It's where my demons hide | 21
kontrola rodzicielska
czytacie na własną odpowiedzialność
...
I Jungkook go posłuchał. Ponownie wgryzł się w szyję Taehyunga, tym razem w innym miejscu, sącząc przepyszną krew, a człowiek wzdychał, zaciskając mocno palce we włosach wampira i mając nadzieję, że tym razem nie odpłynie pod wpływem ugryzienia. Chociaż wątpił, by tak się stało. Cała ta sytuacja zamiast usypiać dawała wielkiego kopa energii.
- J-Jungkook... - sapnął Tae. Miał znaczny problem z oddychaniem, w czym nie pomagały chciwe dłonie, zapraszające się w okolice jego sutków. - O-okłamałeś mnie...
- Huh? - Wampir oderwał się od jego szyi. Po brodzie spływała mu krew, a oczy... czyżby... nie, przecież to niemożliwe... Musiało się Taehyungowi przewidzieć...
Ale na pewno nie przewidział mu się Jungkook, oblizujący wargi z czerwieni i wpatrujący się w niego tym razem całkowicie czarnymi oczami. Kurwa, jak to się stało, że Tae na widok poczuł kolejny wybuch gorąca?
- W jakiej sprawie?
Nie czekając na odpowiedź, powrócił ustami do rany, zlizując krew z opalonej skóry.
- M-mówiłeś, że... że... - Taehyung przerwał, kwiląc głośno, gdy Jungkook podwinął wyżej jego sweterek, ściskając mocniej twardy sutek. - ...że u-ugryzienie powoduje wa-wampiryzm... W-wcale n-nie...
- Masz rację. Ale powoduje co innego...
Na dowód swych słów ręka wampira zjechała na zakrytą materiałem erekcję i ścisnęła ją. A jedynym, co mógł zrobić człowiek, było wypuszczenie z ust żałosnego jęku.
Cholera, ta przeklęta pijawka miała rację. Bo jak najpierw ugryzienie było bolesne i nieprzyjemne, tak szybko stało się powodem, dla którego podniecenie Taehyunga wzrastało.
Intuicja Jungkooka podpowiadała mu, by przestał się powstrzymywać, ale on wiedział, że musi zachować trzeźwość umysłu, choć ten słodki, tak kuszący zapach nęcił go skutecznie...
Już po chwili dwa rozpalone ciała wylądowały na łóżku, a Jungkook górował nad młodszym, który miał na sobie już tylko bokserki. A z wampirzego ciała zniknęła tylko koszulka, bo z powodu drżących rąk Taehyung nie był w stanie zdziałać nic więcej.
- J-Jungkook... - szepnął słabo blondyn, gdy wampir obcałowywał jego klatkę piersiową. - Chcę... j-jak ostatnio, ale... Ja chcę w-więcej, cholera, K-Kook...
I wszystko było dobrze. Żarliwe pocałunki. Wypełniająca pomieszczenie zabójcza mieszanka zapachów, jęków i westchnień. Dłoń, powoli wsuwająca się za materiał taehyungowej bielizny...
Wszystko było naprawdę dobrze.
Ale...
Jungkook jak poparzony oderwał się od Taehyunga i przeleciał kilka metrów, boleśnie uderzając w ścianę. Wszystko to wyglądało jakby wampira odrzuciła niewidzialna siła, a dodatkowo stało się tak szybko, że Taehyung był naprawdę zaskoczony. Podniósł się do siadu i spojrzał na starszego, który zaciskał mocno oczy i oddychał głęboko. Zgiął się w pół, przykładając drżące dłonie do twarzy i pocierając, jakby chciał się w ten sposób pozbyć swojego wampiryzmu.
- Jungkook...? - szepnął Tae. - Co się stało? Z-zrobiłem coś nie tak?
Wampir w odpowiedzi potrząsnął przecząco głową. Wtedy blondyn wstał i podszedł do niego ostrożnie. Dotknął jego ramienia, ale Jungkook odsunął się, spoglądając na Taehyunga niepewnie. Kim znów miał wrażenie, że coś dziwnego dzieje się z jego oczami, ale trwało to tylko chwilę.
- Jungkook, co się dzieje?
- Nie... Nie możemy... - I wyminął zdziwionego Tae, kierując się w stronę drzwi.
- Zamierzasz wyjść? Tak po prostu? - spytał z wyrzutem młodszy, podnosząc głos, a wampir zatrzymał się z ręką na klamce. - Co się do cholery stało?!
Jeon zaś zacisnął dłoń mocniej na klamce, zaciskając również zęby.
- Oh, no super! - zawołał Kim. - Najlepiej nic nie mówić! Dlaczego, Jungkook? Kilka dni temu wszystko było dobrze, dwie minuty temu też! Czemu-
- Bo nie chcę cię skrzywdzić! - zawołał nagle wampir, obracając się gwałtownie.
- C-co? - szepnął Tae.
- Boję się, rozumiesz? Nie potrafię tego powstrzymać... Nie potrafię powstrzymać mojego sadyzmu. A nie chcę... nie mogę cię skrzywdzić.
Jungkook oparł się o drzwi, spuszczając głowę.
- Hej, Kook, nic złego się nie stanie...
- Stanie - odparł twardo Jeon.
- Skąd ta pewność?
- Bo już kiedyś... Już kiedyś nie potrafiłem tego powstrzymać.
Taehyung spojrzał na Jungkooka niezrozumiale.
- Kiedy byłem młodym wampirem, nie bardzo lubiłem słuchać kogokolwiek. Ojca miałem gdzieś. Włóczyłem się po karczmach i domach publicznych, aż... W pewnym miejscu natrafiłem na ładnego chłopaczka. Był człowiekiem. To miała być tylko jedno-nocna przygoda, ale... N-nie potrafiłem tego powstrzymać... I... Z-zabiłem go. - Jeon podniósł głowę i spojrzał na Taehyunga oczami lśniącymi nie tylko od poczucia winy, ale i łez. - Ojciec się dowiedział. Dowiedziała się rodzina chłopaka. Ale zatuszowano sprawę, by nikt inny nie dowiedział się, że sprawcą był wampir. Wtedy też wziąłem ślub z Yejin. A po dziś dzień spłacam wszystkie długi i zachcianki jego rodziny, chociaż wiem, że nie oczyści mnie to z winy.
Taehyung patrzył szczerze zaskoczony na wampira, po którego policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Więc proszę cię, Tae. Skończmy, zanim to zabrnie za daleko. Błagam. Nie mogę dopuścić do skrzywdzenia kogoś po raz kolejny. Szczególnie, jeśli miałbyś to być ty.
Taehyung nie był w stanie odpowiedzieć. Właściwie, jedynym na co było go stać, było podejście do roztrzęsionego wampira i przytulenie go. I właśnie to zrobił.
- Hej, Jungkook... - szepnął Kim ponad jego ramieniem. - Nic się nie stanie... Ufam ci i wierzę, że nic mi nie zrobisz. Naprawdę będzie dobrze.
Jungkook jednak pokręcił lekko głową, a wtedy Tae odsunął się od niego i zanim wampir zdołał chociażby mrugnąć, ten już opadał przed nim na kolana, szarpiąc za pasek jego spodni.
- Taehyung, co ty robisz?
- Domyśl się. - Kim uśmiechnął się zadziornie, wyciągając pasek ze szlufek i chcąc rozpiąć rozporek, ale powstrzymał go Jeon.
- Taehyung, nie.
Ale Kim nic sobie nie robił z jego protestów. Zdjął z Jungkooka resztę ubrań i chwycił w dłoń jego twardego penisa. Przybliżył się, biorąc go do ust, a wampir jęknął, wplątując palce w blond włosy. Był to zaledwie drugi raz, gdy Tae zadowalał go w ten sposób, ale Jeon już wiedział, że się od tego uzależnił.
Blondyn jakimś sposobem odzyskał całą pewność siebie; nie omieszkał więc przez cały czas patrzeć Jungkookowi w oczy, podczas ssania jego męskości, jakby zależeć miało od tego jego życie. Ręką zaś masował jego jądra, a Jeon jęczał, zębami maltretując swe wargi.
Było mu tak przyjemnie, szczególnie, gdy Kim przyspieszał, język dociskając do każdej pulsującej żyłki. Ale nie chciał skończyć za wcześnie, nie przed Taehyungiem. Stawiał jego na piedestale i byłoby to po prostu złe, gdyby teraz szczytował.
- T-Tae... P-przestań już...
Kim posłusznie wyjął ze swoich ust penisa i wstał. Korzystając ze swych zasobów pewności siebie, zbliżył usta do ucha Jungkooka i szepnął uwodzicielsko:
- Zajmij się mną, wampirze.
Odpowiedź na to zdanie nadeszła w postaci pocałunku. Gwałtownego, pełnego pasji i namiętności, ale wciąż niepewnego. To Taehyung przejął dominację nad pieszczotą, popychając starszego w stronę łóżka. Oderwali się tylko na chwilę, by pozbyć się skromnej reszty ubrań.
Jungkook powrócił do całowania tych cudownych warg należących do leżącej pod nim piękności, a Taehyung wzdychał w jego usta. Dłońmi sunął po jego ciele, ostrożnie, jakby człowiek zrobiony był ze szkła. Był zdenerwowany.
I chyba tylko on, bo Taehyung zdawał się być stuprocentowo przekonany, że chce przeżyć swój pierwszy raz właśnie teraz, właśnie tutaj i właśnie z nim.
Odsunęli się od siebie, a Jungkook ponownie poczuł się cholernie niepewnie.
- Taehyung, ja-
- Ciii... - Blondyn uciszył starszego, przykładając palec do jego ust, po czym cmoknął go w nie krotko, ręką sięgając do szafki nocnej i wyciągając z niej niewielką buteleczkę. A Jungkook zmarszczył tylko brwi.
- Skąd...?
- Jimin bywa nieprzewidywalny. - Tae uśmiechnął się. - Okazał się naszym największym fanem.
- Tak? Przypomnij mi, żebym postawił mu pół litra-
- Zamknij się już, Jeon Jungkook i zacznij mnie w końcu pieprzyć.
Oh.
Wampir przytaknął pospiesznie, otwierając buteleczkę i wylewając nieco żelu na palce. Blondyn zaś, widząc jego poczynania, rozchylił szerzej nogi, przyciągając Jeona do pocałunku, gdy opakowanie wylądowało gdzieś na podłodze, a duża dłoń przy jego pośladkach.
Nie obyło się bez uspokajających pocałunków i czułych szeptów w momencie rozciągania. Taehyunga nie bolało za bardzo, ale do najprzyjemniejszych doznań też nie należało. Szczególnie, gdy Jungkook dołożył trzeci palec. Blondyn skrzywił się wówczas, zaciskając powieki, a do jego uszu dotarł uspokajający głos.
Lecz gdy opuszki palców zetknęły się z prostatą Tae, po jego kręgosłupie rozeszły się dreszcze przyjemności. Westchnął głośno, zaczynając poruszać biodrami, by nabić się bardziej na długie palce, a Jungkook uśmiechnął się, widząc jak ból odchodzi z tej pięknej twarzyczki.
Taehyung coraz bardziej zatracał się w nowo poznanej pieszczocie, ręką sięgając do spęczniałego penisa i szybko się masturbując. Zaś zamglony wzrok utkwił w Jungkooku, który... Cholera, on naprawdę był taki piękny? A może Taehyung, otumaniony zbliżającym się orgazmem, miał przewidzenia i wcale nie zajmował się nim cholernie seksowny wysłannik piekieł?
Nagle zatrzymanie jego stymulującej penisa ręki i zaprzestanie ruchów w jego wnętrzu, wybudziło Taehyunga z letargu. Jego dziurka zacisnęła się na niczym, a jękniecie niezadowolenia pochłonięte zostało przez kolejny niepewny pocałunek.
- U-ufam ci, Kook - szepnął Tae.
Ręka wampira drżała, gdy podpierał się niej tuż koło głowy Tae. Drugą zaś nakierował swojego penisa na rozciągnięte i mokre wejście młodszego, powoli napierając. W akompaniamencie nie tylko swoich jęków, wsunął się do połowy, a w oczach Tae stanęły łzy.
Cholera. Cholera. Cholera.
Bolało.
Blondyn wbił mocno palce w barki Jeona, zaciskając oczy. Kurwa, nie sądził, że będzie to aż tak boleć! Nie czuł żadnej pieprzonej przyjemności, a jedynie okropny ból.
Czego zdecydowanie nie można było powiedzieć o wampirze. Ledwo utrzymywał się na trzęsących się rękach, a jego oddech był dziwnie płytki. Czuł, że może dojść od samego uczucia zaciskających się wokół jego członka mięśni.
Pierwsze pchnięcie bolało jak diabli. Drugie, trzecie i kilka następnych też. Ale w końcu zaczęło się robić przyjemnie, a stęki bólu zamieniły się w jęki, a nawet krzyki rozkoszy.
Było mokro. Gorąco. I coraz bardziej przyjemnie...
- Jungkook, Jungkook, Jungkook - jęczał Tae. - J-jest mi t-tak dobrze...
Z każdym kolejnym otarciem się czubka penisa o splot nerwów, Taehyung czuł, że zbliża się do granicy wytrzymałości. A Jungkook... Jungkook tracił kontrolę.
Jego oczy się zmieniły. Znów były takie. Przerażająco wąskie źrenice i coraz jaśniejsze tęczówki, niczym u bezlitosnego drapieżnika.
Ale nie tylko to się zmieniło. Ruchy bioder stały się szybsze. Myśli przeskoczyły z pięknie spoconego Tae na chęć pocięcia, przypalenia, uderzenia swej seksownej ofiary. Kły, zamiast zaciskać się na wargach, rozorały nieskazitelną taehyungową skórę. A silna dłoń powędrowała do zwartego od krzyków gardła, zaciskając się niczym imadło i odcinając dopływ powietrza.
Bo natura urodzonego potwora w owej chwili podpowiadała mu tylko jedno.
Zabić.
...
o shit, co tu się właśnie odwaliło /omi
nupi, widzę twój złowrogi uśmiech
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro