Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7: Teraz twoja kolei...

Miłość jest złudze­niem. Dla­tego właśnie oso­ba za­kocha­na wo­li po­ry i miej­sca sprzy­jające iluz­ji, do­god­ne złudze­niom jak zmie­rzchy za­cierające kon­tu­ry przed­miotów, spot­ka­nia przy zam­glonym księżycu i świetlistość-mroczne leśne ścieżki.

Spacerowałam uliczkami Nowego Jorku i podziwiałam miasto, moja głowa pulsowała od nadmiaru myśli, a ja uparcie próbowałam, wyrzucić ze swojego umysłu dzisiejsze zdarzenia. Nie miałam siły o tym teraz myśleć, ale jak na złość mój mózg ze mną nie współpracował i w kółko odtwarzał to samo.

Dźwięk telefonu sprawił, że na szczęście wróciłam do rzeczywistość, a ja wyjmuje telefon i gdy widzę połączenie od Jasmine, odrzucam je. Nie mam ochoty z nią gadać, bo powinna uszanować moją decyzję dzisiejszego poranka, a ona bezczelnie zruciła winę na matkę, która nic z tą sprawą nie ma wspólnego. Wpatruję się w statuę wolności, którą ledwo co widać z tego miejsca, ale niezbyt mi to przeszkadza, bo moje myśli i tak po raz kolejny zbaczają na nieodpowiedni tor o nazwie JUSTIN BIEBER. Sama nie wiem, co się ze mną dzieję, przecież ja nie znam tego człowieka, a tak cholernie mnie on pociąga, a do tego moje ciało reaguje na niego dreszczami.

Kręcę głową i siadam na murku, obrzucając spojrzeniem wszystko wokół. Ulice nadal tętnią życiem, a z każdą chwilą mija mnie coraz więcej turystów, nastolatków czy innych osób. Grupka chłopaków posyła mi czarujące uśmiech, co odwzajemniam, a niedługo potem mała dziewczynka w towarzystwie mamy macha mi dłonią, więc jej odmachuje, uśmiechając się do jej rodzicielki. Tutaj wszystko jest inne, Nowy Jork różni się milionami detali od tego, do czego jestem przyzwyczajona. Ludzie mimo widocznego pośpiechu, obdarzają cię, chociaż krótkim uśmiechem, spojrzeniem czy chociażby kiwnięciem głowy, a małe dzieci wydają się weselsze. Może to tylko moja wyobraźnia, ale naprawdę to miasto ma w sobie coś magicznego, a ja czuję, że właśnie to w pełni odmieni niedługo moje życie.

   ****

Przepycham się przez tłum ludzi w kierunku baru, a gdy się tam znajduje, Jasmine wybałusza oczy. Otwiera usta, by coś powiedzieć, ale unoszę dłoń i podaje jej torebkę, a później nie zważając już na nic, kieruje się na parkiet. Chce się pobawić, odciąć od myśli, które cały czas latają po mojej głowie. Pewnie uznacie, że jestem idiotką, spędzając ten wieczór w klubie siostry, na którą jestem wkurzona, ale wiem, że brunetka będzie mieć mnie na oku i nie pozwoli zrobić mi żadnej głupoty. Co prawda nie jestem pijana i nic jeszcze nie wypiłam, ale mam zamiar to niedługo zmienić. Staje gdzieś na środku parkietu, unosząc dłonie do góry i poruszam biodrami w rytm nieznanej mi piosenki, którą puszcza Dj. Przymykam powieki i daje ponieść się muzyce, bo właśnie tego potrzebuje. Zapomnienia i relaksu. Od samego ranka, meczą mnie myśli o tym, co powinnam zrobić z propozycją pracy i o tym, jak działa na mnie Justin, że po prostu potrzebuje się wyluzować, szczególnie że jutro znów wracam pod opiekę swojej matki i jakoś wątpię, że będę mieć jeszcze szansę na to, by się dobrze bawić, przez najbliższy czas oraz do tego muszę jeszcze zając się kilkoma sprawami. Muzyka zmienia się, a wokół roznosi się głos Rihanny. Pozwalam swoim biodrom, rozbujać się mocniej i zaczynam śpiewać.

Moje ruchy idealnie zgrywają się z muzyka, dzięki czemu wiem, że zajęcie taneczne nie poszły w błoto. Czuje na swoich biodrach czyjeś duże, ciepłe ręce, przez chwilę wydają mi się one znajome, ale ignoruje to i pozwalam mężczyźnie, przyciągnąć mnie bliżej. Rzadko kiedy tańczę w taki sposób, ale dzisiaj co mi szkodzi? Jestem singielką oraz nie jestem zakochana, więc mam prawo robić co chce. Moje ciało przechodzą dreszcze, gdy moje pośladki stykają się z podbrzuszem nieznajomego, a ja znów zastanawiam się co, się dzieje z moim ciałem, że już na drugiego mężczyznę dzisiaj reaguje tak samo.

Po chwili postanawiam, zobaczyć twarz swojego towarzysza, więc odwracam się i, gdy tylko światła reflektorów rozświetlają twarz mężczyzny, staje w bezruchu.

- Nie spodziewałaś się mnie, co nie? - z ust Justina wydobyła się chichot, a on na chwilę zdejmuje ręce z moich bioder, łapiąc moje dłonie i zawieszając je na swojej szyi. Rozluźniam się i z powrotem poruszam biodrami. Łapiemy kontakt wzrokowy, a moje policzki już po raz któryś dzisiaj przy nim oblewają się rumieńcem, gdy uświadamiań sobie jak jeszcze przed chwilą przy nim tańczyłam. - Gdzie nauczyłaś się tak dobrze tańczyć? Widziałem, jak zgrywałaś się z melodią.

- Jakiś czas temu chodziłam na zajęcia taneczne, ale potem zrezygnowałam. - uśmiechnęłam się, odzyskując wreszcie swoja pewność siebie i rozluźniając się maksymalnie. Dłonie Justina błądziły po moim ciele, a tam, gdzie się znalazły, czułam miłe mrowienie. - Nie wiedziałam, że spędzasz czas w takich klubach, gdzie wszyscy mogą cię rozpoznać. - uśmiechnęłam się, gdy chłopak obrócił mnie wokół własnej osi i złapał za biodra, przyciągając do siebie, przez co znów tańczyłam tyłem do niego, ale moje pośladki były na szczęście w bezpiecznej odległości od krocza blondyna.

- Moja siostra mnie tutaj wyciągnęła, chciała spotkać się z koleżankami, a matka nie puściła, by jej samej, bo po pijaku robi dużo głupich rzeczy. - kiwnęłam głową i dalej poruszałam biodrami, a gdy piosenka się zmieniła, pociągnęłam brązowookiego do baru, za którym stał Jacob. Obrzucił mojego towarzysza zawistnym spojrzeniem, na co Bieber, potrząsnął głową rozbawiony, a ja przewróciłam oczami.

- Dwie whisky. - rzuciłam, a widząc jak blondyn, rozszerza oczy, zaśmiałam się. Lubiłam mocny alkohol, nie piłam byle czego. Już po chwili na blacie stało moje zamówienie, a ja z uśmiechem patrzyłam na mężczyznę, który również odwrócił wzrok w moją stronę. - Za nasze zdrowie. - rzuciłam, stukając swoja swoim szkłem o drugie szkło i podniosłam do ust, wypijając wszystko na raz. Tak, zdecydowanie się dzisiaj upiję.

    ****

Pakowałam ostatnie ubrania do swojej walizki, upychając wszystko byle jak, bo i tak po locie będę musiała poukładać wszystko w szafie, więc nie widziałam sensu w składaniu wszystkiego róg do rogu. Z moich ust uciekło ciężkie westchnięcie, gdy tylko ostatnia bluzka znalazła się w środku. Nie chciałam nigdzie wyjeżdżać, nie chciałam wracać do domu, nawet jeśli miałam tu wrócić za kilka tygodni. Tutaj wreszcie poczułam się wolna, a gdy tylko przekroczę próg domu, to się zmieni, a moja rodzicielka zaraz zrobi wszystko, bym nie miała nawet chwili dla siebie. Pewnie to dziwne, że nie tęsknię za swoim rodzicami i robię wszystko, by nie wrócić do domu, ale ja po prostu jestem przyzwyczajona do życia bez nich, gdyż oboje bardzo wiele czasu poświęcają pracy, więc nie widzieć ich dłuższy czas to dla mnie nie nowość.

Odrzucam od siebie wszystkie myśli i wstaje z klęczek, udając się do łazienki i zbierając swoje kosmetyki i inne, kobiece duperele, następnie wkładając je do osobnej kieszeni w moim bagażu. Rozglądam się jeszcze szybko wokół, a gdy stwierdzam, że nic już nie zostało, zasuwam suwak, dziękując sobie w myślach, że postanowiłam zostawić tu kilka rzeczy i nie muszę się teraz siłować z zamknięciem. Patrzę na zegarek, a gdy widzę, że mam jeszcze trochę czasu, udaje się do kuchni, gdzie robię sobie kanapki. Nie jadłam nic od rana, bo męczyły mnie torsie i każdy najmniejszy gryz jedzenia kończył się wymiotami. Nie miałam kaca ani nie bolała mnie głowa, więc wymioty musiały być spowodowane piciem na prawie pusty żołądek, ale powińmy ten szczegół i uznajmy, że się zatrułam czy coś, co będzie mniej kompromitujące.

Wkładam do ust zwykłą kanapkę z masłem, gdyż nie chce podrażniać swojego żołądka i śledzę strzałki zegarka, bo nie mam co robić, a jeśli nie chce spóźnić się na samolot, powinnam razem z Jasmine wyjść za piętnaście minut, więc nie ma sensu, bym zaczynała, robić jakąś czynność. Moje palce bezsensownie zaczynają uderzać o blat, a ja po chwili, by się czymś zająć, postanawiam zadzwonić do mamy i powiedzieć jej, że niedługo będę na miejscu. Wybieram znany mi numer i czekam na usłyszenie znajomego mi głosy.

- Halo? - po trzecim sygnale, słyszę w słuchawce formalny głos mojej rodzicielki, przez co wiem, że zapewne jest jeszcze w pracy i, że nawet nie mam co liczyć, że odbierze mnie ona z lotniska. Chwytam kubek z herbatą siostry, który stoi na blacie i dopijam napój do końca, wkładając go następnie do zlewu. - To coś ważnego? Nie mogę za bardzo rozmawiać. - wzdycham i przewracam oczami zirytowana.

- Hej, mamo. - rzucam, uświadamiając jej, że nawet się nie przywitała. - Nie, to nic ważnego, chciałam ci tylko powiedzieć, że o godzinie osiemnastej mam samolot do Kanady, więc będę późno. - dodaje po chwili, gdy kobieta nawet nie raczy rzucić żadnego powitania, a mój głos jest chłodny, bo z każdą chwilą tracę chęci na powrót, jeśli w ogóle jakieś miałam. W pomieszczeniu pojawia się Jasmine, która macha mi przed twarzą kluczykami, więc kiwam głową i odpycham się od blatu. - Kończę, bo jadę na lotnisko. Miłej pracy czy cokolwiek tam robisz. - mówię i nie czekając nawet na jej odpowiedz, kończę połączenie. Wiem, że teraz zachowuje się niezbyt dobrze, ale skoro ona tak postępuje, to ja też mogę. Komu chcesz to wmówić?, odzywa się moja podświadomość, a ja kręcę głową, chcąc odrzucić od siebie wszystkie myśli, które mógłby spowodować wyrzuty sumienia. Ruszam do pokoju, biorąc swoją walizkę i ostatni raz omiatając pomieszczenie spojrzeniem. Wychodzę z mieszkania razem z siostrą i podchodzę do windy, wciskając odpowiedni przycisk. Nie mija nawet kilka sekund, gdy metalowe drzwi się rozsuwają, więc wchodzę do środka prostokątnego pomieszczenia i blokuje drzwi noga, czekając na brunetkę, która po chwili również do mnie dołącza, wrzucając pęk kluczy do torebki.

- Będzie mi się nudzić bez ciebie. - mówi po chwili, poprawiając włosy w lusterku. Przewracam oczami, bo Jasmine zawsze musi wyglądać dobrze i zawsze ma przy sobie jakieś lusterko i kosmetyki. Czasem zastanawiam się czy jestem jedyną dziewczyną na tym świecie, która nie maluje się tak często, a w torebce ma porządek i zawsze wszystko w niej znajduje? - I zapewne Justin też będzie tęsknić. - dodaje, a ja wybałuszam oczy na jej słowa i przeklinam siebie w myślach za to, że widziała podobnie jak Jazzy, iż wczorajszy, cały wieczór spędziłam w towarzystwie przystojnego blondyna. Przygryzam wargę, gdy mój mózg podsuwa mi po raz któryś już dzisiejszego ranka wczorajsze wspomnienia.

~~Retrospekcja~~

- Może usiądziemy? - Justin kiwa głowa w stronę stolika, gdy kończy się ósma piosenka z kolei, a może i było ich więcej, a ja kiwam głową, bo moje nogi już odmawiają posłuszeństwa. Wysokie szpilki nie były najlepszym pomysłem, ale nie miałam, kiedy ich przebrać, zważając na to, że cały dzień spędziłam w mieście. Mężczyzna rusza we wcześniej wymienionym kierunku, ale jego ręka nadal spoczywa na moim biodrze, przez co czuję jakąś, niewyjaśnioną satysfakcję, ale zaraz besztam się za to w myślach i próbuje przestać zwracać na to uwagę. Udaje mi się to dopiero po chwili, gdy oboje siadamy naprzeciw siebie.

Zarzucam nogę na nogę i z uwagą wpatruje się mojego towarzysza, który z uśmiechem popija kolejnego drinka, podobnie jak ja. Oboje skończyliśmy z whisky jakiś czas temu, gdy stwierdziłam, że nie chce, by urwał mi się film lub bym potykała się o własne nogi. W połowie było to kłamstwem, gdyż bardziej przejmowałam się tym, że po pijaku wyjdę na idiotkę, ale nie mogła przecież mu tego powiedzieć, więc i my lepiej zostańmy przy poprzedniej wersji.

- Opowiedz mi coś o sobie. - mówię po chwili, gdy ciepłe spojrzenie brązowookiego coraz bardziej mnie krępuje. Miałam dzisiaj nie myśleć, odpocząć od rzeczywistości i od wszystkiego, co zaczęło mnie dręczyć, a tymczasem siedzę przy stoliku z blondynem, który w większości zajmuje moje myśli i wcale mi to nie przeszkadza. Tak, zdecydowanie za dużo wypiłam.

- Wątpię, by były rzeczy, których nie przeczytałabyś w gazecie i mogłyby cię interesować. - mówi, patrząc mi prosto w oczy, więc odwracam spojrzenie i chrząkam niesłyszalnie, bo w moim przełyku nagle pojawiła się gula. Chwytam słomkę i mieszam nią kilka razu napój, gdy tylko widzę, że moje ręce zaczynają drzeć, a ja nawet nie chce się zagłębiać w przemyślenia dlaczego. Gdzieś w tle po raz któryś zmienia się piosenka, ale nie jestem w stanie zarejestrować na co, bo moja uwaga w całości poświęcona jest brązowookiemu.

- Nigdy nie byłam twoją fanką i nie wiem dużo na twój temat. - mówię i nagle nie wiadomo skąd i dlaczego robi się głupi, bo tak mało w porównaniu do wielu, innych dziewczyn o nim wiem, ale może jest możliwość obrócenia tego jako plus? - Wiec możesz mi powiedzieć, co tylko chcesz i mieć pewność, że patrze na ciebie przez pryzmat tego, a nie tego, co o tobie piszą czy tego, że jesteś gwiazdą. - przekładam swoje myśli na słowa i z ulgą stwierdzam, że wyszło z tego coś racjonalnego i logicznego.

- Podoba mi się to. - mówi, a ja nagle czuję, że moje mięśnie się rozluźniły, co oznacza, że jego odpowiedz miała, dla mnie znaczenie. Nawet nie chce porównywać tego, jak działa na mnie on, a jak działali inny facie; nie chce o tym myśleć, bo wiem, że wynik wyszedł, by łagodnie mówiąc nieodpowiedni.

~~Koniec retrospekcji~~

- Halo? Żyjesz? - brunetka pstryka mi palcami przed oczami, a ja właśnie uświadamiam sobie, że odleciałam i to po raz kolejny tego dnia z tego samego powodu. Patrzę na Jasmine, która stoi już na marmurowej podłodze, a nie w windzie i odpycham się od ściany, łapiąc swoją walizkę i po chwili stając obok niej. Patrzy na mnie, a jej wzrok ilustruje moją twarz, a usta ułożone są z kpiący uśmiech. - Już wiem, że na przyszłość lepiej nie zaczynać przy tobie tematu Justina, bo odlatujesz wtedy zdecydowanie za wysoko. - rzuciła, puszczając mi oczko, a ja przewróciłam oczami i odwróciłam się, udając się w stronę samochodu.

Nie miałam ochoty słuchać uszczypliwości siostry, bo sama wiem, że w ogóle nie powinnam myśleć o Justina, a co najwyżej o zaoferowanej mi przez niego pracy, ale cholera to nie moja wina, że mój mózg nie chce ze mną współpracować. Sama nie wiem co się ze mną dzieje, ale on jest tak przystojny i tak pociągający, że to powinno być karalne. Ale przynajmniej już rozumiem, dlaczego moja siostra i kilkanaście innych, znanych mi osób uważa go za wcielenie seksu i tak bardzo, jak nie chce przyznać im racji, muszę, bo inaczej by skłamała. Cholera, ja tego nie powiedziałam, prawda?!

Pokręciłam głową, chcąc wreszcie uwolnić się od myśli, które związane były z uroczym blondynem, szczególnie że on każdego dnia otacza się milionem ładnych, krągłych modelek o idealnej cerze, wiec myśląc o nim, wychodzę tylko na idiotkę i stanęłam przez czarnym fordem mojej siostry. Zawsze lubiłam ten samochód, choć byłam bardziej fanką sportowych aut i cierpliwie poczekałam aż Jasmine, wyjdzie z budynku i otworzy pojazd, co zrobiła kilka sekund później.

Włożyłam walizkę do bagażnika i usiadłam na przedni siedzeniu, wyjmując z torebki telefon. Odblokowałam urządzenie, wiedząc, że droga na lotnisko potrwa trochę czasu i założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne, bo słońce mimo godziny siedemnastej nadal mocno świeciło, a ja w myślach pochwaliłam samą siebie, że założyłam dzisiaj krótkie spodenki i luźniejszą, zwiewną bluzkę.

Po samochodzie rozniosła się jakaś wolna, ckliwa piosenka, która trochę nie była w moim stylu, ale widząc, że brązowooka na fotelu obok kiwa głową do melodii, odwróciłam się do okna, nie zmieniając stacji.

- Jak tam Ethan? - spytałam po chwili, by zacząć rozmowę. Na twarzy siostry od razu pojawił się uśmiech, a ja mogłabym przysiąść, że jej oczy zabłyszczały i chyba pierwszy raz widzę ją tak radosną. Nadal nie mogę pojąć, że mojej, ukochanej brunetce, która jeszcze nigdy na poważnie się nie zakochała teraz, po ponad dwunastu latach skradziono serce. Nawet nie wiecie, jak bardzo czuję się teraz szczęśliwa, móc patrzeć na jej wesołe grymasy. - No opowiadaj, bo mamy mało czasu. - dodałam, zerkając przelotnie na zegarek i widząc, że wjeżdżamy już na drogę, prowadzącą na lotnisko.

- Cholera, nawet nie wiesz, jak wesoło się teraz czuje. Dawno, ale to bardzo dawno nie czułam się tak niezwykle i wiesz, dotąd byłam pewna, że nie znajdę takiego chłopaka, który by był dla mnie idealny, ale teraz wiem, że się myliłam i to bardzo, bo Ethan jest. - rzuciła, a ja mogłabym przysiąść, że jej głos zadrżał pod koniec.

- Cieszę się twoim szczęściem. - uśmiechnęłam się ciepło i przeniosłam wzrok na przednią szybę. - Musisz mi go przedstawić, jak tylko przyjadę z powrotem. - rzuciłam, patrząc na nią kątem oka, a gdy kiwnęła głową, mój uśmiech się poszerzył. Naprawdę chciałam poznać tego chłopaka i osobiście upewnić się, że jest tak idealny, jak mówi mi brunetka i zależy mu na mojej siostrze oraz nie chce jej tylko zranić.

Samochód zatrzymał się, a ja dopiero wtedy zrozumiałam, że już dojechaliśmy i za kilkanaście minut znajdę się wysoko nad ziemią, wracając na dłuższy czas do swojego starego życia. Rozejrzałam się po parkingu i z ulgą stwierdziłam, że jakikolwiek aut jest mało, więc i kolejki do bramek powinny być krótsze, bo jakoś nie uśmiechało mi się, stanie teraz w godzinnej kolejce. Położyłam dłoń na dłoni brązowookie, gdy ta chciała odpinać pasy i uśmiechnęłam się.

- Poradzę sobie, a ty jedz, bo zaraz spóźnisz się na spotkanie. - puściłam jej oczko, mówiąc o tym, że dzisiejszy wieczór miała spędzić u boku swojego ukochanego i musnęłam policzek, otwierając drzwi i zabierając torebkę. - Dbaj o siebie. - dodałam jeszcze, a zaczem zamknęłam drzwi do końca, usłyszałam jeszcze słowa siostry.

- Teraz twoja kolei. - zmarszczyłam brwi i dopiero po chwili dotarło do mnie, o czym mówiła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro