29
*JIN POV*
Jak mówiłem Jiminowi, od razu po odwiezieniu go pojechałem ponownie do domu Jungkooka. Waliłem w drzwi, krzyczałem, ale odpowiadała mi tylko cisza. Posiedziałem dość długi okres czasu przed domem, ale młodszy i tak nie wracał. Naprawdę zacząłem się martwić o tego półgłówka, którego wybrał mój syn, lecz po upłynięciu trzeciej godziny zrozumiałem, że to wszystko jest bez sensu. Nic nie wiedziałem, a do tego Jimin wolał zapomnieć o Jungkooku niż o niego walczyć. Musiałem to uszanować, bo w końcu to jego życie.
Z westchnięciem wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę mojego mieszkania. W salonie siedział zmartwiony Namjoon, dlatego zmarszczyłem brwi i chwilę po przywitaniu się z nim porozmawiałem i ruszyłem do łazienki, w której prawdopodobnie był Jimin. Raz próbował się zabić. Nie mogłem ryzykować, dlatego zaraz bez pukania tam wszedłem zastając śpiącego i najwidoczniej wykończonego płaczem chłopaka.
- Jiminnie... - szturchnąłem go w ramię, zaczynając wolną ręką głaskać po włosach i usiadłem przy nim.
-Hmm?-westchnął cicho otwierając leniwie oczy
- Dlaczego zasnąłeś w łazience? - zapytałem zmartwiony.
-Tu wygodniej-wzruszyłem ramionami
- Ja ciebie chyba nigdy nie zrozumiem. - westchnąłem, obejmując go ramieniem. - Jungkooka nie było w domu. Czekałem trzy godziny.
-Ciekawe dlaczego-prychnął pod nosem-Jest u niego
- Coś się stało? - zmarszczyłem brwi.
-Sprawdź laptopa-wskazał ręką na urządzenie
- No dobrze. - westchnąłem ciężko, biorąc laptopa i odtworzyłem pewien filmik z poczty. A jednak miałem rację. Jungkook został zmuszony do zostawienia Jimina. - Trzeba z tym jechać na policję... Chłopak złapał się za głowę, zaciskając oczy i usta w wąską linię
- Coś nie tak? - odłożyłem urządzenie, przytulając syna,
-Głowa mnie boli-powiedział cicho
- Zaraz przyniosę ci tabletkę . - wstałem z podłogi i ruszyłem do kuchni, po chwili wracając do łazienki z tabletką i wodą. Jimin zdążył zacząć płakać. - Dlaczego płaczesz?
-Mam już tego, wszystkiego dość-zakrył twarz dłońmi-To nie ma sensu
- Co nie ma sensu? - podałem mu przyniesione rzeczy
-Moje życie-mruknął popijając tabletki-Mogliście mi dać umrzeć jak miałem okazję
- To nie prawda. Ułożysz sobie jeszcze życie. Jungkook to nie wszystko. - pogładziłem go po włosach.
-Mógł, znaleźć sobie kogoś innego-mruknął, chowając twarz w nogach
- Jak jeszcze nie zauważyłeś to zanim ciebie poznał miał wielu. - westchnąłem ciężko. - Ale to tobie oddał swoje serce i stara się ciebie chronić. Jesteś wyjątkowy i to go urzekło. Nic z tym faktem nie zrobisz Jimin, że postawił twoje szczęście wyżej od swojego. Kto wie co ten psychol mu zrobi. W tym momencie musisz o nim zapomnieć dla własnego bezpieczeństwa.
-Może to i lepiej-wzruszył ramionami-Znajdę dziewczynę i będę szczęśliwy
- Dokładnie. - uśmiechnąłem się pocieszająco. - On już postanowił za ciebie. Oddał swoje życie w ręce tyrana, żebyś ty mógł żyć szczęśliwie, bo nie oszukujmy się miałeś naprawdę koszmarne życie. Pokiwał głową kiwając głową i oparł się o moje ramie
- No więc co ciekawego... - zacząłem, lecz przerwał mi dźwięk mojego telefonu. - Odbiorę i wracam, dobrze? - wyszeptałem zdziwiony, patrząc na wyświetlający się numer Jungkooka.
-Dobrze, ja się wykąpie-uśmiechnął się smutno i poszedł po bokserki, po chwili wracając z powrotem
- Hallo? - powiedziałem, po odebraniu połączenia.
-Z tej, strony Jaejoong, jak się trzyma Jimin?-powiedział przesłodzonym głosem-Ah, pewnie jeszcze się nie zabił, jaka szkoda
- Kim jesteś? Czego chcesz? I skąd masz telefon Jeongguka?! - na imię chłopaka podniosłem głos. Miałem nadzieję, że Jimin nie usłyszał.
-Jungkookie, bawi się ze mną dobrze, nawet lepiej niż z tym dzieciakiem-Zaśmiał się-Księżniczka się zdenerwowała?
- Jakoś nie sądzę. - prychnąłem. - Jungkook kocha Jimina. Nic z tym nie zrobisz. Na pewno nawet w jednej milionowej nie bawi się z tobą dobrze.
-Jakoś, Jungkook mówi co innego-oparł się o ścianę-Bądźmy ze sobą szczerzy, on go nigdy nie kochał
- Kocha go nadal, a mówi ci niestworzone rzeczy, ponieważ jesteś chory.
-Nie jestem chory-mruknął-Po prostu zawsze dostaje to czego chce
- Jestem psychologiem, więc wiem lepiej Jae. - westchnąłem. - Jungkook robi to wszystko by chronić Jimina, nie zauważyłeś?
-Ah, czyli Jimin ci jeszcze nie powiedział?-zaśmiał się-Jaka szkoda, byliśmy przyjaciółmi, nie wspominał ci nic?
- Wspominał. - skłamałem. - Dlatego wolałbym, żebyś się do niego nie zbliżał, ale wiedz, że takim zachowaniem nie zdobędziesz serca Jungkooka.
-Ty też nie umiesz kłamać, Jimin nie mówi wam wszystkiego
- Mówi tyle ile trzeba. Jimin to dobry chłopak z ciężką przeszłością. Wiedz, że Jungkook wcześniej czy później zostanie uwolniony. Nawet nie wyobrażam sobie co musisz z nim robić.
-Tak, tak-wywrócił oczami-Nie zadzwoniłem po to-odchrząknął-Wiem, że pewnie chcecie to gdzieś, zgłosić więc sobie odpuść, bo nie tylko Jiminowi się coś stanie a też twojemu chłoptasiowi
- Może udało ci się nastraszyć Jungkooka, ale wiedz, że jestem psychologiem policyjnym. - warknąłem. - Namjoon zarówno jak i Jimin są chronieni przed takimi ludźmi jak ty. A no i dziękuję, Jaejoong.
Zaśmiał się kręcąc głową-Mogłem wziąć ciebie a nie Jungkook i tak mi się do niczego nie przyda
- No chyba, że do seksu co? Daj mi go. - zażądałem. - Chce sprawdzić czy jest cały.
-Nie, nie potrzebuje go nawet do tego jest mi obojętny-Mruknął-I nie nie dam ci go
- Daj mi go bo zaraz sam namierzę twój telefon i pojadę do ciebie z obstawą policyjną.
-Teraz jest zajęty, więc nie-opadł na kanapę
- Co robi?
-To raczej nie twoja sprawa
- Daj mi go kurwa. - odstawiłem od ucha telefon i zacząłem pisać smsa do kolegi z policji. - Bo zaraz zrobi się bardzo nieprzyjemnie.
-Już mówiłem, że jest zajęty-westchnął cicho-I po co się tak spinasz hmm?
- Słuchaj, on złamał niepotrzebnie serce Jiminowi. Wiem, że go kocha i to z wzajemnością. Mieli się pobrać, więc małżeństwo to wystarczający dowód miłości. Może i Jimin mówi, ze już nie wróci do Jungkooka, ale ja wiem, że się zamartwia. Nie pozwolę by moje dziecko się zabiło przez takiego kogoś jak ty. Umrzesz w pierdlu jak mnie wnerwisz, więc daj mi tego jebanego Jungkooka do telefonu.
-Jak jakoś mi się nie chce
Wysłałem smsa. - No więc to by było na tyle. Widzimy się jutro.
-Zapraszam-zaśmiał się słodko-Całkiem ciekawie się czyta twoje smsy
- Czyż nie fajnie? - zaśmiałem się. - Myślisz, że jesteś sprytny, ale mamy cię na oku od jakiegoś czasu. Może i przeczytałeś mojego smsa, ale nie wiesz co teraz się dzieje na komendzie. Ba, ty nawet nie wiesz, że za pięć minut będziesz w pierdlu. - zaśmiałem się wesoło, rozłączając się z chłopakiem, który próbował się jeszcze parę razy dodzwonić, ale wyłączyłem telefon. - Oby Jungkook żył...
Po kilkunastu minutach do pokoju wszedł odświeżony chłopak i zaczął coś mamrotać pod nosem. Westchnąłem cicho patrząc na niego. Młodszy stwierdził, że idzie spać bo boli go głowa. Czyli znowu płakał. Pocałowałem go jeszcze w głowę i gdy zasnął wyszedłem z jego pokoju kierując się do kuchni, w której siedział mój ukochany jedząc ciasto. Czyli męczy je dalej. Zaśmiałem się tylko i usiadłem naprzeciw niego. Wyjawiłem mu wszystko i stwierdziliśmy, że pójdziemy oglądać telewizje, czekając na jakiekolwiek wieści na temat tego psychola..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam wrażenie, że Jin tu zachował się jak psychol xD
Kolejny rozdział za 2 dni!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro