Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

*JUNGKOOK POV*

Po wyjściu Jimina nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Napisałem wiadomość do Seokjina wyjawiając mu zaistniałą sytuację. Wyjawił mi, że to była ostatnia moja szansa na bycie z nim, ponieważ młodszy przeprowadza się na drugi koniec kraju. Poczułem wielkiego doła za tą sprawą, dlatego postanowiłem po raz pierwszy w życiu sięgnąć po alkohol. Ubrany w czarną bluzę z kapturem na głowie, wyszedłem z domu, do pobliskiego baru. Wypiłem tyle soju, że nawet nie zauważyłem kiedy najebany zacząłem się awanturować w barze, z którego zostałem chwilę po uderzeniu ochroniarza w nos, wyrzucony z tamtego miejsca. Obrałem wtedy kierunek pobliskiego klubu, gdzie się wyszalałem jak nigdy. Jednak, gdy mocno skacowany i pobity, właśnie przez ochroniarza nie zauważyłem na przejściu dla pieszych ja jedzie samochód... Nic więcej nie pamiętam. Po prostu zasnąłem.  

*JIMIN POV*

Po spakowaniu wszystkich swoich, rzeczy spojrzałem ostatni raz na Seokjina, który co chwilę pytał mnie o to czy mam wszystko. Westchnąłem cicho kręcąc głową i patrzyłem na niego opierając się o ścianę.-Mam, laptopa, telefon, ciuchy, portfel i wszystkie potrzebne swoje rzeczy-szepnąłem-Plus złamane serduszko, które może kiedyś odnajdzie tą jedyną osobę i, która nie będzie mnie raniła, hyung-uśmiechnąłem się sztucznie-Chyba raczej, wszystko więc w drogę!-zgarnąłem swoje torby i zaniosłem je do auta, włożyłem wszystko do bagażnika i usiadłem na przednim siedzeniu. Musiał zawieźć mnie Namjoon, tylko dlatego, że Jin musi iść do pracy. Pożegnałem się jeszcze z moi braciszkiem, który powinien być moim ojcem lub chociaż prawdziwym bratem. Włożyłem słuchawki do uszy i włączyłem swoją ulubioną playliste wpatrując się w widoki za oknem. Może, zapomnę o Jungkooku i zacznę nowe życie u boku kogoś innego, kogoś kto pokocha mnie za to jakim jestem, nie za wygląd i chęć seksu... Po kilku godzinach, chociaż nawet nie wiem ile minęło, tylko dlatego, że albo spałem lub po prostu musieliśmy się zatrzymywać bo Kima, roznosiła energia. Zaśmiałem się pod nosem zapraszając go do środka, żeby od razu nie wracał do domu, zrobiłem mu kawę a sobie herbatę, rozpakowałem się tylko i usiadłem dalej od chłopaka, bo z tego co wiem, Seokjin mówił, że może się do mnie przystawiać. Także siedzieliśmy, oglądając telewizje i obgadując głównych bohaterów. Zaśmiałem się cicho i spojrzałem na zegarek, dobijała dopiero 18, a chłopak powinien wrócić do domu, bo Jin by nas chyba zabił. Pożegnałem się z nim i powiedziałem, żeby pozdrowił starszego, gdy ten wyszedł poszedłem do łazienki wziąć szybki prysznic. Położyłem się do łóżka i od razu odpłynąłem, myślą o nowym dniu  

*TAEHYUNG POV*

Z tego co się dowiedziałem od wychowawczyni to Jimin się wypisał z szkoły. Nie rozumiałem dlaczego mi nic nie powiedział, ale postanowiłem na niego nie naciskać i poczekać aż sam się odezwie. Cały dzień byłem zamyślony, a po powrocie ze szkoły do domu, zamknąłem się w swoim pokoju i zacząłem grać w różne gry na kompie. Gdy jednak to mi się znudziło jak zawsze chciałem sprawdzić co nowego w świecie, dlatego wszedłem na stronkę z najnowszymi informacjami o Seulu. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy na pierwszej stronie pojawił sie nagłówek "Jeden z najlepszych adwokatów w Seulu, Jeon Jungkook, potrącony w nocy na jezdni..." Od razu otworzyłem kartę z informacjami o wypadku zauważając, że ten adwokat pokazany na zdjęciu to rzekomy "brat" Jimina. Miał inne nazwisko, więc mój szkolny przyjaciel musiał o nim trochę łgać, ale... dlaczego? Od razu wstałem z krzesła i zwiąłem telefon z biurka wybierając numer do Jimina. 

- Ten facet nie jest twoim bratem, mam rację? - spytałem na wstępie trochę zdenerwowany  

-Tae?-mruknął, zaspany-Co się stało?  

- Jeon Jungkook nie jest twoim bratem. Macie inne nazwiska. - mruknąłem. - Co się z tobą dzieje i dlaczego mnie okłamałeś?  

-Przepraszam Tae-szepnął wtulając się w pościel-Po prostu byłem zdenerwowany, bałem się, że będziesz mnie nienawidził za prawdę  

- Jaką znów prawdę? - moja irytacja z każdą sekundą wzrastała coraz bardziej  

-Dobrze, powiem ci wszystko od początku-westchnął cichutko-W szkole, byłem gnębiony, poniżany i bity, w domu własny ojciec mnie gwałcił i bił-jego głos się załamał-Moja matka, mieszka za granicą ze swoim nowym partnerem. Pewnego dnia, gdy szedłem do szkoły, zastałem zaatakowany przez kolegów z klasy i on mi pomógł, opowiedziałem mu wszystko i powiedział, że mi pomoże, ale miałem do niego mówić, tatusiu i za każdą, rzecz jaką źle zrobiłem miałem dostać karę-szepnął cichutko 

- Ojeju.... przykro mi - byłem na siebie zły za zmuszenie go do zdradzenia mi tego. - Ludzie, ta gnida od tatusia otrzymała już "swoją karę" - wyznałem z westchnięciem. - Więc masz o jeden problem mnie, a gdzie jesteś?

-W Busan-zaśmiał się cicho  

- Im dalej od miejsca złych rzeczy tym lepiej. - również się zaśmiałem. - Czytałeś nowinki o Seulu?  

-Nie, a coś się stało?-rozsiadł się wygodniej  

- Ten twój "tatuś" - zacząłem. - Został potrącony przez samochód. Ponoć leży w stanie ciężkim w szpitalu. Oby gnida umarła.  

-Tae, nie mów tak-pisnął  

- Dlaczego? - mruknąłem. - Przecież chciał ci zrobić krzywdę. Znaczy chyba. Nie wiem co tam u ciebie się działo. Ważne jest to, że jest w kiepskim stanie i na necie piszą, że nie wiadomo czy przeżyje  

-On chciał mi pomóc-mruknął-Ale go wkurzyłem i dlatego był zły-pokręcił głową z rezygnacją-Mam dość  

- Jedno i to samo. - westchnąłem. - Może jak on zniknie to zapomnisz. Poza tym jesteś w Busan. Jak dojedziesz on już może nie będzie żył.  

-Jesteś okropny-mruknął-Nie mów tak o nim  

- Ja jestem okropny? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że się zakochałeś? - zaskoczyłem się

-Co? Nie, Tae, ugh..-próbował się wybronić  

- Jak mogłeś zakochać się w starszym facecie, który kazał się nazywać "Tatusiem"? - szok mnie sparaliżował. - Jimin, to pedofilia

-Ale ja się w nim nie zakochałem-pisnął bliski płaczu-Jak go tylko lubię  

- To powiedz mi czy serce ci przy nim szybciej bije? Wydaje ci się najcudowniejszy i najprzystojniejszy? Chciałbyś tylko go tulić i może całować? - zadałem mu podstawowe pytania

-Nie-zaprzeczył od razu

- Nie kłamiesz? - spytałem z westchnięciem  

Podrapał się nerwowo po karku-Ja.. Huh, Taeś zmieńmy temat  

- Kłamiesz czy nie? - trwałem przy tym temacie. - Nie sądzisz, ze okłamywanie samego siebie jest bez sensu?  

-Tak, Tae kocham go!-mruknął-Zadowala cię taka odpowiedź?  

- Tak. - westchnąłem ponownie. - To przyjedź do Seulu się z nim pożegnać.  

-Będzie ciężko-szepnął-Seokjin nie pozwolił mi się stąd ruszać  

- Jak chcesz to... - przetarłem twarz dłonią. - jak on umrze pójdę za ciebie na jego pogrzeb.  

-Tae, nie mów tak-szeptał-On nie umrze  

-Wjedź sobie na stronę Seulu i zobacz ile tam jest krwi. - mruknąłem. - No cóż. Pewnie jesteś jedyną osobą, która ma nadzieję. Tak działa miłość  

Westchnął cichutko skulając się na łóżku i pusto wpatrując w ścianę-Tak, w ogóle dziękuję za informacje  

- Nie ma za co. - usiadłem z powrotem na krześle. - W razie czego dzwoń. Ja też będę dzwonił  

-Dobrze, dziękuję Taeś do zobaczenia lub usłyszenia, pa!-zaśmiał się smutno  

- Pa! - pożegnałem się, następnie rozłączając. - Masz ciężkie życie, przyjacielu. - wyszeptałem pod nosem i rzuciłem się na łóżko, chwilę później zasypiając.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro