Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25.M mogę dziś u ciebie przenocować?

Pov.Mia

Uciekałam jak najszybciej ale oni są coraz bliżej. Nie ma tu żadnych ludzi ani samochodów.  Wywiezili mnie do jakiegoś pustkowia.

Powoli tracę siły a oni wykorzystali to bo w szybkim tempie znaleźli się kilka metrów ode mnie. Czy oni się nie męczą?

Kiedy odwruciłam się to po nich nie było już śladu. Gdzie oni są?

Stanełam.

Usiadłam na trawie.

Odychałam głęboko.

Po jakieś chwili odzyskałam siły i zaczęłam biec dalej. 

Nagle mnie olśniło!

Dlaczego ja na to wcześniej nie wpadłam? 

Mój telefon!

W prawdzie wpadł mi do kałuży ale warto spróbować.

Wyciągnełam go z kieszeni. Był brudny. Wycierałam go o koszule. I próbowałam włączyć.

Ni chuja nie da się!

Zrezygnowana ze spuszczoną głową i w ciągłym strachu szłam przed siebie w niewiadomym mi kierunku. Najwyższej zabłądze i zjedzą mnie wilki.

Pov.Oliver

Zabije tą gówniarę! Roxs od kond spotyka się z Adrianem to stała się arogancka i zachowuje się jak rozpieszczony bachor! Wkurza mnie to!

"To nie dobre"

"To za słone"

"Tu za brudno"

"Tu za duszno"

"Tu za zimno"

"Tu za gorąco"

A to dopiero początek

Idzie księżniczka za dyche!

-Co na śniadanie? -zapytała

-Ja idę do swojej dziewczyny i z nią zjem śniadanie a ty nie wiem może pójdziesz do swojego pożal się chłopaka?  Ja nie wiem jak on z tąbom wytrzymuje. No to do wieczora?  Chociaż nie wiem chyba raczej nie przyjdę na noc.

NIC NIE MÓWCIĘ! ZACHOWAŁEM SIĘ JAK 16-LATEK ABY DZIWCZYNA BYŁA ZAZDROSNA! 

I co ja będę robił przez 24 godziny?  Na pewno pójdę do pracy ale potem?!

-M masz dziewczynę-w jej oczach zobaczyłem strach?

-Tak-Nawet nie wiem po co ja ciągnę tę kłamstwo!

-N nic n nie m mowiłeś......

-Bo jakoś nie było okazji. Ja się zbieram.-powiedziałem i wyszedłem. 

******
23:59

Wracałem do domu z pracy.

Jestem zmęczony.

Wsiadłem do samochodu.

Jest ciemno. 

Nagle z nie wiadomo nikąd na drogę wyskoczyła jakaś postać. Cudem wychamowałem.

Wkurwiony wyszedłem z samochodu zatrzaskując za sąbom dżwi.

Zobaczyłem dziewczyne.

-Hej!Nic ci nie jest!?-zapytałem dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko rzuciła mi się na szyję.

Zdziwiło mnie to bo mało kto przytula nie znajomego.

-Dziękuję!-powiedziała płaczliwym głosem.

-Hej. Co jest?-zapytałem-Chodź odwioze cię do domu.-dodałem i ubrałem jej moją kurtkę.

Po namyśle dziewczyna wsiadła.

Jechaliśmy w ciszy.

-Gdzie mieszkasz?-zapytałem

-J ja mam do ciebie próżbę.

-Tak?

-M mogę dziś u ciebie przenocować?

Zatkało mnie!

Serio zatkało mnie! 

Dziewczyne którą 5 minut temu prawie potrąciłem o której nic nie wiem nawet nie wiem jak ma na imię prosi abym ją przenocować!?

-Yyyy.....-przerwała mi

-Oh rozumiem.-zrobiło mi się jej żal. Widać że jest przestraszona. 

-Nie po po prostu ja j ja jestem w szoku ale skoro nie szuka ciebie policja ani nie jesteś szefem mafi to czemu nie. Możesz przenocować u mnie.-powiedziałem a dziewczyna się uśmiechneła.

-Dziękuję i nie. Nie szuka mnie policja ani nie jestem szefem mafi. powiedziała śmiejąc się.

Resztę drogi jechaliśmy w ciszy.

***
Roxs nie było. Za to była kartka od niej:

"Oliver nie będzie mnie całej nocy bo będę u Adriana."

Spryciula chce abym był zazdrosny.

I chyba jej się to udało....

-Jesteś głodna? -zapytałem

-T tak.

-Może być pizza?

-Tak. Mogę wziąć prysznic?

-Yyy tak. Dam ci jakieś rzeczy na zmianę.

Poszłem do pokoju Roxs i wziełam czystą bielizne oraz jakieś dresy i koszule z jakimś durnym napisem.

-Dzięki-podziekowała. Pokazałem jej gdzie jest łazienka i juz jej nie było.

Zamówiłem pizze. Jedną dla niej z serem a druga dla mnie ze wszystkimi dodatkami.

Pizza przyszła po 15 minutach.

-Proszę-powiedział dostawca i dał mi dwa pudełka gorącej pizzy.-Należy się 32 zł i 45 groszy.

Dałem mu 50 dych.

-Dziękuję. Reszty nie trzeba.

-Oh dziękuję i smacznego.

Dziewczyna siedzała już przy stole. Omal mi pizza nie spadła tak się na nią zapatrzyłem.

Położyłem pizze na stole i poszedłem po talerze i szczuczce.
Rozłożyłem talerze i szczuczce oraz dwie szklanki soku. Po chwili nalałem do nich pomarańczowego soku.

Jedliśmy w ciszy którą ja mam zamiar przerwać i przerwie.

-Jak masz na imię? -zapytałem

-Mia a ty?

-Oliver.

Pov.Sam

-Chrystian wszystko będzie  dobrze. Znajdą ją-pocieszałam go ale mi to nie wyszło.

-Kochanie nie denerwuj się tobie nie wolno.-dosyć że go nie pocieszałam to jeszcze do tego martwi się o mnie i o dzieci.

-Chrystian....

-Idzi połuż  się spać.

-A ty?

-Nie zasne wiedząc że moja siostra jest w niebezpiecznistwie.
Ujełam jego policzki i złonczyłam nasze usta w krótki ale czuły pocałunek.

Poszłam na gore. Do naszej sypialni. Usiadłam na brzegu łużka.

Poczułam silny ból brzucha.

Położyłam się i zwijałam się z bólu.

-Chrystian-nawet nie mogłam krzyknąć. Ja ledwie to usłyszałam. Ja szepłam.

Tak bardzo go teraz potrzebowałam.

Dlaczego nie mógł tu ze mną przyjść?!

Coś się dzieje niedobrego z dziecimi ja to czuje ale nic nie mogę zrobić! Nic!

-Chrystian! -krzyknełam

Lecz nikt nie przyszedł a ja w ogromnych bólach cierpiałam. Martwiłam się o dzieci nie o siebie.  Nie dam rady już ponownie krzyknąć to ponad mojej siły. Ponad!

Uspokuj się! Musisz się uspokoić. Nie rób tego dla siebie tylko dla dzieci! Dla tych aniołków.

Leona

Viktorii

Nicol

Spokojnie

Odychaj głęboko.

-Chrystian!-krzyknełam

Nikt nie przyszedł!

Gdzie on jest?!

Nie ma go kiedy ja go potrzebuje. 
Nie ma!

Pov.Chrystian

Nie mogłem wyśedzieć w domu. Musiałem coś zrobić. Musiałem! Pojechałem na komisariat policji aby się czegoś dowiedzieć. Nic nikt nie wie! Ta sama gadka.

Mój telefon wibruje to oznacza że ktoś dzwoni.

-Halo? -odebrałem

-Dzień dobry-była to moja sąsiadka. Starsza kobieta o imieniu Amanda Ross. Jej głos był zaniepokojony-Proszę pana Proszę szybko przyjechać do szpitala.....

-Co?-przerwałem jej. Wiem co powiedzała ale chyba pomyliła numery ja nie jestem lekarzem.

-Pani Samantha źle się czuje. Strasznie boli ją brzuch. W tym momencie jest w drodze do szpitala.

-Dobrze-mój głos zmienił się.

Tak bardzo boje się że coś się stanie z dziecimi lub Sam.

*****
Sam leżała trzymała się za brzuch. Widać było że cierpi. Oczy ma spuchniete. Płakała. Ja to wiem. Martwi się że coś z dziecimi nie tak.

Podeszłem do niej.

Usiadłem na krześle obok niej.

Splotłem nasze dłonie lecz Sam wyrwała dłoń. Jest chłodna dla mnie. Dlaczego?

Chciałem coś  powiedzieć ale do sali weszedł lekarz. Dr.Adam ROSS. Miał w dłoniach wyniki badań dzieci.

-Przykro mi pański synek nie żyje...

-Nie! Proszę powiedzieć że to nie prawda! Proszę!-Sam się załamała  a ja tylko ją przytuliłem bo co innego mam zrobić?

-Niee Chrystian prosze powiedz że to nie prawda.-mówiła płacząc

Miał być w weekend ale jest w poniedziałek!  Xdd

Taki smutny rozdzał bo mam zły dzień.....

Nie zabijcie mnie.

Leon nie żyje (*)

W brzuchu Sam są teraz tylko dwie dziewczynki Viktoria i Nicol :-D :'(

Ps. Rozdzał ma 1111 słów.

Do zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: