Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Strzaskane Marzenia

Młody Hiszpan, Jorge, wychodzi na dziób. Dopiero co złożyli żagle. Przez chwilę obserwuje niespokojny lot mewy, ale nie zastanawia się nad tym. Jego myśli zajmuje dziewczyna, która wywarła na nim tak ogromne wrażenie. Juliett Katherine Rogers. Wciąż pamięta moment gdy pierwszy raz ją zobaczył, chociaż minęły już ponad trzy lata.

Siedział przy jednym z czterech stołów w Wielkiej Sali. Dookoła widział swoich znajomych ze szkoły i uczniów hogwartu, z których każdy nosił srebrno-zielony szalik. Dyrektor Karkarow jeszcze na statku kazał im usiąść z tymi uczniami. Nie bardzo wiedział o czym jego koledzy rozmawiają. Jako jedyny nie znał języka, więc czuł się odrobinę zagubiony. Zamyślony nie zwracał uwagi na otoczenie. Ciekawe, jak tu będzie? Czy mu się spodoba? Nagle ktoś trącił go mocno w ramię. Niemal w tej samej chwili usłyszał szorstki, żeński głos, który mówił coś po angielsku. Jorge dopiero po chwili podniósł głowę, by stanąć twarzą w twarz najpiękniejszą dziewczyną jaką dane mu było ujrzeć. Jej blond włosy sięgały ramion i były mocno roztrzepane oraz krzywe. Najwyraźniej właścicielka nie czesała ich zbyt często. Brwi miała ciemne i grube, co nadawało jej twarzy pewien wyraz uporu. Hiszpan utopił się w jej dużych oczach koloru nieba. Widział w nich kilka odcieni błękitu, które zlewały się ze sobą. Był oczarowany srebrnymi ognikami złośliwości i zacięcia, które w nich błyszczały. Jeszcze nigdy, nigdy nie widział kogoś tak pięknego. Ciągnęło go do niej jak żelazo do magnesu. Wydawało mu się, że minęła cała wieczność, gdy tak wpatrywał się w nią, ale ta wieczność była dla niego zdecydowanie za krótka. Dziewczyna wojowniczo wysunęła podbródek, po czym odezwała się znowu, a jej ton był ostry jak brzytwa. Wskazała brodą ławkę po drugiej stronie stołu. Jorge zamrugał kilkakrotnie, budząc się z transu. Gwałtownie zerwał się od stołu i boleśnie udeżył kolanami o blat przy okazji kopiąc Poliakowa. Niemalże automatycznie pokłonił się jej. Nie miał pojęcia jak się zachować. Wszystko co robił w tamtej chwili było takie... Sztuczne, niezdarne. Ona wprost przeciwnie. Była gwałtowna i ostra w obejściu, a siła i pewność siebie aż od niej biła. Właśnie w tamtej chwili Jorge oddał jej swoje serce. Wpatrywał się w nią przez całą przemowę Hogwardzkiego dyrektora, próbując zapamiętać każdy szczegół.

A teraz płynie na jej ślub. Razem z Dmirtrijem płynie na jej ślub z jakimś Weasley. Może dlatego, że Jorge nie był obok. Niestety zaraz po zakończeniu szkoły został niesłusznie oskarżony o zabójstwo. Skazali go na dożywocie, ale po czterech latach najstarsza z jego sióstr udowodniła jego niewinność. Tydzień po uwolnieniu dostał zaproszenie na ślub. Jego rozpacz nie pozwalała mu jasno myśleć. Niewiele brakowało, a popełniłby przestępstwo, za które go zamknęli. Ciekawe czy gdyby jej o tym powiedział, posłałaby mu to wściekłe spojrzenie.

Jorge pamiętał wszystkie jej wściekłe spojrzenia. Zawsze wysuwała podbródek do przodu i, mrużąc oczy, opierała dłonie na biodrach. Uwielbiał ją. Okazywała emocje otwarcie i bez zastanowienia. Gdy się cieszyła - skakała. Gdy była zdziwiona - zamierała na chwilę. Jorge przeżywał te emocje razem z nią. Wciąż łzy stawały mu w oczach gdy przypomniał sobie wyraz jej twarzy po śmierci Cedrika. Mimo, że była silna i mocno się trzymała, rozpacz na jej obliczu była aż nadto widoczna. A ona jej nie kryła.

Właśnie docierają. Jorge musi na moment przerwać swoje rozmyślania i wspominanie. Wychodzi na brzeg i łapie cumę rzuconą przez Dmitrija. Nie odzywa się ani słowem, póki nie kończy jej wiązać.
- Gotowe - mówi. Na ten znak Poliakow wyskakuje z łodzi. Ruszają w stronę gospody. Właścicelka pozwoliła im się tam odświeżyć i przygotować do uroczystości. Podczas tych czynności myśli hiszpana wracają do dziewczyny, o której marzy.

Jully była bardzo naturalna i silna. Nie to co Padma. Wtedy, gdy Patil kuliła się w jego ramionach, myślał że trzyma jakiś bezcenny skarb. Że nic nie ma prawa jej skrzywdzić, a on musi jej chronić. Gdy mówił jej, że będzie pisał, myślał że bez problemu, wręcz z radością spełni obietnicę. Mylił się. Musiał się do tego zmuszać i przypominać sobie. W końcu ich kontakt listowny zanikł. Po powrocie myślał tylko o Jully. To na jej odpowedzi czekał z chorą niecerpliwością. To o niej nie zapomniał. Tylko że... Czuł się, jakby okłamał Padmę. Jakby nigdy jej nie kochał. Jakby tylko ją wykorzystał, próbując wzbudzić w Jully zazdrość. Chociaż uśmiechał się razem z nią. Gdy siedzieli razem pod gwiazdami czuł, jak jego serce przyspiesza. Wtedy mógłby przysiąc, że kochał Krukonkę. Teraz wiedział, że to nie prawda. Szkoda, że zorientował się tak późno.

Głupie poczucie obowiązku! Gdyby nie ono, po pierwszym tańcu "oddałby" Padmę jakiemuś chłopakowi z Beauxbautons, a sam wróciłby do Jully. Tańczyliby razem do końca balu, a potem zabrałby ją na spacer pod księżycem i gwiazdami. Mógłby jej wtedy wyznać miłość. A tak zmarnował całe miesiące uganiając się za Krukonką, której tak na prawdę nie kochał.

Są gotowi. Właśnie zmierzają do kościoła, gdzie odbędzie się ślub. Jorge nie rozumie, czemu tam. W końcu czarodziejski ślub zazwyczaj wygląda inaczej. Trudno. Się ksiądz zdziwi, gdy wszyscy wedle tradycji wystrzelą z różdżek magicznymi, kolorowymi iskrami i gwiazdkami. Przy ołtarzu stoi wysoki, rudy chłopak. Jego przydługie włosy związane są w niskiego kucyka. Na sobie ma granatowy garnitur i białą koszulę. Błękitny krawat błyszczy i lśni. Mężczyzna z niecierpliwością czeka na pannę młodą, rozglądając się trochę nerwowo po kościele. Ławy są już częściowo zapełnione. Na samym przedzie z jednej strony siedzi rodzina Weasley. Mimo, że Jorge widział wcześniej tylko Rona i bliźniaków, nie ma wątpliwości, że to oni. Z drugiej widać szczupłą i smukłą kobietę. Jej złote włosy do złudzenia przypominają włosy Jully, tylko są bardziej uczesane i ułożone. Odwraca się i patrzy Jorge w oczy. Chłopak widzi w nich złośliwy błysk, jakby odbicie oczu Julliett. Siadając Jorge wraca myślami do ukochanej.

W ten sam sposób Jully patrzyła na niego gdy razem z Poliakowem uczyli ją quiddicha. Była bezlitosna i nieustępliwa. Świetnie, choć może nieświadomie, wykorzystywała jego słabość wobec niej. Patrzyła mu w oczy, dopóki się w nich nie utopił, a potem strzelała kolejnego gola. Podstępna bestia. W jego głowie na zawsze zapisał się obraz z tamtego dnia. Wiatr szarpał jej włosy, a szata powiewała za nią jak materiałowe skrzydła. Oczy błyszczały jej radością i satysfakcją, a twarz zarumieniona z wysiłku ukazywała chore zacięcie. Leciała prosto do bramki, nisko pochylona nad rączką swojej Brzytwy. Obraz był piękny, ale wydarzenia... Jorge właśnie prawie zrzuciła z miotły, a Poliakow zwijał się z bólu po ciosie w brzuch. Była brutalna. Jednak Hiszpan nie przejmował się tym ani trochę. Ani odrobinę. Kochał jej siłę charakteru i twardość.

Panna młoda wchodzi do kościoła. Wszystkie głowy jak na zawołanie odwracają się w tym kierunku. Jorge aż wstrzymuje oddech z zachwytu. Jully wygląda piękniej niż zwykle. Długa, biała suknia z dekoltem idealnie podkreśla jej atuty. Na górnej połowie ciała przylega gładko, odsłaniając ramiona. Ręce ukryte są w półprzezroczystym materiale. Na wcięciu w talii szeroki pasek oddziela lekko rozkloszowaną, zwiewną spódnicę od topu sukni. Delikatne skrócenie przodu odsłania srebrne pantofelki na niskim obcasie. Złote włosy dziewczyny sięgają teraz do łopatek, a końce są delikatnie zakręcone. Krzywa grzywka opada na czoło zasłaniając lewą brew. Błękitne oczy skrzą się radośnie gdy panna młoda patrzy na pana młodego z miłością. Jorge boli to, że to nie dla niego przeznaczone jest to spojrzenie. Nawet nie zauważa mężczyzny, który ją prowadzi. Pragnie odwrócić wzrok, ale nie potrafi.

Pamięta jak zobaczył Jully w tej sukience z baldachimu. Po raz pierwszy myślał, że mu serce wyskoczy przez uszy. Była taka piękna, choć nie zdawała sobie z tego sprawy. Chyba nikt tego nie zauważył, oprócz Hiszpana. Jej blond włosy nie sterczały już na wszystkie strony. Zamiast tego grzecznie leżały zaczesane do tyłu. Zielona suknia odsłaniała jej chude łydki. Jorge nie mógł oderwać od niej wzroku. Uśmiechnęła się lekko i ruszyła w ich kierunku. Mimo, że jej kroku nie można było nazwać ani posuwistym, ani tanecznym, ani w żaden inny sposób określić, był na swój własny sposób piękny. W tamtej chwili Jorge przeklinał Poliakowa. Rusek zaprosił ją na bal, bo nie miał śmiałości by poprosić inną. Hiszpan naprawdę ją kochał.

Gdy Jully mija Jorge, chłopak odwraca się za nią. Odprowadza ją wzrokiem aż do samego ołtarza.

Wspomnienia go atakują. Jully z głową opartą na ręce, narzekając.

Weasley wypowiada słowa przysięgi.

Jully podczas konfrontacji z Malfoyem

Rogers wypowiada słowa przysięgi.

Jully w bibliotece, z nosem w książce.

Zakładają sobie obrączki.

Jully z uśmiechem podająca mu eliksir na zakwasy.

Patrzą na siebie z bezgraniczną miłością, a Jorge stają łzy w oczach gdy wyobraża sobie siebie na miejscu Weasley'a. Na szczęście nikt nie zwraca na niego uwagi.

Jully lekko zdyszana po biegnięciu do Hogsmade.

Błyska flesz, gdy ktoś wykonuje zdjęcie.

Jully w jego ramionach podczas tańca, depcząca mu czasami po stopach.

Ksiądz wypowiada formułkę, ale Jorge słyszy tylko końcówkę. Słowa "możecie się pocałować" odbijają się echem w jego głowie.

Jully z błogim wyrazem twarzy, gdy on masuje jej obolałe łydki.

Wreszcie Julliette Katherine teraz już Weasley całuje swojego męża. Rozbrzmiewają oklaski, a Jorge korzysta z tego by dyskretnie otrzeć łzy z oczu. Nie może już patrzeć na młodą parę. Jully, jego Jully należy do kogoś innego. Musi o niej zapomnieć. Musi wyrzucić ją ze swojego serca. Przeklęta nieśmiałość! Gdyby nie ona jeszcze w Hogwarcie powiedziałby dziewczynie co do niej czuje. Teraz już za późno. Teraz należy do innego.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Oto mój one-shot na temat książki "Szlama w Slytherinie" napisanej przez Riviannna Mam nadzieję, że ci się podoba. Co prawda trochę spóźnione, ale dopiero niedawno wpadł mi do głowy pomysł. To jest tez taka moja proźba do ciebie. Znajdź kogoś dla Jorge.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro