It's where my demons hide | 20
...
Ból. Okropny ból w klatce piersiowej, brzuchu i głowie. Opatrunki krępujące ruchy. I zdecydowanie brak ubrań.
- Taehyung?
Blondyn otworzył w końcu oczy. Natychmiast dostrzegł, że znajduje się w pokoju hotelowym, a na fotelu obok łóżka, w którym leżał siedzi Jungkook. Jungkook, który trzyma jego dłoń i wpatruje się w niego zmartwionym wzrokiem.
- Dobrze się czujesz?
- Co to za głupie pytanie? - odparował Tae, wyrywając swą dłoń z uścisku, by móc podeprzeć się o posłanie i ułożyć się wygodnie w stosie poduch. Uważał przy tym, by kołdra nie zsunęła się z jego nagiego ciała. Nie, to nie wstyd, a zwyczajnie brak ochoty na pokazywanie się wampirowi w negliżu. - Widać, że nikt nie zrobił sobie z ciebie gryzaka.
Jungkook uśmiechnął się. Zadziorność u Tae mogła świadczyć tylko o jednym - jego stan nie był tak zły jak wampir na początku przypuszczał.
- Pamiętasz coś?
- Niewiele - mruknął Tae. - Pamiętam bójkę i ugryzienie. I... O Boże, ty płakałeś!
Taehyung spojrzał z szokiem na Jeona i mógłby przysiąc, że wampir speszył się nieco.
- Bo wiesz... - Jungkook przerwał. Cholera, to było dziwniejsze niż myślał. - Myślałem, że umrzesz. I... nie zniósłbym świadomości, że tak nagle możesz odejść. Tae, to ty jesteś osobą, w której się zauroczyłem. I niech nie przyjdzie ci nawet do głowy, że się tobą zabawiłem. Bo naprawdę mi na tobie zależy. Naprawdę.
A jedynym, co mógł zrobić Taehyung, było sięgniecie ustami do warg starszego. Zaskoczony oddał pocałunek, zaczynając dominować, a Taehyung jęknął w jego usta. A kilka kolejnych westchnień, jęków i szarpnięć za włosy później, kołdra zsunęła się z taehyungowego ciała prawie całkowicie, a duża dłoń wampira zaciskała się na jego biodrze w geście pełnym zaborczości.
- J-Jung-
Taehyung jęknął po raz kolejny, gdy wampir zasysał się na jego szyi, tworząc kolejne i kolejne malinki.
I był to wręcz idealny moment, by gra wstępna przeszła w odważniejsze działania, przypieczętowane nieśmiałym „kocham cię", lecz nie było im to dane, bo nagle po pokoju rozległo się głośne pukanie.
Oderwali się od siebie natychmiast, spanikowani, że ktoś może wejść do pomieszczenia. Tae szybko chwycił kołdrę, a Jungkook posłał tęskne spojrzenie znikającymi pod okryciem ciału.
Jeon szybko wstał i podszedł do drzwi. Czuł się cholernie niepewnie, bo wiedział, że to, co czeka Taehyunga za chwilę, może zakończyć ich znajomość.
- Mam dla ciebie niespodziankę - oznajmił, kładąc dłoń na klamce. - Czekała na ciebie całe trzy dni, kiedy tu leżałeś.
- Spałem trzy dni? - spytał zaskoczony blondyn.
A wampir tylko uśmiechnął się słabo i otworzył drzwi, a natychmiast po pokoju rozległo się radosne wołanie.
- Taehyungie!
...
Czas stanął w miejscu, skupiając się na przytulonej mocno do siebie dwójce rodzeństwa.
Taehyung od miesięcy nie promieniował szczęściem tak bardzo, jak w tamtej chwili, gdy głaskał delikatne i ciemne pasma włosów dwunastolatki, oglądając jej promienną buźkę. Od dawna marzył, żeby znowu mieć ją przy sobie. By uściskać ją na dobranoc albo przygotować kanapki przed wyjściem do szkoły. Tęsknił za tą melancholijną codziennością.
Można powiedzieć, że wybudzenie się z jego głębokiego snu było najlepszym prezentem w życiu. Wybudził się, a świat znowu odzyskał swój stary blask.
- Nie zrobili ci krzywdy? - Odpowiedziało mu kiwnięcie głową. Sam mógł z ulgą stwierdzić, że na jej twarzy i dłoniach nie było śladu zadrapań ani ugryzień, ale wolał być przezorny. Wiedział jak chorzy i bezlitośni bywali porywacze, szczególnie, kiedy byli wampirami.
- Tylko taki jeden pan, cały czas o ciebie pytał. I mówił coś o naszym tatusiu - wtrąciła cichutko, siedząc na krawędzi łóżka i ściskając palcami Taehyungową rękę.
- Wspominał tatę?
Czy to miało związek z ich niedoszłym morderstwem? Domyślili się, że świadkowie tragedii wciąż żyją i postanowili się ich pozbyć?
Nie chciał stresować dziewczynki, więc odłożył ten temat na później, posyłając jej blady uśmiech.
- Najważniejsze, że jesteś cała i zdrowa.
- A ty, braciszku? - Spojrzała ze zmartwieniem na oplatające jego ciało bandaże. Wampiry robiły co mogły, żeby nie wdało mu się zakażenie, a nawet poddali go ocenie zaprzyjaźnionego lekarza, więc powoli wracał do siebie po tej szalonej akcji.
- Nie martw się, nic mi nie jest. Potrzebuję tylko trochę czasu, żeby się wyleczyć. Wiesz, że toczyłem walkę, żeby cię odzyskać?
- Wiem, twój chłopak o wszystkim mi powiedział!
- M-Mój... K-Kto...? - Głos utknął mu w gardle, nie będąc w stanie dopuścić do siebie tego, co usłyszał. Bo jak tu wytłumaczyć swojej młodszej siostrze, że umawiasz się z wampirem, kiedy rodzice od dzieciństwa wpajali im coś zupełnie innego?
- Puk, puk! Można? - Na szczęście, przed tłumaczeniem ocalił go mistrz drugiego planu, Jimin, przynosząc do pokoju miski z jedzeniem. - Pomyślałem, że musicie być głodni po tych wszystkich przeżyciach...
- Jimin, wróciłeś! Dziękujemy... - Taehyung wyprostował się na łóżku odbierając swoją porcję jedzenia, a wkrótce po pokoju rozsiadła się też reszta wampirzej ekipy.
Taehyung poprawił się na łóżku. Niedługo po wstaniu doprowadził się do porządku, biorąc orzeźwiający prysznic i (w końcu) narzucając na siebie jakieś ubrania. Jungkook pomógł mu także wymienić bandaże, dzięki czemu czuł się bardziej komfortowo.
- Nadal zastanawiam się, w jaki sposób udało wam się uciec? - Podjął się tematu, wsuwając do buzi parujące, gorące kluski. O dziwo, jako pierwszy odezwał się Hobi. Poprawił dumnie opadającą na jego czoło grzywkę, rozkraczając nogi jak nieustraszony "gangster".
- Bracia z południa zaoferowali nam swoją pomoc i tym sposobem zaprowadziliśmy klan Namjoona w zasadzkę. Później poszło, jak po maśle. Postraszyliśmy ich obcięciem palców i wszystko nam wyśpiewali.
- Amatorzy. Nawet lin nie potrafili dobrze związać - prychnął Jimin, sadowiąc się na kolanach swojego chłopaka, który z zadowoleniem podrapał go pod podbródkiem. Aż ciężko było sobie wyobrazić tę parę osobno.
- Mój zwinny kotek...
- To, co? Pora zbierać manatki i ruszać w drogę! - Blondyn podniósł się do siadu, ale Jungkook skutecznie powstrzymał go przed wstaniem.
- Nawet tak nie żartuj.
- Przecież czuję się całkiem dobrze!
- Całkiem? Twoje ciało potrzebuje odpoczynku. Nigdzie nam się nie śpieszy. A Hyori będzie bezpieczna w naszym klanie.
- Ale to ja jestem jej najbliższą rodziną.
- TaeTae, w porządku. Jestem duża, poradzę sobie - dodała dziewczynka.
- Wiem, że sobie poradzisz, ale nie musisz tego robić. Będzie lepiej jak wrócimy razem.
Dziewczyna westchnęła i tym razem odwróciła się w kierunku Kooka. W końcu, na świecie mało kto bywał bardziej uparty od jej brata i przetłumaczenie mu czegoś, graniczyło z cudem.
- Oppa... Mogę tak do ciebie mówić?
- Wiesz, na co dzień sobie na to nie pozwalam, ale dla ciebie zrobię wyjątek... - Pochylił się nad dziewczynką rozczulony jej zachowaniem.
- Opiekuj się dobrze moim braciszkiem - wyszeptała mu do ucha, po czym ukłoniła się i wyszła za resztą z pokoju.
Pomimo porwania, nie odczuwała strachu, przebywając wśród wampirów, a można powiedzieć, że od razu ich polubiła. Zwłaszcza, gdy po uwolnieniu się, Jimin zabrał ją na lot nad miastem. Taehyung, rzecz jasna, nie mógł się o niczym dowiedzieć.
Nie straszne były jej ostre kły, lęk wysokości ani nadąsany siedzący na końcu Suva Hoseok. Tuż po tym jak pożegnali się z Taehyungiem i Jungkookiem, wysłannik z klanu pojawił się, żeby odwieźć ich z powrotem do Seulu. I chociaż każdy wyglądał na pozornie szczęśliwego podróżą do domu, ten jeden wampir nie dawał jej spokoju.
- Mogę cię przytulić? - zapytała, przesuwając się nieśmiało na środkowe siedzenie. Zaskoczony wampir, uniósł brwi do góry.
- Co?
- Wyglądasz na smutnego, a przytulanie pomaga na zły humor. - Dziewczynka wzruszyła ramionami. Nie lubiła, gdyż ktoś w jej otoczeniu chodził przybity, dlatego chciała temu jakoś zaradzić.
- Wątpię, żeby przytulanie z wampirem należało do przyjemny-
Malutkie rączki wtuliły się niewinnie w jego ciało, wypełniając skamieniałe serce nieznanym uczuciem.
- Minnie, widzisz to samo, co ja? - Yoongi trącił swojego chłopaka w ramię, a w policzkach rudzielca niemal od razu pojawiły się urocze dołeczki.
- Kto by pomyślał. Nasz Hobiś w roli opiekunki... Nie ruszajcie się, zrobię wam zdjęcie! - pisnął z podekscytowaniem, wyjmując z plecaka swojego nieśmiertelnego polaroida i odwracając się do tyłu, żeby ująć ich na fotografii.
- Rozkoszni!
...
- Jak tak na mnie patrzysz, to mam wrażenie, że zaraz wypalisz mi dziurę w brzuchu.
- Przepraszam. Wciąż nie dociera do mnie, że jesteś cały. - Wampir potarł swe zmęczone od braku snu czoło. Ostatnie noce spędził na czuwaniu przy łóżku Taehyunga. Gdzieś nadal tkwiło w nim te przerażenie, że wrogi klan zgotuje im odwet, przez co nie mógł zmrużyć oka. - Od początku wiedziałem, że powinieneś zostać w hotelu. Niepotrzebnie narażaliśmy twoje życie.
- Naraziłbym się, tak czy siak. Musiałem odzyskać Hyori. Dobrze, że w końcu wrócimy do domu. Pewnie nie może się doczekać, aż wróci do szkoły. Oby udało mi się odzyskać pracę... - mówił dalej, ale Jungkook już go nie słuchał. Od kiedy jego siostra została uratowana, a on sam leczył swoje rany, bez przerwy wspominał o powrocie na swoje stare śmiecie. Na powrót do zwykłego szarego życia. Bez niego.
Nie miał wątpliwości, że gdy tylko wrócą do Seulu, ich drogi na zawsze się rozejdą i dlatego przedłużał czas jak mógł, upajając się każdym momentem. Każdym uśmiechem i obserwowaniem pogrążonego we śnie chłopaka. Od tego całego rozmyślania, tylko rozbolał go żołądek, a jak na złość nie miał nawet czasu dobrze się pożywić, bo całe dnie czuwał nad Taehyungiem.
- Co jest? - Pytanie blondyna przywróciło jego czujność.
- Mój żołądek wzywa. Poczekasz tu na mnie chwilę?
- A może...? - Chłopak przygryzł nieśmiało wargę, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał.
- Taehyung, nie.
- Dlaczego? Raz zrobiłeś to bez mojej zgody!
- Wtedy potrafiłem się kontrolować. Gdy jestem głodny, ciężej mi się powstrzymać.
- Więc się nie powstrzymuj. Ugryź mnie. - To mówiąc naciągnął materiał swojego sweterka, żeby jeszcze bardziej wyeksponować przed nim swą szyję.
To Jungkooka nie przekonało.
- Od kiedy jesteś taki pewny siebie? Powiedziałem ci już, nie wykorzystuję ludzi w ten sposób. - Odsunął się od chłopaka, ale ten w ostatniej chwili przytrzymał go za rękę.
- Ufam ci... - zapewnił, dostrzegając zawahanie na twarzy wampira. Pokusa była tak silna, że pomimo upływu tych kilkuset lat, nie potrafił odmówić jego spojrzeniu. Dlatego już po chwili jego dłoń muskała gładki podbródek człowieka, wpijając się w jego słodkie usta. Ich pocałunek z każdą sekundą nabierał na tempie i namiętności.
Wampir z warknięciem przycisnął ciało blondyna do ściany. Ścisnął dłońmi jego pośladki przez materiał cienkich spodni, a mokrymi pocałunkami zjechał do jego szyi, przejeżdżając po niej nosem. Z tej odległości krew znajdująca się w tętnicy wręcz wrzała, pogrywając z ulegającym pokusie umysłem krwiopijcy. Stąd nie było już odwrotu.
Dłoń Taehyunga zacisnęła się na plecach bruneta, gdy ostre kły przeniknęły pod jego skórę, przedostając się do słodkiej jak pszczeli miód, brunatno-czerwonej cieczy. Miał wrażenie, że przeszedł w stan nieważkości, gdy początkowy ból, zastąpiony został ciepłem i wewnętrznym spokojem.
- Przesadziłem? - Jungkook oderwał się po chwili, wyraźnie zaniepokojony stanem chłopaka. Jednak uśmiech, który otrzymał w odpowiedzi, był tego całkowitym zaprzeczeniem.
- Nie, ale możesz to powtórzyć.
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro