13
*JIMIN POV*
Po tym jak Taehyung się rozłączył miałem mętlik w głowie, Jungkook leży w szpitalu i walczy o życie. Mój ojciec jest w Seulu i ponoć mnie szuka, ale ma wyjechać na cztery miesiące do Stanów w sprawach "służbowych", a tak naprawdę tylko pojechał pieprzyć tam swoją sekretarkę. Westchnąłem cichutko rozglądając się po pokoju i po chwili spojrzałem na telefon, wybrałem numer do Seokjina, ale nie zadzwoniłem patrzyłem w jego kontakt zastanawiając się czy zadzwonić. Skoro mój ojciec wyjeżdża jutro z samego rana, to ja mogę przyjechać po południu. Uśmiechnąłem się pod nosem, choć wiedziałem, że może to nie wypalić i zadzwoniłem do przyjaciela, po kilku sygnałach odebrał.
-Seokjinnie!-pisnąłem do słuchawki
- Nie piszcz. - mruknął zdyszany. - Trochę przeszkadzasz, więc streszczaj się Jiminnie, błagam
-Hyung, nie odbiera się w takich momentach-mruknąłem-Przyjedźcie po mnie jutro około 10 rano, dziękuję pa!-zakończyłem połączenie i wzdrygnąłem się lekko, na samą myśl co oni mogli tam robić. Zakręciło mi się w głowie i zrobiło nie dobrze, z ledwością podniosłem się z łóżka kierując do łazienki. Nachyliłem się nad toaletą wymiotując. Zacisnąłem oczy, próbując nie płakać, znowu przestałem jeść i normalnie funkcjonować a to wszystko przez niego, mógł mnie po prostu zostawić na tej ulicy i nie ruszał, wolał bym zdychać w męczarniach, niż zakochać się w Jungkooku, namieszał mi w głowie, a później zostawił... Czyli tak się czuję, każda jego dziwka? Choć ja czuję się gorzej, czuję się jak zwykły śmieć, który powinien dawno umrzeć. Oni wszyscy mieli racje, nawet ojciec, powiedział, że przeze mnie matka się wyprowadziła, przez takie nieudacznika jakim jestem ja. Nigdy, mnie nie kochali byłem dla nich zwykłą zabawką, która się znudziła po kilku latach. Tak naprawdę nie mam już nikogo, Seokjin za niedługo nie będzie chciał mnie znać, tylko i z powodu Namjoona, będą chcieli się wyprowadzić daleko mnie zostawią, tak samo będzie z Tae. Znowu zostanę sam, gdyby zadzwonił do matki od razu wydałaby mnie u ojca i bym musiał znowu z nim mieszkać. O Jungkooku nawet nie mam co myśleć, dla niego też byłem dziwką, której nie zdążył wyruchać. Oparłem się o ścianę i wyjąłem ze schowka obok żyletkę, jak Kim pojechał z powrotem do Seulu, przeniosłem je wszystkie tam. Skoro nie jestem nikomu potrzebny to co ja tu jeszcze robię? Podwinąłem rękaw bluzy i zacząłem się ciąć, nie oszczędzałem się każda rana była na tyle głęboka, że zaraz mogłem odpłynąć
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro