I want to shelter you | 09
dajcie nuppeppo dużo miłości! :*
...
Pierwszy lot Taehyunga nie skończył się zbyt dobrze. Ledwo zczołgał się z pleców Jimina, a już wylądował z głową w krzakach, zwracając treść swojego żołądka.
- Nie wygląda to zbyt dobrze - stwierdził wampir, krzywiąc się z powodu cholernie nieprzyjemnego odoru.
- No co ty nie powiesz - sapnął Tae. Otarł usta wierzchem dłoni i podniósł się z kucek, nieco chwiejnie podchodząc do starszego. - Nigdy więcej.
- Nie rozumiem - odparł z uśmiechem rudzielec. - Ja przed przemianą bardzo lubiłem jak Yoongi pozwalał mi z nim latać. A już jako wampir po protu to kooocham. - Park przedłużył ostatnie słowo i uśmiechnął się szerzej, wracając myślami do ludzkiego życia.
- Przemianą? Byłeś człowiekiem? - zdziwił się Tae.
- Ano byłem. Dawno, bardzo dawno temu - powiedział Jimin, po czym zatarł ręce. - Nie czas na opowieści, został kilometr. Wskakuj.
- O nie! - zaprotestował gwałtownie Tae. - Nie lecę!
- To tylko kilometr!
- W życiu. - Taehyung pokręcił głową. - Przejdźmy się.
Jimin skapitulował i ruszyli powoli w stronę siedziby klanu. Była noc, wokół żywego ducha, a mróz wbijał się igiełkami pod skórę blondyna. Było mu cholernie zimno, mimo bluzy, którą miał na sobie.
- Opowiesz?
- O czym konkretnie? - dopytał Jimin. Zerknął na człowieka i ujrzał jak ten pociera zmarznięte ramiona. - Masz coś pod tą cienką bluzą?
- Tylko krótki rękaw - odparł Tae, po czym zmarszczył brwi, gdy ujrzał jak wampir zdejmuje swoją koszulkę w paski, zostając w białym podkoszulku. - Co robisz?
- Zakładaj. - Podał człowiekowi materiał, a ten posłusznie zdjął bluzę, założył przydużą koszulkę z długim rękawem i narzucił na siebie swoje ubranie, zapinając się aż pod szyję. Momentalnie zrobiło mu się cieplutko i miło, a zapach materiału był naprawdę przyjemny. Coś na kształt cytrusów. - Lepiej?
Pokiwał głową.
- Tak ogólnie. O sobie. Może trochę o swoim ludzkim życiu, o przemianie...
Park zamyślił się, kopiąc jakiś kamień.
- Miałem dwadzieścia jeden lat jak zostałem wampirem. Była wojna. Niewiele pamiętam, tak szczerze. Wrzaski, pełno krwi. Nie chciałem brać udziału w walkach. Wolałem się wycofać, ale i tak mnie dopadli. Byłem ciężko ranny i Yoongi znalazł mnie umierającego na polu bitwy. Już wtedy wiedziałem, że coś między nami jest, ale ten uparciuch jest jak skała. Nie byłem pewien. - Jimin uśmiechnął się słabo, a przed oczami zamajaczyła mu przerażona twarz wampira. Wtedy pierwszy raz widział go tak roztrzęsionego. - Aż do tego momentu. Płakał. Ale udało mu się mnie przemienić, zanim się wykrwawiłem. Uratował mnie, a że byliśmy wtedy sami, postanowiliśmy przyłączyć się do klanu Jeonów.
- Byłeś żołnierzem?
Jimin zaśmiał się krótko.
- Rycerzem. To było naprawdę dawno temu. - Taehyung wyrzucił z siebie tylko krótkie "wow", bo przecież nie co dzień poznaje się rycerza, w dodatku obdarzonego wampirzymi zdolnościami. - To naprawdę dziwne, żyć tak długo. Te wszystkie wojny, zmiany, nowinki technologiczne. Czasem się w tym wszystkim gubię.
- Wiesz... Jeśli masz problem z założeniem facebooka - służę pomocą - zażartował Tae, ale Jimin chyba wziął jego słowa na poważnie, bo jego oczy aż się zaświeciły.
- Naprawdę?
Kim potwierdził skinieniem, a wtedy wampir porwał go w objęcia, ciesząc się niczym małe dziecko.
***
- Oczywiście. Wyślę pieniądze do końca tygodnia, nie musisz-
Jungkook urwał, orientując się, nagle, że nie jest sam. Ktoś... nie, dwa ktosie zbliżały się w jego stronę.
- Muszę kończyć - rzucił do słuchawki, po czym zakończył rozmowę i schował telefon do kieszeni dżinsów. - Co wy tu robicie? - spytał zdziwiony, gdy spomiędzy drzew wyszły dwie znajome postacie. Oznaczało to tyle, że Jimin nie wiedział na czym polegało "dyskretne śledzenie".
Park jedynie wzruszył ramionami, a Taehyung podszedł do Jeona, wbijając w niego oskarżycielskie spojrzenie.
- Miałeś zadzwonić! - zawołał, dźgając palcem wskazującym klatkę piersiową wampira. - A co zrobiłeś zamiast tego?! Kazałeś mnie śledzić! Myślałeś, że się nie zorientuję, czy co?! Ty w ogóle myślisz?!
- Taehyung uspokój się. To dla twojego dobra - odparł Jeon. - Poza tym, mogłeś zadzwonić!
- W dupie mam takie dobro! I dzwoniłem, milion razy, ale ty nie raczyłeś, kurwa, odebrać! - pieklił się Kim. - Dlaczego ty musisz być taki cholernie wkurwiający?!
- Człowieku, co cię ugryzło?! - zawołał nagle wampir, chwytając blondyna za ramiona i potrząsając.
- Co mnie ugryzło?! A to, że-
- Cholera jasna, wiecie, że słychać was nawet w środku? - przerwał im niski głos.
Cała trójka spojrzała w kierunku drzwi wampirzej rezydencji, a uśmiech rozbawionego kłótnią Jimina powiększył się na widok zaspanego Yoongiego. W mgnieniu oka znalazł się przy nim, tuląc się do wampira jak kociak. Min zmarszczył brwi, patrząc najpierw na odzianego jedynie w podkoszulkę chłopaka, a potem na Taehyunga, którego ręce tonęły w jiminowej koszulce.
- Idźcie do środka - powiedział Jungkook, wzdychając głośno. - A my dokończymy rozmowę w jakimś ustronniejszym miejscu.
Drzwi zamknęły się za wampirami, a zanim Taehyung zorientował się co zamierza Jungkook, ten już umieścił jedną rękę w zgięciu jego kolan, a drugą na plecach i z łatwością podniósł go w stylu panny młodej.
- Co ty wyprawiasz?! - zawołał wystraszony Tae, gdy jego stopy oderwały się od podłoża.
Wampir nic sobie nie robił z jego protestów i już po chwili lecieli w stronę opustoszałego budynku na skraju dzielnicy, tam gdzie nikt nie usłyszy ich rozmowy. Taheyung starał się nie myśleć o tym, że miejsce, do którego lecą, późna pora i wampirze zdolności jego towarzysza, są idealną pożywką dla producentów horrorów. Bardziej skupiał się na ogarnięciu żołądka i silniejszym przywieraniu do ciała krwiopijcy, by nie spaść kilkadziesiąt metrów w dół.
Gdy wylądowali, Tae stanął na chwiejnym nogach, pochylając się wprzód i opierając dłonie na kolanach. Miał nadzieję, że tym razem nie będzie zmuszony zwracać jedzenia.
Cholerny wampir.
- W porządku?
Kim kiwnął głową. Wyprostował się powoli i wbił w wampira oskarżycielskie spojrzenie.
- Gadaj - warknął.
Jungkook westchnął ciężko, oblizując suche wargi, na co Tae starał się nie zwracać uwagi. Bo usta krwiopijcy zalśniły nagle od śliny, kusząc, przypominając o ich krótkim pocałunku. Oh, Taehyung tak bardzo chciał to powtórzyć.
- Nie jedziemy do Gwangju - oznajmił Jeon. - A przynajmniej nie teraz. Ktoś cię szuka, jeśli wyjedziemy teraz będzie łatwo podążać naszym śladem. To mogą być te same wampiry, które porwały twoją siostrę, ale-
- To dobrze! - przerwał mu człowiek.
- To źle, Taehyung.
- Możemy ją dzięki nim odnaleźć!
- Nie. - Jungkook pokręcił przecząco głową. - Ci tutaj przyszli w jednym celu - zabić cię. To tylko kundle od brudnej roboty. Pewnie nawet nie wiedzą o twojej siostrze.
- Co zamierzasz w takim razie?
- Podejrzewam, że pokręcą się tu parę dni, tydzień, może trochę dłużej. Zorientują się, że cię nie ma i opuszczą miasto. Wtedy ruszymy za nimi. Doprowadzą nas do swojego przywódcy, a on do twojej siostry.
Taehyung przytaknął, ale po chwili zmarszczył brwi w zdziwieniu.
- Jak to się zorientują, że mnie nie ma?
- Zamieszkasz z nami. Tu cię nie znajdą.
- Co?! - syknął Tae. - Nie sądziłem, że Jimin mówił wtedy poważnie! Nie ma kur-wa ta-kiej op-cji! - warknął ostro, każdą sylabę podkreślając dźgnięciem w pierś wampira.
- Nie zamieszkam z bandą rozszalałych krwiopijców!
Wtedy właśnie wkurzony Jungkook znalazł się przy Taehynugu, mało delikatnie popychając go na ścianę. Ten stęknął z bólu, a wampir chwycił go za oba nadgarstki, przycickając je mocno do brudnej powierzchni nad głową blondyna.
- Posłuchaj mnie. - Głos Jungkooka był głęboki i przerażający. Taehynug przełknął nerwowo ślinę, gdy dostrzegł wysunięte kły, a jego serce przyspieszyło ze zdenerwowania. - Przestań pyskować, smarku. Zamieszkasz z nami i koniec. Jeśli zależy ci na życiu swojej siostry, to będziesz mnie słuchał. Bez dyskusji. Czy to jasne?
Blondyn przytaknął niepewnie, a wtedy brunet odsunął się, jeszcze bardziej wkurzony. Woń cytrusów, którą pachniał młodszy nie napawała go dobrym nastrojem.
- Ktoś przyniesie ci z domu co zechcesz. Ale nie możesz wrócić, to zbyt niebezpieczne.
- A co z Jae? - spytał Taehyung.
- Z kim?
- Z moim kotem.
- Przywiozą ci go. O ile jeszcze żyje.
- Co? Sugerujesz, że mogli go-
- Ja tam nie lubię sierściuchów - odparł wampir. - Ale tamci... To mordercy. Szanse, że twój pupil przeżył są, nie oszukujmy się, niewielkie.
Taehyung wciągnął gwałtownie powietrze, przestraszony wizją utraty kociego przyjaciela.
Jungkook zaś spojrzał najpierw na ciemniejące niebo, a następnie na dwudziestolatka, oznajmiając:
- Musimy lecieć.
- Zrzygam się - ostrzegł blondyn.
- Spoko. Byle nie na mnie.
Taehyung przewrócił oczami, bo wyglądało na to, że humorek nie opuszcza Jungkooka nawet, gdy ten jest wkurzony.
- Tylko czekaj, bo mam jeszcze pytanie - zaczął blondyn, a Jungkook mruknął krótkie "hmm?". - Komu wysyłasz pieniądze?
Wampir zacisnął mocno szczękę, na to pytanie.
- Nie twój interes - warknął krwiopijca, a jego oczy pociemniały ze złości. Młodszy stąpał po grząskim gruncie. - Po prostu lećmy, zanim się wkurwię i będziesz wracał pieszo.
Taehyung nie zadawał już więcej pytań. Przez cały lot zastanawiał się nad reakcją wampira na zadane mu pytanie. Jego ciekawska natura nie mogła tego tak zostawić i miał zamiar w najbliższym czasie odkryć jego tajemnicę.
Co takiego ukrywa Jeon Jungkook?
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro