Trening
Pierwsza noc w klasztorze minęła mi dość spokojnie. Oczywiście nie licząc jakiś hałasów. Miałam złe przeczucia co tego i się nie myliłam. Gdy się obudziłam, przejechałam ręką po twarzy. Całą dłoń miałam w bitej śmietanie. Poszłam do toalety i przejrzałam się w lusterku. Moja twarz tak samo jak ręka była w śmietanie. Tylko się zaśmiałam. Dobrze wiedziałam kto to zrobił. Może przeniosę go do jakiegoś jeziora, żeby się obudził. Nie no obiecałam coś i dotrzymam słowa. Zmyłam ten dowcip i poszłam do jadalni. Na miejscu spotkałam Kai'a i Cola.
-Nie wiedzie może kto byłby na tyle mądry i zakradł się do mego pokoju?
-Coś czuję, że to się źle dla niego skończy. Kai zgadzasz się ze mną?
-Tak.
Nie byłam zła, ale chciałam, żeby wiedział z kim zaczął tą wojnę. Może raz wykorzystam swoją moc, ale nie na nim. Wzięłam z szafki jakiś kubek i nalałam do niego wody. Teleportowałam się do pokoju Jay'a i stanęłam obok łóżka. Szybko wylałam zawartość i wróciłam do jadalni (oczywiście teleportacja). Teraz pozostało tylko czekać aż moja ofiara przyjdzie na śniadanie.
-Coś ty zrobiła?
-Nie martw się Cole. Zaraz zobaczysz.
Zachichotałam. Akurat do pomieszczenia wszedł mokry brunet. Ten widok był piękny. Gdy przyszła reszta powiedział.
-Za co to było?
Wyciągnęłam rękę, w której pojawiło się opakowanie z bitą śmietaną. Zamknęłam oczy i odpowiedziałam.
-Wiesz nie mam nic przeciwko takim żartom, ale żeby tyle zmarnować na ten dowcip.
Wszyscy zaczęli się cicho śmiać. Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy na trening. Na początku miałam ćwiczyć z Jay'em, który miał mi pomóc z piorunami.
Przez cały czas ćwiczyliśmy kontrole piorunów i wszystko byłoby dobrze gdyby niejedna sytuacja. Pod koniec się lekko wkurzyłam i zamknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, zobaczyłam lekko spalonego bruneta. Miał jakieś tam oparzenia, ale nie poważne. Wszyscy się na mnie spojrzeli. Czułam się trochę nieswojo. Chyba trzeba im powiedzieć o tej całej legendzie. Tak będzie najlepiej. Kiedy zakończyliśmy ćwiczenia poszłam do mistrza Wu i poprosiłam o tą książkę. Wszyscy już na mnie czekali. Usiadłam i zaczęłam.
-W tej książce jest pewna legenda, którą powinniście znać. Ja sama nie znam całej treści, więc nie mogę opowiedzieć w skrócie.
Jay zaczął ziewać i chciałam go rozbudzić kolejną porcją wody, ale wyprzedziła mnie Nya. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam czytać.
-W dość oddalonym miejscu od Ninjago narodziła się kiedyś strażniczka żywiołów. Potrafiła tylko kontrolować moce żywiołów, ale mimo tego była jedną z najsilniejszych ninja. Podczas jednej ze swoich misji straciła swoje umiejętności i rozpoczęła normalne życie. Jednak jej dziecko zostanie obdarzone tymi mocami oraz innymi. Wśród nich znajdzie się między innymi teleportacja oraz widzenie w przyszłości.
C-To o tobie...Czyli to oznacza.
-Nie to nie możliwe. Nic mi nie mówiła. Czemu...?
Z-Czy jest coś więcej napisane?
-Jest także linijka o...czytaniu w myślach...
Uśmiechnęłam się złowieszczo i popatrzyłam na mego niebieskiego przyjaciela.
-O nie nie, nie spróbujesz tego znowu na mnie.
Podniosłam jedną brew do góry i zwiększyłam uśmiech.
-Ja stąd uciekam. Nara
Zaczęłam się śmiać. Jednak w głowie wciąż miałam jedno pytanie. Czemu mi nic nie powiedziała. Gdyby to zrobiła to pewnie bym dała sobie z tymi mocami radę. Muszę z nią poważnie porozmawiać przy najbliższej okazji. Teraz już rozumiem czemu przeprowadziliśmy się do Ninjago. Nagle coś usłyszałam.
"Jay ma z nią przechlapane. Nie chciałbym być na jego miejscu."
-Mówiłeś coś Cole?
-Nie
N-Moc telepatii. Usłyszałaś co myśli Cole. Jakie to uczucie?
-Trochę dziwne.
-Ale wiedz, że ja naprawdę tak myślę.
-Nie jestem zła. Sama nie chciałabym być na jego miejscu.
Uśmiechnęłam się szeroko co odwzajemnił. Poczułam, że ktoś jest bardzo zakłopotany i nie wie co robić. Niestety nie wiem kto, ale jak się dowiem to postaram się mu pomóc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro