So they dug your grave | 26
...
Kilka lat wcześniej
Czas był jak ogrzewany blaskiem lipcowego słońca piasek na plaży w Busan, który przelatywał między chudziutkimi palcami Taehyunga, gdy razem ze swoją młodszą siostrą budował najpotężniejszy zamek na świecie, a dwójka rodziców opalała się beztrosko na kocu.
Nie dało się go kontrolować ani zatrzymać. Dzień znikał wraz z pojawieniem się nocnej bryzy, a wspomnienia z wakacji ustępowały miejsca spadającym z drzew krwisto-złocistym liściom.
- TaeTae, pograsz ze mną? - Role zmieniały się wraz z latami, a Taehyung nie sądził, że będzie kiedyś narzekał na swoją młodszą siostrę, w której przecież od małego był zakochany na zabój, bo zawsze marzył o posiadaniu rodzeństwa. Ale od kiedy ta maruda nauczyła się chodzić, mówić i kraść mu jego ulubione zabawki były z nią same kłopoty.
- Jestem teraz trochę zajęty - mruknął, odrywając głowę znad ćwiczeń od języka angielskiego. Tak jak kochał planszówki będąc dzieciakiem, tak nie znosił wiecznych próśb Hyori o zagranie w kolejną rundę. Mała tak bardzo pokochała tę zabawę, że teraz w ich całym domu walały się kolorowe pudełka; z chińczykiem, zgadywankami albo zestawem lekarza.
- Tylko chwilkę, proszę. - Dziewczyna spojrzała na niego słodkimi oczkami, potrząsając pudełkiem Monopoly i przykuwając uwagę mamy obecnej w salonie.
- Taehyung, bądź dobrym bratem, pograj z siostrą. - I tu był pies pogrzebany.
- Dobra, ale gram kotem - uprzedził młodą, wiedząc jak bardzo kocha grać tym pionkiem. Miał nadzieję, że mimo wszystko zrezygnuje, więc zdziwił się, gdy na jej twarz wypłynął szeroki uśmiech.
- Zgoda!
Lata mijały nieubłaganie. Kiedy do miasta na dobre wkraczała zima, oni jak co roku wybierali się do sklepu po nowe puchowe kurtki, bo z tych poprzednich wyrośli już jakiś czas temu.
Na podwórku przed wyjściem do szkoły lub pracy witał ich ulepiony wspólnymi siłami bałwan z wełnianym szalikiem i czerwoną czapką. Dopóki nie stopniał doszczętnie pod naciskiem ciepła kolejnej pory roku, która wydała na świat nowe pąki kwiatów, a w ich życiu znowu nadszedł czas na robienie wiosennych porządków.
Dziewięć lat później gry planszowe kurzyły się na strychu wraz z innymi rupieciami, a ostatnią pamiątką po wspólnych grach były powciskane w album zdjęcia. Rodzinne obiadki, rozmowy i zabawy runęły pod naciskiem internetu i telewizji, ale również pracy. Taehyungowi z każdym rokiem dochodziło coraz więcej nauki, Hyori stopniowo wkraczała w okres nastoletniego buntu, a ich rodzice robili co mogli, by utrzymać dom i spłacać na czas nagromadzone kredyty.
O tym ostatnim nigdy nie mówiło się głośno, ale chłopak był wystarczająco dorosły, by połączyć fakty. Wiedział, że firma, w którym pracował ojciec borykała się z problemami finansowymi. Raz udało mu się podsłuchać rozmowę z jego mamą, gdy tłumaczył, że dostał ofertę pracy, która mogłaby rozwiązać ich problemy, ale rodzicielka nie chciała poprzeć pomysłu swojego męża, powodując kolejną kłótnię, aż nie odzywali się do siebie na kilka następnych dni.
Taehyung obiecał sobie wtedy, że zrobi wszystko, aby nie dopuścić do nieszczęścia i odnajdzie sposób, w który pomoże swojemu ojcu. Dlatego przez następne tygodnie wysyłał zgłoszenia do restauracji i osiedlowych kawiarenek z informacją o poszukiwaniu pracy. Myślał, że gdy zacznie dokładać się do czynszu wszystko wróci do normy. Jednak jego rodzice byli zbyt uparci, by przyjąć od niego jakiekolwiek pieniądze. Kazali oszczędzać mu swoje wypłaty na studia i samodzielnie życie, a nie pozbycie się długu.
Może gdyby nie byli tak uparci, wszystko potoczyłoby się inaczej, a on zdołałby uchronić ich przed ruiną? Gdyby tylko umiał cofnąć się w czasie i nie dopuścić do tego jednego spotkania.
...
Zegarek wskazywał jedenastą wieczorem, gdy wybudził się ze snu zaniepokojony trzaskiem drzwi i skrzypieniem podłogi.
O tej porze wszyscy w ich domu powinni już dawno spać, więc Taehyung zaczął być podejrzliwy. Jego umysł także nie podpowiadał niczego dobrego, a to tylko zmusiło go do wstania z łóżka i wyjrzenia na korytarz. Może i uchodził za chucherko, ale w razie niebezpieczeństwa nie zawahałby się chronić swojej rodziny, w tym jego młodszej siostry, która przecież spała teraz pokój dalej od niego. Musiał upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Ubrany w skarpetki i długą piżamkę wyszedł. Zerknął do pokoju siostry, by sprawdzić czy śpi i jest bezpieczna, a następnie udał się do salonu. Zauważył, że drzwi wejściowe były lekko uchylone, a na zewnątrz stał jego ojciec w towarzystwie jakiegoś nieznajomego mężczyzny. Ukrył się w cieniu, by poznać szczegóły ich rozmowy, choć nie udało mu się usłyszeć wszystkiego.
- ...zemstę? - Jego ojciec odebrał do ręki białą kopertę.
Mężczyzna przed nim zacisnął usta i przytaknął.
- To jego ojciec... Liczę na pełną dyskrecję.
- Nikt się nie dowie - obiecał, przenosząc dłoń na klamkę drzwi.
- Cudownie, w takim razie czekam na wiadomość. - Intruz oblizał usta usatysfakcjonowany, a jego oczy błysnęły na czerwono w tym samym czasie, gdy serce Taehyunga podeszło niebezpiecznie blisko gardła. Tylko jeden osobnik mógł posiadać w sobie tę cechę.
Wampir.
Chłopak zdusił w sobie przerażenie i odsunął się do tyłu.
Rodzice od urodzenia ostrzegali go przed rozmową i przebywaniem w otoczeniu tych stworzeń. Opowiadali mu o okrutnych rzeczach jakie krwiopijcy wyrządzili w przeszłości i o błędnym przyrównywaniu ich do ludzi. Więc od dziecka unikał z nimi jakichkolwiek znajomości. Nawet na placu zabaw, gdy młodsi przedstawiciele ich rasy, wychodziły do ludzkich dzieci, by się z nimi pobawić. Nawet wtedy Taehyung zagradzał im drogę, tłumacząc, że muszą odejść.
A teraz był świadkiem tego jak jego ojciec zawiera współpracę z wampirem, podaje mu rękę i kłania się na pożegnanie i wszystko mówiło mu w duchu, że coś było nie tak.
Wyprostował się, gdy mężczyzna wszedł z powrotem do środka. Nie zamierzał się chować, a od razu wyszedł ze swojej kryjówki.
- Tato? - Ten odwrócił się za jego głosem i przeczesał dłoń wyraźnie spięty.
- Tae, czemu jeszcze nie śpisz? - On jednak nie zamierzał udawać głupka.
- Kim był ten mężczyzna, czy coś ci grozi?
- To tylko mój znajomy z pracy. - Wzruszył ramionami, wkładając kopertę do szuflady, w której zazwyczaj trzymał wszystkie papiery z pracy.
- To dlaczego przyszedł do ciebie w środku nocy?
- Ach, musiał podrzucić mi pewne dane do domu, to wszystko. - Gdy chłopak dalej przyglądał mu się z niezdecydowaniem, przeniósł dłoń na jego włosy. - Nie masz się o co martwić, Taehyung. Ze wszystkim sobie poradzimy.
- Nie chcę, żebyś wpadł w kłopoty - przyznał, kuląc się pod dotykiem starszego.
- Tae, popatrz na mnie. - Musnął jego podbródek, a dzieciak spojrzał na niego z lśniącymi od łez oczami. - Jesteś już duży i na pewno dasz sobie radę. Dbaj o swoją siostrę i ucz się dobrze. Nie zaprzątaj sobie głowy sprawami dorosłych. Kładź się spać, ja też już idę. - Uśmiechnął się łagodnie, a Taehyung przystanął z nogi na nogę.
- Pójdę do kuchni napić się wody - skłamał, licząc na to, że ojciec zostawi go samego w pokoju, a on będzie mógł w spokoju przyjrzeć się tajemniczej kopercie.
Nalał wodę do szklanki, wpatrując się w podświetlony zegarek na kuchennej szafce. Celowo odczekał kilka minut, słysząc dźwięk zamykania drzwi i skrzypienia łóżka, po czym na paluszkach zakradł się do salonu, żeby otworzyć szufladę.
Wyjął kopertę, a ze środka wypadła fotografia przedstawiająca starszego mężczyznę o ciemnych włosach, bladej twarzy i długich kłach wyróżniających się w jego uśmiechu, z krótkim dopiskiem pod spodem, na którego widok zmrużył oczy. Ale co wspólnego miał z tym jego ojciec?
"Jeon Jinwoong, przywódca klanu."
...
OSTATNI PART DO ZAKOŃCZENIA
ARE YOU READY?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro