Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Pov. Kai

Gdy tylko się skoczyło w tą dziurę, myślałem, że ten upadek nas zabije. I szczerze bym się nie zdziwił. A że tu nie dało za bardzo przywołać smoka się nie dało, pozostało nam liczyć na jakieś szybkie pomysły

-I co teraz?!

L- Mocy wiatru nie mamy!

To to ja sam wiem! Coś Zane był za cicho, gdy Jay krzyczał jak mała dziewczynka i kleił się do mojej siostry. Nie mam nic przeciwko nim, ale jeśli ten niebieski idiota coś zrobi, że ją załamie to ja osobiście spuszczę mu wpierdziel. Nawet nie wiem kiedy każdy z nas trafił na coś lodowatego i śliskiego. I ja już wiem co to było.

Z-Nie ma sprawy. 

J-Ja wcale nie krzyczałem

N- Nie wcale

Aż sam się zaśmiałem na reakcje Jay'a. O mały włos nie wybuchł. Ale z płaczu. Jednak nie miałem czasu o tym myśleć bo zaraz po tym jak się na nich spojrzałem wylądowałam w kwiatach. I to dosłownie. To mnie zdziwiło. I jeszcze bardziej to, że te kwiaty nieco świeciły. Ale nie to powinno mnie zaskoczyć. Tylko jakieś drzwi niedaleko. Podniosłem się i usłyszałem ciche śmiechy.

-Co?

N- Włosy ci się świecą

?! Co proszę?! Moje dłonie szybko powędrowały na moje włosy i szybko zacząłem zrzucać te kwiaty. W między czasie szliśmy w kierunku tych drzwi co mnie nadal nie przekonywało. Ale jeśli nie ma tu Kasumi, to znaczy, że musiałam tędy pójść. Tylko dlatego zamiast je rozwalić od razu staram się być spokojny. No ale się nie da! Jeszcze Jay się ze mnie śmiał przez te włosy. Na serio ledwo wytrzymywałem.

L-Kai uspokój się. Nie chcemy kłopotów

-No co ty nie powiesz.

L- Słuchaj chcemy znaleźć Kasumi, a nie robić tu masakry

Jeszcze chwila a żyłka mi na czole pęknie. Gdy tylko otworzyliśmy te drzwi, ledwo co nie zacząłem krzyczeć. Znowu kwiaty i drzwi. Ale tym razem było coś dziwnego. Jeden kwiat. Wydawał się ruszać. W sensie....Inaczej niż pozostałe. Tak jakby nie był zwykły. Podeszliśmy tam i o mały włos i ja nie krzyknąłem. Ten kwiat miał oczy, usta i tak dalej! Każdy był z nas zaskoczony. No może oprócz Zane'a. 

F- Kolejni ludzie dziś?

-Dziś?! To znaczy że była tu Kasumi?!

L- Kai uspokój się

Kwiat tylko cicho westchnął

F- Jestem Flowey. Witamy w podziemiach. I jeśli macie na myśli tą dziewczynę z mocami z dziś to tak. Była tu

Kamień z serca spadł, że jednak żyje. Od razu przyklęknąłem przy tym Floweyemu.

-Gdzie poszła? 

F- Na zewnątrz. Tylko uważajcie na siebie.

Z- Dlaczego?

F- Tamtą dziewczynę też ostrzegłem, ale nie wiem czy dała radę b...

Tu się zatrzymał i szybko gdzieś odwrócił. Spojrzałam w tamtą stronę i dałbym sobie głowę uciąć, że kogoś widziałem, ale ten ktoś szybko zniknął. Pozostali mieli te same miny co ja

F- U nas są potwory, które chcą zabijać ludzi i tacy co chcą chronić. Gdy ona wychodziła, za nią poszedł jeden z najgorszych z stąd morderców

O mały włos się nie zagotowałem. Co jeśli ten ją już dopadł i teraz jest tutaj?! Natychmiast dostałem odpowiedź

H- Oj oj. Zapomniałeś chyba, że kiedyś byłem w tej drugiej grupie

Lloyd natychmiast posłał kulę energii tam ale nikogo to nie trafiło

H- Wo wo spokojnie. Wiem kogo szukacie. I powiem wam tyle że jest cała. Jest z jedną z nas

N- Jak niby ma nas to uspokoić?!

H- Nie mamy zamiaru jej zabijać. I na razie żeganam

-Hej! Czekaj!

Ale już nic nie słyszałem. Ani nie widziałem. Potem tylko ciche westchnięcie.

F- To Howl sans. I szczerze dziwię się, że nie chciał jej zabijać

-Tak długo jak Kasumi jest cała, tak długo ja jego nie załatwię

Domyślam się, że nie był sam, ale co mnie to obchodzi? Gdybym miał pokonać armię, aby ją uratować to bym to zrobił. Tym bardziej po tym co przeszła....Muszę jej to wynagrodzić...Muszę ją znaleźć...Jeszcze chwile gadaliśmy z tym kwiatem i przez niego się dowiedziałem, że niestety, ale na razie moje włosy będą tak świecić. Pyłki, których tak łatwo się nie da zdjąć, nawet wodą i szamponem. Jedyny plus to to, że one tylko takie będą w pełnie. Tyle dobrego. Jednak gdy skończyliśmy rozmawiać, ruszyliśmy do wyjścia z tego i o dziwo znaleźliśmy się w jakimś lesie. A dokładniej na drodze. I drugie zaskoczenie, to był śnieg. Serio? Prawie od razu oberwałem śnieżką i to dwiema. Od Nyi i Jay'a. No żebym ja zaraz się nimi nie zajał!

N- To po to aby ciebie ochłodzić i uspokoić

J- Znajdziemy ją. Razem

O dziwo...Nieco mi to pomogło, ale to nie znaczy, że się im nie oberwało. Wręcz przeciwnie. Mieliśmy jakąś tam bitwę na śnieżki, aż czegoś nie usłyszeliśmy 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro