And the blood's run stale | 07
Gdy pół godziny później Taehyung wychodził z pokoju, wykąpany i ubrany w niezbyt świeże, wczorajsze ciuchy, na ustach wciąż wyraźnie czuł wargi wampira. Wprawdzie pocałunek był krótki i zimny, ale z jakichś przyczyn człowiek czuł się rozpalony.
No kto by nie był po kontakcie cielesnym z tym cholernie przystojnym krwiopijcą?
Przejście korytarza zajęło mu dość dużo czasu, podczas którego starał się uspokoić szalejące serce i zdradzieckie rumieńce, które wypływały na jego policzki ilekroć pomyślał o mięśniach swego towarzysza.
"Ogarnij się idioto", dał sobie mentalnego kopa i odetchnąwszy głęboko chwycił za klamkę. Drzwi otworzyły się praktycznie bezgłośnie, ale blondyn dostrzegł jak siedzący w rogu pomieszczenia Jungkook unosi głowę. I uśmiechnął się. Tym swoim perfekcyjnym uśmiechem.
Tae szybko spuścił wzrok i skierował się w stronę baru, mając nadzieję, że z tej odległości wampir nie usłyszy jego nierównego pulsu.
- Co podać? - spytała starsza pani za kontuarem. Taehyung chwilę wpatrywał się w rozpiskę, wybierając w końcu ryż z warzywami i mięsem. Nie dbał nawet o to czy będzie to kurczak czy wołowina. Był po prostu głodny.
- Jak się spało?
Kim posłał starszemu lekki uśmiech i usiadł naprzeciwko.
- Całkiem dobrze - odparł, a chwilę później zawiesił i wzrok na znajdującym się na stole talerzu. - Jadłeś coś?
- Mają dobre naleśniki - odparł Jeon, następnie popijając łyk kolorowego napoju ze szklanki. - I kompot.
- Możesz jeść ludzkie jedzenie? - zdziwił się blondyn. - Nie żywisz się tylko... no wiesz, krwią?
- Krew to jedyna substancja, która daje mi odpowiednie wartości odżywcze - wyjaśnił. - Ale po prostu lubię smak niektórych potraw.
Gdy śniadanie kima wylądowało na stole, ten podziękował kelnerce, a Jungkook rzucił spojrzeniem na potrawę.
- To żeberka?
- Nie krępuj się - mruknął człowiek i chwilę później pewien ciemnowłosy przystojniaczek podkradł mu z talerza porcję mięsa.
- Więc... - zaczął Taehyung, przeżuwając ryż. - Opowiesz mi więcej o wampirach? - spytał.
- A co chcesz wiedzieć? - wampir odpowiedział pytaniem.
- Nie wiem. Może... Czemu jesteście zimni.
- Sam nie wiem. Tak już jest i tyle. - Wampir wzruszył ramionami. - Ale nie zawsze. Wampiry są zmiennocieplne.
- Jak jaszczurki? - Młodszy wyszczerzył zęby w uśmiechu,a brew bruneta podjechała ostentacyjnie do góry. Czy ten dzieciak porównał go właśnie do jakiegoś gada?
- Powiedzmy - burknął. - Ale jest to dobry sposób na rozpoznanie nastroju wampira. Właściwie to są trzy, nazwijmy to podstawowe sytuacje, gdy temperatura wampira się zwiększa i jedna gdy jest dużo niższa niż być powinna. Pamiętaj - głodny wampir to lodowaty wampir. Jakbyś włożył łapę do zamrażalnika.
Jungkook przerwał swoją wypowiedź odgryzając kawałek mięsa i rzucając kość na talerz.
- Dalej, zwiększona temperatura. Gdy jesteśmy pod wpływem takich emocji jak wściekłość czy przerażenie, z tym że to drugie to rzadkość.
- No pewnie - prychnął Kim, co spotkało się z ostrzegawczym spojrzeniem starszego.
- Również wtedy, gdy dopiero co zaspokoi się głód. Krew nie tylko dodaje energii, ale również zwiększa ciepło.
- Okej. A trzecia sytuacja? - dopytał Tae.
Wtedy Jungkook pochylił się do przodu, posyłając blondynowi krzywy uśmieszek, powłóczyste spojrzenie i powoli oblizując lśniącą od tłuszczu wargę.
- Gdy wampir jest silnie podniecony.
Z satysfakcją obserwował jak czerwień wypływa na jego twarz, a wzrok kieruje się na śniadanie. Zaśmiał się krótko z jego zawstydzenia.
Taehyung z powrotem zaczął jest, byle tylko czymś się zająć, starając się nie myśleć i nie patrzeć na przyglądającego mu się z zainteresowaniem Jungkooka. Zamiast tego układał w głowie swą nową wiedzę na temat wampirów.
Jungkook przyglądał się blondynowi starając się chłopaczka rozgryźć, co wcale takie łatwe nie było. Był... trudny. Raz się go bał, innym razem wychodziła z niego irytująca zadziora, a kiedy indziej rumienił się niczym dwunastolatek, z którym rozmawia się o dojrzewaniu i seksie.
Miał swoje humorki i zmienne nastroje, co jednak jawiło się w oczach Jeona jako rzecz całkiem urocza. Gdy dodało się do tego wygląd chłopaka, Jungkook zaczynał myśleć o nim jak o słodkim cukiereczku.
Kim Taehyung był zdecydowanie w jego typie. Rozkoszny, ale z pazurem, z wyglądu istny aniołek, z delikatnymi kobiecymi rysami i odpowiednimi kształtami tam gdzie trzeba.
Idealnie pasuje na masochistę, przemknęło brunetowi przez myśl, a jego wewnętrzny sadysta począł rozmyślać nad tym jak ślicznie chłopaczek wyglądałby związany i z czerwonymi pręgami na ciele. A biorąc pod uwagę, że już widział go praktycznie nago, wyobrażenia te były zdecydowanie śmielsze, a Jungkook bardzo chciał zobaczyć ten widok jeszcze raz.
- Tae, muszę ci coś powiedzieć.
- Hm? - mruknął człowiek znad szklanki z kompotem.
- Masz zajebiste uda.
W tym momencie rozległ się głośny dźwięk, a zawartość ust Kima wylądowała na twarzy i koszulce wampira.
...
- To twoje nowe hobby? Oblewanie mnie płynami? - spytał jeon. Znamy się mniej niż tydzień, a ja oberwałem od ciebie już dwa razy. Co będzie następne, hm? Kawa? Czy może od razu wrzątek?
- Przecież przeprosiłem - bąknął Taehyung. - A zresztą, to nie tylko moja wina! Trzeba było nie mówić mi takich rzeczy!
- Ale, Tae.. - Wampir pochylił się w stronę pasażera. - Co ja takiego powiedziałem?
- Doskonale wiesz! - oznajmił młodszy, a na jego policzki wkradły się rumieńce. Znów. I w owej chwili nienawidził krwiopijcy za to, że tak uwielbia doprowadzać go do takiego stanu i siebie za to, że mu na to pozwala.
- Nie wiem. - Jungkook obrał taktykę udawania idioty.
- Ugh... Komplementowałeś moje uda - powiedział dwudziestolatek i obciągnął bluzę w dół, by zasłonić wspomniane części ciała, co nie umknęło uwadze kierowcy.
- Bo masz naprawdę śliczne uda. - Jeon uśmiechnął się przebiegle. - Zresztą, nie tylko uda. Biodra też. I tyłek. Brzuch-
- Dość! - przerwał mu wkurzony już blondyn. - Przestań się uważać za nie wiadomo kogo! To, że jesteś wampirem nie oznacza, że możesz robić takie rzeczy! Nie zachowuj się jak jakiś pieprzony lowelas, panie jestem-przystojny-i-co-mi-kurwa-zrobisz!
- Przystojny? Czyli przyznajesz, że ci się podobam?
- Nic takiego nie powiedziałem!
- Niejako powiedziałeś.
- Nie łap mnie za słówka.
Wkurzony Taehyung nawet nie spostrzegł kiedy samochód zatrzymał się pod jego domem, dopóki Jeon nie odpiął pasu bezpieczeństwa i pochylił się w jego stronę.
- Wiem, że ci się podobam i na ciebie działam, złotko. Nie zaprzeczysz. Twoja tętnica szyjna prawie eksplodowała, gdy cię wtedy pocałowałem.
Z tymi słowami wysiadł z pojazdu.
- Masz mój numer. Zadzwonię, jak znajdę czas, żebyśmy mogli pojechać do Gwangju.
I zniknął.
A rozzłoszczony Taehyung wyciągnął telefon by przejrzeć kontakty. Długo szukać nie musiał, bo numer krwiopijcy wpisany był do szybkiego wybierania.
Złość piękności szkodzi, złotko - JK.
- Chuj.
...
a/n pomóżcie mi znaleźć okulary XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro