I want to hide the truth | 08
kto wyczekiwał? ;p
miłego weekendu, skarby xx
...
- Taehyung? - Drgnął, czując na plecach czyjś dotyk.
Znowu się wyłączył.
Kolejny raz w tym tygodniu odleciał gdzieś myślami i odciął się od otaczającej go rzeczywistości.
Poprawił czarny fartuch, gdy kolega z pracy uśmiechnął się przepraszająco w jego stronę.
- Pytałem, czy obsłużysz następny stolik.
- Jasne, już idę. - Wyminął go w pośpiechu, zbierając z lady zamówienie i wyruszył na spotkanie z wygłodniałymi klientami. Ostatnia godzina pracy minęła mu w oka mgnieniu. Nie czuł się zmęczony, ale coś bez przerwy zaprzątało jego głowę.
Hyori, współpraca z wampirem.
Jungkook obiecał, że wkrótce do niego napisze, ale telefon dalej milczał.
- Co z tobą? Jesteś dziś strasznie rozkojarzony - zagadał do niego Daehyun, gdy po skończonej zmianie, siedzieli w szatni, przebierając się z roboczych strojów.
- To przez zmęczenie - skłamał, decydując się na najprostszą wymówkę.
- Nie wyglądasz jakby brakowało ci snu, to raczej... podekscytowanie! Umawiasz się z kimś?
- Co? Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
- Od dawna nie widziałem cię w tak dobrym nastroju. Może zdradzisz mi jak ma na imię ta szczęściara? - Chłopak kujnął go w ramię z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Daj spokój. Z nikim się nie spotykam - zaprzeczył Tae, przekładając przez ramię torbę. Pragnął jak najszybciej uwolnić się od ludzi i wrócić do mieszkania.
- A ja jestem łowcą wampirów.
- Muszę już iść, spieszę się na autobus. - Opuścił pomieszczenie zanim chłopak zdołał zatrzymać go kolejnym pytaniem.
- Powodzenia na randce! - Usłyszał tylko jego rozbawiony głos i wyszedł na zewnątrz.
W drodze powrotnej jego myśli zagłuszone były muzyką wydobywającą się z dousznych słuchawek. Dochodziła godzina dziewiąta wieczorem. Wracał z przystanku autobusowego prosto do swojego małego mieszkania i planował co zrobi po powrocie. Marzył o kąpieli z bąbelkami i gorącej herbacie.
Dopiero po chwili dotarło do niego, że miał kupić jedzenie dla kota, więc wpadł do całodobowego sklepu, szukając na półce suchej karmy. Dodał do koszyka kilka opakowań zupek na czarną godzinę i z uśmiechem przekazał banknoty w ręce sprzedawczyni.
Wracając nocą do domu, miasto wyglądało na wymarłe. Większość ludzi chowała się w domach po zapadnięciu mroku. Każdy bał się spotkania z wampirem. Każdy, tylko nie Taehyung.
Nawet kiedy po wyłączeniu muzyki zdał sobie sprawę, że jest śledzony, zachował spokój. Ścisnął trzymaną w kieszeni dżinsowej kurtki rękę, wyczekując odpowiedniego momentu na zaskoczenie swojego przeciwnika.
Gdy tylko zniknie przy zakręcie, odwróci się i zaatakuje.
Odliczał sekundy, usiłując zachować spokojny oddech. Wampir z pewnością wyczułby zmianę jego tętna.
Jedna, druga, trzecia...
Drgnął, gdy zamiast napastnika, zderzył się z kimś w przejściu. Druga osoba syknęła z bólu, trzymając się za rękę. Podszedł do nieznajomego chłopaka, by przyjrzeć mu się w świetle latarni.
- Przepraszam. Myślałem, że jesteś... - zamilkł, kiedy owa postać spojrzała mu w oczy, a on zdał sobie sprawę, że skądś już go kojarzy.
- Wampirem? - dokończył za niego.
- Pamiętam cię. Należysz do klanu Jungkooka.
- Jak na człowieka masz zadziwiająco dobrą pamięć - zaśmiał się, odgarniając opadające na czoło włosy i wyciągnął dłoń. - Jestem Jimin.
- Taehyung - odpowiedział po chwili. - Czy Jungkook przekazał ci coś na mój temat?
- Nic z wyjątkiem tego, że mam mieć cię na oku. Prawdę mówiąc to zaczęło mi się nudzić to całe obserwowanie cię z ukrycia. Przez cały dzień nie miałem okazji się do nikogo odezwać.
- Śledzisz mnie?! - Spojrzał na wampira z oburzeniem. Ten tylko wzruszył ramionami, trzymając się za ramię.
- Od paru dni. Byłem nawet w twoim mieszkaniu. Masz takiego superaśnego kotka! - Zmrużył oczy i uśmiechnął się, a on poczuł jak rośnie w nim ciśnienie. Nie mógł uwierzyć w to, że był obserwowany i niczego nie zauważył.
- A mógłbyś powiedzieć swojemu dowódcy, żebyś już tego nie robił? - poprosił, stukając butem w ziemię.
- Moim obowiązkiem jest wykonywać jego polecenia. Robię to dla twojego bezpieczeństwa.
- Potrafię o siebie zadbać - prychnął, odchodząc w stronę mieszkalnych bloków, a wampir podążył za nim.
- Na twoim miejscu nie sprzeciwiałbym się woli wampira - powiedział, wyrównując jego tempo. - Nie mamy w zwyczaju pomagać śmiertelnikom.
- Mam się czuć wyjątkowo?
- Jesteś wyjątkowy. Jesteś pierwszym człowiekiem, którego Jungkook wpuścił do naszego domu - wyznał, a Taehyung poczuł dziwne łaskotanie w żołądku.
Przygryzł wargę, mając nadzieję, że chłopak tego nie wyczuje.
- Jaki on jest? - zapytał nagle, przywodząc sobie w głowie wizerunek wampira.
- Bezwzględny, ale w ten sposób troszczy się o naszą rodzinę. Jego ojciec był wielkim dowódcą. Od czasu, gdy przejął po nim władzę, bardzo się zmienił - tłumaczył rudzielec, bawiąc się założonymi na jego rękach pierścionkami.
- Był? - powtórzył zdziwiony.
- Aish, nie powinienem ci o tym mówić. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, musisz uzbroić się w cierpliwość. Tylko pod żadnym pozorem nie rozpoczynaj z nim tego tematu. - Zmierzył go wzrokiem, a on przytaknął w odpowiedzi.
Od bloku Taehyunga dzieliło ich zaledwie jedno przejście, gdy towarzyszący mu wampir bez uprzedzenia przyszpilił go do ściany.
- Nie ruszaj się - wyszeptał mu do ucha, upewniając się, że pozostają w ukryciu. W tym samym czasie z wnętrza budynku po drugiej stronie wyłoniła się dwójka nieznajomych mężczyzn. Wampir wysunął kły gotowy do ataku. Czuł niosący się przez wiatr zapach intruzów.
- Znasz ich? - zapytał cicho Taehyung, gdy chłopak uwolnił go z uścisku, upewniając się, że nie grozi im już żadne niebezpieczeństwo.
- Nie wyglądali mi na tutejszych - zaprzeczył.
- W każdym razie, dzięki za pomoc i miłego polowania, czy co wy tam robicie... - Uśmiechnął i miał zamiar odejść do klatki, gdy poczuł ucisk na swoim ramieniu.
- Nigdzie nie idziesz - oznajmił stanowczo Jimin, a człowiek jęknął z dezaprobatą.
- Ale przecież już sobie poszli! Nikogo nie zastali, więc nie mają powodu wracać z powrotem.
- Ty nic nie rozumiesz. - Pokręcił głową. - Będą węszyć tak długo, dopóki cię nie odnajdą. Przetrzepią każdy kąt. Sprawdzą twoją rodzinę, przyjaciół, miejsce pracy.
- To co mam zrobić? Jeśli nie mogę zatrzymać się u znajomego, zostaje mi tylko hotel. - Ledwo starczało mu na czynsz, a co dopiero mówić o kosztach wynajęcia pokoju.
- Albo zamieszkasz z nami! - zaproponował z podekscytowaniem rudzielec. - Zawsze chciałem mieć współlokatora. Jeśli Jungkook się zgodzi, udostępnię ci swój pokój! I tak rzadko z niego korzystam, bo śpię u Yoongiego.
- Mam zamieszkać z bandą wampirów?! Nie ma mowy! - Skrzyżował ramiona na piersi.
- To jeszcze nic pewnego, ale gdyby wzięli pod uwagę mój pomysł, to może się udać.
- I to jest niby bezpieczne rozwiązanie?!
- Nie peniaj, TaeTae. Jesteśmy bardzo przyjaznym klanem, nie gryziemy ludzi - przyznał wesoło wampir, bawiąc się włosami człowieka. Musiał przyznać, że od kiedy go zobaczył, miał przeczucie, że się zaprzyjaźnią. Nawet jeśli na początku będzie zmuszony go uprowadzić, to prędzej czy później odnajdą wspólny język.
- Ale żywicie się ich krwią! Co jeśli któryś z was będzie na głodzie albo się przy was skaleczę?! - panikował. Gdy jego głowa wzywała o zachowanie zdrowego rozsądku, serce biło szybciej na myśl o ponownym spotkaniu z przystojnym brunetem. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
- Mam w domu takie fajne, wodoodporne plasterki, na pewno coś sobie wybierzesz! - kontynuował chłopak, a on miał ochotę uszczypnąć się w rękę, by upewnić się, czy to na pewno nie sen.
To się nie dzieje naprawdę...
...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro