Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Czas spędzony z niebieskowłosym chłopakiem dał dziewczynie sporo do myślenia. Niby jej życie opływało w miód i nie jedna osoba chciałaby tak żyć, jednak jej to wcale nie kręciło. Przecież Ozrock był tak na prawdę zwykłym chłopakiem z prowincji a jego życie, mimo że ubogie było dużo ciekawsze od tego, które toczyło się na zamku. Lalayla zdawała sobie z tego doskonale sprawę i coraz bardziej dojrzewała do decyzji, aby po prostu w magiczny sposób usunąć się z królewskiej rodziny i uciec gdzieś. Najlepiej jak najdalej stąd. Dość szalone myśli zwłaszcza, że ich źródłem był właśnie Ozrock. Nie był on jednak świadom ile znaczył dla tej dziewczyny. Przekonał się o tym na którejś z kolei randce. 

Jak co wieczór, przychodził na tyły pałacu, gdzie oczekiwał swojej wybranki. Tempo mieli dość szybkie. Widzieli się ze sobą 2 razy a już poczuli w sercach to magiczne zing. Nie mówili sobie tego na głos, ale kochali się do szaleństwa. Mogłoby to trwać dużo dłużej, jednak zostali przyłapani...

- Ozrock? Myślałam, że nie przyjdziesz.- rzuciła dość zaskoczona kolejną wizytą chłopaka księżniczka. Cały dzień o niczym innym nie myślała. Na jego widok zapominała o wszystkich zmartwieniach. Właśnie wtedy była bardzo nieostrożna. Niebieskowłosy uśmiechnął się i ucałował ukochaną w policzek.

- Czy choć raz ci powiedziałem, że się nie zjawię?- spytał sarkastycznie i mocno przytulił dziewczynę. Szybko jednak zorientował się, że coś ją gryzie. Nie mógł więc na to pozwolić rzecz jasna. Szybko zaczął śledztwo.- Coś nie tak?- ta spojrzała na niego lekko zaskoczona.

- W jakim sensie?- odparła jak gdyby nigdy nic. 

- Nie mów tak. Widzę, że coś ci leży na sercu. No mów, chętnie ci pomogę. Wiesz chyba o tym prawda?- naturalna sprawa, że wiedziała. Problem w tym, że to dotyczyło właśnie jego. Nie chciała, żeby w jakikolwiek sposób się spłoszył albo co. Widząc determinację w jego oczach zrozumiała, że opór jest bezcelowy. 

- Dobra zgoda, powiem. Wiesz, od jakiegoś czasu Minel chce mnie zeswatać....

- Zaczyna się jak dobry kawał.- dziewczyna zbeształa go wzrokiem.- Tylko żartowałem. No więc? 

- No więc szuka mi jakiś książąt z bajki i innych cudawianek...

- No tak i?

- I problem polega na tym.. że ja nie chce. 

- Czego nie chcesz? Wychodzić za mąż? To fajna sprawa jest. 

- Tak, jeśli wychodzisz za danego mężczyznę z miłości. A nie jak go nawet nie znasz.

- .... Nie znasz?! To co to za średniowiecze przepraszam?!

- No o tym właśnie mówię. Średniowiecze totalne. Ale to wynika z tego, że mój ojciec nie żyje i wszystkie tego typu sprawy załatwia doradca królewski. Czyli właśnie Minel... Ozrock... Ja nie chce wychodzić za mąż z przymusu. 

Niebieskowłosy mimo wszystko to rozumiał. Nie chciał się do tego przyznać nawet przed sobą, ale to on właśnie chciał się z nią ożenić. Może nie znali się jakoś strasznie długo ale wystarczająco, żeby ocenić całą sytuację. I tak, doskonale wiedział na co się pisze. Rodzina królewska a on chłopak nie dość, że nie stąd to jeszcze z ubogiej rodziny. Czego się nie robi dla miłości... 

Odkąd zaczęła się dysnastia rodu Lalayli, nigdy się jeszcze nie zdarzyło, żeby to właśnie oni decydowali o własnym losie. Nieraz upływało kilkanaście lat żeby para zakochała się w sobie. Był to po prostu czysty biznes. Teraz dobiegło to końca. I położył temu kres właśnie Ozrock oraz Lalayla. To był chyba najbardziej romantyczny gest jaki ktokolwiek z tej rodziny uczynił. Chłopak wiedział, że jeśli czegoś nie zrobi to straci ukochaną na zawsze a tego by sobie nie darował. Dlatego też zdecydował się na tak drastyczny krok....

*****

- Jak to oświadczył ci się?!- Minel po tym wyznaniu niemal wyszedł z siebie i stanął obok.- Ale... ja go nawet nie znam! Skąd pochodzi? Ma wysokie stanowisko?

- Nie ma.- chyba nigdy Lalayla nie była taka poważna jak w tym momencie. Wiedziała, że jeśli źle to rozegra, mogą nawet zabić jej ukochanego. A w najgorszym razie i ją.- To chłopak z innej planety. Przeprowadził się tutaj w celu znalezienia swojego miejsca na ziemi. To naprawdę wyjątkowa osoba. I kocham go.- po raz pierwszy zawisnęło to słowo nad młodą parą. Czuli się z tym nieswojo jednak to właśnie była naga prawda. Doradca nie mógł wyjść ze zdziwienia. 

- No ale jak to? A co by ojciec na to powiedział? Chcesz zabić swój ród wychodząc za jakiegoś tam przypadkowego chłopaka? Ile w ogóle o nim wiesz?

- Proszę mi wybaczyć ale to jej decyzja.- głos tym razem zabrał Ozrock.- Może mnie pan nie znać. Ale dla mnie nie liczy się pochodzenie. Czy jakieś głupie zasady. Ta samo dla miłości. To się kompletnie nie liczy. Serce nie sługa. Nie wytresuje go pan tak, żeby nagle zaczęło bić szybciej do byle jakiej osoby. To tak nie działa. Ja kocham ją nie za pochodzenie. Ale za to, kim jest. Jeśli tego pan nie rozumie to mogę tylko współczuć. 

Jaki był finał tego starcia? Czy Ozrock zostanie zgładzony czy jednak przemówi do rozsądku całej tej królewskiej tradycji i zmieni ją o 180 stopni? Przekonacie się w następnym rozdziale. 

********

Hejka kochani, wróciłam! Teraz biorę się do pisania akademii i one shotów. Te książkę powoli kończę. Co prawda miałam pomysł by w następnym rozdziale opisać scenę 18+ ale mam wątpliwości. Jak sądzicie? Chcecie ją czy raczej tylko nawiązać i pójść dalej z tematem? Macie głos w tej sprawie. Ja się dostosuję :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro