Smutki i wielkie szczęście
-Pańska siostra ona... zapadła w śpiączkę.
Słowa lekarza nie docierały do mnie.
Dlaczego moja mała siostrzyczka ?
-Ile ona będzie... no wie pan tak leżała - spytałem płacząc.
-Niestety nie wiem. Ale będziemy pana informować na bieżąco o jej stanie zdrowia.-odpowiedział smutny.
-Czy moglibyśmy ją zobaczyć? -spytałem.
-Tak, ale prosił bym żebyście zachowywali się tam cicho.
-Dobrze - odpowiedziałem.
Weszliśmy do pokoju, w którym leżała. Zacząłem płakać jeszcze bardziej.
Ona leżała tam całkiem bezwładna i wyglądała jakby życię z niej uszło.
Włosy miała potargane do tego cała była we krwi.
Usiadłem na krześle i pogładziłem ją po policzku. Siedzieliśmy tam z 30 minut.
Chłopacy zadzwonili do Skkf'a i Smava, opowiedzieli im wszystko.
Słyszałem przekleństwa i jakieś tłuczenie szkła.
Wtedy do pokoju wszedł lekarz i powiedział, żebyśmy przyszli jutro.
Nie chciałem się ruszyć.
Zacząłem krzyczeć i się rzucać.
Przyszli ochroniarze i musieli nas wyprowadzić.
Przez całą drogę do domu płakałem.
Oczywiście nie obyło się bez pocieszania.
-Nie martw się stary wszystko będzie dobrze. Objecuję ci to.- pocieszył mnie Jasiu.
- Obyś miał rację -powiedziałem i poszedłem do swojego pokoju.
Byłem bardzo zmęczony, dlatego poszedłem pod prysznic i prosto do łóżka.
Położyłem się i zasnąłem bardzo szybko.
Przez następny tydzień chodziłem ciągle zmartwiony.
Żadnych sensownych informacji na temat Nicoli.
Zarywałem noce, dlatego wyglądałem jak siedem nieszczęść.
Adam i Marcin wrócili do domu a chłopaki postanowili zostać u mnie.
Akurat był weekend i na poprawę chumoru nagraliśmy filmik.
Był bardzo śmieszny.
Dodaliśmy też drugi , w którym wyjaśniamy naszą nie obecność i wszystkie zdarzenia .
Po nagraniu oglądaliśmy film pt "Lucy".
Według mnie trochę nudny.
W połowie zadzwonił lekarz, dlatego wyszedłem odebrać.
- Dzień dobry. Chciałbym zawiadomić, że pańska siostra się obudziła.
-To wspaniałe a wie pan co z nią?
-Tak jej stan jest owiele lepszy za parę dni będzie mogła wyjść.
-Dobrze dziękuję panu.
Rozmowa zakończona.
Byłem taki szczęśliwy.
Wbiegłem do pokoju i wszystko powiedziałem chłopaką.
Wzięłem kilka rzeczy dla Nicoli, ubrałem się i razem z chłopakami pojechaliśmy do szpitala.
Pobiegliśmy szybko do pokoju mojej siostry.
Perspektywa Nicoli.
Obudziłam się w jakimś pokoju.
Nademną chodzili lekarze i mówili coś do siebie. Nagle jeden z nich zaczął krzyczeć, że się obudziłam.
Poczułam ból głowy .
Jeden lekarz wygonił pozostałych i podszedł do mnie.
-Witaj Nicola jak się czujesz? -spytał łagodnie.
-Dobrze tylko trochę głowa mnie boli- odpowiedziałam szybko.
-To normalne w twoim stanie.-odpowiedział równie spokojnie.
-A gdzie ja jestem i co ja tu robię?-spytałam podenerwowana.
-Jesteś w szpitalu. Zostałaś przewieziona tutaj w bardzo złym stanie.
Masz złamaną rękę i wstrząśnienie mózgu. Miałaś także krwotok wewnętrzny, ale udało nam się go zatankować.- wyjaśnił spokojnie.
-Ile już tu jestem?-spytałam z powagą.
-Zapadłaś w śpiączkę i leżałaś tutaj tydzień- powiedział nad wyraz spokojnie.
-Co?!!-krzyknęłam aż było mnie słychać prawie w całym szpitalu.
-Wiem, że to dla ciebie wielki szok, ale mam pytanie.-powiedział poważnym tonem.
-Czemu się pociełaś- spytał przycziszonym głosem.
Nagle do mojej głowy jak fala tsunami wpłynęły wszystkie myśli.
Przypomniałam sobie tamten wieczór.
Ten obraz całujących się Smava i Ameli pojawił mi się przed oczyma.
Zaczęłam cicho łkać.
-Ja nie chcę o tym mówić -powiedziałam przez płacz.
-Dobrze, ale pamiętaj żeby na drugi raz nie robić takich rzeczy- powiedział trochę szorstko.
-A i jeszcze jedno zadzwoniłem do twojego brata zaraz powinien tu być- powiedział i wyszedł.
Na myśl o moim bracie zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
Pewnie bardzo go tym zraniłam i cierpiał przeze mnie.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi.
Do pokoju jak burza wlecieli chłopacy i ten zdrajca (Smav).
Koniec ♡♡♡
Jeśli są błędy to z góry przepraszam.
Mam nadzieję, że historia się podoba i miło się ją czyta.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro