziwa troska. Error usiadł i spojrzał na Strażnika Pozytywnych Emocji. To była jego ostatnia szansa. Jeżeli choć część z tego, co Dream mu mówił było prawdą, Error miał jeszcze szansę uratować niczego nie świadomych Bad Guys.
-on po nich idzie- powiedział cicho Error.
-kto? Po kogo?- zapytał Dream.
-Ink. On zabije Nighta.
*****
-co masz na myśli mówiąc, że Error żyje?- zapytał Nightmare - poza tym kim w ogóle jesteś? I jak się tu dostałeś?
Przybysz westchnął.
-Error mi powiedział, jak się dostać do bazy, jestem jego przyjacielem. Ufa mi. Spotykamy się regularnie, ale tym razem nie przyszedł. Chciałem sprawdzić, czy nie zrobiliście mu krzywdy. Zapracowaliście sobie na pewną opinię...
-Error nigdy nie powiedziałaby nikomu jak się dostać do bazy inaczej niż przez główne drzwi. A gdybyś wszedł głównymi drzwiami, byłoby cię słychać. - rzekł Nightmare. Nie wierzył w to, że Error wyjawiłby komuś tajemnice Bad Guys. Nie zrobiłby tego, był zbyt honorowy.
-powiedział mi o tajnym przejściu. Jest ono na wypadek konieczności ewakuacji z bazy, wejście do niego jest w pokoju na końcu korytarza za salonem. Teraz mi wierzysz?- przybysz przekrzywił lekko głowę i uśmiechnął się wyzywająco- zrobił to, bym mógł w razie czego wam pomóc. Albo po prostu go odwiedzić.
-powiedziałby nam o tobie- wtrącił się Dust.
-naprawdę wam o mnie nie powiedział? Chyba nie ufa wam aż tak bardzo jak uważacie.
Nightmare zacisnął pięści.
-kłamiesz. Error nam ufał. To ty go zabiłeś, tak? A nie Ink. Zmusiłeś go, by ci powiedział o przejściu.
Przybysz zaśmiał się.
-faktycznie nie potrafisz dopuścić do siebie wyjaśnienia innego, niż właściwe według ciebie. Wbiłeś sobie do głowy, że jestem wrogiem i nie potrafisz przyjąć do wiadomości, że jest inaczej. Gdybym chciał was skrzywdzić, wszedłbym do bazy przez tajne przejście w środku nocy i was pozabijał. Ale nie zrobiłem tego ani nie zrobię. Chcę uratować Errora, ale skoro wolicie siedzieć tutaj, proszę bardzo, uratuję go na własną rękę. Ale nie oczekujcie, że łatwo wam wybaczy to, że porzuciliście go w potrzebie.
-dlaczego mielibyśmy ci zaufać?- rzekł Nightmare- nie znamy cię, pojawiłeś się tu znikąd z informacjami, których nie masz prawa mieć. Twierdzisz, że jesteś przyjacielem Errora, ale on nigdy nam o tobie nie mówił.
-nie moja wina, że nie chciał wam powiedzieć. Dam wam dwanaście godzin na zastanowienie się, potem tu wrócę. Możecie mi pomóc uratować Errora, albo siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż naprawdę zginie. Wasz wybór.
Z tymi słowy nieznany im szkielet zniknął. Nightmare spojrzał na Dusta pytająco.
-co o tym myślisz?- zapytał Nightmare.
Dust nie wiedział, co odpowiedzieć. Z jednej strony nie ufał temu szkieletowi, a z drugiej, jeżeli Error faktycznie żył i potrzebował ich pomocy, potrzebna była im każda pomoc. Poza tym bał się tego, że jego głos zdradzi, że czuje pewien delikatny zawód odnośnie tego, że Error może jeszcze żyć. To nie tak, że cieszył się ze śmierci przyjaciela. Spojrzał uważnie na Nightmare'a. To on był źródłem tego zawodu. Dust wiele razy widział, jak Nightmare patrzy na Errora i za każdym razem chciał być na miejscu przyjaciela. Jednak nigdy nie powiedział Nightmare'owi tego, co czuje i chował to uczucie. Chciał, by jego przyjaciel był szczęśliwy, więc pozwalał mu na powolne zbliżanie się do Errora. Jeżeli to sprawiało, że Nightmare był szczęśliwy, nie zamierzał stawać im na drodze.
Cicho westchnął. Chcąc, nie chcąc właśnie podjął decyzję. Nie stanie na drodze do szczęścia przyjaciela.
-musimy się upewnić, że Error żyje. Zapytajmy Reapera. Jeżeli Error zginął, to Reaper musiał zabrać jego duszę.
-to wiem, ale czy możemy zaufać tamtemu komuś?- zapytał Nightmare.
Dust spojrzał na miejsce, gdzie wcześniej stał nieznany mu szkielet.
-nie wiem. Ale może być naszą jedyną drogą do Errora.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro