Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

*JUNGKOOK POV*

Spędziliśmy ze sobą kolejną namiętną noc. Ten dzieciak mimo nieśmiałości, naprawdę pięknie się pode mną wił i zaczynał błagać o więcej. Chłopak po ostatnim razie wbił sobie do głowy, że lubię jak mnie nazywa podczas stosunku tatusiem, dlatego tym razem pieprzyłem go bardzo mocno i dokładnie, a moje słoneczko tak pięknie krzyczało z przyjemności, że udało mu się dojść przede mną z trzy razy. Mój kochany maluszek, który jako jedyny z możliwych mnie w sobie rozkochał. Po tym jak skończyliśmy i młodszy zasnął we mnie mocno wtulony, chwilę się zastanawiałem nad tym jak to zrobił. Jedyne wnioski jakie udało mi się wymyślić to ten jego urok osobisty, albo charakter, który bardzo mi przypasował. Nie wspominając o jego uroczym uśmiechu i słodkich oczkach, które znikały, gdy ten cudowny uśmiech się poszerzył. Wpadłem w bagno miłości i byłem tego pewny, bo jeszcze nie myślałem w taki sposób o żadnym moim dotychczasowym maluszku. Był po prostu wyjątkowy i tylko mój, a ja stawałem się tylko jego...

Następnego dnia przygotowałem mojemu maluchowi śniadanie i niestety wybyłem do pracy zanim wstał. Oczywiście rano nie oszczędzałem sobie trochę go pooglądać nagiego, bo nie wiedziałem kiedy znów mi pozwoli dobrać się do tego jego seksownego tyłeczka. No cóż. Wytrzymam. Postanowiłem po pracy iść do szefa i wziąć sobie urlop, ponieważ pragnąłem spędzić z moim malcem trochę czasu. Miał wakacje i powinien z nich korzystać, dlatego postanowiłem zabrać go na wakacje do Masan, gdzie moi rodzice posiadali domek przy plaży. Pełen entuzjazmu po zrobieniu tego co chciałem, wróciłem do domu z uśmiechem zadowolenia na ustach. - Wróciłem! - krzyknąłem, ściągając buty w holu, a zaraz po tym przyszedł Jimin krokiem pingwina, rzucając mi się na szyję ze słodkim pocałunkiem. - Widzę, skarbie, że pupcia boli?

-Yhym-mruknął wtulając się we mnie-Jak było w pracy tatusiu?

- Wspaniale, ale brakowało mi ciebie. - wyznałem, całując go w głowę. - Mam dla ciebie niespodziankę.

-Jaką?-spojrzał na mnie

- Robimy sobie trzytygodniowe wakacje nad morzem w Masan. - oznajmiłem, całując go w czoło. - Załatwiłem sobie wolne i domek.

-Naprawdę?-pisnął bardziej się we mnie wtulając-Kiedy jedziemy?

- Wolne dostałem już dzisiaj, więc jak uda ci się spakować w ten wieczór to wyjeżdżamy jutro rano. - wzruszyłem ramionami.

Pokiwał zadowolony głową i pociągnął mnie do sypialni ledwo biegnąc.

- Wiesz, że twoje ciuchy jeszcze są w twoim pokoju? - zaśmiałem się, podchodząc do mojej szafy.

-Wiem-zaśmiał się biegnąc do swojego pokoju

Po paru minutach wrócił z pełną po brzegi walizką, a ja nawet w połowie nie byłem spakowany. - Maluszku, spakowałeś tylko najpotrzebniejsze rzeczy, czy całą szafę? - spytałem przerażony tym, że mój samochód może nie wytrzymać takiej masy, albo co gorsza, iż będę musiał to nosić.

-Tatusiu tego jest mało-mruknął patrząc na walizkę-A poza tym jedziemy na trzy tygodnie

- Mało? To co ty tam spakowałeś, że uważasz, ze jest tego mało? Nie mów, że masz więcej walizek. - przetarłem twarz, wrzucając czarną, prostą koszulkę do walizki.

-Nie, mam jedną walizkę dlatego tyle tego jest-wzruszył ramionami i uśmiechnął się szeroko

- Ale co tam spakowałeś, skarbie, że mówisz, iż masz mało? - spytałem, podchodząc do niego i obejmując w pasie.

-Wszystko co potrzebne-wtulił się we mnie

- W sensie? - dopytywałem.

-Noo ciuchy i kosmetyki nie-zaśmiał się

- Zabrałeś po kilka ubrań na każdy dzień? To gdzie schowasz buty? - spojrzałem mu w oczy.

-Zmieściły się cztery pary-patrzył na mnie

- A spakowałeś kąpielówki? - uśmiechnąłem się chytrze.

-Wszystko tatusiu-wystawił mi język

- Mam to zanieść później, czy sam dasz sobie radę. - oderwałem się od niego i ponownie zacząłem pakować swoją walizkę.

-Raczej sobie poradzę-podrapał się po karku

- Czyli ja niosę. - wywróciłem oczami. - Idź się umyj, a ja pójdę zrobić kolację.

-Dobrze tatusiu-cmoknął mnie w usta i wybiegł z pokoju

Pokręciłem głową rozbawiony, kończąc pakować ostatnią potrzebną mi rzecz, po czym ruszyłem w kierunku kuchni, szerokim łukiem omijając walizkę mojego maluszka. Dopiero nazajutrz miałem się z nią męczyć. Nie chciałem teraz się bawić w sportowca. Na miejscu zrobiłem parę tostów, które wspólnie z Jiminem zjedliśmy w jadalni, a następnie postanowiliśmy położyć się spać, żeby o szóstej rano być już na nogach, gdyż obaj nie chcieliśmy jechać w korkach. Jiminnie oczywiście spał u mnie, ale mi to ani trochę nie przeszkadzało. Jego bliskość był dla mnie lekarstwem na dobry humor. Wcześniej tylko wziąłem szybki prysznic i po nim wtuliłem w siebie maluszka, który zaraz zasnął, a ja chwilę po nim rozczulając się jego słodyczą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro