Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31+ [CHAMSKA REKLAMA]

*JIMIN POV*

Obudziłem się z samego rana, ledwo żywy. Znowu nie spałem całą noc, bo gdy przyszedł niespodziewany "gość", czyli Jungkook. Tak na prawdę nie spałem w ogóle, chciałem tylko zejść na dół po wodę, ale zatrzymałem się na schodach, gdy cała trójka rozmawiała ze sobą. Cieszyłem się w duchu, że nic mu nie jest i jest bezpieczny, ale też byłem tego pewien, że nawet nie chciałby ze mną rozmawiać. Westchnąłem cicho przecierając twarz rękoma i podniosłem się z łóżka kierując na dół, gdzie jeszcze nikogo nie było, w sumie co się dziwi skoro jest dopiero po 6 w sobotę. Postanowiłem dla wszystkich zrobić śniadanie, skoro i tak nie śpię. Postawiłem na naleśniki, więc wyjąłem wszystkie potrzebne składniki, zrobiłem ciasto i zacząłem je smażyć. Po kilkunastu minutach może i krócej do kuchni weszli moi rodzice i ja w tym samym momencie skończyłem robić jedzenie. Postawiłem talerze na stole i spojrzałem na dwójkę przybyłych.

-Spokojnie nie spaliłem nic, ani nie otruje was

- No to cudownie. - ucieszył się Jin. - Ale kuchnia jest moja, pamiętasz?

-Tak, ale nie miałem co robić więc zrobiłem naleśniki-zaśmiałem się cicho-Nie gniewasz się prawda?

- Nie... - zaczął jeść. - Jak zjesz to idź się ubrać. Jedziemy do szpitala.

-Po co?-usiadłem naprzeciw niego jedząc-Chyba nie jestem chory

- Ty nie jesteś... - Jin spojrzał niepewnie na Namjoona, który wzruszył ramionami. Dziwne. - Ale Jungkook to inna sprawa...

Zakrztusiłem się otwierając szeroko oczy-Co z nim?

- Był przetrzymywany w domu Jaejoonga. - odpowiedział Namjoon. - Joong trochę się nad nim znęcał...

- Ale przyniósł nam wczoraj na niego dowody. - dodał Jin. - Dobrze, że przylazł, bo nie ruszyłby tyłka do szpitala.

Pokiwałem głową, kończąc jeść-Ale, wszystko z nim okey?

- Szczerze? - zapytał Jin, a ja lekko pokiwałem głową. - Wyglądał jak żywy trup. Nie jesteśmy z rodziny, dlatego nie udzielili nam więcej informacji i nie pozwolili wejść do sali. Chciałem zostać, ale byłeś sam w domu, a Jaejoong, nadal jest na wolności.

Westchnąłem cicho opierając głowę na ręce-To skoro macie dowody, pójdziemy z tym na komisariat prawda?

- Jutro. - spojrzał na mnie. - No chyba, że nie chcesz gadać z Jeonggkiem.

-Chce-spojrzałem na nich-Ucieczki od rozmów nic nam nie dadzą

- A powiedz mi... - zaczął Namjoon. - Chcesz z nim to wyjaśnić i do niego wrócić czy wyjaśnić i na zawsze zakończyć tę znajomość?

-Nie wiem, to już zależy od niego-westchnąłem cicho-Bo ja nie chcę tego kończyć

- Jungkook powiedział wczoraj coś innego - wyznał Jin. - Powiedział, że woli, żebyś był szczęśliwy. Nawet jeżeli kosztem tego jest wasz związek i jego życie.

-Zaakceptuje jego wybór, jeśli będzie chciał to zakończyć to zrozumiem-uśmiechnąłem się smutno-No to co jedziemy?

- Daj mi skończyć i jedziemy. - odwzajemnił mój uśmiech.

Pokiwałem głową. Gdy chłopak zjadł ubraliśmy się i wyszliśmy z domu kierując się do auta, gdy już byliśmy w środku, skierowaliśmy się do szpitala. Po kilkunastu minutach, Namjoon zaparkował pod szpitalem. Wyszedłem z auta i poszedłem do środka idąc do sali chłopaka. Przetarłem twarz dłońmi i po chwili zapukałem, gdy usłyszałem ciche "proszę", wszedłem do środka i podszedłem do łóżka.

-Cześć, hyung-szepnąłem-Jak się czujesz?

- Cudownie. - uśmiechnął się. - Lekarze wymyślają. Nic mi nie jest.

-Nie kłam proszę-westchnąłem cicho-Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać mogę wyjść

- Chce z tobą porozmawiać. Poza tym Jin stoi przy wejściu. - wskazał ręką na machającego nam za szyby chłopaka,

Odwróciłem na chwilę wzrok patrząc na wspomnianego chłopaka. Po czym wróciłem wzrokiem do Jungkooka i usiadłem na krzesełku obok.

- Przepraszam Jimin. - zaczął rozmowę po paru minutach ciszy. - Nie widziałem innego rozwiązania.

-Rozumie-uśmiechnąłem się lekko-To nie twoja wina, więc nie przepraszaj

- Moja. - pokręcił głową. - Spełniłem jego warunki, a mogłem poczekać i wymyślić coś innego. Ale strach mnie pochłonął. Tak bardzo się bałem, że kiedy wyjdę to oni ci coś zrobią. Nie myślałem logicznie. Zawładnęły mną emocje.

Zacząłem gładzić go po głowie-Oni?

- Ma znajomości ponoć. - mruknął. - Musiałem...

-Gdybyś, ze mną porozmawiał, wiedziałbyś że on działa sam-szepnąłem-Nie ma nikogo takiego, każdy się od niego odwrócił

- To nic nie zmienia. Jest psychiczny i sam mógłby ci coś zrobić. Nie chciałem ryzykować, dlatego... nie odmawiałem niczego...

-On mi tylko groził, tak jak za czasów szkoły. Zawsze mówił mi, że mi się odpłaci-westchnąłem cicho-Gdy, wrócił myślałem że mi coś zrobi

- Mi powiedział, że chce mnie tylko dla siebie i pozbędzie się każdego przeciwnika. - wyszeptałem. - Dałem się oszukać jak małe dziecko

-Nie przejmuj się już dobrze?-nie przerywałem głaskania go-Jeśli chcesz się przespać czy coś, to mogę pójść

- Spałem zanim przyszedłeś. - oznajmił cicho. - Jimin... czy my mamy jeszcze szansę?

-To twoja decyzja-uśmiechnąłem się-Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał do mnie wrócić

- Ja nie chciałem z tobą zrywać . - wyznał cicho. - Ale wiedz, że nie chce nic przed tobą ukrywać. Jak chcesz do mnie wrócić to musisz wiedzieć, że... pieprzyłem się z Jaejoongiem.

-Wiem, hyung to też widziałem-popatrzyłem na niego-Byliście cały czas nagrywani, a wszystko było wysyłane do mnie-westchnąłem cicho-Ale, przesłałem wszystko policji, więc powinni się tym zająć

- Mimo to chcesz do mnie wrócić? - zapytał zaskoczony.

Pokiwałem głową-Kocham cię i raczej to się nie zmieni, ale poza tym sam byłeś ze mną, gdy ja miałem taką przeszłość

- Przynajmniej to on pieprzył mnie. - westchnął ciężko. - Ja też ciebie kocham, ale nie chce psuć twojego szczęścia...

-Tylko z tobą jestem szczęśliwy-pocałowałem go w czoło-Ale zaakceptuje twoją decyzje

- Dasz mi ostatnią szansę? - złapał mnie za dłoń. - Proszę, ostatnią.

-Przecież, wiesz że bym się zgodził-wyszeptałem

- Kocham cię. - pocałował moją dłoń, zaczynając ją pocierać rękoma.

-Ja ciebie też-szepnąłem-Bardzo mocno

- Ja mocniej, uwierz. - zaśmiał się lekko, zaczynając pocierać moją rękę.

-Nie prawda-zaśmiałem się cicho-Ja mocniej

- Nie kłóć się ze mną, Minnie. - uśmiechnął się czule. - Załóżmy, że kochamy się tak samo mocno.

-Dobrze-pokiwałem głową z uśmiechem całując go w policzek

- Wrócisz do domu? - zapytał z nadzieją, patrząc mi w oczy.

-Do ciebie zawsze-gładziłem go po policzku-Ale najpierw musisz wyzdrowieć

- Jestem zdrowy. - mruknął. - Wypiszę się na własne żądanie. Czekaj...

-Nie-warknąłem-Kładź się i leż, dopiero jak lekarz pozwoli ci wyjść, to wyjdziesz teraz nawet nie myśl. że ci na to pozwolę

- No, ale dlaczego? - jęknął niczym małe dziecko. - Czuję się świetnie.

-Nie kłam, Jeon nie kłam-pogroziłem mu palcem

- Jeon?! - oburzył się. - Od kiedy to ja ci pozwalam mówić do siebie po nazwisku. Jestem starszy.

-No i co?-prychnąłem-Będę mówił jak chce

- Nie możesz. - prychnął. - Chyba, że... Tak. Genialny pomysł. Od dzisiaj będziesz dostawał kary.

-Zawsze, mogę nie wrócić do domu-wzruszyłem ramionami-Skoro tak

- Jimin, znów zaczynasz szantaże emocjonalne? - wywrócił oczami. - Pragnę szacunku. Ty teraz mi go nie okazujesz.

-Nie szantażuje cię-przekręciłem w bok-Ale masz tu leżeć, będę przychodził po szkole

- No dobra. - mruknął niechętnie.

Uśmiechnąłem się szeroko-Kocham cię

- Ja ciebie też. - zgarnął mnie w ramiona, mocno do siebie przytulając. - Tęskniłem...

-Ja za tobą też-wtuliłem się w niego-Nie, podejmuj decyzji sam dobrze?

- Zgoda. - wyszeptał, całując mnie w głowę.

Uśmiechnąłem się chowając twarz w jego tors-Tak bardzo tęskniłem

- Ja też, kochanie. - oddał dwa razy mocniej uścisk. - Uzależniłem się od ciebie...

Przymknąłem zadowolony oczy obejmując go w pasie-Nie chce cię znowu tracić

- Już nigdy mnie nie stracisz. - oznajmił uspokajająco. - Nigdy więcej, obiecuję.

-Dziękuję-Uśmiechnąłem się-Bynajmniej Jin hyung będzie spokojniejszy

- Bynajmniej mnie nie zabije. - zaśmiał się. - Spójrz tylko jak się cieszy.

Uśmiechnąłem się i spojrzałem na chłopaka-Lubi cię, więc to normalne

- Teść mnie lubi?! - zdziwił się. - Tak!

-Nawet nie wiesz jak się martwił o ciebie-gładziłem go po głowie

- Martwił się o twój stan psychiczny, a nie o mnie.

-O to też, ale i o ciebie-zaśmiałem się cicho-Nie myśl sobie, że on cię nie lubi

- Tyle razy mi groził, więc mam prawo myśleć co chce. - przypomniał mi.

-To co innego-pocałowałem go w nosek-Ale teraz na prawdę martwił się o ciebie, bardziej niż o to czy Namjoon hyung spali kuchnię

- No to nieźle. Przecież kuchnia to jego ulubione pomieszczenie. - pokręcił głową z rozbawieniem. - Oby Namjoon hyung nie był zazdrosny.

-Chyba, ja powinienem poczuć się zazdrosny-jęknąłem niezadowolony

- A jesteś? - uśmiechnął się jednoznacznie.

-Sam odpowiedz sobie na to pytanie-szepnąłem

- Moje kochanie jest zazdrosne. - rozczulił się. - Jak słodko.

Zaśmiałem się cicho-Ale nie jestem słodki-spoważniałem

- No tak. - westchnął. - Jesteś uroczy i słodki.

-Nie prawda-zaśmiałem się-Nie jestem uroczy i nigdy nie będę

- Jesteś UROCZY i ZAWSZE będziesz. - zaakcentował te dwa słowa

Zacząłem mamrotać pod nosem i co jakiś czas prychając-Kłamca

- Nie kłamca tylko ukochany. - poprawił mnie. - Prawdomówny ukochany.

-Za niedługo będę musiał iść-westchnąłem cicho-Muszę nadrobić materiał na jutrzejszy sprawdzian

- Rozumiem, szkoła jest ważna. - pokiwał ostrożnie głową.

-Nie chodziłem do niej, przez kilka dni-spojrzałem na niego-Muszę to nadrobić

- Nie no, Jimin, naprawdę rozumiem. - uśmiechnął się.

-Obiecuje ci, że jutro przyjdę po szkole-szepnąłem-I jak się nauczę to napiszę do ciebie, albo zadzwonię

- Jimin, nie musisz. Naprawdę dam sobie sam tutaj radę. Uważaj tylko na siebie, dobrze?-Ale, będę mógł cię odwiedzić jutro?-spytał cicho

- Jak nie będziesz miał sprawdzianów i dużej ilości lekcji to tak. - pogładził kciukiem mój policzek.

-Dlaczego nie mogę jutro przyjść?-jęknąłem

- Bo zawalisz szkolę, a wtedy będę miał wyrzuty sumienia. - westchnął ciężko. - Jak się mocno stęsknisz to możesz przyjść, ale z książkami.

-Dobrze-pokiwałem zadowolony głową-I tak mam mało lekcji jutro

- No to zmykaj. Kocham cię, skarbie. - podniósł się z trudem i pocałował mnie przeciągle w czoło.

-Nie podnoś się proszę-szepnąłem-Ja ciebie też i na pewno jutro przyjdę oczekuj mnie-podniosłem się i nachyliłem nad nim robiąc dzióbek

- Mam zainicjować pocałunek? - zaśmiał się ciepło, cmokając moje wargi, kiedy pokiwałem radośnie głową. - Może być?

-Kocham cię-mruknąłem zadowolony-Napiszę później-pocałowałem go w nosek i wyszedłem z sali. Uśmiechnąłem się do Seokjina i poszliśmy do auta. Odjechaliśmy spod szpitala kierując się do domu. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu, skierowałem się do swojego pokoju. Opadłem na łóżko z szerokim uśmiechem i wyjąłem książki z plecaka. Po czym zacząłem się uczyć. Westchnąłem cicho, studiując temat. Po kilku godzinach, czyli po północy skończyłem. Poszedłem się umyć. Położyłem się na łóżku, napisałem zwykłe "dobranoc", chłopakowi i zasnąłem z szerokim uśmiechem.



************************************************************
Tak jak obiecałam jest rozdział! Kolejny za dwa dni xDDD


No to tak, teraz czas na chamską reklamę, napisałam Droubble
Jest to list Jungkooka do Jimina!

Proszę o to tu okładka:

Dziękuję za uwagę i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro