22
*JUNGKOOK POV*
- Jiminnie, kochanie wstawaj. - kiedy nadszedł poranek, dość wcześnie wstałem i przygotowałem śniadanie. W końcu musimy korzystać w pełni z tego wolnego, dlatego postanowiłem obudzić mojego maluszka, który tak słodko drzemał z uśmiechem na ustach. Otworzył leniwie oczy patrząc na mnie
- Maluszku, dalej wstajemy. - ponagliłem go z uśmiechem.
-Nie chce mi się-wymruczał wtulając się w pościel
- Ale ja się nie pytam czy chcesz wstać. Ja ci to każe.- mruknąłem, ściągając z niego pościel i dobierając się do jego bokserek. - No chyba, że chcesz bym najpierw cię rozbudził.
-Tatusiu noo daj mi spokój proszę-mruknął zamykając oczy
- Prosić to się możesz o więcej, a nie o spokój. - warknąłem, ściągając z niego materiał.
-No już wstaje no-pisnął zrywając się z łóżka
- Brzydzisz się mnie? - spytałem pomału wytrącany z równowagi. Jesteśmy tu już pięć dni, a Jimin cały czas ma jakieś wymówki, gdy tylko chce zbliżenia. - Przecież już ze sobą spaliśmy. Co ci szkodzi?
-Nie tatusiu-pokręcił pośpiesznie głową-Możemy ale później dobrze? Podczas kąpieli
- Mówiłeś to samo wczoraj rano, a wieczorem położyłeś się wcześniej, bo głowa cię bolała. - westchnąłem, również wstając z mebla. - Źle ci ze mną?
Pokręcił głową siadając na łóżku i spuszczając głowę-A ty się mnie nie brzydzisz?
- Dlaczego bym miał? - zdziwiłem się nie na żarty.
-Byłem dziwką swojego ojca i kolegów ze szkoły-powiedział cicho patrząc na swoje nogi
- Co to ma do rzeczy? Przecież zmuszali cię do seksu. Nie chciałeś tego. - uklęknąłem koło młodszego. - Brzydzę się nimi, ale nie tobą, skarbie
-Na pewno?-bawił się palcami
- Tak. - podniósł na mnie nieprzekonany wzrok. - Czy zaręczyny cię przekonają?
-Tatusiu przytulisz mnie?-patrzył na mnie
- Czyli nie. - westchnąłem, wykonując jego prośbę
-Przekona mnie wszystko, tylko żebyś był blisko mnie-wyszeptał cichutko
- Skarbie, jak za mnie wyjdziesz to już zostaniesz mój na zawsze, więc będę blisko ciebie. - pocałowałem jego kark.
-Obiecujesz?-wtulił się we mnie
- Jesteś jedynym, któremu udało skraść się moje serce, więc tak. Obiecuję. - wyszeptałem
-Dziękuję-pocałował mnie w policzek-Czyli teraz śniadanie i romantyczna kąpiel?
- O ile nie wymyślisz mi bólu głowy to tak. Z wielką przyjemnością. - zaśmiałem się. Zaśmiał się cicho podnosząc
- Maluszku, a ty spałeś już z kimś w wannie? - spytałem młodszego, gdy znaleźliśmy sie w kuchni, połączonej z jadalnią.
Pokręcił głową, siadając przy stole-To źle?
- Nie, ale zaproponowałeś to sam z siebie, więc to trochę zadziwiające. - oznajmiłem z rozbawieniem. - Nie boisz się?
-Tatusiu, byłem rżnięty jak rasowa dziwka a ty mnie pytasz czy się boję kochać z tobą w wannie-spojrzał na mnie z powagą
-Ale ja ciebie nie uważam za swoją dziwkę, dlatego się spytałem. - westchnąłem smutniejąc. - Nie musisz mi przypominać o swojej przeszłości.
-Wiem, tatusiu-patrzył na mnie-Tylko mówię jak jest, jesteś dla mnie delikatny i nie robisz mi krzywdy i nie bądź smutny-Pokiwałem lekko głową. Pocałował mnie w policzek z uśmiechem
- Planujemy coś na dzisiaj? - usiadłem wygodniej na krześle. - Czy będziesz leżał cały dzień lecząc swój tyłek?
-Możemy pójść na spacer, noo chyba, że na prawdę będzie bolał mnie tyłek-zaśmiał się
- W razie czego będę cię niósł. - pogłaskałem jego rękę.
-No dobrze-mruknął zadowolony
- Smakuje ci? - miałem na myśli śniadanie.
Pokiwał głową-Pyszne
- Więc musisz się zrekompensować, wiesz? - uśmiechnąłem się chytrze
-Jesteś okropny-prychnął
- Zapomniałeś dodać "tatusiu" ale tym razem ci wybaczę. - mruknąłem, upijając łyk kawy. Zaśmiał się kończąc jeść
- Jiminnie, kochasz mnie? - spytałem, widząc, że się na mnie patrzy.
-Gdybym cię nie kochał już dawno bym uciekł-szepnął-Kocham cię bardzo mocno tatusiu
-Jest wiele dowodów miłości, wiesz? - pogłaskałem jego policzek. - Ja najbardziej lubię cielesny. Na łóżku, kanapie, stole, wannie i tak dalej- Zaśmiał się słodko wtulając w moją dłoń
- Dasz mi dowód miłości, Jiminnie? - przegryzłem wargę, wlepiając w niego gorące spojrzenie.
-Tak tatusiu-szepnął przybliżając swoją twarz do tej mojej
- Mój ulubiony? - zadałem kolejne z rzędu pytanie, muskając delikatnie jego usteczka.
-Yhym-wymruczał przysuwając się bliżej
- No to się zabawimy. - wziąłem młodszego na ręce i zaraz podbiegłem do sypialni, w której urzędowaliśmy. Rzuciłem dość delikatnie maluszka na łóżko i zacząłem go powoli rozbierać. Od razu zaczął się robić czerwony, a sam mój dotyk wywoływał u niego podniecające spnięcia. Całowałem go chyba wszędzie i to dosłownie. Miał taką słodką i aksamitną skórę, że trudno było się temu oprzeć. Tym bardziej, że go kochałem. Lecz dziś postanowiłem dać mu małą karę za to jak mnie przytrzymał. Odwróciłem nagie ciałko Jimina na brzuch i usiadłem na nim okrakiem. Nadal byłem ubrany, dlatego mój ukochany maluch dyszał ciężko z nutką zawstydzenia, zaczynając mi się pytać ci mam zamiar zrobić. Mylił się jak myślał, że mu powiem, ponieważ zaraz zrozumiał o co chodzi, gdy poczuł na swoim seksownym pośladku pieczenie, a pisk wysunął się spomiędzy jego usteczek.
- Licz do pięciu. Potem tatuś rozciąganie i w ciebie wejdzie. - wyszeptałem mu z chrypą podniecenia na gardle do ucha, na co młodszy pokiwał ledwo głową. Uśmiechnąłem się szeroko pod nosem, biorąc kolejny zamach i w ten oto sposób po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk uderzenia skóry o skórę. Uwielbiałem tego słuchać, dlatego zaraz pojawiły się kolejne uderzenia w tyłeczek i dopiero kiedy młodszy wykrzyczał "5" uderzyłeś ostatni raz.
- Dzielny maluszek. Tatuś w nagrodę da ci niezapomniany orgazm. - zaśmiałem się lekko i wstałem z Jimina, po to by szybko się rozebrać i zabrałem z szafki lubrykant, którym wysmarowałem swoją męskość jak i palce, którymi miałem rozciągnąć różowowłosego słodziaka.
- Postaram się jak zawsze być delikatnym oznajmiłem, siadając ponownie na nim i włożyłem w niego po kolei trzy palce trochę nimi poruszając, po czym wszedłem w chłopaka z głośnym sapnięciem, które było w duecie z jego przeciągłym jękiem. Dałem mu się chwilę przyzwyczaić, a następnie zacząłem się szybko poruszać, słyszałam prośby chłopaka o jeszcze szybsze tempo, które od razu spełniałem...
Skończyło się na tym, że jak doszedłem w nim trzeci raz, równo z jego bodajże piątym dojście, podniosłem spoconego i zmęczonego chłopaka, ruszając z nim do łazienki, a dokładniej pod prysznic, gdzie ponownie trochę pobojowaliśmy na sam koniec się myjąc. Po kąpieli jednogłośnie postanowiliśmy od razu na plażę, że której wróciliśmy późnym wieczorem, zaraz się ponownie tego dnia myjąc, ale tym razem oddzielnie i ruszyliśmy do łóżka, w którym aktualnie leżeliśmy tuląc się do siebie.
- Jak ci się podobał dzisiejszy dzień? - zapytałem cicho, głaszcząc młodszego po włosach.
Mruczał zadowolony przysuwając się do mnie bliżej-Było super-uśmiechnął się opierając głowę na moim ramieniu
- A która cześć najbardziej ci się podobała? - zaśmiałem się, przytulając jego głowę do mojej.
-Na plaży-przymknął oczy-Spacer po plaży
- Ah, mi się najbardziej podobał poranek. - zaśmiałem się, przytulając go mocniej. - Ale spacer też był fajny.
Zaśmiał się cicho kręcąc głową-Poranek też był fajny
- Pupa cię boli? - przeniosłem rękę na jego jędrny mięsień.
-Boli-szepnął opierając brodę na moim torsie-Bardziej niż poprzednio
- Mam wmasować? - spytałam, wysuwają dłoń pod materiał jego piżamki.
-Yhym-przymknął oczy-Poproszę
- Masz prawo wydawać z siebie słodkie dźwięki. - zaśmiałem się pod nosem, zaczynając robić to o co prosił mnie maluch.
-A co jak nie?-uśmiechnął się słodko patrząc na mnie
- Tyłek będzie bolał cię bardziej. - westchnąłem, patrząc w jego ucieszone węgielki. Sama słodycz
Zaśmiał się cichutko, opierając głowę na moim torsie i wsłuchując się w bicie serca
- Lubisz ten dźwięk? - uśmiechnąłem się lekko. - To uderzenie mojego mięśnia sercowego pompującego krew.
-Nie bądź taki mądry jeszcze uważam na lekcji-prychnął cicho, przymykając oczy
- Nie chciałem się pochwalić wiedzą. - westchnąłem. Młodszy miał rację, byłem żałosny, gdy tak gadałem. - Po prostu uważam,że tylko do tego służy serce
-No już spokojnie-cmoknął mnie w usta, gładząc po policzku
- Uczucia mamy w głowie, gdzie w sercu jest na nie miejsce? - zadałem pytanie, które nurtowało mnie od dłuższego czasu.
-Na pewno jest gdzieś tu-szepnął wskazując na moją klatkę piersiową i rysując w tym miejscu serduszko-Tylko musisz w to uwierzyć
- Jestem adwokatem. Nie powinienem wierzyć w... bajki, że tak to ujmę. - zacząłem, przeczesywać jego włosy. - Niby wszystkie uczucia trzymamy w sercu, ale one rodzą się w głowie. Nie pojmuję tego.
-Nie wiem tatusiu nie znam się na tym-spojrzał na mnie-Ale na pewno w serduszku znajdują się jakiekolwiek uczucia
- Jesteś taki pewny? - zaśmiałem się, całując lekko jego usteczek z mlaśnięciem.
-Yhym-wymruczał przysuwając się bliżej
-Czyli to, że mnie kochasz trzymasz w sercu? - spytałem, opierając moje czoło o jego. Pokiwał głową patrząc prost w moje oczy
- A potwierdzisz to? - pogładziłem delikatnie jego policzek
-Jak tatusiu?-szepnął
- Po prostu powiedz i mnie pocałuj. - uśmiechnąłem się przyjemnie.
-Kocham cię tatusiu bardzo bardzo mocno-uśmiechnął się lekko i musnął moje usta
- Ja ciebie też, maluszku. - wymruczałem w jego wargi i dwa razy namiętnie oddałem jego pieszczotę. Uśmiechnął się gładząc mnie po policzku. Włożyłem język do jego ust, pogłębiają tym samym pocałunek. Wymruczał przysuwając się bliżej i odwzajemniając pocałunek
- Dobrze, koniec, nie chcę, żeby tyłek cię bardziej bolał. - zaśmiałem się z zadyszką. - Lepiej chodźmy spać.
Zaśmiał się słodko, opadając na poduszkę-Dobranoc tatusiu-pocałował mnie w policzek i przykrył się szczelnie kołdrą
- Miłych snów, maluszku. - przytuliłem go do siebie bardzo mocno, chcąc dać mu poczucie bezpieczeństwa, a chwilę później zasnęliśmy z uśmiechami na twarzach,w bardzo spokojną, letnią noc...
**********************************
ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE
RZADZIEJ DLATEGO, ŻE KOŃCZĄ MI
SIĘ ROZDZIAŁY ;---; ALE SPOKOJNIE
JESZCZE TO NADROBIMY xD
MIŁEGO DNIA♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro