Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział2 Prośba

Nie wiem jak długo szliśmy w całkowitej ciszy, ale w końcu zaczęła mi ona ciążyć.

-Dawno się nie widzieliśmy-zagadnołem, a cała czwórka przytakneła nie podejmując rozmowy. Trochę mnie to irytowało. Po co oni tu przyjechali skoro nie zamierzają ze mną gadać? Ech, nieważne. Idąc z nimi czułem się jak piąte koło od wozu, a oni jakby zapominając o moim towarzystwie obciskiwali się i szeptali do siebie. Jeżeli mam być szczery to w tamtym momencie życzyłem im, żeby na coś wpadli. Też tak chcę, pomyślałem z zazdroszczą patrząc jak Luck staje na palcach, całując Willa w policzek, uśmiechając się przy tym przeuroczo.
  Tak naprawde cieszyłem się szczęściem chłopaków, ale nie byłem zaskoczony widząc kto z kim chodzi. Już jak byliśmy dziećmi Luck trzymał z Willem i nie puszczał go nawet na krok. Pomimo tego, że był jednym z moich najlepszych przyjaciół wiedziałem, że z Willem przegram. Podobnie sprawa przedstawiała się z pozostałą dwójką. Gdybym tylko ja mógł tak pokochać, westchnołem w myślach, a przed oczami pojawił mi się obraz przystojnego bruneta. Może i mógłbym to wszystko osiągnąć gdyby nie to, że ten chłopak całkowicie mnie w sobie rozkochał, nawet o tym nie wiedząc. Nie chciałem nikogo innego, ale on zdawał się mnie nie zauważać i z tego co wiedziałem nie pociągali go faceci.

-Coś ty taki markotny? -spytał Rick, a ja zdałem sobie sprawę, że od jakiegoś czasu ich wesołe rozmowy ucichły.

-A co miało by być?-spojrzałem na nich udając zdziwienie. No przecież się nie przyznam, że zakochałem się bez wzajemności! To dopiero wstyd.

-Wiesz, że jesteś czerwony jak burak?

-Co?-zawołałem przykładając ręce do policzków. Rzeczywiście były strasznie ciepłe. Szlak.

-Czyżby ktoś myślał o swojej miłości?-zażartował Luis szturchając mnie w ramie na co zarumieniłem się jeszcze bardziej. Cała czwórka wytrzeszczyła na mnie oczy, a ja spuściłem wzrok. Zaraz potem usłyszałem zachwycony pisk Lucka.

-Jej! Kuroś się zakochał-zawołał podskakując, a Will spojrzał na mnie współczująco. W tamtym momencie najchętniej zapadłbym się pod ziemię, wszyscy co przechodzili koło nas śmiali się ze mnie pod nosem.

-Serio? W kim?-odezwał się za mną ktoś, kogo w tamtym momencie nie chciałbym widzieć. Odwróciłem się gwałtownie, nie przewiedziałem jednak, że stoi tak blisko.

-Spokojnie-zaśmiał się kiedy do niego dobiłe. Natychmiast zacząłem się cofać, ale potknołem się o coś i pewnie bym się wywalił, gdyby chłopak mnie nie podtrzymał.

-Dzięki. I przepraszam-dodałem, dziękując w myślach Bogu za to, że się nie jąkam.

-Nic się nie stało-powiedział rozbawiony,jednak kiedy spojrzałem mu w jego piękne, czerwone oczy, miałem wrażenie jakby próbował czytać mi w myślach. Przeraziła mnie ta myśl, bo gdyby dowiedział się o moich uczuciach, to pewnie zaczołby mnie unikać.

-Kim jesteś?-spytał Luis odciągając mnie od Jaspera. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się tego.

-Kolegą Kuro z klasy-odpowiedział mierząc Luisa morderczym wzrokiem.-I chce go o coś prosić.

-O co?-spojrzałem na niego zaskoczony. Jak dotąd Jasper zamienił ze mną zaledwie parę zdań, a teraz nie dość,że podszedł do mnie i chłopaków, to jeszcze ma prośbę.

-Pomógłbyś mi w zaklęciach? -spytał i zarumienił się delikatnie. Jaki on słodki!

-Jasne!-zawołałem bez zastanowienia na co on posłał mi szeroki uśmiech. 

-Dziękuję! Kim są twoi przyjaciele?

-Ah, to moi koledzy z dzieciństwa.

-Hejo- pomachał Luck do Jaspera, a ja usmiechnołem się widząc minę Willa. Ten to ma ciężkie życie z kimś o takim charakterze jak Luck.-Jestem Luck, to mój chłopak, ten co sprzątnoł ci Kurosia z przed nosa to Luis, a stojący koło niego wielkolud to jego chłopak Rick.

-Eee miło mi -wyjąkał Jasper, a ja miałem ochotę przywalić Luckowi. Nie powinien mówić tego od razu!

-Nam też.

-Więc gdzie i kiedy spotkamy się, żeby pouczyć się zaklęć?-zmieniłem szybko temat. Jasper otrząsnoł się z szoku i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

-Może dziś po szkole, u mnie?-zaproponował.

-Dziś nie może-odpowiedział cicho Rick. Wkurzyło mnie to. Po kiego grzyba wtrącają się w rozmowe?! Ale chłopak niestety miał rację.

-Muszę ich dziś oprowadzić po mieście-wyjaśniłem ponuro.

-Spoko. To może jutro?

-Ok!

-Ej, Jasper-odezwał się Will. Czego oni od niego chcą?!

-Tak?-spytał chłopak, ale o dziwo patrzył na mnie. Pewnie ma ich dość i wysyła mi znaki, żeby dali mu spokój.

-A nie chciałbyś iść i pomóc Kuro w oprowadzaniu nas? Jeżeli dalej jest taki jaki był jako dziecko, to pewnie nas zgubi-dodał uśmiechając się szyderczo, a we mnie aż krew zawrzała z wściekłości. A to sukinsyn!

-Jak ja ci zaraz coś...

- Jasne. Chętnie wam pomogę -przerwał mi Jasper, skutecznie mi tym zamykając usta.-Zaraz po szkole, tak?

-Mhm.

-To do zobaczenia na lekcji-powiedział i zrobił coś czego chyba nie spodziewało się żadne z nas. Podszedł do mnie i mocno objął. Byłem tak zaskoczony, że za nim zdążyłem odwzajemnić uścisk, chłopak już się odsunoł i ruszył w stronę szkoły.

-To już wiemy w kim zakochał się nasz Kuroś-zaśmiał się Luck, a ja zaczerwieniłem się gwałtownie. Jesteś facetem, więc przestań się rumienić!, upomniałem siebie.

-Aż tak to widać?-jęknołem chowając twarz w dłoniach. O rany, ale wstyd!

-Tak. Myślę, że każdy już to zauważył.

-Pomożemy ci chłopie-dodał Will klepiąc mnie po ramieniu.

-Dzięki, ale i tak was zamorduje- zagroziłem po czym wybuchłem śmiechem.

-Wiemy. Chodź bo się spóźnimy.

   Po tych słowach ruszyliśmy w stronę szkoły, jednak tym razem między nami nie było już tej krępującej atmosfery. Czyżby moje życie szło ku lepszemu?

                        ♡♡♡

JASPER

Nie mogłem uwierzyć, że w końcu się odważyłem i zagadałem do Kuro. Od tak dawna jestem w nim zakochany,  że sam już nie wiem ile to lat już minęło. Kiedy tylko pierwszy raz zobaczyłem go w przedszkolu, moje serce zabiło szybciej mówiąc, że to ten jedyny. Chodziłem z nim do podstawówki i gimnazjum jednak za każdym razem byliśmy w osobnych klasach. Dlatego kiedy okazało się, że w liceum jesteśmy w tej samej klasie byłem wniebowzięty! Ile to razy sobie wyobrażałem, że podchodze do niego i wyznaje mu uczucia? Każdy mój sen był o nim i zawsze był wtedy mój i tylko mój.
   Tak naprawdę nie potrzebowałem pomocy z zaklęć. Bardzo lubiłem ten przedmiot, ale nie pokazywałem tego, dostając same jedynki. Specjalnie usiadłem w klasie tak,żeby móc go dokładnie widzieć.
  I teraz kiedy w końcu udało mi się do niego zagadać dowiaduje się, że jest w kimś zakochany! Zacisnołem rękę w pięść łamiąc przy tym ołówek. Mój kolega z ławki spojrzał na mnie będąc w zupełnym szoku, ale zignorowałem. Nie oddam go tak łatwo! Nie poddam się! Właśnie w tym samym momencie kiedy składałem sobie sam przysięgę zadzwonił dzwonek, a już po chwili przed moją ławką pojawił się Kuro uśmiechając się nieśmiało.

-Idziemy-spytał, a ja przytaknołem. Nie zrezygnuje z niego.

Widzę, że to opko niezbyt sie podoba. Trudno. Bywa. W każdym razie jest rozdział.

Zapraszam na książki
WolfDrem
Nie_wiem_16
shironoai
Sirefonix
--Lumos--
MorskaWiedzma


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro