Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Number 7

"Co spra­wia, że człowiek zaczy­na niena­widzić sam siebie? Może tchórzos­two. Al­bo nieodłączny strach przed po­pełnianiem błędów, przed ro­bieniem nie te­go, cze­go in­ni oczekują."
Suga
Była godzina piąta nad ranem, gdy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Zaspany podeszłem i je otwarłem. Ujrzałem opartą o framugę wiedźmę. Tak to była ona,to z nią Jimin się przespał. Już miałem zamknąć drzwi gdy zobaczyłem jej brzuch. Cholera jasna. O mało nie zemdlałem, musiałem chwycić się pobliskiej komody. Dziewczyna wybuchła hamskim śmiechem, wpatrując mi się prosto w oczy.

-Tak to jego dziecko.- powiedziała głaskając się po brzuchu.

Nagle z salonu wyszedł Taehyung, gdy zobaczył daną sytuację odrazu podbiegł, obejmując mnie ramieniem i zaprowadzając do kuchni. Zdezorientowany usiadłem na krześle, Taeś podał mi wodę z rozpuszczoną tabletką na uspokojenie. Natomiast ta ździra poszła do pokoju Jimina. Siedziałem tak i siedziałem cały się trzęsąc. Taehyung próbował mnie pocieszyć na wszelkie możliwe sposoby. Kochanny z jego chłopak, zazdrościłem mu że tak doskonale zaczęło mu się układać z Kookim. Nagle usłyszałem przeraźliwą kłótnię, po chwili z pokoju wybiegł Jimin. Ujrzał mnie, z jego oczu zaczęły cięknąć łzy. Podszedł do mnie, widzący to Taehyung zasłonił mnie swoim ciałem. Jimin tak czy siak nie odpuścił. Zacząłem wpatrywać się w szklankę, tak musiałem napić się tego roztworu bo zaraz wybuchnę.

-Suguś to naprawdę jest jakieś nie porozumienie, ja nie wiem co myśleć.-powiedział.
- Poprostu odejdź stąd.- syknął Taehyung.

Byłem mu wdzięczny, bowiem sam nie potrafiłem odezwać się do Parka. Chłopak zranił moje serce. I wyobrazić sobie że chciałem mu wybaczyć. Uff na szczęście po chwili wyszedł. Taehyung klęknął naprzeciwko mnie kładąc dłonie na moich nogach.

- Słuchaj Suga, może przenocujesz dzisiaj u mnie i Kooka?- zaproponował.

Przytaknąłem mu tylko, nie chciałem mieć z Jiminem bowiem żadnego kontaktu, a musiałem z nim dzielić pokój. Po zdradzie z tą zdzirą, jakoś wytrzymywałem w tym pomieszczeniu z nim. Ale jak oni będą mieli dziecko?! Tak być nie może. Wziąłem swoje ciuchy i powędrowałem do pokoju Taesia i Kooka. Kook zapewne usłyszał już o zaistniałej sytuacji, bo odrazu mnie przytulił mówiąc że wszystko będzie dobrze. Jungkook wyszedł ze szpitala jakieś 5 dni temu, chciałbym zamiast niego tam się znaleźć i najlepiej umrzeć. Siadłem na łóżku przydzielonym dla mnie i przyglądałem się parze zakochańców. Im się udało a mi nie. Taehyung tak słodko uśmiechał się do Kooka, przez co po moich policzkach zaczęły znów spływać łzy. Może nie powinienem się tu znaleźć. Chłopcy widząc moją reakcję zaczęli się wygłupiać, byleby tylko na moich ustach pojawił się uśmiech. Ale na marne.

-Przepraszam was chłopcy, ale położe się już.-powiedziałem.

Położyłem się na łóżku, przykrywając po samą szyję kocem. Taeś powiedział mi cicho dobranoc, natomiast Jungkook delikatnie się do mnie uśmiechnął. Szczerze??? Nie poszłem spać, nie mogłem. Ale patrzenie na tę dwójkę sprawiało mi ogromny ból. Nie żebym nie był zadowolony z ich związku. Ale ciągle widziałem Jimina. Musiałem go usunąć z mojego umysłu. Za wszelką cenę muszę to zrobić. Ja zacząłem za nim tęsknić, a on z taką akcją wyjechał. Nie!!! Suga ty za wszelką cenę musisz o nim zapomnieć,zapamiętaj to.

Jungkook
Siedziałem wtulony w Taehyunga w salonie. Suga poszedł się gdzieś przejść. Bałem się o niego, chłopak ostatnio strasznie cierpiał. Z moich myśli wypędził mnie głos Taehyunga.

-To co robimy mały?

Uśmiechnąłem się słodko, składając na jego ustach namiętny pocałunek. Chłopak delikatnie położył mnie na kanapie rozpinając przy tym moją koszulę. Ale oczywiście ktoś nam musiał przerwać. Był to niejaki Pan Jimin.

-Jeżeli zamierzacie się ruchać, to ruszcie dupę w kroki i wyjdzcie stąd.- syknął.
- A ty co? Puszczasz się na wszystkie strony.- krzyknął Tae.

Po tych słowach dostał w twarz. Spojrzałem na niego, po jego wardze zaczęła spływać krew. Podniosłem się uderzając z całej siły Jimina w brzuch.

- Oby mi to było ostatni raz! Taehyung powiedział prawdę, której ty nie umiesz przyjąć z godnością?!- krzykłem.

Chłopak popatrzył na mnie morderczym wzrokiem.

-Co ty właściwie dziecko wiesz o życiu?
-Zapewne więcej od ciebie ja w twoim przypadku jestem wierny swojej miłości.
-Weź się odwal.

Jimin podniósł się i wkurzony powędrował do pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Podeszłem do Taehyunga, sprawdzając stan jego rany. Wziąłem z pobliskiej apteczki wodę utlenioną i odkaziłem ranę Taesiowi. Chłopak delikatnie się wzdrygnął. Musiało go trochę zaboleć. Jego ból zniżyłem pocałunkiem. Kim objął mnie w pasie, wjeżdzając rękami pod moją koszulkę.

Jimin
Tego wszystkiego było już za wiele. Przecież się kurwa zabezpieczyłem. Jakim cudem ta wiedźma jest w ciąży. Usiadłem przy ścianie, wpatrując się w podłogę. Usłyszałem kroki po pokoju, podniosłem wzrok był to Suga. Brał swoje ubrania, zapewne do pokoju Kooka i Taehyunga którego rano tak hamsko potraktowałem.

-Możemy porozmawiać?-zapytałem.
-My?! My już nie mamy o czymkolwiek rozmawiać.-powiedział wychodząc z pokoju.

Kompletnie zdruzgotany rzuciłem szklanką o ścianę. Rozbiła się wywołując przy tym ogromny huk. A dobrze jej tak. Nagle na stole zobaczyłem jakieś zdjęcie. Było to zdjęcie z Usg. Chwila, chwila przecież to niemożliwe dziewczyna powiedziała mi że jest w drugim tygodniu ciąży, a z tego co wiem tego nie widać na zdjęciu ani w rzeczywistości . Poza tym dziecko znajdujące się na nim było ogromne conajmniej jak na trzeci miesiąc. Coś mi tu nie grało tylko co?!

J-hope
Wychodząc rano z pokoju zobaczyłem jakąś laskę, kręcącą się wokół Jimina. Kto to mógł być? Dziewczyna była piękna... Czyżbym się zakochał. Ale cóż to ona miała brzuch. Z kim ona była w ciąży i po co właściwie kręciła się wokół Jimina skoro ten był z Sugą? Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Jina.

- Coś ty dzisiaj tak wyjątkowo cicho?- zapytał się ze śmiechem.
- Chyba się zakochałem w tej lasce co tu rano była.
- Stary to ta wiedźma!!! To z nią przespał się Jimin. To ona go zaszantażowała, to przez nią ich związek się rozpadł.

Spojrzałem na niego jak na debila.

- Czyli to, to jest ich dziecko...- ledwo wydukałem.
-Na to wygląda.

Co proszę czy ten pieprzony Jimin tak hamsko zranił Sugę?! Chłopak musiał strasznie cierpieć. A ja na dodatek bez odwzajemnienia się zakochałem. Co ja teraz zrobię. Miłość od pierwszego wejrzenia. Czemu właśnie ty J-Hope musisz tak cierpieć, czemu?

____________________________________
No i wena powróciła. Dziękuję wam za miłe jak dotąd komentarze. No to co brniemy dalej?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro