Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

*JIN POV*

Jak mówiłem Jiminowi, od razu po odwiezieniu go pojechałem ponownie do domu Jungkooka. Waliłem w drzwi, krzyczałem, ale odpowiadała mi tylko cisza. Posiedziałem dość długi okres czasu przed domem, ale młodszy i tak nie wracał. Naprawdę zacząłem się martwić o tego półgłówka, którego wybrał mój syn, lecz po upłynięciu trzeciej godziny zrozumiałem, że to wszystko jest bez sensu. Nic nie wiedziałem, a do tego Jimin wolał zapomnieć o Jungkooku niż o niego walczyć. Musiałem to uszanować, bo w końcu to jego życie.

Z westchnięciem wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę mojego mieszkania. W salonie siedział zmartwiony Namjoon, dlatego zmarszczyłem brwi i chwilę po przywitaniu się z nim porozmawiałem i ruszyłem do łazienki, w której prawdopodobnie był Jimin. Raz próbował się zabić. Nie mogłem ryzykować, dlatego zaraz bez pukania tam wszedłem zastając śpiącego i najwidoczniej wykończonego płaczem chłopaka.

- Jiminnie... - szturchnąłem go w ramię, zaczynając wolną ręką głaskać po włosach i usiadłem przy nim.

-Hmm?-westchnął cicho otwierając leniwie oczy

- Dlaczego zasnąłeś w łazience? - zapytałem zmartwiony.

-Tu wygodniej-wzruszyłem ramionami

- Ja ciebie chyba nigdy nie zrozumiem. - westchnąłem, obejmując go ramieniem. - Jungkooka nie było w domu. Czekałem trzy godziny.

-Ciekawe dlaczego-prychnął pod nosem-Jest u niego

- Coś się stało? - zmarszczyłem brwi.

-Sprawdź laptopa-wskazał ręką na urządzenie

- No dobrze. - westchnąłem ciężko, biorąc laptopa i odtworzyłem pewien filmik z poczty. A jednak miałem rację. Jungkook został zmuszony do zostawienia Jimina. - Trzeba z tym jechać na policję... Chłopak złapał się za głowę, zaciskając oczy i usta w wąską linię

- Coś nie tak? - odłożyłem urządzenie, przytulając syna,

-Głowa mnie boli-powiedział cicho

- Zaraz przyniosę ci tabletkę . - wstałem z podłogi i ruszyłem do kuchni, po chwili wracając do łazienki z tabletką i wodą. Jimin zdążył zacząć płakać. - Dlaczego płaczesz?

-Mam już tego, wszystkiego dość-zakrył twarz dłońmi-To nie ma sensu

- Co nie ma sensu? - podałem mu przyniesione rzeczy

-Moje życie-mruknął popijając tabletki-Mogliście mi dać umrzeć jak miałem okazję

- To nie prawda. Ułożysz sobie jeszcze życie. Jungkook to nie wszystko. - pogładziłem go po włosach.

-Mógł, znaleźć sobie kogoś innego-mruknął, chowając twarz w nogach

- Jak jeszcze nie zauważyłeś to zanim ciebie poznał miał wielu. - westchnąłem ciężko. - Ale to tobie oddał swoje serce i stara się ciebie chronić. Jesteś wyjątkowy i to go urzekło. Nic z tym faktem nie zrobisz Jimin, że postawił twoje szczęście wyżej od swojego. Kto wie co ten psychol mu zrobi. W tym momencie musisz o nim zapomnieć dla własnego bezpieczeństwa.

-Może to i lepiej-wzruszył ramionami-Znajdę dziewczynę i będę szczęśliwy

- Dokładnie. - uśmiechnąłem się pocieszająco. - On już postanowił za ciebie. Oddał swoje życie w ręce tyrana, żebyś ty mógł żyć szczęśliwie, bo nie oszukujmy się miałeś naprawdę koszmarne życie. Pokiwał głową kiwając głową i oparł się o moje ramie

- No więc co ciekawego... - zacząłem, lecz przerwał mi dźwięk mojego telefonu. - Odbiorę i wracam, dobrze? - wyszeptałem zdziwiony, patrząc na wyświetlający się numer Jungkooka.

-Dobrze, ja się wykąpie-uśmiechnął się smutno i poszedł po bokserki, po chwili wracając z powrotem

- Hallo? - powiedziałem, po odebraniu połączenia.

-Z tej, strony Jaejoong, jak się trzyma Jimin?-powiedział przesłodzonym głosem-Ah, pewnie jeszcze się nie zabił, jaka szkoda

- Kim jesteś? Czego chcesz? I skąd masz telefon Jeongguka?! - na imię chłopaka podniosłem głos. Miałem nadzieję, że Jimin nie usłyszał.

-Jungkookie, bawi się ze mną dobrze, nawet lepiej niż z tym dzieciakiem-Zaśmiał się-Księżniczka się zdenerwowała?

- Jakoś nie sądzę. - prychnąłem. - Jungkook kocha Jimina. Nic z tym nie zrobisz. Na pewno nawet w jednej milionowej nie bawi się z tobą dobrze.

-Jakoś, Jungkook mówi co innego-oparł się o ścianę-Bądźmy ze sobą szczerzy, on go nigdy nie kochał

- Kocha go nadal, a mówi ci niestworzone rzeczy, ponieważ jesteś chory.

-Nie jestem chory-mruknął-Po prostu zawsze dostaje to czego chce

- Jestem psychologiem, więc wiem lepiej Jae. - westchnąłem. - Jungkook robi to wszystko by chronić Jimina, nie zauważyłeś?

-Ah, czyli Jimin ci jeszcze nie powiedział?-zaśmiał się-Jaka szkoda, byliśmy przyjaciółmi, nie wspominał ci nic?

- Wspominał. - skłamałem. - Dlatego wolałbym, żebyś się do niego nie zbliżał, ale wiedz, że takim zachowaniem nie zdobędziesz serca Jungkooka.

-Ty też nie umiesz kłamać, Jimin nie mówi wam wszystkiego

- Mówi tyle ile trzeba. Jimin to dobry chłopak z ciężką przeszłością. Wiedz, że Jungkook wcześniej czy później zostanie uwolniony. Nawet nie wyobrażam sobie co musisz z nim robić.

-Tak, tak-wywrócił oczami-Nie zadzwoniłem po to-odchrząknął-Wiem, że pewnie chcecie to gdzieś, zgłosić więc sobie odpuść, bo nie tylko Jiminowi się coś stanie a też twojemu chłoptasiowi

- Może udało ci się nastraszyć Jungkooka, ale wiedz, że jestem psychologiem policyjnym. - warknąłem. - Namjoon zarówno jak i Jimin są chronieni przed takimi ludźmi jak ty. A no i dziękuję, Jaejoong.

Zaśmiał się kręcąc głową-Mogłem wziąć ciebie a nie Jungkook i tak mi się do niczego nie przyda

- No chyba, że do seksu co? Daj mi go. - zażądałem. - Chce sprawdzić czy jest cały.

-Nie, nie potrzebuje go nawet do tego jest mi obojętny-Mruknął-I nie nie dam ci go

- Daj mi go bo zaraz sam namierzę twój telefon i pojadę do ciebie z obstawą policyjną.

-Teraz jest zajęty, więc nie-opadł na kanapę

- Co robi?

-To raczej nie twoja sprawa

- Daj mi go kurwa. - odstawiłem od ucha telefon i zacząłem pisać smsa do kolegi z policji. - Bo zaraz zrobi się bardzo nieprzyjemnie.

-Już mówiłem, że jest zajęty-westchnął cicho-I po co się tak spinasz hmm?

- Słuchaj, on złamał niepotrzebnie serce Jiminowi. Wiem, że go kocha i to z wzajemnością. Mieli się pobrać, więc małżeństwo to wystarczający dowód miłości. Może i Jimin mówi, ze już nie wróci do Jungkooka, ale ja wiem, że się zamartwia. Nie pozwolę by moje dziecko się zabiło przez takiego kogoś jak ty. Umrzesz w pierdlu jak mnie wnerwisz, więc daj mi tego jebanego Jungkooka do telefonu.

-Jak jakoś mi się nie chce

Wysłałem smsa. - No więc to by było na tyle. Widzimy się jutro.

-Zapraszam-zaśmiał się słodko-Całkiem ciekawie się czyta twoje smsy

- Czyż nie fajnie? - zaśmiałem się. - Myślisz, że jesteś sprytny, ale mamy cię na oku od jakiegoś czasu. Może i przeczytałeś mojego smsa, ale nie wiesz co teraz się dzieje na komendzie. Ba, ty nawet nie wiesz, że za pięć minut będziesz w pierdlu. - zaśmiałem się wesoło, rozłączając się z chłopakiem, który próbował się jeszcze parę razy dodzwonić, ale wyłączyłem telefon. - Oby Jungkook żył...

Po kilkunastu minutach do pokoju wszedł odświeżony chłopak i zaczął coś mamrotać pod nosem. Westchnąłem cicho patrząc na niego. Młodszy stwierdził, że idzie spać bo boli go głowa. Czyli znowu płakał. Pocałowałem go jeszcze w głowę i gdy zasnął wyszedłem z jego pokoju kierując się do kuchni, w której siedział mój ukochany jedząc ciasto. Czyli męczy je dalej. Zaśmiałem się tylko i usiadłem naprzeciw niego. Wyjawiłem mu wszystko i stwierdziliśmy, że pójdziemy oglądać telewizje, czekając na jakiekolwiek wieści na temat tego psychola..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam wrażenie, że Jin tu zachował się jak psychol xD

Kolejny rozdział za 2 dni!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro