10. Muszę przyznać, że jesteś uroczy gdy się denerwujesz.
Niall POV
Wziąłem z szafy białe jeansy, które były bardzo mocno podziurawione i do tego dobrałem szary za duży na mnie sweterek, którego rękawy były za długie. Stwierdziłem, że to będzie odpowiedni strój na spotkanie z kumplami Luke'a bo nie będę zwracał na nich zbędnej uwagi. Zszedłem na dół, mój brat oglądał telewizję, a nogi miał położone na stoliku przed kanapą na co przewróciłem oczami i odchrząknąłem.
- O! W końcu księżniczka raczyła zejść na dół. - prychnął Luke.
- Cokolwiek, możemy iść? - westchnąłem.
- A co nagle Ci tak spieszno? - zaśmiał się.
- Gdzie idziemy? - zmieniłem temat.
- Do baru. - odpowiedział, gdy zakładaliśmy buty.
- Em Luke, ja tylko przypominam że mam szesnaście lat i mnie tam nie wpuszczą. - jęknąłem.
- Tam gdzie idziemy wpuszczą Cie. - odparł i wyszliśmy z domu, a on zamknął drzwi.
- Czemu jesteś tego taki pewien? - uniosłem brew.
- Bo sam tam chodziłem jak jeszcze nie byłem pełnoletni. - wzruszył ramionami - Zbierają się tam wszyscy licealiści z okolicy niezależnie od klasy. - dodał.
- To tam tak często znikasz z chłopakami. - spytałem.
- Zazwyczaj. - rzucił.
Jako pierwsi dotarliśmy na miejsce zbiórki, gdzie byliśmy umówieni z resztą, przewróciłem oczami gdy Luke wyjął papierosy i zapalił jednego. Nie musieliśmy długo czekać na resztę na szczęście, zagryzłem wargę gdy zobaczyłem Zayna, miał na sobie czarną koszulkę bez rękawów, ciemnoszare rurki z dziurami i trampki, wyglądał gorąco, jak z resztą zawsze.
- Niall. - szturchnął mnie mój brat.
- Hym? - spojrzałem na niego.
- Zaciąłeś się. - parsknął śmiechem.
Postanowiłem nie komentować tego tylko ruszyłem za całą grupką, po chwili doszliśmy do czegoś co wyglądało jak magazyn, ale gdy weszliśmy do środka zupełnie tak nie wyglądało. Wszędzie byli ludzie, tańczyli, rozmawiali, pili, wszyscy zdawali się być między 16, a 19 rokiem życia, Luke witał się z wieloma osobami, a ja szedłem czując się dość niezręcznie w obcym towarzystwie. Doszliśmy do baru i wszyscy coś zamówili, wstydziłem się poprosić o coś Luke'a, ale na szczęście przypomniał sobie o mnie.
- Chcesz coś do picia? - spytał, a ja przytaknąłem - Piwo z sokiem? - zaproponował.
- Będzie w porządku. - uśmiechnąłem się nieśmiało.
Po chwili dostałem swój napój, który był zabarwiony na czerwono i miał różową słomkę, no tak bo przecież tylko dziewczyny piją piwo przez słomkę. Znaleźliśmy wolne miejsce na kanapach i usiedliśmy tam, siedziałem między Luke'iem, a Zaynem na moje nieszczęście, bo mulat co raz zaczepiał mnie niby przypadkiem uśmiechając się pod nosem. Po jakimś czasie chłopcy postanowili zapalić, chcieli wyjść na zewnątrz na co ja nie miałem ochoty, więc zapewniłem ich, że to będzie w porządku zostawić mnie na chwilę samego w środku. Dopiłem swoje piwo i postanowiłem przejść się do łazienki, załatwiłem co musiałem i wyszedłem, zacząłem rozglądać się, zapatrzyłem się na migające światła i wpadłem na kogoś. Gdy spojrzałem w górę, zobaczyłem ciemnowłosego chłopaka o nietypowej urodzie, ale był zupełnie inny niż Zayn, dopiero po chwili dotarło do mnie, że przez nasze zderzenie wylał na siebie swojego drinka.
- O matko tak bardzo przepraszam! - przyłożyłem rękę do ust.
- Nah. - machnął ręką - Nic się nie stało. - uśmiechnął się.
- J-Ja nie wiem jak mógłbym Ci pomóc. - spanikowałem.
- Hej, mówiłem spokojnie. - położył dłoń na moim ramieniu.
- O-Okej. - przygryzłem wargę bo ten chłopak był cholernie przystojny.
- Muszę przyznać, że jesteś uroczy gdy się tak denerwujesz. - stwierdził chłopak pesząc mnie jeszcze bardziej - Jestem Calum. - wyciągnął rękę.
- Niall. - ująłem ją.
- Jesteś tu sam? - spytał.
- Nie, nie jest. - powiedział sucho głos zza mnie.
- Okej widzę. - zaśmiał się chłopak - Do zobaczenia kiedyś Niall.
- Do zobaczenia Calum. - pomachałem mu.
- Kto to do kurwy? - syknął Zayn.
- Calum. - wzruszyłem ramionami.
- To wszystko wyjaśnia. - prychnął.
- Dopiero go poznałem, wpadłem na niego i wylał na siebie picie. - wytłumaczyłem.
- Czemu odszedłeś z kanap? - spytał.
- Poszedłem do łazienki? - pokręciłem głową - Poza tym nie musisz kontrolować mnie na każdym kroku Zayn.
- Po prostu się martwię. - westchnął.
- Zachowujesz się jak moja matka, która boi się mnie wypuścić samego z domu. - warknąłem.
Odszedłem od niego i wróciłem do kanap, gdzie siedział Luke, Louis i Ashton, usiadłem koło nich i oparłem się o tył kanapy.
- Gdzie byłeś? - spytał Luke.
- Kolejny. - prychnąłem.
- Co? - spojrzał zdezorientowany Luke.
- Czy ja jestem, aż tak ułomny że nigdzie nie mogę pójść bez tłumaczenia się? - rzuciłem.
- Ja po prostu... - zaczął, ale nie dałem mu skończyć.
- Tak, tak martwisz się. - machnąłem ręką i wstałem.
- Gdzie idziesz? - złapał mnie za ramię.
- Do domu. - wyrwałem się.
- Nie pójdziesz sam! - krzyknął za mną wychodząc na świeże powietrze.
- Bo? - rzuciłem.
- Bo to kurwa niebezpieczne, sam bym tego nie zrobił. - podniósł głos.
- Nie mam zamiaru tu zostawać, ale też nie chcę psuć wieczoru Tobie. - spuściłem z tonu i przystanąłem.
- Nie puszczę Cię samego. - odparł.
- Ja go odprowadzę i tak już wracam. - usłyszałem głos za sobą.
- Calum! Siema. - przywitali się przez uścisk dłoni.
- Znacie się? - uniosłem brew.
- Tak kumplujemy się. - wzruszył ramionami Luke - Dzięki Cal, odprowadź go pod same drzwi, będę Ci winny przysługę. - poklepał chłopaka po plecach.
- Nie ma sprawy stary. - uśmiechnął się Calum.
Muszę przyznać, że chłopak jest bardzo pozytywną osobą, choćby działo się coś nie dobrego utrzymuje dobre nastawienie i był cholernie przystojny, ale na moje szczęście to kolejny kumpel mojego brata, skąd on ich bierze?
- Kim jest dla Ciebie Luke? - spytał mnie.
- To mój brat. - odparłem.
- Jesteście średnio podobni. - zauważył.
- Brat przyrodni. - sprostowałem.
Calum okazał się też być bardzo zabawny, tak jak obiecał Luke'owi odprowadził mnie pod same drzwi i pożegnał się. Nie lubiłem być sam w domu, ale cóż dziś tak najwyraźniej miało być, wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w moją uroczą piżamę na którą składały się białe spodenki w różowe usta i biały, luźny t-shirt. Już miałem się kłaść kiedy dostałem wiadomość na messengerze, co mnie dość mocno zdziwiło.
Zayn: Otwórz drzwi balkonowe.
*********************************************************************************
Okej rozdział ma tysiąc słów, proszę doceńcie to >>>>
Chyba częściej będę pisała coś kontrowersyjnego w notkach bo było przy ostatnim rozdziale tyyyyle komentarzy :D Chciałabym żeby było tak zawsze :D
Zapraszam >>>
❤ Holiday madness || Ziall
❤ Prompty || 1D & 5SOS
ziallxziall
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro