7.(2) Spotkanie z porywaczem
Byłam w szoku. Nie wiedziałam co robić. Tu chodź o życie mojego dziecka. Muszę być ostrożna i nikt nie może dowiedzieć się o telefonie tego bydlaka. Nikt.
To była moja wina. Nie powinnam zostawiać dziecka samego w aucie. Gdybym obudziła moją Lenkę ,to ona byłaby teraz ze mną.
Postanowiłam odebrać bliźniaczki z przedczkola i odwieźć ich do ojca. Tam będą bezpieczni.
***
-Jak się czujesz?-zapytał tata
-Niewiem. Boje się-powiedziałam zgodnie z prawdą.
Kiedy tata chciał coś powiedzieć do mieszkania weszła jego sąsiadka-Amanda. Ojciec na jej widok zbladnął.
-Sam ,cześć-przywitała się ze mną ,a mojego ojca kompletnie olała.
-Dzień dobry-odpowiedziałam.
Amanda zaczęła dawać dziwne znaki mojemu tacie. Postanowiłam im nie przeszkadzać i wyjść.
-Muszę ,już iść-pożegnałam się
-Pa córeczko-odpowiedział tata
-Do widzenia-powiedziała Amanda-Samantho ,wiem co teraz przechodzisz. Jak wszystko się ułoży , chciałabym ,abyś ze mną porozmawiała-dodała
-Dobrze-powiedziałam bez namysłu i poszłam.
Wsiadłam do samochodu i dostałam sms'a.
Nieznajomy: Dziś o 22:40 się zobaczymy.
Ja:Gdzie?
Nieznajomy:Dowiesz się w swoim czasie. Nie kontaktuj się ze mną. Ja będę się z Tobą kontaktować. I radzę ci nie mówi o niczym policji , ani mężowi.
Chciałam napisać odpowiedź,niestety nie mogłam,najprawdopodobniej wyrzucił kartę,lub zablokował numer.
Tak bardzo chciałbym powiedzieć o wszystkim Chrystianowi. Lecz ,wiem ,że nie mogę. Chodzi tu o życie naszej córki.
Wiem natomiast,że zrobię wszystko ,aby ją odzyskać. Wszystko.
Postanowiłam jechać do domu i przygotować się psychiczne na spotkanie z porywaczem mojej córki.
***
Siedzałam w pokoju Leny,na jej łóżko. Trzymałam w rękach jej pluszowego misia. Nazwała go przekliniak. Tak wiem cudne imię i to jeszcze dziewczynka wymyśliła.
Christian nadal jest na komisariacie policji. Pogania policjantów. Robi wszystko ,co w jego mocy.
Tymczasem ja,siedzę w pokoju mojej córki. Wspominam wszystkie nasze wspomnienia te dobre i te złe. Płacze. Jestem zła na siebie. Wtedy byłam nieodpowiedzalna.
-Lena , tak nie wolno-powiedziałam
-Wolno. Tata powiedział ,że jak ktoś mi dokucza to mam go uderzyć.
Chciało mi się śmiać,lecz wiem że nie mogę. Muszę nauczyć ją że przemoc nie jest rozwiązaniem i muszę udusić mojego męża.
-Tata żartował.
Odcknełam się ,gdy usłyszałam sms'a. Oczywiście z innego numeru.
Nieznajomy: Wsiadaj do samochodu.
Ja:Gdzie mam konkretnie jechać.
Dzwoni do mnie. Odebrałam.
-Wsiadaj do samochodu!-wrzasnął
-D dobrze. Już wsiadam-rozłączył się
Ubrałam buty i kurtkę. Wzięłam kluczyki i torebkę. Po chwili wsiadłam do auta. Odpaliłam go i czekałam na dalsze instytucje.
Nieznajomy:Wyjedź z posesji i jedź prosto.
Tak też zrobiłam.
Nieznajomy:Skręć w lewo ,a potem w prawo. Na koniec skręć w las,a potem cały czas przd siebie.
Robiłam to co mi kazał. Nie sprzeciwiałam się.
Zobaczyłam stary opuszczony magazyn. Zatrzymałam się.
Weszłam do środka. Była tam moja córka,przywiązana do krzesła.
-Jesteś już-usłyszałam głos. Kiedy chciałam coś powiedzieć ,poczułam silny ból i upadłam na ziemię.
No więc jestem z rozdziałem. Zapraszam was również na moje opowiadanie ,ktore znajdziecie na moim profilu Sad girl
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro