Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26

*JUNGKOOK POV*

2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Wraz z Jiminem spędziliśmy nad morzem naprawdę miłe wakacje. Nie kłóciliśmy się już przez pozostały czas pobytu tam, ponieważ woleliśmy korzystać z chwil sam na sam. Przecież mieliśmy się ożenić, a jestem pewien, że dzięki temu poznaliśmy się jeszcze lepiej. Jimin to naprawdę kochany i uroczy malec, ale jednak miał w sobie te wybuchowość i upartość osła, lecz... I tak go kochałem. Był moim małym szczęściem.

Nie przyjemnie mi się patrzyło na jego smutną minkę, gdy musieliśmy wracać. Widać było, że sto razy bardziej wolał pozostać tutaj ze mną, ale no... praca to praca. Przez resztę wakacji spotykaliśmy się przed i po niej, no niestety i tak było nam mało. W końcu nad morzem nie odstępowaliśmy siebie na krok i nagle taka zmiana. Nie podobało się to za równo mnie jak i jemu, ale co mogliśmy zrobić? Jako jedyny byłem dorosłym i dlatego pracującym partnerem, a przecież Jimin chodził jeszcze do szkoły, którą zaczął jakiś tydzień temu..

Aktualnie wracałem wcześniej z pracy w dość dobrym humorze, ponieważ był weekend i mogłem się nacieszyć moim narzeczonym. Zaparkowałem tanecznym ruchem rąk w garażu i wszedłem cicho do domu. Gdy miałem krzyknąć, że wróciłem, usłyszałem głośny szloch z salonu. Mój dobry humor uciekł, a jego miejsce zastąpił strach, zmartwienie i swego rodzaju przerażenie. Od razu pobiegłem na kanapę, zgarniając w swoje ramiona mój promyczek. - Jiminnie... Co się stało, kochanie? - pogłaskałem go czule po włoskach.

-Boję się-wyszeptał cichutko, nie kontrolując łez, wtulił się w moje ramie, zaciskając piąstki na mojej koszulce

- Mnie? - zdziwiłem się. - Przecież ja nic ci nie zrobiłem...- Pokręcił głową, wybuchając większym płaczem

- To co się stało? - zapytałem cicho, ściskając go mocniej. - Skarbie, martwię się...

-Mówi ci coś imię Jaejoong?-spojrzał na mnie ścierając łzy z policzków

- Nie wiem. - wypuściłem go z uścisku.

-On wie, że jesteśmy razem i teraz mnie zastrasza-spuścił głowę-Powiedział, że jeśli cię nie zostawię zrobi mi coś

- Nie gadaj o nim. On tylko tak mówi. - usiadłem koło Jimina, zaczynając bawić się palcami.

-A co jeśli mi coś zrobi?-szepnął

- Nie zrobi. - warknąłem. - Nie wyjdziesz z domu.

Wzdrygnął się podciągając nogi pod brodę-A co ze szkołą?

- Nauka przez internet. - oznajmiłem. - Pożegnaj się z Taehyungiem.- Spuścił głowę i skierował się do swojego pokoju

- Gdzie idziesz? - poszedłem za nim. - Nie chcesz żadnych wyjaśnień, ani nic?

-Idę zadzwonić do Tae-spojrzał na mnie

- Rozumiem. - cofnąłem się krok w tył. - A ja idę coś załatwić.

-Tylko nie wróć za późno, proszę-wyszeptał cichutko łapiąc mnie za rękaw

- Dobrze. - westchnąłem, spoglądając na niego. - Zamknij za mną drzwi. Cmoknął mnie w policzek i mocno przytulił

- Kocham cię. - pocałowałem go w głowę.

-Ja ciebie też-szepnął

- Nie denerwuj się. Wrócę zanim się obejrzysz. - wyszeptałem czule.

-Dziękuję-wtulił się w mój tors

- Nie masz za co, Jiminnie. Uważaj tylko. - pogładziłem jego plecki. - I nie płacz już.- Pokiwał głową opierając się o ścianę

- Do później, kochanie.

-Do później, tatusiu-szepnął cicho. Pocałowałem go w czoło i zaraz wybiegłem z domu. Wiedziałem gdzie mieszkał Jaejoong, dlatego od razu wsiadłem w samochód, jadąc na dzielnicę tego sukinsyna. Nie pozwolę, żeby taki ktoś jak on groził mojemu maluszkowi. Joong jako jedyny z moich maluchów nie uwierzył w bajkę o wyjeździe. Można powiedzieć, że był psychopatom szaleńczo we mnie zakochanym. Po tym jak wyrzuciłem go z domu, groził, że kiedyś się zemści, ale kurwa to było cztery lata temu... 

- Otwieraj drzwi! - zacząłem się do niego dobijać.

Chłopak otworzył drzwi i spojrzał na mnie uśmiechając się słodko-Co się stało, że Jeon Jeongguk mnie odwiedza?-uniósł brew do góry*-*

Wprosiłem się bez pozwolenia do jego domu. - Czego ode mnie chcesz?!

-Ty, wiesz czego chce więc po co głupio pytasz-wzruszył ramionami, zamykając za mną drzwi

- No właśnie nie wiem. - warknąłem w jego stronę. - Wiem, że chciałeś się zemścić, ale chłopie to było tak dawno. Czego tak naprawdę ode mnie wymagasz, że nachodzisz mojego kuzyna. - skłamałem. On na całe szczęście nie potrafił wyczuć tego kiedy łgałem.

Zaśmiał się sztucznie patrząc na mnie-Kuzyna?-uniósł brew do góry-Z obrączką na palcu i w wieku 16 lat?-pokręcił głową z niedowierzaniem-myślisz, że ci w to uwierzę?

- To nie obrączka tylko pierścionek, który dostał od swojej zmarłej matki. - syknąłem na niego.

-Sam nie wierzysz w swoje kłamstwa Jeon-oparł się o ścianę

- To nie są kłamstwa. Musiałem go przygarnąć.

-Skoro tak to mnie pocałuj-wzruszył ramionami

- Marzysz o tym. - prychnąłem.

-Skoro nie masz nikogo to możesz to zrobić prawda?-patrzył na mnie

- Nie całuję się z byłymi. - prychnąłem. - Wiem, że nadal byś chętnie mi się oddał i tak dalej, ale znudziłeś mi się

-Dobrze, a teraz bądź ze mną szczery, wtedy może was zostawię-uśmiechnął się niewinnie patrząc na mnie

- Jestem szczery i wiem, ze tego nie zrobisz. - złapałem go za ramiona. - Więc gadaj, czego chcesz ode mnie?!

-Zerwij z nim tak jak zresztą-wzruszył ramionami

- Nie jestem z nim, więc jak mam zerwać? - prychnąłem.

-Ktoś mi mówił co innego-zaśmiał się słodko

- Kto? - uniosłem brew z kpiną.

-To już moja sprawa-położył dłoń na jego ramieniu-Nie tylko ty masz znajomości

- Dobra, to mój narzeczony i co z tego. - warknąłem. - Dlaczego oczekujesz ode mnie tego, że go zostawię?

-Teraz sam się do tego przyznałeś, że to twój narzeczony-spojrzał na mnie-Ja o niczym nie wiedziałem, tak czy inaczej jeśli go nie zostawisz to stanie mu się krzywda

- Prędzej ja ci zrobię krzywdę niż ty jemu. - złapałem go za ramiona i przyparłem do ściany. - Mam w dupie to, że jestem wysoko społecznie, rozumiesz? Znasz mnie nie od dziś. Wiesz, że jestem z reguły łagodnym facetem, no chyba, że ktoś mi podpadnie. Ty ewidentnie to robisz. Nie groź mi, bo ja nie daje gróźb tylko przechodzę do konkretów.

Zaśmiał się mi w twarz kręcąc głową-Jesteś jeszcze głupszy niż myślałem

- Nie jestem. Może masz znajomości, ale ja też je posiadam. - warknąłem, waląc go z pięści w twarz, lecz nadal go nie puszczałem.

-Zostawiłeś tego dzieciaka samego hmm?-uniósł brew do góry-Jaka szkoda, gdyby mu się coś stało

- Nic mu nie będzie. - zaśmiałem się. - Ale tobie może.

-Za bardzo wierzysz, w siebie Jeon-parsknął-A co, gdyby tak ktoś go porwał?

- Nie zrobisz mu nic. Zobaczysz. Wylądujesz dzięki mnie w pierdlu. -pogroziłem mu. - Zrobisz coś jemu, ja zrobię coś tobie. Nawet nie wiem z jakiego powodu tak bardzo chcesz mnie skrzywdzić, ale postaw się na jego miejscu, bo do niedawna na nim byłeś.

-Ten dzieciak zbytnio mnie nie obchodzi i co z nim będzie-wzruszył ramionami

- A co ja cię obchodzę? - prychnąłem. - Co takiego zrobiłem? Dałem ci pieniądze i nieziemski seks. Czego chcieć więcej?

-Ciebie to raczej proste-prychnął

- Jak to mnie? - zdziwiłem się.

-Normalnie-patrzył na mnie

- Minęły cztery lata. - warknąłem. - Po co ci ja?

-Jest dużo takich rzeczy, do których mi się przydasz-szepnął

- Niby czego? - przyparłem go mocniej.

-Ty dobrze, wiesz czego-położył dłoń na moim biodrze

- Seks, tak? - westchnąłem ciężko. Pokiwał głową patrząc na mnie

- Nie możesz znaleźć sobie kogoś innego? - mruknąłem, puszczając go.

-Nie, wolę ciebie-uśmiechnął się słodko

- Ale dlaczego akurat mnie? - burknąłem. - Nie byłeś dziewicą kiedy cię poznałem.

-No i co?-oparł głowę o ścianę

- Jakie mam opcje? - westchnąłem ciężko. - Co muszę zrobić, żebyś dał jemu spokój?

-Zostawić go i być ze mną masz jedyną opcje

- Dasz mi dwa dni na zastanowienie się? - spojrzałem mu w oczy.

-Dobra, ale się pośpiesz-prychnął

- Dla seksu tak dużo? - zaśmiałem się. - Jakbym chciał to bym już teraz cię przeleciał. Tego właśnie chcesz?

-Dokładnie tego chce

- Bzykania się bez miłości?

-Może być i tak-wzruszył ramionami

- Wyślij mi smsa o której i gdzie mamy się spotkać. - mruknąłem, po czym wyszedłem z mieszkania tego psychola. Byłem gotowy od razu się zgodzić na jego warunek, ale jednak miłość do Jimina mi na to nie pozwoliła, wolałem sam z nim o tym pogadać.

W domu znalazłem się w parę minut. Zaraz wszedłem do salonu, a następnie skierowałem się do sypialni. Bałem się, że ktoś jednak go porwał, ale na szczęście Jimin spał sobie słodko w naszym łóżku. Nie chciałem go obudzić, dlatego wyszedłem cicho z pomieszczenia, ruszając do kuchni, w której otworzyłem butelkę wina, zaczynając pić ją z gwinta, a następnie usiadłem przy stole. Musiałem to wszystko przemyśleć, a alkohol pozwolił mi stłumić strach i złość. Nie miałem zamiaru się upić, dlatego piłem z przerwami. Może nie było widać, ale bardzo się bałem o Jimina... Wiedziałem, że miłość mnie zniszczy...

****************************************************
DRAMY CZAS ZACZĄĆ ;;; KOLEJNY ROZDZIAŁ MACIE BO

MI SIĘ NUDZI OK TAKŻE MIŁEGO DNIA!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro