Rozdział 22 część 2
Abigail POV:
Nie musiałam długo czekać, już po chwili do pokoju wszedł...dobrze znany mi mężczyzna. Ten sam, który pomógł mi, kiedy utknęłam z Aleksem w średniowieczu.
- Witaj Abigail...mam dla ciebie propozycję.
Czego on ode mnie chce? To pierwsza myśl, która mnie naszła, kiedy go zobaczyłam. Mimo, że już go znałam, to i tak nie wzbudzał we mnie zaufania.
- Propozycję? Jaką propozycję? - Usiadłam na kanapie, czekając na jego wyjaśnienia. Im szybciej powie mi o co chodzi, tym szybciej stąd wyjdę.
- Otóż, myślę, że możemy sobie nawzajem pomóc. Pewna osoba, którą doskonale znasz, ukradła coś co należało do mnie i jest dla mnie bardzo cenne. Jeśli odzyskasz dla mnie owy przedmiot, to obiecuję, że spełnię twoje jedno życzenie.
- Dlaczego sam nie odzyskasz tego przedmiotu, twoje zdolności, są o wiele bardziej rozwinięte niż moje, więc mógłbyś sam odzyskać, to co twoje.- Nie podoba mi się ten układ, gdzieś musi znajdować się haczyk.
- Owszem, mógłbym zrobić to sam, ale nie mogę się na razie wychylać, a ty poradzisz sobie z tym zadanie bez problemu. W zamian za tą drobną przysługę, mógłbym, na przykład...hmm...pomóc ci się zemścić.- Otworzyłam ze zdziwienia usta, przecież ja nie chcę się na nikim mścić.
Mężczyzna przerwał swoją wypowiedź i obszedł kanapę, stając za mną. Oparł swoje ręce na moich ramionach, w ogóle nie przejmując się tym, że spięłam się na jego dotyk.
- Ja...ja się nie zgadzam, nie jesteś w stanie spełnić żadnego mojego życzenia, poza tym, nie zamierzam się na nikim mścić.- Jedyne o czym marzę, to, aby moi rodzice nadal żyli, a wątpię, żeby ten człowiek potrafił ich wskrzesić.
- Jesteś pewna? Pomyśl,- schylił się, tak, że jego twarz znajdowała się tuż koło mojej.- nie chciałabyś, aby Aleksander poniósł karę, za to co ci zrobił?
- Ja...- Podniósł się gwałtownie, a następnie usiadł koło mnie.
- A może...chciałabyś, aby to Matta spotkała krzywda, za to, że cię zranił...dał nadzieję, a kiedy ty się przed nim otworzyłaś, okazało się, że ma dziewczynę. Zasługuje na cierpienie.- Powiedział odgarniając mi włosy z twarzy.
- Nie...nie chcę.- Zamknęłam oczy, jednocześnie odsuwając się od niego.
- No tak, w końcu nikt nie chce krzywdzić swojego ukochanego, prawda? W takim razie co myślisz o, jak jej tam było...nieważne. Ta dziewczyna, która ukradła ci chłopaka, tak...to na nią powinnaś skierować swój gniew. W końcu...
- Przestań! Skończ, natychmiast.- Odwróciłam się w jego stronę, zaciekając dłonie w pięści.- Co...co mam zrobić?- Na jego twarzy zagościł cwany uśmieszek.
- To nic trudnego. Musisz spotkać się z Aleksem i zabrać mu jego zegarek.
- Zegarek?
- Tak, ten, którego użył wtedy, kiedy trafiliście w sam środek wojny secesyjnej. Zdobądź go i przynieś mi.- Z lekkim wahaniem skinęłam głową i wstałam z kanapy.- Dobrze, to wszystko, możesz iść.
- Jak mam...
- Wystarczy, że zaraz po wejściu na ścieżkę skręcisz w prawo i przejdziesz dwa kilometry, a dojdziesz do swojego sierocińca. Przyjdź tutaj, kiedy zdobędziesz zegarek.
Wyszłam z domku, zamykając za sobą drzwi. W co ja się wpakowałam?
Ian POV:
- Dlaczego jej od razu nie zabijesz, tylko bawisz się z nią w jakieś głupie gierki?- Spytałem.
- Jesteś jeszcze młody i głupi, więc ci to wytłumaczę. Zależy mi na jej śmierci, ale zanim ją zabiję, mogę ją wykorzystać do innych celów. Ona nienawidzi Aleksandra, więc żeby się na nim zemścić, zrobi dla mnie wszystko, dosłownie wszystko.
- Rozumiem, ale nie boisz się, że coś pójdzie nie tak i...
- Myślenie zostaw mi...tymczasem nie zapomniałeś o czymś?- Westchnąłem, a następnie ożywiłem moją kobrę, która od raz udała się za Abigail.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro