Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2.Dlaczego to zrobiłaś?

Obudziłam się lecz Chrystiana nie było koło mnie.  Mój policzek jest lekko zaczerwiony. Co do wczorajszego wieczoru musze po prostu zapomnieć. Bo co innego mi zostało? Nie jestem typem dziewczyny msciwej ale Adrian przesadził. Nie nawidze go. Nie podam go do sądu bo nie mam na to pieniądzy ani czasu. Musze się zająci Roxs a co do Parker musze mu podziękować i przeprosić za wczoraj.  Ciekawe dlaczego tak szybko wyszedł?  Przecież nie będzie spał w łużku z sprzątaczką. Zresztą ja też nie mam ochoty na amory.

^^^^^^^^^^^
-Panie Parker ma pan chwile? -zapytałam jego mina była zakłopotana pewnie myśli że jestem jakoś dziwką?
-Tak mam. Chodzimy do mojego gabinetu.-powiedział otwierając mi dżwi co za dżentelmen
-Więc Sam o co chodzi? -kontynował
-Chcem Pana przeprosić i podziękować za wczoraj.-mówiłam
-Przeprosić?-był zdziwiony
-Tak za ten incydent. Ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Ja po prostu wtedy nie chciałam zostać sama. Przepraszam. -na jego twarzy ugoscił uśmiech
-Sam nie masz za co przepraszać. Byłaś w szoku a jeżeli chodzi o tego typa jak chcesz to jeden telefon i wiecej nie bedze ci życia uprzyczkac. -powiedział
-Nie dziękuję-nie chciałam aby wydawał pieniądze w mojej sprawie aczkolwiek byłam mu wdzeczna za to co zrobił i chciał  zrobić.
-Sam mam do ciebie próżbę.
-Tak
-O wczorajszej nocy chciałbym abyś zachowała nasze "spanie"w łużku tylko dla siebie.  Nie chcem aby firma nie potrzebnie plotkowała no i oczywiście nie chcem aby moja dziewczyna się dowiedziała. Sonia zacznie pracować tutaj od jutra dlatego mam nadzieje że nikt się nie dowie a tym bardziej ona. Ok?
-Ok. Nikomu nie powiem.-a więc ma dziewczynę. Dlaczego to tak boli?
-Sam-poraz kolejny mnie zatrzymuje
-Tak
-Możesz mówić do mnie po imieniu tak jak to robi większość.
-Dobrze Chrystian.-znów się uśmiechnął. Odwzajemiłam jego gest.

^^^^^^^^^^^^^^
-Chciałbym wam przedstawić moją dziewczynę, która będzie tu pracowała. Będzie moją osobistą asystentką. Liczę że miło ją przywitacie i bedzecie cierpliwi bo Sonia się dopiero uczy.-Co za tarantura! Uwiesiła mu się na ramieniu. Ona pomyliła firme z burdelem. Ja niewiem jak Chrystianowi może podobać się ta barbie?
-Ej Sam wszystko w porządku? -spytał szeptem Nick
-Tak. Po prostu Roxs jej stan się pogorszył.-spłyneła łza potem kolejna
-Ej czy ja wam nie przeszkadzam? Tu macie pracować a nie rozmawiać.-powiedziała Chrystian.
-Prz Przepraszam. -nawet na mnie nie spojrzał. Kiedy wszyscy wyszli to w pomieszczeńu na próżbę tej tarantuli zostałam a Parker mi się przyglądał.
-Więc o co chodzi? -zapytałam nie chciałam być dłużej w pomieszczeńu z nią.  Chciałam to jak najszybciej zakonczyć.
-Moja koleżanka zgłosiła kradzież.-przerwałam jej
-I co ja mam z tym spólnego?-byłam obużona czy ona uważa że ja coś ukradłam?
-Pokaż nam co masz w torebce.
-Słucham? -myślałam że ją rozszarpie.
-Sam pokaż nam co masz w torebce. -powiedział Chrystian. Czyli on tez mi nie wieży?
Na jego próżbę wysypałam wszystko z torebki. I i był tam jakiś drogi naszyjnik. 
-T to nie moje-zaczęłam się tłumaczyć. Skąd on się tutaj znalazł?
-Sonia zostaw mnie z Sam, przepraszam z panią Samanthą samych.-powiedział a ona wyszła z szczutnym uśmiechem.
-Dlaczego to zrobiłaś? -kontynował a moje oczy jak na zawołanie się zaczerwieniły.Miałam ochotę się rozpłakać. 
-A ale to n nie ja. Dlaczego mi nie wierzysz. -w ustach poczułam słoną ciecz.  Płakałam.
-Nie tłumacz się! Sam masz szczęście że nie wezwiemy policji. Jesteś zwolniona.Prosze tu jest twoja wypłata. Wzięłam je do ręki i porwałam. Poczym bez słowa opusiciłam pomieszczenie.

Pov.Soni

To ja Podżuciłam jej drogi naszyjnik.  Dlaczego?  Bo widzę w jaki sposób Chrystian na nią patrzy. Zrobiłam to bo go kocham znaczy nie go tylko jego kasę a ta gówniara mi przeszkadza. 
Pov . Chrystian
Nie wiem co mam myśleć o tym. Na początku uwirzyłem bo co miałem zrobić.  Ten naszyjnik był w jej torebce ale kiedy zobaczyłem jej oczy.....to miałem pewności że ona jest nie wina ale było już na to za późno.
-Co ty sobie myślisz?  Że jak masz kasę to możesz pomiatać ludźmi? Co ci Sam zrobiła? Ona nie ukradła tego naszyjnikia! Jak mogłeś ją zwolnić? Ona ma ojca w szpitalu jest w śpiączce od dwuch lat a jej siostra ma raka! To twoja dziewczyna podżuciła jej go! Masz obejżyj a potem idź do Sam i przeprosi ją.-powiedział Nick poczym wyszedł miałem już coś powiedzieć ale wyszedł.  Czy to możliwe że moja dziewczyna mogłaby podżucić naszyjnik?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: