Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

No matter what we breed | 12

rozpieszczamy was na weekend, a co!
buzi xx
...

Po standardowej sprzeczce z Kookiem (bo wątpił, żeby kiedykolwiek udało im się dojść do porozumienia), nie wiedział, co ze sobą zrobić. Yoongi wyruszył na swój codzienny patrol, Jimin musiał wykonać coś na mieście, a on uziemiony w tej ogromnej, zimnej komnacie z nudów zaczął rysować szlaczki w zeszycie.

Co innego można było powiedzieć o tym sierściuchu Jae, który po dniu przeprowadzki, czuł się jak w domu, eksplorując bez przeszkód każdy kąt rezydencji, aż w końcu na dobre zniknął chłopakowi z nosa. Było tu zresztą tyle kryjówek, że na sprawdzenie wszystkich, nie starczyłoby mu czasu.

Przed południem nuda zaczęła doskwierać mu do takiego stopnia, że zdecydował się opuścić zakamarki swojej sypialni i rozejrzeć się za bardziej produktywnym zajęciem. Do głowy od razu przyszło mu odwiedzenie biblioteki. Wciąż nie miał okazji zwiedzić jej w pełni, a książek było tam przecież pod dostatkiem.

Wszedł do środka, zawieszając wzrok na pnących się wysoko w górę półkach. Do niektórych z nich był w stanie dostać się tylko za pomocą drabiny. Co innego w przypadku takich wampirów, którzy bez żadnego problemu wznosili się w niebo, nie martwiąc się połamaniem nóg ani lękiem wysokości.

Nagły szelest przerwał jego rozmyślania. Zadrżał i odwrócił się w kierunku nieznanego dotąd dźwięku. Do tej pory wydawało mu się, że jest w bibliotece sam, gdy w jego oczy rzuciła się mała, zgarbiona postać siedząca przy stoliku z książką w ręce.

Podszedł w jej kierunku ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Nie spodziewał się, że rezydencję zamieszkują jakieś dzieci.

- Cześć. - Pomachał ręką na przywitanie, zwracając jej uwagę, a mała wyprostowała się na swoim miejscu. Gdy uśmiechnęła się przyjaźnie w jego stronę, włożył ręce do kieszeni i podszedł bliżej. - Co czytasz?

W odpowiedzi podała mu do ręki książkę, żeby przeczytał opis z tyłu okładki.

- Wilkołaki. Też lubię fantasy! - Oddał ją z powrotem w jej dłonie. - A mogę wiedzieć jak ci na imię? Jestem Taehyung.

- Naya - odpowiedziała cicho, a po chwili spojrzała na niego nieco onieśmielona. - Masz ładny zapach, Tae.

Człowiek speszył się wyraźnie, czując jak po jego plecach przechodzą dreszcze. Nigdy nie przebywał w obecności młodego wampira. Co jeśli miały zwiększone pragnienie i nie panowały nad sobą?

Starał się jednak zachować spokój i nie popadać w panikę. Uśmiechnął się, przełykając nerwowo ślinę.

- Naprawdę? Zawsze ciekawiło mnie jak to u was działa.

- Każdy z nas wytwarza swoje własne feromony. A ty... Ty pachniesz jak jagodowe ciasteczka.

Dziewczynka zachichotała, a on przygryzł wargę.

- A mogę spytać, ile masz lat? Wyglądasz bardzo młodo.

- Czternaście. I to prawda, jestem najmłodsza w klanie. To oni zajęli się mną po tym, jak straciłam rodziców. Dawniej mieszkałam wśród ludzi. Mama z tatą byli lekarzami. Wszystko było dobrze... Dopóki nie wytropił nas łowca. Rodzice starali się mnie obronić, więc sami polegli w walce. Wtedy jeden z członków klanu mnie zauważył i wezwał pomoc. Gdyby nie oni, już dawno by mnie tu nie było.

Taehyung spojrzał na nią ze smutkiem.

W ich świecie nie było dobrej strony. Zarówno wampiry jak i ludzie od najmłodszych lat toczyli ze sobą walkę o przetrwanie. Ludzie polowali na wampiry, wampiry na ludzi, a ci, którzy żyli w spokoju, nie stając po żadnej ze stron, byli krzywdzeni za niewinność.

- Przykro mi z powodu twoich rodziców.

- Nikt z nas nie jest niezniszczalny, jak w książkach. - Spuściła wzrok na swoje dłonie. - A ty, jak się tutaj znalazłeś?

- Wasz przywódca pomaga mi w odnalezieniu mojej młodszej siostry. Została porwana przez klan wampirów.

- Musisz za nią bardzo tęsknić. Ale nie martw się, jesteśmy dobrym klanem. Jungkook na pewno ci pomoże. Odnajdziesz ją - dodała.

A Taehyung naprawdę chciał w to wierzyć.

...

- I jak chcę dodać tę osobę do znajomych, to klikam tutaj?

- Dokładnie - potwierdził Taehyung, gdy po godzinie tłumaczenia Jiminowi zasad korzystania z portalu społecznościowego, wampir w końcu wszystkiego się dowiedział.

- To wydaje się całkiem proste. - Położył telefon na blat, a sam odwrócił się, żeby przytulić drobnego blondynka do siebie, mało nie zgniatając mu żeber z tej radości. - Dziękuję!

- Nie ma sprawy - mruknął, ledwo oddychając.

To raczej on był wdzięczny wampirowi za to, że dotrzymywał mu towarzystwa i nie musiał tkwić bez przerwy w pokoju, kiedy popołudniu jak na zawołanie pojawił się przy nim z prośbą o pomoc w posprzątaniu domu.

Robota szła im sprawnie, a Taehyung coraz bardziej oswajał się z atmosferą panującą w rezydencji. Nawet wampiry jakoś przychylniej patrzyły w jego stronę, a kilku z nich wdało się z nim w krótką rozmowę o popularnych książkach i filmach.

Tym sposobem nie czuł się jak intruz i nie oglądał się za każdym napotkanym wampirem w obawie o swoje bezpieczeństwo.

Gdy udało im się skończyć pracę, rozsiedli się wygodnie na kanapie w salonie, jedząc ciasteczka i na przemian, zapijając je ciepłą herbatą.

- Myślisz, że to zdjęcie będzie pasowało do tła? - Jimin pokazał mu gotowy profil, opierając głowę na kanapie i głaszcząc wolną ręką siedzącego obok Jae. - Przydałoby się jeszcze dodać jakiś cytat, sam nie wiem...

Podnieśli głowę na widok zbliżającego się do nich zazdrośnika, bo Jimin nie potrafił inaczej nazwać swojego nadopiekuńczego wybranka.

- Co psujecie? - Usiadł obok rudzielca, licząc na chociaż trochę uwagi z jego strony, ale się jej nie doczekał, gdyż ten nie odrywał wzroku od swojego telefonu.

- TaeTae uczy mnie obsługi Twittera. Och, mam nowego obserwatora! - pisnął z podekscytowania, gdy odpowiedział mu cichy dźwięk powiadomienia.

- Worldwide handsome 94 - przeczytał, zerkając przez ramię chłopakowi. - A jest tu gdzieś opcja do zablokowania użytkownika?

- Hyung!

- Nie mów z pełną buzią, bo się zadławisz. A właśnie Tae, dałoby radę, żebyś mi takie założył?

- Pewnie.

Jimin przełknął resztę ciastka, wycierając buzię z okruszków.

- Przecież nie korzystasz z internetu.

- Nie, ale muszę wiedzieć, co słychać u mojego skarba. Wypadałoby powiadomić tych twoich foolersów, że masz już kogoś, prawda?

- Followersów, nie foolersów. A podobno taki z ciebie geniusz... - Stuknął go w ramię, za co został zaatakowany łaskotkami.

- Znaleźlibyście sobie pokój - mruknął zbliżający się do ich trójki wysoki szatyn. Posłał zdegustowane spojrzenie parze obok, a potem przeniósł swój wzrok na Taehyunga. - Przyziemny, idziesz ze mną.

Nawet nie czekał, aż chłopak wstanie z kanapy, tylko od razu ruszył do przodu, zmuszając człowieka do pośpiechu.

- A gdzie Jungkook? - spytał z nadzieją, że brunet był gdzieś w pobliżu. Chciał z nim poważnie porozmawiać o tym, co zamierzają zrobić, by odnaleźć Hyori.

- Jest teraz trochę zajęty. Załatwia jakieś sprawy na mieście, wróci późno. Przekazał mi, żebym się tobą zajął.

- Nie potrzebuję niańki - fuknął, krzyżując ramiona na piersi.

- Wcale nie zamierzam nią być. - Hoseok otworzył przed nim drzwi do nieznanego dotąd pomieszczenia i puścił go przodem. - Wejdź.

- Wygląda jak sala gimnastyczna - przyznał, zerkając na biały parkiet, drabinki i ściankę do kosza.

- Bo to jest sala gimnastyczna. Trochę unowocześniona, ale wciąż pełni tę samą funkcję. Ma przygotować nas do walki.

- Nie bardzo rozumiem?

- Dopóki jesteś tu z nami nic ci nie grozi, ale tam, na zewnątrz, nasi pobratymcy chętnie zrobiliby z ciebie potrawkę. Nie twierdzę, że tak się stanie, jednak jeśli dojdzie do konfrontacji, musisz umieć się obronić.

- Mam stanąć do walki z wampirami?

- Zyskać na czasie. Nie przeceniajmy twoich zdolności. Póki co, masz udowodnić mi, że jesteś gotów walczyć o przetrwanie. Zacznijmy od uników. Postaraj się przede mną obronić. Wszystkie chwyty dozwolone.

Taehyung chciał się jeszcze z tego jakoś wycofać, ale krwiopijca najwyraźniej nie przyjmował odmowy, bo prędko zastąpił mu drogę swoim ciałem. Podniósł jego ręce na wysokość głowy, żeby był w stanie bronić się przed uderzeniami i odsunął się.

- Więc lubisz Jungkooka, huh?

- Co to za pytanie? Oczywiście, że... Ah! - jęknął, gdy wampir w ciągu jednej sekundy obezwładnił go i przyszpilił do ziemi. - Hej, to nie fair! Nie byłem przygotowany!

- Do tego nie można się przygotować - prychnął, pozwalając mu wstać na równe nogi. - Przetrwanie to twój instynkt. Jeśli chcesz wygrać, nie możesz pozwolić, żeby przeciwnik odwrócił twoją uwagę. Spróbuj znaleźć jego słaby punkt.

- A właściwie dlaczego o to pytasz? Czy on powiedział ci coś o mnie? - Zmrużył oczy, zaciskając dłonie i obserwując jego ruchy.

- Nie musiał. Na kilometr widać, jak wodzisz za nim wzrokiem.

Próbował zaatakować, ale wampir zrobił unik.

- Ale nie martw się. Nie jesteś jedynym, który uległ jego urokowi. Zawsze lubił być w centrum uwagi. Wielu osobom się podobał, a wiadomo, że każdy ma swoje potrzeby...

Taehyung syknął, odpierając kolejny atak.

- Nie jestem tu dla niego. Chcę tylko odnaleźć swoją siostrę i wrócić bezpiecznie do domu. To wszystko. - Niewiele brakowało, żeby uderzył wampira w pierś, ale ten w ostatniej chwili złapał jego ręce, śmiejąc się pod nosem.

- Nieźle jak na pierwszy raz, ale będziesz musiał się jeszcze sporo nauczyć.

Po skończonym treningu, zimnym prysznicu i trzech marchewkowych muffinkach, Taehyung leżał w swoim pokoju, nie mogąc zmusić się do snu. Jungkook nadal nie wrócił do domu po ich kłótni, a on coraz bardziej odczuwał z tego powodu poczucie winy. Czy chociaż raz nie mógł trzymać języka za zębami? Tym sposobem wampir nigdy mu w niczym nie pomoże.

Wyszedł na korytarz w drodze do jego biura, bo równie dobrze mógłby tam na niego poczekać. Pech chciał, że akurat w tej chwili, Jeon wszedł na korytarz. Przystanął, gdy pierwszym kogo zobaczył po wejściu do środka, był ten upierdliwy chłopaczek.

- J-Jungkook? Bo ja chciałem... - uciął w połowie zdania, wędrując wzrokiem po jego niedbale zapiętej koszuli. Czuł na sobie jego ciepły oddech, czuł tę specyficzną woń alkoholu i podświadomie wiedział, że za tymi interesami kryło się coś znacznie większego.

Jego uwagę przykuł mały, czerwony ślad przy samym kołnierzyku, który z całą pewnością nie był zaschniętą krwią. Nie, to był raczej ślad, którym oznaczało się niewiernych mężów albo nowo upolowane zdobycze. Bordowa szminka.

- Tak? - Jungkook wyglądał na zniecierpliwionego, przystając co chwila z jednej nogi na drugą. Jak nigdy marzył, żeby położyć się w wygodnym łóżku i uciąć smaczną drzemkę. - No o co chodzi? Nie mam całego dnia.

Taehyung zamrugał jakby to, co przed chwilą ujrzał było tylko złudzeniem i wzruszył obojętnie ramionami, śmiejąc się sztucznie.

- Ach, ta skleroza. Chciałem powiedzieć, że pożyczyłem sobie jedną z książek z biblioteki. Wiesz, wampiry i te sprawy. Odłożę ją na miejsce, jak tylko skończę czytać. To... Dobranoc! - I tak szybko jak się pojawił, uciekł do swojego pokoju.

Położył się na łóżku, wbijając paznokcie w swoją skórę, aż zaczęło go boleć. Oczy zaszły mu łzami, usta wykrzywiły się w grymasie, a w głowie zawitała ta głupia myśl.

Że chyba się zakochał.

...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro