Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.Masz dwa wyjścia. (2)

Pov.Sam

Delikatnie pomalowałam oczy i usta. Ubrałam czarną sukienkę. Do tego baletki. Dziś jest pierwsza rocznica ślubu mojego i Chrystiana. Od rana się stresuje.

Zrobiłam spagethi.

****
Punkt 20 Chrystian przyszedł do domu. Zalany w trzy duly. Byłam na niego zła. Strasznie zła.

Mój mąż coś do mnie mówił ale go nie zrozumiałam. Napisałam kartkę , i zabrałam dziewczynki do swojej mamy.

Pov.Roxs

Obudziłam się w małym , ale ładnym pokoju. W głowie mi się kręci. Gdzie ja jestem?

Podeszłam do drzwi , ale były zamknięte.

-Moja książeczka wstała-podskoczyłam do góry-Nie bój się mnie ja ci krzywdy nie zrobie. Przynajmniej na razie-dopowiedzał.

-Wypuści mnie! -krzyknełam.

-Lubie ostre dziewczynki.-powiedział i dotknął mojego nagiego ramienia. Odeszłam, co mu się nie spodobało.

-Nie dotykaj mnie-powiedziałam prawie szeptem.

-Ty szmato!-warknął i szarpnoł mnie za włosy. Syknełam z bólu.
-Puść mnie, to boli-błagałam

-Masz być posłuszna. Niedługo zostaniesz moją żoną.

-Co!?

-Za tydzień będziesz moją żoną...

-A a..le jja m mam m męża

-Weźmiesz rozwód.

-Nie!

Uniusł dłoń i uderzył w mój prawy polik, pięścią.

-Masz być posłuszna, kurwo!

****

Do pomieszczeń weszli dwóch mężczyzn. Jeden z nich ma dużo tatułaźów, a drugi jest łysy. Obaj z nich są napakowani. Wyglodają na około trzydześci pięć /dziewięć lat. Są ubrani na czarno.

-To właśnie moja przyszła żona, Roxs. -powiedział Adrian

-Niezła szczuka....-powiedział łysy i oblizał dolną wargę. Chciałało mi się wymiotować.

-Możemy ją wypróbować? -zapytał ten z tatułażami.

Zaczełam się bać. Co on miał na myśli? Błagam niech Adrian się nie zgodzi. Błagam. Spojrzałam na niego z wzrokiem " proszę nie pozwól mnie skrzywdzić" i kiedy myślałam, że się nie zgodzi on odpowiedzał, a jego odpowiedź mi się nie spodobała.

-Tak. -powiedział i puścił do mnie oczko-Tylko nie bijcie jej po twarzy.

Jak to? Nie mają mnie bić tylko po twarzy? Czyli, że.....nie!

Uśmiechnoł się do mnie , łysy. Zaczął do mnie podchodzi, a ja z każdym jego krokiem odalałam się. Po jakieś sekundzie znudziło mu się podchodzienie do mnie, bo chwyćł mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Czułam jego zapach, a raczej smrut perfum. Przełknełam głośno śline. Rzucił mnie na łużko.

-Zabawimy się, czy ci się to podoba czy nie. -warknął zozrywając mi bluzkę. To samo zrobił z moimi spodniami. Zostałam w samej bielizinie.

Jego łapy błodzili po całym moim ciele. Rozerwał mi stanik i obmacywał mi piersi. Lewą reką zjechał do moich majtków. Zedrał je ze mnie. Odrazu jego dwa duże, obleśnie palce znalezili się w moim wnetrzu. Jeknełam, ale nie z przyjemności tylko z bólu. Gdyby był to ktoś inny czyli Oliver, a nie obcy facet, którego nie znam to bym pod jego dotykiem rozpłyneła się, ale nie to jest obleśny , starszy gbór.

Zaczął poruszać szybciej swoimi palcami, a ja wyrywałam mu się, ale co ja mogę? Jestem słaba z dodatku z białaczką, a on? Jest silny i duży. Kiedy skończył odetnełam z ulgą, ale kiedy zobaczyłam , że drugi się do mnie zbliża zaczęłam szlochać.

Jego ruchy były podobne do pierwszego. Obleśnie.

****
Po wyjściu mężczyzn. Przyszedł Adrian. Bez słowa uderzył mnie.

-Nie zostane twoją żoną! Nigdy!

-Skoro nie to nie...

-Wypuści mnie z tąd!

-Masz dwa wyjścia. Pierwsze, albo zostaniesz moją żoną, druga to to, że codziennie będziesz przyjmować innych mężczyzn. Wybieraj!

Hey:-) wruciłam do was! Nudziło mi się. Postanowiłam skończyć tą "książkę". Będze jeszcze z 15/20 rozdziałów po 500/600 słów.

Sorry , że tak długo nie dodawałam, ale weny nie miałam.

Zapraszam was na moje opowiadanie

1. Narzeczona na chwilę

2.D.K i zwykła dziewczyna?

Czytajcie i piszcie co myślicie. Nawet negatywne xd (chodz mam nadzieje , że negatywnych nie będze).

*miłego czytania*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: