Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

*JIMIN POV*

3 tygodnie później, jak wypuścili Jungkooka ze szpitala, to zamieszkałem z nim, choć Seokjin i Namjoon byli przeciwni temu wszystkiemu, ale ostatecznie się zgodzili pod warunkiem, że będę ich odwiedzał. Uśmiechnąłem się pod nosem, wtulając w pościel. Dzisiaj był koniec roku szkolnego i razem z Taehyungiem umówiliśmy się na lody no i z jego dziewczyną. Mam nadzieję, że starszy mi pozwoli iść. Zwlokłem się z łóżka i podszedłem do szafy wpatrując się w ciuchy, jest tego tak dużo, że nigdy nie wiem co wybrać. Ale ostatecznie wziąłem, czarne spodnie z dziurami na kolanach i zwykły czarny t-shirt. Gdy miałem już wszystko poszedłem do łazienki się wykąpać. Po odświeżeniu się, wytarłem się i przebrałem, zrobiłem delikatny makijaż i wyszedłem z łazienki, zgarnąłem telefon z pokoju i wyszedłem z niego idąc na dół.  

- Dzień dobry, skarbeńku. - przywitał mnie Jungkook w jadalni, popijając kawę. - Przecudnie wyglądasz. - skomplementował mnie. -Sunji zaraz przyniesie ci śniadanie.  

-Tatusiu?-spojrzałem na niego-Będę mógł wyjść na dwór?  

- Ale uważaj na siebie, kochanie. - uśmiechnął się łagodnie. - I wróć zanim zacznie się ściemniać, bo będę się martwił.  

-Dobrze, dziękuję-uśmiechnąłem się całując go w policzek 

- Jak się czujesz przed zakończeniem ostatniego roku twojego cierpienia? - zapytał, ponownie popijając gorzki napój. - Znaczy w szkole jeszcze musisz się dwa lata pomęczyć. Chodziło mi bardziej o twoje przykre życie, które teraz nabrało kolorów.

-Bardzo dobrze-szepnąłem-I jestem szczęśliwy  

- Chodź na kolanka. - poklepał się po udzie, odsuwając trochę krzesło. - Chce cię poprzytulać skoro cały dzień będziemy oddzielnie.  

Zaśmiałem się cicho siadając na jego kolanach i od razu wtuliłem się w niego-A ty jak się czujesz tatusiu?  

- Zestresowany. - westchnął. - Mam dzisiaj bardzo ważną rozprawę i bronię przestępcy, który mówi, ze nic nie zrobił, a na nagraniach widać, że jednak coś jest na rzeczy.  

Pokiwałem głową-Trzymam za ciebie kciuki tatusiu  

- Wiem, skarbie. - musnął ustami mój policzek. - Ale wiedz, że będę dzisiaj nerwowy, dlatego postaraj się dzisiaj mnie nie wkurzyć. Nie chce powtórki z naszego rozstania

 -Dobrze-szepnąłem opierając głowie na jego ramieniu  

- Podwieźć cię, maluszku? - zapytał, całując mnie w czubek głowy  

-Jeśli byś mógł tatusiu-uśmiechnąłem się


- Dla ciebie wszystko, maluszku. - podniósł moją głowę i pocałował namiętnie moje usta. - Mam cie tam zanieść?  

Zaśmiałem się cicho-Poradzę sobie  

- No okay. - wydął dolną wargę, po czym wstał ze mną na rękach. - Ale do samochodu nie zabronisz mi siebie nieść.

-Jeśli tylko chcesz tatusiu-cmoknąłem go w nosek wtulając się w niego  

- Pragnę tego. - zaśmiał się. - Weźmiesz moją teczkę? - zapytał kiedy byliśmy na przedpokoju, a na komodzie obok stała rzecz.  

Wziąłem jego teczkę-Tatusiu muszę buty ubrać  

- O to się nie martw. - posadził mnie na komodzie i podszedł po moje buty, które zaraz mi ubrał i ponownie wziął. - A teraz do Jungkookotorpedy

Wybuchłem śmiechem chowając twarz w dłoniach  

- Co w tym śmiesznego? Przecież to szybki samochód. - wiedziałem, że mimo wszystko się uśmiecha.  

-Nic tatusiu-starłem łzy spływające po moich policzkach, od śmiechu i zacząłem machać nogami

- Słodka dziecinka. - sam się zaśmiał odstawiając mnie przy samochodzie i otworzył drzwi. - Może pan ma ochotę wsiąść?  

-Chwila-pisnąłem-Zapomniałem portfela-zaśmiałem się cicho biegnąc z powrotem do domu, zgarnąłem go z biurka i po chwili wróciłem do chłopaka  

- Nauczę cię w te wakacje szybciej biegać. - mruknął rozbawiony. - Zdążyłem się stęsknić. Jak ja wytrzymam tak cały dzień?  

-Będziesz musiał-wystawiłem mu język wchodząc do auta  

- Kiedyś ci utnę ten język i schowam tam gdzie słońce nie dochodzi. - oznajmił, wsiadając z drugiej strony do auta. - Czyli do sejfu w ścianie

-To wtedy nie usłyszysz mojego przepięknego głosu i moich jęków-zaśmiałem się słodko

- Masz rację, ale jeżeli chodzi o twoje jęki to słyszałem tylko jeden rodzaj, - zaczął wycofywać samochód, więc oglądał się w tył. - Niezadowolenia

-I tego się trzymajmy-uśmiechnąłem się  

- Oczywiście, skarbie. - wywrócił oczami.  

-Nie dopuszczę cię tak szybko do swojego ciała-prychnąłem wracając wzrokiem do okna

- Wiem o tym... - westchnął. - A powiedz mi za czym czekasz?

-To nie może być, tak o kiedy chcesz-szepnąłem-Gdzie przeżyć to pierwszy raz, ale żeby było romantycznie-spuściłem wzrok na swoje nogi-Nie tak jak zrobił to mój ojciec 

- Czyli o to cały czas ci chodzi. - uśmiechnął się lekko. - Skoro tego pragniesz to nie ma sprawy.  

Bawiłem się swoimi palcami, po chwili usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości

- Kto napisał? - zapytał mnie Jungkook, który skupił się na drodze.

-Seokjin, zaprasza nas jutro na kolacje-szepnąłem patrząc na wiadomość

- Ojoj, teściowie chcą mnie poznać. - zaśmiał się.

-Jin, chciał cię jeszcze niedawno zabić-powstrzymałem śmiech-Powiedział, że cię odłączy od tych maszyn

- Mógłbyś mu napisać, że wyjeżdżamy z kraju? - spytał szybko z lekkim zestresowaniem w głosie. - Albo że jednak nie żyje.

-Boisz się go?-zaśmiałem się cicho

- Jest starszy. Tego dnia co się spotkaliśmy w parku groził, że mi przyjebie no i teraz śmieć. Do tego Namjoon był o niego zazdrosny. - wyznał, a jego ciało się wstrząsnęło. - Tak, boję się.

-Tatusiu, on nie skrzywdził by nawet muchy-pokręciłem głową z rozbawieniem-I krzywdy ci nie zrobi

- Oj ty nie wiesz do czego zdolny jest rodzic by chronić swoje dziecko. - pokręcił głową.

-Powiem mu, że jesteś dla mnie bardzo miły dobrze?-zaśmiałem się odpisując

- Mówisz coś dodać jeszcze, bo ci nie uwierzy. - spojrzał na mnie przelotnie. - Potrafi wyczuć kłamstwa, więc pewnie umie jeszcze więcej

-Wiem-szepnąłem-Jest z zawodu psychologiem, dlatego i ma swoją własną firmę

- Nie ma to jak mieć teścia nadopiekuńczego psychologa. - zagryzł wargę. - Może zapiszę już testament, albo jeszcze lepiej wykupie sobie miejsce, gdzie chce zostać pochowany.

Zaśmiałem się słodko-Wiedziałeś kogo wybierasz

- Prawda. - westchnął. - Ale nie żałuje. Odpisz, ze będziemy.

-Już to zrobiłem tatusiu-uśmiechnąłem się szeroko

- Bez mojej zgody? - spojrzał na mnie z udawanym rozczarowaniem. - Własnego chłopaka tak urządzać.

-I tak wiedziałem, że się zgodzisz a i kazał na ubrać garnitury, bo ma to być jakaś uroczysta kolacja-szepnąłem rozbawiony

- Oho, chce mnie już do trumny ubrać. - wymruczał załamany

Pocałowałem go w policzek-Będzie dobrze

- Jak mnie w razie czego obronisz lub będziesz reanimował to tak, będzie. - zaśmiał się, zatrzymując pojazd na parkingu pod moją szkołą. - Masz przynieść świadectwo do domu. Miłego dnia.

-Wzajemnie tatusiu i powodzenia na rozprawie-uśmiechnąłem się wychodząc z auta i poszedłem prosto do szkoły. Po tej całej uroczystości, odebraliśmy świadectwa i razem z Tae i jego wybranką wybraliśmy się do jednej z kawiarni na lody, usiedliśmy przy stoliku przy oknie i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, gdy zbliżała się godzina 21, zaczęliśmy się zbierać do domu, bo obiecałem chłopakowi, że wrócę, jak nie będzie ciemno. Wszedłem po cichu do domu, zdjąłem buty i poszedłem do salonu, gdzie siedział Jungkook czytając gazetę, usiadłem obok niego pokazując mu kawałek papieru z uśmiechem. Pochwalił mnie i powiedział, że powinienem się wyspać, pocałowałem go w policzek i pognałem do swojego pokoju, wykąpałem się i opadłem na łóżko od razu zasypiając.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro