Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.Jesteś szczęśliwa?

-Nick! Co robisz dziś wieczorem? -zapytałam

-Zapraszasz mnie na rantkę? -zapytał a ja go walłam w ramię a on udał że go to boli.

-Nie. Znaczy nie ja. Podczas biegania spotkałam Chrystiana i on zaprosił mnie ,ciebie i Lenkę w imieniu Soni na kolacje dzisiaj.
-I co mamy udawać rodzinę? -zapytał

-Tak.

-A Lena?  Będzie do mnie mówiła tata czy wójek? -zapytał

-Nie będzie wogle mówiła.

-No dobra.

-Aa jesteś kochany. 

-Wiem

-Pff i ta skromność.

*
-Część miło Cię Samantho widzieć. -przywitała się Sonia

Zaraz się po żygam!!

-Soniu ciebie tez miło widzieć. -wymuśłam szczuczny uśmiech

Lenka przywitała się z Maxsem a ja z Chrystianem. 

-Cześć ślicznie wyglądasz-skometował. Miałam na sobie czarną sukienkę i różowe szpilki.
On jak zwykle wyglądał elegancko.

-Hej ty tez ładnie wyglądasz.

*
-Kochanie podasz mi sól?-zapytał Nick

-Proszę. 

-Jak to możliwe że wy jesteście razem? -zapytała Sonia

-Sonia to dziwne. Bo znałem Sam od dziecka. Praktycznie wychowaliśmy się razem ale dopiero trzy lata temu spojrzałem na nią jak na kogoś innego. Nie na siostrę tylko na kobietę  z którą mógbym założyć rodzinę.-powiedział Nick było to urocze i piękna historia ale chciałbym aby Chrystian to powiedział.

-To takie słodkie.-skomentowała Sonia

Czy Nick się we mnie zakochał? Dziwnie się gapi! To nie możliwe. Prawda?

-Kochanie wszystko w porządku? -zapytał Nick

-T tak. Mogę skorzystać z łazienki?

-Tak. Prosto i na lewo.-jakbym nie wiedzała gdzie jest łazienka! (Wyczucie ten sarhazm)

-Hej wszystko w porządku? -zapytał Chrystian

-Tak.

-Przecież widze.

-Jest w porządku.

-Na pewno?

-Tak

-Nie psujesz do Nicka.

-Słucham?

-Nie pasujesz do niego.

-Kim ty jesteś żebyś muwil mi do kogo pasuje?-serio za kogo on się uważa! Za Obame?

-Twoim przyjacielem. Mogę umyć ręnce?

-Tak

Przysunął się do zlewu i był naprawdę blisko mnie.  Specjalnie patrzyłam w podłogę aby nie w jego oczy ale nie mogłam.  Spojrzałam.  I on patrzał. Przysunął swój podbrudek do mojego.  I delikatny przegryzł mi wargę.  I się odcunął aby spojrzeć mi w oczy ale ja go przyciągnęłam za kark i złonczyłam usta. Jego ręce powedrowali do moich posladķów. Posadził mnie na zalewie. 

-Jesteś  szczęśliwa? - zapytał

-A ty?

-Nie byłem nie szczęśliwy. Teraz po prostu jest inaczej. Mam syna a ty masz wspaniałą córeczkę. 

Mamy. Ona jest też twoim dzieckiem.  NASZYM DZIECKIEM

Zeszłam z  zlewu.

-Przepraszam za ten pocałunek.-zaczełam

-Nie to ja przepraszam.

-Mamo kiedy idziemy? -zapytała Lena a ja byłam jej za to bardzo wdzięczna bo czułam się nie zręcznie w towarzystwie Chrystiana.

-Jesteś zmęczona?-zapytałam

-Ta...-nie musiałam czekać bo bladynka ziewneła

-To my juz będziemy się zbierać.

Pożegnaliśmy się i wyszliśmy. 

*
-Nick-zaczęłam rozmowę w domu kiedy Lena była już wykompana i w łużku spała

-Tak

-Czy ty ugh może zabrzmi to głupio ale ja po prostu musze zapytać. Czy ty jesteś we mnie zakochany?

-Co? Nie. Znaczy jesteś bardzo ładna mądra ale ja traktuje i kocham cie jak młodszą siostrę.

-Uff to dobrze. Ja też cie kocham braciszku.

*
Przed zasinieciem myślałam o tym co się wydarzyło.  Tak bardzo teskniłam za jego pocałunkami. Wyglondał na szczęściliwego w towarzystwie Soni. Jest wzorowym tatą.

-Mamusiu?-z rozmysleni wyrwała mnie Lenka która trzymała w dłoni miśa kubuśa puchatka.

-Tak?

-Mogę z tobą spać?

-Tak a coś się stało?

-Koszmal mi się śnił. 

Blądynka skoczyła do łużka a ja się do niej przytuliłam i obie zasneliśmy. 

***
-Lenka stajemy. -powiedziałam chyba setny raz do mojej córki. 

-Ja nie chcęm-powiedziała i naciagneła kołdrę na głowę.

-Dlaczego?

-Bo Maxs mi dokucza.

-Maxs? Przecież byliście najlepszymi przyjaciółmi. 

-No bo-podniosła się do pozycji siedzącej-Maxs zaprzyjaźnił się z Lolą i ona mu każe a on to robi. 

-Co robi?-byłam trochę przestraszona.

-Kopie mnie i przzywa od lalkek barbi.

-Porozmawiam z rodzicami Maxsa ale teraz do przedszkola. 

-Mamo nie. Pujde jak porozmawiasz z rodzicami Maxsia.

-No dobra. Dziś zostajesz ale jutro idziesz.

-Dobla kocham cię.

-Ja ciebie też aniołku. 

Pov . Chrystian

Pod moim biurem zobaczyłem Roxs z jakimś chłopakiem.  Ona pali ? Przecież nie może.  Ma raka. Pozatym ona teraz powinna być w szkole.

-Roxs? Hej. Co ty tu robisz?  Nie powinnłaś być teraz w szkole?

-Część Chrystian.  Dawno cię nie widzałam. Co u ciebie?

-U mnie dobrze ale dlaczego ty palisz? Przecież nie możesz.

-Chrystian to moja sprawa co robie.

-Choć odwiozę cię do domu.

-Niee!

Chciałem ją wziąć siłą ale uciekła. Zadzwonię do Sam.

Odebrała po trzech sygnałach.

-Hej Sam. Tu Chrystian.

-Cześć. Dobrze że dzwonisz. Bo mam sprawę nie na telefon.  Masz czas za 15 minut w knajpce przy ulicy viva?

-Tak.

Rozłączyła się. 

***
-Hej.-powiedziałem

-Część.

-O co chodzi?

-O Max'sa

-Coś mu się stało?  -byłem zaniepokojony. 

-Nie. Spokojnie.  Lena dziś nie chciała iść do przedszkola. Z powodu Max'sa. Max wraz z inną dziewczynką o imieniu Lola dokuczają Lence.

- Maxs? Porozmawiam z nim.

-Po co dzwoniłeś?

-Chodzi o Roxs. Kiedy szedłem do pracy zobaczyłem Roxsane pod moim biurem. Ona i jakiś chłopak palili skręta.-jej wyraz twarzy zmienił się na zmartwiony i smutny.

-Jesteś pewny że to ona?

-Tak.


No i się wydało. Co to bd jak Sam dowie się że Roxs nie chce się już leczyć. Bedze awantura!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: