No matter what we breed | 12
rozpieszczamy was na weekend, a co!
buzi xx
...
Po standardowej sprzeczce z Kookiem (bo wątpił, żeby kiedykolwiek udało im się dojść do porozumienia), nie wiedział, co ze sobą zrobić. Yoongi wyruszył na swój codzienny patrol, Jimin musiał wykonać coś na mieście, a on uziemiony w tej ogromnej, zimnej komnacie z nudów zaczął rysować szlaczki w zeszycie.
Co innego można było powiedzieć o tym sierściuchu Jae, który po dniu przeprowadzki, czuł się jak w domu, eksplorując bez przeszkód każdy kąt rezydencji, aż w końcu na dobre zniknął chłopakowi z nosa. Było tu zresztą tyle kryjówek, że na sprawdzenie wszystkich, nie starczyłoby mu czasu.
Przed południem nuda zaczęła doskwierać mu do takiego stopnia, że zdecydował się opuścić zakamarki swojej sypialni i rozejrzeć się za bardziej produktywnym zajęciem. Do głowy od razu przyszło mu odwiedzenie biblioteki. Wciąż nie miał okazji zwiedzić jej w pełni, a książek było tam przecież pod dostatkiem.
Wszedł do środka, zawieszając wzrok na pnących się wysoko w górę półkach. Do niektórych z nich był w stanie dostać się tylko za pomocą drabiny. Co innego w przypadku takich wampirów, którzy bez żadnego problemu wznosili się w niebo, nie martwiąc się połamaniem nóg ani lękiem wysokości.
Nagły szelest przerwał jego rozmyślania. Zadrżał i odwrócił się w kierunku nieznanego dotąd dźwięku. Do tej pory wydawało mu się, że jest w bibliotece sam, gdy w jego oczy rzuciła się mała, zgarbiona postać siedząca przy stoliku z książką w ręce.
Podszedł w jej kierunku ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Nie spodziewał się, że rezydencję zamieszkują jakieś dzieci.
- Cześć. - Pomachał ręką na przywitanie, zwracając jej uwagę, a mała wyprostowała się na swoim miejscu. Gdy uśmiechnęła się przyjaźnie w jego stronę, włożył ręce do kieszeni i podszedł bliżej. - Co czytasz?
W odpowiedzi podała mu do ręki książkę, żeby przeczytał opis z tyłu okładki.
- Wilkołaki. Też lubię fantasy! - Oddał ją z powrotem w jej dłonie. - A mogę wiedzieć jak ci na imię? Jestem Taehyung.
- Naya - odpowiedziała cicho, a po chwili spojrzała na niego nieco onieśmielona. - Masz ładny zapach, Tae.
Człowiek speszył się wyraźnie, czując jak po jego plecach przechodzą dreszcze. Nigdy nie przebywał w obecności młodego wampira. Co jeśli miały zwiększone pragnienie i nie panowały nad sobą?
Starał się jednak zachować spokój i nie popadać w panikę. Uśmiechnął się, przełykając nerwowo ślinę.
- Naprawdę? Zawsze ciekawiło mnie jak to u was działa.
- Każdy z nas wytwarza swoje własne feromony. A ty... Ty pachniesz jak jagodowe ciasteczka.
Dziewczynka zachichotała, a on przygryzł wargę.
- A mogę spytać, ile masz lat? Wyglądasz bardzo młodo.
- Czternaście. I to prawda, jestem najmłodsza w klanie. To oni zajęli się mną po tym, jak straciłam rodziców. Dawniej mieszkałam wśród ludzi. Mama z tatą byli lekarzami. Wszystko było dobrze... Dopóki nie wytropił nas łowca. Rodzice starali się mnie obronić, więc sami polegli w walce. Wtedy jeden z członków klanu mnie zauważył i wezwał pomoc. Gdyby nie oni, już dawno by mnie tu nie było.
Taehyung spojrzał na nią ze smutkiem.
W ich świecie nie było dobrej strony. Zarówno wampiry jak i ludzie od najmłodszych lat toczyli ze sobą walkę o przetrwanie. Ludzie polowali na wampiry, wampiry na ludzi, a ci, którzy żyli w spokoju, nie stając po żadnej ze stron, byli krzywdzeni za niewinność.
- Przykro mi z powodu twoich rodziców.
- Nikt z nas nie jest niezniszczalny, jak w książkach. - Spuściła wzrok na swoje dłonie. - A ty, jak się tutaj znalazłeś?
- Wasz przywódca pomaga mi w odnalezieniu mojej młodszej siostry. Została porwana przez klan wampirów.
- Musisz za nią bardzo tęsknić. Ale nie martw się, jesteśmy dobrym klanem. Jungkook na pewno ci pomoże. Odnajdziesz ją - dodała.
A Taehyung naprawdę chciał w to wierzyć.
...
- I jak chcę dodać tę osobę do znajomych, to klikam tutaj?
- Dokładnie - potwierdził Taehyung, gdy po godzinie tłumaczenia Jiminowi zasad korzystania z portalu społecznościowego, wampir w końcu wszystkiego się dowiedział.
- To wydaje się całkiem proste. - Położył telefon na blat, a sam odwrócił się, żeby przytulić drobnego blondynka do siebie, mało nie zgniatając mu żeber z tej radości. - Dziękuję!
- Nie ma sprawy - mruknął, ledwo oddychając.
To raczej on był wdzięczny wampirowi za to, że dotrzymywał mu towarzystwa i nie musiał tkwić bez przerwy w pokoju, kiedy popołudniu jak na zawołanie pojawił się przy nim z prośbą o pomoc w posprzątaniu domu.
Robota szła im sprawnie, a Taehyung coraz bardziej oswajał się z atmosferą panującą w rezydencji. Nawet wampiry jakoś przychylniej patrzyły w jego stronę, a kilku z nich wdało się z nim w krótką rozmowę o popularnych książkach i filmach.
Tym sposobem nie czuł się jak intruz i nie oglądał się za każdym napotkanym wampirem w obawie o swoje bezpieczeństwo.
Gdy udało im się skończyć pracę, rozsiedli się wygodnie na kanapie w salonie, jedząc ciasteczka i na przemian, zapijając je ciepłą herbatą.
- Myślisz, że to zdjęcie będzie pasowało do tła? - Jimin pokazał mu gotowy profil, opierając głowę na kanapie i głaszcząc wolną ręką siedzącego obok Jae. - Przydałoby się jeszcze dodać jakiś cytat, sam nie wiem...
Podnieśli głowę na widok zbliżającego się do nich zazdrośnika, bo Jimin nie potrafił inaczej nazwać swojego nadopiekuńczego wybranka.
- Co psujecie? - Usiadł obok rudzielca, licząc na chociaż trochę uwagi z jego strony, ale się jej nie doczekał, gdyż ten nie odrywał wzroku od swojego telefonu.
- TaeTae uczy mnie obsługi Twittera. Och, mam nowego obserwatora! - pisnął z podekscytowania, gdy odpowiedział mu cichy dźwięk powiadomienia.
- Worldwide handsome 94 - przeczytał, zerkając przez ramię chłopakowi. - A jest tu gdzieś opcja do zablokowania użytkownika?
- Hyung!
- Nie mów z pełną buzią, bo się zadławisz. A właśnie Tae, dałoby radę, żebyś mi takie założył?
- Pewnie.
Jimin przełknął resztę ciastka, wycierając buzię z okruszków.
- Przecież nie korzystasz z internetu.
- Nie, ale muszę wiedzieć, co słychać u mojego skarba. Wypadałoby powiadomić tych twoich foolersów, że masz już kogoś, prawda?
- Followersów, nie foolersów. A podobno taki z ciebie geniusz... - Stuknął go w ramię, za co został zaatakowany łaskotkami.
- Znaleźlibyście sobie pokój - mruknął zbliżający się do ich trójki wysoki szatyn. Posłał zdegustowane spojrzenie parze obok, a potem przeniósł swój wzrok na Taehyunga. - Przyziemny, idziesz ze mną.
Nawet nie czekał, aż chłopak wstanie z kanapy, tylko od razu ruszył do przodu, zmuszając człowieka do pośpiechu.
- A gdzie Jungkook? - spytał z nadzieją, że brunet był gdzieś w pobliżu. Chciał z nim poważnie porozmawiać o tym, co zamierzają zrobić, by odnaleźć Hyori.
- Jest teraz trochę zajęty. Załatwia jakieś sprawy na mieście, wróci późno. Przekazał mi, żebym się tobą zajął.
- Nie potrzebuję niańki - fuknął, krzyżując ramiona na piersi.
- Wcale nie zamierzam nią być. - Hoseok otworzył przed nim drzwi do nieznanego dotąd pomieszczenia i puścił go przodem. - Wejdź.
- Wygląda jak sala gimnastyczna - przyznał, zerkając na biały parkiet, drabinki i ściankę do kosza.
- Bo to jest sala gimnastyczna. Trochę unowocześniona, ale wciąż pełni tę samą funkcję. Ma przygotować nas do walki.
- Nie bardzo rozumiem?
- Dopóki jesteś tu z nami nic ci nie grozi, ale tam, na zewnątrz, nasi pobratymcy chętnie zrobiliby z ciebie potrawkę. Nie twierdzę, że tak się stanie, jednak jeśli dojdzie do konfrontacji, musisz umieć się obronić.
- Mam stanąć do walki z wampirami?
- Zyskać na czasie. Nie przeceniajmy twoich zdolności. Póki co, masz udowodnić mi, że jesteś gotów walczyć o przetrwanie. Zacznijmy od uników. Postaraj się przede mną obronić. Wszystkie chwyty dozwolone.
Taehyung chciał się jeszcze z tego jakoś wycofać, ale krwiopijca najwyraźniej nie przyjmował odmowy, bo prędko zastąpił mu drogę swoim ciałem. Podniósł jego ręce na wysokość głowy, żeby był w stanie bronić się przed uderzeniami i odsunął się.
- Więc lubisz Jungkooka, huh?
- Co to za pytanie? Oczywiście, że... Ah! - jęknął, gdy wampir w ciągu jednej sekundy obezwładnił go i przyszpilił do ziemi. - Hej, to nie fair! Nie byłem przygotowany!
- Do tego nie można się przygotować - prychnął, pozwalając mu wstać na równe nogi. - Przetrwanie to twój instynkt. Jeśli chcesz wygrać, nie możesz pozwolić, żeby przeciwnik odwrócił twoją uwagę. Spróbuj znaleźć jego słaby punkt.
- A właściwie dlaczego o to pytasz? Czy on powiedział ci coś o mnie? - Zmrużył oczy, zaciskając dłonie i obserwując jego ruchy.
- Nie musiał. Na kilometr widać, jak wodzisz za nim wzrokiem.
Próbował zaatakować, ale wampir zrobił unik.
- Ale nie martw się. Nie jesteś jedynym, który uległ jego urokowi. Zawsze lubił być w centrum uwagi. Wielu osobom się podobał, a wiadomo, że każdy ma swoje potrzeby...
Taehyung syknął, odpierając kolejny atak.
- Nie jestem tu dla niego. Chcę tylko odnaleźć swoją siostrę i wrócić bezpiecznie do domu. To wszystko. - Niewiele brakowało, żeby uderzył wampira w pierś, ale ten w ostatniej chwili złapał jego ręce, śmiejąc się pod nosem.
- Nieźle jak na pierwszy raz, ale będziesz musiał się jeszcze sporo nauczyć.
Po skończonym treningu, zimnym prysznicu i trzech marchewkowych muffinkach, Taehyung leżał w swoim pokoju, nie mogąc zmusić się do snu. Jungkook nadal nie wrócił do domu po ich kłótni, a on coraz bardziej odczuwał z tego powodu poczucie winy. Czy chociaż raz nie mógł trzymać języka za zębami? Tym sposobem wampir nigdy mu w niczym nie pomoże.
Wyszedł na korytarz w drodze do jego biura, bo równie dobrze mógłby tam na niego poczekać. Pech chciał, że akurat w tej chwili, Jeon wszedł na korytarz. Przystanął, gdy pierwszym kogo zobaczył po wejściu do środka, był ten upierdliwy chłopaczek.
- J-Jungkook? Bo ja chciałem... - uciął w połowie zdania, wędrując wzrokiem po jego niedbale zapiętej koszuli. Czuł na sobie jego ciepły oddech, czuł tę specyficzną woń alkoholu i podświadomie wiedział, że za tymi interesami kryło się coś znacznie większego.
Jego uwagę przykuł mały, czerwony ślad przy samym kołnierzyku, który z całą pewnością nie był zaschniętą krwią. Nie, to był raczej ślad, którym oznaczało się niewiernych mężów albo nowo upolowane zdobycze. Bordowa szminka.
- Tak? - Jungkook wyglądał na zniecierpliwionego, przystając co chwila z jednej nogi na drugą. Jak nigdy marzył, żeby położyć się w wygodnym łóżku i uciąć smaczną drzemkę. - No o co chodzi? Nie mam całego dnia.
Taehyung zamrugał jakby to, co przed chwilą ujrzał było tylko złudzeniem i wzruszył obojętnie ramionami, śmiejąc się sztucznie.
- Ach, ta skleroza. Chciałem powiedzieć, że pożyczyłem sobie jedną z książek z biblioteki. Wiesz, wampiry i te sprawy. Odłożę ją na miejsce, jak tylko skończę czytać. To... Dobranoc! - I tak szybko jak się pojawił, uciekł do swojego pokoju.
Położył się na łóżku, wbijając paznokcie w swoją skórę, aż zaczęło go boleć. Oczy zaszły mu łzami, usta wykrzywiły się w grymasie, a w głowie zawitała ta głupia myśl.
Że chyba się zakochał.
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro