Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

Ten gif to dokładne odwzorowanie miny Abi, kiedy...z resztą sami przeczytajcie, to będziecie wiedzieć o który fragment chodzi;) 

Abigail POV: 

Westchnęłam na widok Aleksa, który w najlepsze spał sobie na podłodze, pochrapując od czasu do czasu. 

- Co z nim zrobimy?- Spojrzałam w stronę Matta, który, ku mojemu zdziwieniu, wydawał się być wściekły. 

- Nic, zostawimy go tak. Czas najwyższy, żeby nauczył się brać odpowiedzialność za swoje czyny. Mam dość tego, że zawsze muszę ratować mu tyłek, a on nigdy nie potrafi nawet podziękować. Zobaczymy jak będzie się czuł kiedy obudzi się obolały na podłodze, a do tego będzie miał kaca.- Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Matt był tak zły i stanowczy jednocześnie.

- Ale...może chociaż przeniesiemy go na kanapę?- Spytałam, choć od razu pożałowałam tego, że w ogóle się odezwałam, czując na sobie wzrok chłopaka.- To może ja pójdę wziąć prysznic.- Odwróciłam się żeby pójść do łazienki, kiedy uświadomiłam sobie jedną rzecz...ja nie wiem gdzie jest łazienka.- Matt...um, gdzie jest łazienka?- Chłopak spojrzał się na mnie, uśmiechając się. Chyba trochę mu się humor poprawił. 

- Nie wolałabyś najpierw wziąć czegoś na przebranie? Wątpię żebyś chciała ponownie ubrać się w te ubrania, które obecnie masz na sobie.- Ma rację, na samą myśl o tym ile się nie kąpałam, robi mi się niedobrze, a co dopiero, kiedy musiałabym założyć ponownie ciuchy, które nosiłam przez prawie trzy dni. 

- Pewnie, chętnie zmienię te ubrania na czyste.- Razem poszliśmy do sypialni Matta, gdzie chłopak wyjął z szafy...damskie ubrania? 

- Oh...nie patrz tak na mnie, przecież to nie są moje rzeczy. Czasami nocują tu moje siostry, często zdarza im się tu coś zostawić. Myślę, że będą pasować.- Wręczył mi czarne jeansy, oraz bluzkę krótkim rękawem z jakimś napisem. Kiedy podawał mi bieliznę, zarumieniłam się lekko, ale nie skomentował tego. 

***

Wyszłam z kabiny, owijając się ręcznikiem. Z wielką ulgą, założyłam na siebie czyste ubrania. Wysuszyłam włosy, wycierając je w ręcznik...no dobra, nie wysuszyłam ich, ale przynajmniej nie były już takie mokre, związałam je szybko w kucyk, a następnie wyszłam z łazienki. 

Poszłam w stronę kuchni, omijając nadal nieprzytomnego Aleksa. Jest mi go trochę szkoda, ale Matt ma rację, powinien nauczyć się choć odrobinę pokory. 

Po wypiciu kawy, stwierdziłam, że czas najwyższy wracać do sierocińca. Podczas tych dwóch dni wydarzyło się tyle, że mam ochotę położyć się do łóżka i przespać kolejne dwa. Tylko jak ja się wytłumaczę opiekunką? 

Razem z Mattem uzgodniliśmy, że jest tak piękna pogoda, że przejdziemy się na spacer, a przy okazji on mnie odprowadzi. Szliśmy w ciszy, ale nie niezręcznej, oboje rozkoszowaliśmy się piękną pogodą. 

W pewnym momencie postanowiliśmy zrobić sobie przerwę. Kupiliśmy lody i usiedliśmy na ławce w parku. Zaczęliśmy rozmawiać na luźne tematy, dopóki coś, a raczej ktoś nam nie przeszkodził. 

- Matt, tak strasznie za tobą tęskniłam.- Nieznana mi dziewczyna podbiegła do nas, a raczej do chłopaka, bo na mnie nie zwróciła uwagi, wskoczyła mu na kolana i...pocałowała go.

Hej:) Wstawiam ostatni rozdział przed moim wyjazdem:) Tak, wiem, jestem Polsatem:) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro