Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I want to shelter you | 09


dajcie nuppeppo dużo miłości! :*

...

Pierwszy lot Taehyunga nie skończył się zbyt dobrze. Ledwo zczołgał się z pleców Jimina, a już wylądował z głową w krzakach, zwracając treść swojego żołądka.

- Nie wygląda to zbyt dobrze - stwierdził wampir, krzywiąc się z powodu cholernie nieprzyjemnego odoru.

- No co ty nie powiesz - sapnął Tae. Otarł usta wierzchem dłoni i podniósł się z kucek, nieco chwiejnie podchodząc do starszego. - Nigdy więcej.

- Nie rozumiem - odparł z uśmiechem rudzielec. - Ja przed przemianą bardzo lubiłem jak Yoongi pozwalał mi z nim latać. A już jako wampir po protu to kooocham. - Park przedłużył ostatnie słowo i uśmiechnął się szerzej, wracając myślami do ludzkiego życia.

- Przemianą? Byłeś człowiekiem? - zdziwił się Tae.

- Ano byłem. Dawno, bardzo dawno temu - powiedział Jimin, po czym zatarł ręce. - Nie czas na opowieści, został kilometr. Wskakuj.

- O nie! - zaprotestował gwałtownie Tae. - Nie lecę!

- To tylko kilometr!

- W życiu. - Taehyung pokręcił głową. - Przejdźmy się.

Jimin skapitulował i ruszyli powoli w stronę siedziby klanu. Była noc, wokół żywego ducha, a mróz wbijał się igiełkami pod skórę blondyna. Było mu cholernie zimno, mimo bluzy, którą miał na sobie.

- Opowiesz?

- O czym konkretnie? - dopytał Jimin. Zerknął na człowieka i ujrzał jak ten pociera zmarznięte ramiona. - Masz coś pod tą cienką bluzą?

- Tylko krótki rękaw - odparł Tae, po czym zmarszczył brwi, gdy ujrzał jak wampir zdejmuje swoją koszulkę w paski, zostając w białym podkoszulku. - Co robisz?

- Zakładaj. - Podał człowiekowi materiał, a ten posłusznie zdjął bluzę, założył przydużą koszulkę z długim rękawem i narzucił na siebie swoje ubranie, zapinając się aż pod szyję. Momentalnie zrobiło mu się cieplutko i miło, a zapach materiału był naprawdę przyjemny. Coś na kształt cytrusów. - Lepiej?

Pokiwał głową.

- Tak ogólnie. O sobie. Może trochę o swoim ludzkim życiu, o przemianie...

Park zamyślił się, kopiąc jakiś kamień.

- Miałem dwadzieścia jeden lat jak zostałem wampirem. Była wojna. Niewiele pamiętam, tak szczerze. Wrzaski, pełno krwi. Nie chciałem brać udziału w walkach. Wolałem się wycofać, ale i tak mnie dopadli. Byłem ciężko ranny i Yoongi znalazł mnie umierającego na polu bitwy. Już wtedy wiedziałem, że coś między nami jest, ale ten uparciuch jest jak skała. Nie byłem pewien. - Jimin uśmiechnął się słabo, a przed oczami zamajaczyła mu przerażona twarz wampira. Wtedy pierwszy raz widział go tak roztrzęsionego. - Aż do tego momentu. Płakał. Ale udało mu się mnie przemienić, zanim się wykrwawiłem. Uratował mnie, a że byliśmy wtedy sami, postanowiliśmy przyłączyć się do klanu Jeonów.

- Byłeś żołnierzem?

Jimin zaśmiał się krótko.

- Rycerzem. To było naprawdę dawno temu. - Taehyung wyrzucił z siebie tylko krótkie "wow", bo przecież nie co dzień poznaje się rycerza, w dodatku obdarzonego wampirzymi zdolnościami. - To naprawdę dziwne, żyć tak długo. Te wszystkie wojny, zmiany, nowinki technologiczne. Czasem się w tym wszystkim gubię.

- Wiesz... Jeśli masz problem z założeniem facebooka - służę pomocą - zażartował Tae, ale Jimin chyba wziął jego słowa na poważnie, bo jego oczy aż się zaświeciły.

- Naprawdę?

Kim potwierdził skinieniem, a wtedy wampir porwał go w objęcia, ciesząc się niczym małe dziecko.

***

- Oczywiście. Wyślę pieniądze do końca tygodnia, nie musisz-

Jungkook urwał, orientując się, nagle, że nie jest sam. Ktoś... nie, dwa ktosie zbliżały się w jego stronę.

- Muszę kończyć - rzucił do słuchawki, po czym zakończył rozmowę i schował telefon do kieszeni dżinsów. - Co wy tu robicie? - spytał zdziwiony, gdy spomiędzy drzew wyszły dwie znajome postacie. Oznaczało to tyle, że Jimin nie wiedział na czym polegało "dyskretne śledzenie".

Park jedynie wzruszył ramionami, a Taehyung podszedł do Jeona, wbijając w niego oskarżycielskie spojrzenie.

- Miałeś zadzwonić! - zawołał, dźgając palcem wskazującym klatkę piersiową wampira. - A co zrobiłeś zamiast tego?! Kazałeś mnie śledzić! Myślałeś, że się nie zorientuję, czy co?! Ty w ogóle myślisz?!

- Taehyung uspokój się. To dla twojego dobra - odparł Jeon. - Poza tym, mogłeś zadzwonić!

- W dupie mam takie dobro! I dzwoniłem, milion razy, ale ty nie raczyłeś, kurwa, odebrać! - pieklił się Kim. - Dlaczego ty musisz być taki cholernie wkurwiający?!

- Człowieku, co cię ugryzło?! - zawołał nagle wampir, chwytając blondyna za ramiona i potrząsając.

- Co mnie ugryzło?! A to, że-

- Cholera jasna, wiecie, że słychać was nawet w środku? - przerwał im niski głos.

Cała trójka spojrzała w kierunku drzwi wampirzej rezydencji, a uśmiech rozbawionego kłótnią Jimina powiększył się na widok zaspanego Yoongiego. W mgnieniu oka znalazł się przy nim, tuląc się do wampira jak kociak. Min zmarszczył brwi, patrząc najpierw na odzianego jedynie w podkoszulkę chłopaka, a potem na Taehyunga, którego ręce tonęły w jiminowej koszulce.

- Idźcie do środka - powiedział Jungkook, wzdychając głośno. - A my dokończymy rozmowę w jakimś ustronniejszym miejscu.

Drzwi zamknęły się za wampirami, a zanim Taehyung zorientował się co zamierza Jungkook, ten już umieścił jedną rękę w zgięciu jego kolan, a drugą na plecach i z łatwością podniósł go w stylu panny młodej.

- Co ty wyprawiasz?! - zawołał wystraszony Tae, gdy jego stopy oderwały się od podłoża.

Wampir nic sobie nie robił z jego protestów i już po chwili lecieli w stronę opustoszałego budynku na skraju dzielnicy, tam gdzie nikt nie usłyszy ich rozmowy. Taheyung starał się nie myśleć o tym, że miejsce, do którego lecą, późna pora i wampirze zdolności jego towarzysza, są idealną pożywką dla producentów horrorów. Bardziej skupiał się na ogarnięciu żołądka i silniejszym przywieraniu do ciała krwiopijcy, by nie spaść kilkadziesiąt metrów w dół.

Gdy wylądowali, Tae stanął na chwiejnym nogach, pochylając się wprzód i opierając dłonie na kolanach. Miał nadzieję, że tym razem nie będzie zmuszony zwracać jedzenia.

Cholerny wampir.

- W porządku?

Kim kiwnął głową. Wyprostował się powoli i wbił w wampira oskarżycielskie spojrzenie.

- Gadaj - warknął.

Jungkook westchnął ciężko, oblizując suche wargi, na co Tae starał się nie zwracać uwagi. Bo usta krwiopijcy zalśniły nagle od śliny, kusząc, przypominając o ich krótkim pocałunku. Oh, Taehyung tak bardzo chciał to powtórzyć.

- Nie jedziemy do Gwangju - oznajmił Jeon. - A przynajmniej nie teraz. Ktoś cię szuka, jeśli wyjedziemy teraz będzie łatwo podążać naszym śladem. To mogą być te same wampiry, które porwały twoją siostrę, ale-

- To dobrze! - przerwał mu człowiek.

- To źle, Taehyung.

- Możemy ją dzięki nim odnaleźć!

- Nie. - Jungkook pokręcił przecząco głową. - Ci tutaj przyszli w jednym celu - zabić cię. To tylko kundle od brudnej roboty. Pewnie nawet nie wiedzą o twojej siostrze.

- Co zamierzasz w takim razie?

- Podejrzewam, że pokręcą się tu parę dni, tydzień, może trochę dłużej. Zorientują się, że cię nie ma i opuszczą miasto. Wtedy ruszymy za nimi. Doprowadzą nas do swojego przywódcy, a on do twojej siostry.

Taehyung przytaknął, ale po chwili zmarszczył brwi w zdziwieniu.

- Jak to się zorientują, że mnie nie ma?

- Zamieszkasz z nami. Tu cię nie znajdą.

- Co?! - syknął Tae. - Nie sądziłem, że Jimin mówił wtedy poważnie! Nie ma kur-wa ta-kiej op-cji! - warknął ostro, każdą sylabę podkreślając dźgnięciem w pierś wampira.

- Nie zamieszkam z bandą rozszalałych krwiopijców!

Wtedy właśnie wkurzony Jungkook znalazł się przy Taehynugu, mało delikatnie popychając go na ścianę. Ten stęknął z bólu, a wampir chwycił go za oba nadgarstki, przycickając je mocno do brudnej powierzchni nad głową blondyna.

- Posłuchaj mnie. - Głos Jungkooka był głęboki i przerażający. Taehynug przełknął nerwowo ślinę, gdy dostrzegł wysunięte kły, a jego serce przyspieszyło ze zdenerwowania. - Przestań pyskować, smarku. Zamieszkasz z nami i koniec. Jeśli zależy ci na życiu swojej siostry, to będziesz mnie słuchał. Bez dyskusji. Czy to jasne?

Blondyn przytaknął niepewnie, a wtedy brunet odsunął się, jeszcze bardziej wkurzony. Woń cytrusów, którą pachniał młodszy nie napawała go dobrym nastrojem.

- Ktoś przyniesie ci z domu co zechcesz. Ale nie możesz wrócić, to zbyt niebezpieczne.

- A co z Jae? - spytał Taehyung.

- Z kim?

- Z moim kotem.

- Przywiozą ci go. O ile jeszcze żyje.

- Co? Sugerujesz, że mogli go-

- Ja tam nie lubię sierściuchów - odparł wampir. - Ale tamci... To mordercy. Szanse, że twój pupil przeżył są, nie oszukujmy się, niewielkie.

Taehyung wciągnął gwałtownie powietrze, przestraszony wizją utraty kociego przyjaciela.

Jungkook zaś spojrzał najpierw na ciemniejące niebo, a następnie na dwudziestolatka, oznajmiając:

- Musimy lecieć.

- Zrzygam się - ostrzegł blondyn.

- Spoko. Byle nie na mnie.

Taehyung przewrócił oczami, bo wyglądało na to, że humorek nie opuszcza Jungkooka nawet, gdy ten jest wkurzony.

- Tylko czekaj, bo mam jeszcze pytanie - zaczął blondyn, a Jungkook mruknął krótkie "hmm?". - Komu wysyłasz pieniądze?

Wampir zacisnął mocno szczękę, na to pytanie.

- Nie twój interes - warknął krwiopijca, a jego oczy pociemniały ze złości. Młodszy stąpał po grząskim gruncie. - Po prostu lećmy, zanim się wkurwię i będziesz wracał pieszo.

Taehyung nie zadawał już więcej pytań. Przez cały lot zastanawiał się nad reakcją wampira na zadane mu pytanie. Jego ciekawska natura nie mogła tego tak zostawić i miał zamiar w najbliższym czasie odkryć jego tajemnicę.

Co takiego ukrywa Jeon Jungkook?

...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro