3.Masz dwa wyjścia. (2)
Pov.Sam
Delikatnie pomalowałam oczy i usta. Ubrałam czarną sukienkę. Do tego baletki. Dziś jest pierwsza rocznica ślubu mojego i Chrystiana. Od rana się stresuje.
Zrobiłam spagethi.
****
Punkt 20 Chrystian przyszedł do domu. Zalany w trzy duly. Byłam na niego zła. Strasznie zła.
Mój mąż coś do mnie mówił ale go nie zrozumiałam. Napisałam kartkę , i zabrałam dziewczynki do swojej mamy.
Pov.Roxs
Obudziłam się w małym , ale ładnym pokoju. W głowie mi się kręci. Gdzie ja jestem?
Podeszłam do drzwi , ale były zamknięte.
-Moja książeczka wstała-podskoczyłam do góry-Nie bój się mnie ja ci krzywdy nie zrobie. Przynajmniej na razie-dopowiedzał.
-Wypuści mnie! -krzyknełam.
-Lubie ostre dziewczynki.-powiedział i dotknął mojego nagiego ramienia. Odeszłam, co mu się nie spodobało.
-Nie dotykaj mnie-powiedziałam prawie szeptem.
-Ty szmato!-warknął i szarpnoł mnie za włosy. Syknełam z bólu.
-Puść mnie, to boli-błagałam
-Masz być posłuszna. Niedługo zostaniesz moją żoną.
-Co!?
-Za tydzień będziesz moją żoną...
-A a..le jja m mam m męża
-Weźmiesz rozwód.
-Nie!
Uniusł dłoń i uderzył w mój prawy polik, pięścią.
-Masz być posłuszna, kurwo!
****
Do pomieszczeń weszli dwóch mężczyzn. Jeden z nich ma dużo tatułaźów, a drugi jest łysy. Obaj z nich są napakowani. Wyglodają na około trzydześci pięć /dziewięć lat. Są ubrani na czarno.
-To właśnie moja przyszła żona, Roxs. -powiedział Adrian
-Niezła szczuka....-powiedział łysy i oblizał dolną wargę. Chciałało mi się wymiotować.
-Możemy ją wypróbować? -zapytał ten z tatułażami.
Zaczełam się bać. Co on miał na myśli? Błagam niech Adrian się nie zgodzi. Błagam. Spojrzałam na niego z wzrokiem " proszę nie pozwól mnie skrzywdzić" i kiedy myślałam, że się nie zgodzi on odpowiedzał, a jego odpowiedź mi się nie spodobała.
-Tak. -powiedział i puścił do mnie oczko-Tylko nie bijcie jej po twarzy.
Jak to? Nie mają mnie bić tylko po twarzy? Czyli, że.....nie!
Uśmiechnoł się do mnie , łysy. Zaczął do mnie podchodzi, a ja z każdym jego krokiem odalałam się. Po jakieś sekundzie znudziło mu się podchodzienie do mnie, bo chwyćł mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie. Czułam jego zapach, a raczej smrut perfum. Przełknełam głośno śline. Rzucił mnie na łużko.
-Zabawimy się, czy ci się to podoba czy nie. -warknął zozrywając mi bluzkę. To samo zrobił z moimi spodniami. Zostałam w samej bielizinie.
Jego łapy błodzili po całym moim ciele. Rozerwał mi stanik i obmacywał mi piersi. Lewą reką zjechał do moich majtków. Zedrał je ze mnie. Odrazu jego dwa duże, obleśnie palce znalezili się w moim wnetrzu. Jeknełam, ale nie z przyjemności tylko z bólu. Gdyby był to ktoś inny czyli Oliver, a nie obcy facet, którego nie znam to bym pod jego dotykiem rozpłyneła się, ale nie to jest obleśny , starszy gbór.
Zaczął poruszać szybciej swoimi palcami, a ja wyrywałam mu się, ale co ja mogę? Jestem słaba z dodatku z białaczką, a on? Jest silny i duży. Kiedy skończył odetnełam z ulgą, ale kiedy zobaczyłam , że drugi się do mnie zbliża zaczęłam szlochać.
Jego ruchy były podobne do pierwszego. Obleśnie.
****
Po wyjściu mężczyzn. Przyszedł Adrian. Bez słowa uderzył mnie.
-Nie zostane twoją żoną! Nigdy!
-Skoro nie to nie...
-Wypuści mnie z tąd!
-Masz dwa wyjścia. Pierwsze, albo zostaniesz moją żoną, druga to to, że codziennie będziesz przyjmować innych mężczyzn. Wybieraj!
Hey:-) wruciłam do was! Nudziło mi się. Postanowiłam skończyć tą "książkę". Będze jeszcze z 15/20 rozdziałów po 500/600 słów.
Sorry , że tak długo nie dodawałam, ale weny nie miałam.
Zapraszam was na moje opowiadanie
1. Narzeczona na chwilę
2.D.K i zwykła dziewczyna?
Czytajcie i piszcie co myślicie. Nawet negatywne xd (chodz mam nadzieje , że negatywnych nie będze).
*miłego czytania*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro