11.Nie będę się leczyła!
-Roxs!!!-wydźerałam się na całe gardło.
-Co się stało? Czemu tak się dżesz?-zapytała
-Ty mi powiec co się dzieje? Dlaczego nie byłaś dzisiaj w szkole? Dlaczego paliłaś papierosy? Ty nie możesz palić. Masz raka!!!-darłam się
-Nie będę się leczyła!-powiedziała a mi serce peko.
-Co?-powiedziałam ze łzami w oczach
-Po co mam to robić? Walczyłam o życie od samego początku. I kiedy trzy lata był spokój to teraz jest nawrut! Mam tego dosyć! Nie chcem się leczyć. -powiedziała i wybiegła a ja nic nie mogłam zrobić.
Dryn Dryn.
Mój telefon wibruje. Nie miałam ochoty odbierać ale w środku miałam takie dziwne uczucie tak jakby ktoś kazał odebrać.
-Halo? -odebrałam
-Dzień dobry czy rozmawiam z panią Samanthą Blues?-zapytał kobiecy głos.
-Tak.
-Proszę przyjechać do kliniki "budzik"....
-Po co?
-Proszę przyjechać. To bardzo pilne.
-Będę za pół godziny. Do widzenia.
-Dziękuję. Do zobaczenia. -i się rozłączyłam.
Kompletnie nie wiem o co chodzi Może coś z moim ojcem? Jest od 5 lat w śpiączce. Może go przeniosą?
*
-Dzień dobry. O co chodzi? -zapytałam
-Tak. Pański ojciec po 5 latach się wybudził ze śpiączki...
-Co? Nie to nie możliwe? Pani mnie nie oszukuje? Mogę do niego wejść? Pani mówi prawdę? Nie daje mi pani nadziej?-Boże tak się cieszę.
-Pani ojciec się obudził. Jest w sali 567.-łzy spływali po moim policzku.
Wsiadłam do windy. Mój tata nie będzie ze mnie zadowolony jak mu powiem że Roxs nie chce się już leczyć ale na razie nie będę mu o tym mowiła. Jak ja się z nim przywitam?
-Tato.-powiedziałam ze łzami w oczach do ojca który po pięciu latach obudził się ze śpiączki.
-Sam. Córeczko. -rozpłakałam się. Tak dawno nie słyszałam jego głosu.-nie płacz. Już nic nas nie rozdzieli. Gdzie jest Roxs?-i co mam mu powiedzieć?
-Nie mogła przyjść ale jutro będzie.-powiedziałam.
-Pan Bil musi odpocząć. Czy chce pani aby pański ojciec pozostał tutaj czy żeby pojechał do domu. Znaczy pani domu?-zapytała pielegniarka a mnie zatkało.
-T tak znaczy tak jasne tylko nie dziś. Jutro. Dziś przygotowuje pokuj i jutro będziesz ze mną i z Roxs i wnóczką.-powiedziałam te ostatnie słowo bez przemyślenia.
-Zostałem dziadkiem? -zapytał a ja kiwnełam głową.
******
Jadę do Chrystiana. Muszę pracować na dwa etapy. Rehabilitacja ojca jest droga. 5 tysięcy na miesiąc do tego leczenie Roxs.
-Sam?-zapytał zaspany Chrystian. Był w bokserkach i bez koszuli. Nic. Goła klata.
-Cześć. Przepraszam że o tej porze ale potrzebuje pomocy...
-Wejść. Coś się stało?.....
-Nie. To znaczy. Potrzebuje pracy.
-Ugh pracy?
-Tak. Mogę być sprzątaczką.
-Nie.
-Nie dasz mi pracy. Ok to pa...-ok innej odpowiedzi się spodziewałam. Stałam a on chwycił mnie za ramię. Przełknełam głośno śline.
-Źle mnie zrozumiałaś. Nie będziesz sprzątaczką bo jesteś za ładna ale będziesz asystentką.
-Dziękuję.-pocałowałam go w policzek.
-Czemu szukasz?
-Mój tata obudził się ze śpiączki. Po pięciu latach i rehabilitacjia jest droga do tego leczenie Roxs która nie chce się leczyć.
-Co? Roxs nie chce się leczyć. Ja z nią pogadam. Jeżeli bedzesz miała jakieś problemy to dzwoń o każdej porze a ja ci pomogę.
-Dziękuję.
***
-Tata się obudził?-zapytała podekstytowana Roxs
-Tak. Proszę nie przerywaj leczenie. -usiadła koło mnie vi mocno mnie przytuliła.
-Będę się leczyła. Chrystian mi wytłumaczył że muszę.
-Chrystian?
-Tak. Szkoda że z nim nie jesteś. Stworzyliście piękną parę. -i wyszła a ja płakałam jak każdej nocy...
No to dziś będę widzała Chrystiana codziennie.
Ciesze się.
Chyba...
To oznacza że będę też widzała Sonie....
***
-Część! -krzyknął podekstytowany Nick
-Hej-pocałowałam go w policzek
-Jak Roxs?-zapytał a łzy pojawili się na moim policzku.
-Przepraszam. Pogadamy później.
-Oh przepraszam-wleciałam na....Parkera
Zaśmiał się.
-Nic się nie stało. Wpadłaś mi z nieba. Właśnie ciębie szukałem.
Poszliśmy do jego gabinetu.
-Dziękuję. -powiedziałam
-Za co? -zapytał
-Za Roxs. Dzięki tobie chce się leczyć. I za pracę....
-Nie dziękuj.
********
-Sam podwiezić cię do domu? -zapytał Chrystian
-Tak. Dzięki.
-Możemy porozmawiać? -zapytał kiedy byliśmy już w samochodzie
-Tak.
-Chcem abyś dowiedziała się odemnie a nie od kogoś innego. Za miesiąc biorę ślub z Sonią.-powiedział a ja miałam ochotę się rozpłakać.
-Gratuluję. -tylko tyle byłam w stanie wymusić.
Oparłam głowę o szybę.
-Sam!-Podskoczyłam do góry.
-Yyy co?
-Myślałem że coś ci się stało.-powiedział
-Aha przepraszam.
Wyszłam z auta a na powitanie do moich stup przytuliła się malutka istota. Wzięłam na ręnce Lenkę.
-Mamusiu teskniłam za tobą. -powiedziała a ja ją cmokłam w policzek.
-Ja za tąbom też aniołku.
-Wiesz co ciocia Roxsana pokazała mi fajny lowel kupisz mi go?-zapytała a ja nie wiem co mam powiedzieć. Nie stać mnie na to. Mam powiedzieć prawie 3 letniemu dziecku że nie bo pieniądze są potrzebne na rehabilitacje dziadka i leczenie Roxs? Nie ale też nie powiem tak.
-Zastanowię się a teraz chodzi bo dziadek z kolacją czeka.-blondynka zeskoczyła i pobiegła do domu a ja pożegnałam się z Chrystianem.
-To do jutra. -zaczełam
-Pa. -pocałował mnie w policzek i odeszedł.
-Kto to był? - zapytał mój tata
-To był Chrystian.
-Ten Chrystian? -powiedziałam tacie całą prawdę od początku do końca.
-Tak.
-Ładnie razem wyglądacie. Widać że nie zapomniał o tobie ani ty o nim...
-Tato prosze. Jestem zmęczona i jedyne co chcem zrobić to położyć się spać.
Posiłek jedlismy w ciszy. Tylko Lenka cały czas gadała o rowerze
Kiedy Lena smacznie spała w swoim łużku a ja byłam gotowa do snu i byłam w łużku. Myślałam. O nim. O Parker'rze.
"Za miesiąc biorę ślub z Sonią" te zdanie krążyło w mojej głowie.
Sonia nie jest dla niego.
Ja jestem....
Przestań!
On będzie szczęśliwy a ty nie...
Będę szczęśliwa kiedy on będzie
Chyba
Przestań!
Czemu o tym myślę?
Kochasz go?
Nie wiem.
Po prostu Sonia nie jest dla niego
Kochasz go?
Ta
Bardzo
Takk! Kocham go do szaleństwa.
Myślę o nim.
I o tym jak i kiedy mu powiem prawdę na temat Leny?
Jak mu powiem nie będzie chciał mnie znać!
Chyba...
Nie! Na pewno nie będzie chciał cię znać! Przecież okłamujesz go przez prawie 3 lata
On też nie był fair wobec mnie.
Ma syna
Który jest przyrodnim bratem Leny....
I nawet nie wiem kiedy zasnełam.....
No więc tak Przepraszam ze tą nie obecność ale szkoła! A do tego jestem chora! Więc to tylko opuznia.....
Jak myślicie kiedy Sam powie Chrystianowi o Lence?
W następnym rozdzale bd Roxs i Chrystian również nie zabraknie Sam i Bila.
Wgle co myślicie o Ojcu Sam? Fajnie ze się obudził ze śpiączki?
Ps. Macie snapy? Jak tak to nazywy moje to :Dora.cola
Zapraszaci i pisać w kom lub na pv nazwy do następnego.
A i ten no jeszcze się pochwale mimo to że mnie głowa bolała itp poszłam do szkoły i zostałam 5 z pracy domowej z biologii a to nowość!
A i jeszcze jedno brawo ja rozdzał ma 1134 słów! Chcecie długie czy krótkie rozdziały bo ja nw jakie mam pisać xd.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro