Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Are all made of gold | 03

Gdy tylko weszli do dużego salonu połączonego z jadalnią i rzadko używaną kuchnią, kilkanaście wampirów odwróciło się w ich stronę. Część z nich uśmiechnęła się lodowato i wysunęła kły, jakby gotowa zatopić je w szyi ludzkiego gościa, część zagwizdała, wkurzając tym samym swego przywódcę.

- A niech mnie... - Jimin uśmiechnął się zza szklanki wypełnionej krwią. - To on? Nie mówiłeś, że jest-

- Morda - warknął Jungkook. Nie wiedział co Park miał zamiar powiedzieć i wolał się tego nie dowiadywać. - I nie ważcie się podsłuchiwać - ostrzegł towarzyszy, nawet nie czekając na jakąkolwiek reakcję z ich strony. Doskonale wiedzieli jak ceni sobie prywatność i że jej zakłócenie może ich kosztować nawet życie.

Szybko pochwycił z kuchni kubek, torebkę ze świeżą krwią i poprowadził Taehyunga do swojego gabinetu. Był blady jak ściana, a jego serce biło tak szybko i głośno, że Jungkook podejrzewał, że słychać je w domach po drugiej stronie ulicy.

- Pozwól, że zjem. - Jungkook usiadł za biurkiem i nawet nie czekając na jakiś odzew ze strony blondyna, przelał krew z torebki do kubka. Cudowny zapach rozniósł się po pomieszczeniu, a źrenice wampira powiększyły się. Nie jadł od trzech dni. - Więc? Co cię do mnie sprowadza?

Taehyung oderwał wzrok od brudnej plastikowej torebki, która wylądowała w koszu i przeniósł go na twarz wampira. Nogi trzęsły mu się ze stresu, więc pozwolił sobie przycupnąć na jednym z obitych w skórę foteli.

- Przyszedłem odebrać swój dług - wymamrotał.

- To akurat wiem. - Brunet pociągnął łyk, rozkoszując się cudownym smakiem. Zero minus, odpowiednio słodka. Najlepsza. - Pytam, co konkretnie cię do mnie sprowadza.

- Chciałbym, żebyś pomógł mi kogoś odszukać.

Jungkook uniósł brew.

- Czy ja ci wyglądam na gliniarza?

- Chodzi o moją siostrę. - Ton głosu Taehyunga przepełniała troska i strach. - Została porwana przez wampiry. Ludzka policja nie robi nic w tej sprawie, więc chcę, żebyś pomógł mi ją odszukać.

Jungkook westchnął, odstawiając w połowie opróżniony kubek na blat.

- I co? Myślisz, że to takie proste?

Taehyunga wkurzyła postawa wampira. Ta kpina w jego głosie. Do cholery, nie rozumiał powagi sytuacji? Chłopak wstał gwałtownie, podchodząc do biurka i uderzając otwartymi dłońmi w drewno. Spojrzał na starszego z góry.

- Uratowałem ci tyłek, więc rusz go teraz, użyj swojego super nosa, wampirzych kontaktów i ją znajdź! Cholera jasna, nie rozumiesz, że ona może zginąć?!

Wampir wstał powoli, już mocno zirytowany zachowaniem człowieka. Czemu jeszcze nie wyssał z niego krwi? Przecież mógł to zrobić bez narażenia się na żadne konsekwencje, skoro "kolacja" sama do niego przyszła.

Ze złości wysunęły mu się kły, a źrenice powiększyły, całkowicie zasłaniając brązowe tęczówki.

- Już zapomniałeś o zasadzie numer jeden? - warknął.

Taehyung prychnął.

- W dupie mam twoje zasady - powiedział ostro, po czym zadziwiając nie tylko wampira, ale i samego siebie - chwycił kubek i chlusnął krwią w twarz swojego rozmówcy.

- To prawda co o was mówią - rzekł z kpiną, zmierzając w stronę drzwi. - Po przemianie tracicie nie tylko ciepło, ale i serce. - I wyszedł, zostawiając Jungkooka kompletnie zszokowanego.

***

Taehyung z nerwów poobgryzał skórki przy paznokciach. Chodził po pokoju wte i wewte, przeklinając swoją głupotę.

Jak to się działo, że przy tym cholernym wampirze tracił wszelkie hamulce? Cały jego rozsądek znikał zastąpiony niewyparzoną gębą. Coś w tym krwiopijcy niezmiernie go irytowało, zmuszając do pyskowania i udowodnienia, że potrafi się kłócić, a jego wampirza siła nie robi na nim wrażenia.

Owszem, z początku się go bał, ale był to jedynie strach przed tym czym jest. Jako osoba jedynie go denerwował.

- Cholera jasna - przeklął blondyn uświadomiwszy sobie, że nawet nie spytał wampira o imię.

Wrócił do punktu wyjścia. Kolejna wizyta na komisariacie nie wchodziła w grę. Był niemal pewien, że tym razem komisarz wsadzi go za kratki, gdy jeszcze raz wspomni o zaginięciu Hyori.

Jego jedyną nadzieją było nakłonienie jakiegoś krwiopijcy do pomocy. W końcu są oni świetnymi tropicielami, poza tym, to właśnie jeden z nich porwał jego siostrę.

Ale przecież nazywa się Kim Taehyung, więc to oczywiste, że spieprzył sprawę.

- Muszę spróbować jeszcze raz - powiedział sam do siebie, przyrzekając, że tym razem nie będzie pyskował. Nie uśmiechało mu się płaszczenie przed kimkolwiek, ale dla Hyori był gotów poświęcić wszystko.

Westchnął, by się uspokoić i upił łyk zimnej już herbaty.

- Nie sądzisz, że to kompletne głupoty?

Taehyung wzdrygnął się gwałtownie, a jego serce przyspieszyło, gdy usłyszał ten znajomy, pełen kpiny głos.

- Co ty tu robisz? - warknął człowiek, wchodząc do salonu, w którym, na czarnym fotelu niczym pan i władca, siedział Jungkook, ze spokojem wertując "Jak poskromić wampira - poradnik".

- Cebula, czosnek, krucyfiksy... - Wampir zaśmiał się, puszczając pytanie blondyna mimo uszu. - Same głupoty. I ty to czytasz?

Zwrócił się do Taehyunga, który podszedł do niego, wyrywając z jego dłoni opasły tom.

- Nie twój interes.

Zaraz jednak przypomniał sobie, że powinien być miły. Uśmiechnął się, mając nadzieję, że gest ten nie przypomina skrzywienia się na widok czegoś obrzydliwego.

- Nie dokończyliśmy rozmowy.

- Czyżby? - spytał Jungkook. Wstał, kierując się do półki z książkami i spoglądając na ich tytuły. Zaintrygowany zdobieniami na jednej z okładek, chwycił za gruby tom, chwilę później odkładając go, zniesmaczony. "Zmierzch." - Wydaje mi się, że nasza rozmowa skończyła się z chwilą, w której trzasnąłeś drzwiami.

- Wybacz - burknął Taehyung. - Jestem zdenerwowany - Odłożył książkę, przyglądając się jak jego nieproszony gość dalej ogląda skromną biblioteczkę. - Moja siostra została porwana kilka tygodni temu, a policja nie ma żadnych tropów.

- Nic dziwnego - odparł brunet. - Wampiry bardzo dobrze zacierają ślady. Tylko inny wampir może je wytropić.

Siadł z powrotem w fotelu, spoglądając na Taehyunga, który był nienaturalnie oparty o ścianę. Wyglądał na spiętego.

- Mam pewne zasady i tak się składa, że trochę z nich namieszałeś. Nie pomagam nieznajomym.

- Obiecałeś. Uratowałem cię - zauważył człowiek.

- Fakt. I jestem ci za to wdzięczny. Ale nie pomagam niez-

- Możemy się poznać - wypalił Tae. Był zdeterminowany. - Nie wiem nawet jak się nazywasz. Nie wiem o tobie nic.

- Jeon Jungkook, lat więcej niż sobie wyobrażasz, wdowiec, przywódca klanu prawdziwych debili. - Uśmiechnął się sztucznie, widząc jak Taehyung marszczy brwi, zapewne na wieść o tym, że jest wdowcem. - Twoja kolej, Kim Taehyung. Co się kryje pod tą blond czupryną?

...

Miłego dnia, miśki ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro