Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Number 4

"Chciałbym być łzą. Urodzić się w Twoim oku, spłynąć po policzku i umrzeć na Twoich ustach."

Jin
Spacerowałem z moją dziewką po parku. Tak tak, J-Hopa nazywałem dziewką. Mój kumpel zawsze się wściekał gdy tak do niego mówiłem. Ale cóż... Naprawdę śmiesznie wtedy wyglądał. Gdy pierwszy raz dowiedziałem się o związkach homoseksualnych w naszym zespole byłem strasznie zdziwiony. Nie potrafiłem się odezwać do żadnego z chłopaków. Ale jak to się mówi, człowiek się praktycznie prędzej czy później do wszystkiego przyzwyczai. Kocham tych chłopców, są jak moi młodsi bracia. Oni akceptują że jestem hetero to ja będe akceptował że oni są homo. Spojrzałem jeszcze raz na J-Hopa, nie no ten chłopak mnie rozbrajał, poszedł się pobawić w piaskownicy. Zadam sobie teraz podstawowe pytanie: Czy ten chłopak kiedykolwiek dorośnie? Na domiar złego jeszcze zaczął mnie wołać.

-Jin! No chodź zobacz jak fajnie.

No kurde świetnie wszysstkie oczy w parku spojrzały na mnie. Myślałem już że mnie rozpoznają, ale oni czekali tylko na moją reakcję. Ufff... Chociaż tyle. Postanowiłem powoli się wycofać. Niestety J-Hope mnie złapał i zaczął ciągnąc w stronę piaskownicy. A to skurczybyk, szybki jest!

Jimin
Musiałem pozałatwiać trochę spraw na mieście. Pożegnałem się z Sugą i resztą chłopaków ruszając przed siebie. Doszłem do kawiarni gdzie miało odbyć się moje spotkanie z dawną koleżanką że szkoły. Spojrzałem przez okno, już tam była. Cholera jasna i jeszcze tak szyderczo się uśmiechała, no nie coś zapewne jest na rzeczy. Weszłem do kawiarni od razu witając się z dziewczyną.

-Ooo Hey Jimin.-powiedziała.-Ęę ten kelner poproszę kieliszek wódki,mojemu koledze napewno on się dzisiaj przyda.

Co do jasnej cholery?! Na co mi kieliszek wódki? Co ta baba kombinowała? Spojrzałem na nią, uśmiechała się jak istna debilka.

-A więc kochasiu mam do ciebie propozycje. W sumie jak to można dokładniej nazwać. Hmm.. Szantaż.

Spojrzałem jej prosto w oczy. Co ona kurwa kombinowała? Zaczynam się bać, dobrze ją bowiem pamiętam z młodszych czasów. Praktycznie wszyskim z klasy dawała się we znaki.

- No widzę że nie odpowiadasz toteż rozpocznę. Wiem o twoim związku z Sugą. Toteż jeśli chcesz aby media się o tym nie dowiedziały mam dla ciebie drobna propozycje.
- Skąd wiesz?!- syknąłem.
- No widzisz ma się swoje źródła. Więc zapewne widzę że chcesz usłyszeć moją drobną propozycję.

No jasna cholera, już chciałem się podnieść i udusić tę babę kiedy przypomniałem sobie gdzie się znajdujemy. Mój związek z Sugą był teraz zagrożony. Nie wiedząc co robić, czekałem na jej chorą propozycje.
-A więc nie powiem nikomu o twoim związku, jeśli ten jeden jedyny raz się że mną prześpisz.
- Że co kurwa?!

Taehyung
- Czy ty nic nie rozumiesz Jungkook?! Bo ja cię....

Chłopak spojrzał w moje oczy, był strasznie wystraszony zaistniałą sytuacją. Poluźniłem trochę swój uścisk, powodując że Jungkook zaczął głębiej oddychać.

- Bo ja cię Jungkook kocham.

Zobaczyłem że jego źrenice się poszerzają, a do jego oczów napływa coraz to więcej łez. Kookie wyrwał się z mojego uścisku, wybiegając z dormu. Tak jak myślałem zepsułem naszą przyjaźń. Zdołowany usiadłem na skraju łóżka. Po chwili do pokoju wparował Suga.

- I co powiedziałeś mu prawdę?
-Tak-wybąkałem.
-I jak?

Jezu czy on naprawdę tego nie widzi. Nie mam już po co odzywać się do Kooka. Co za debil się tak zachowuję a potem wyraża swoje uczucia?! Tak tylko ja zdecydowanie. Chłopak dosiadł się do mnie, delikatnie mnie obejmując. Nie wytrzymałem już dużej musiałem przecież coś wkońcu komuś powiedzieć.

- Suguś on tak poprostu wybiegł z pokoju, nie wiem już co mysleć.
- Może musi wszystko przemyśleć?

Może ma rację. Chociaż w to wątpię, jak widziecie ostatnio nasze stosunki strasznie ale to strasznie się pogorszyły. Czułem jak moje serce się rozpada. Jeszcze nigdy nikogo nie pokochałem tak jak właśnie Jungkooka. Chłopak ten zawsze był dla mnie kimś więcej. Nie zapomnę nigdy tej chwili gdy go pierwszy raz poznałem, był wtedy taki dziecinny i bezbronny. Poprostu słodziak. A teraz?! A teraz wszystko przepadło.

- Taehyung że mną i Jiminem z początku też nie było łatwo.

Chłopak próbował mnie pocieszyć. Ale mimo to żadne teraz słowo nie mogło mnie teraz pocieszczyć. Precież dobrze wiedziałem za kogo może mnie teraz mieć Kook. Przytuliłem twarz do ramienia Sugi, podczas gdy na dworze rozległ się przeraźliwy pisk opon. Razem z Sugą wybiegliśmy sprawdzić co się stało. Zobaczyłem zakrwawionego kierowcę samochodu, ze wszystkich stron otaczała go krew. Suga podbiegł do niego stwierdzając zgon. Ale to nie wszystko, pod kołami samochodu zobaczyłem drobne dziecięce poruszające się ciało. O nie to nie może być prawda. Proszę. Podeszłem bliżej, pod kołami znajdował się Jungkook. Schyliłem się nad chłopakiem sprawdzając jego obrażenia. Nie było dobrze, było źle. Krzyknąłem do Sugi by jak najszybciej dzwonił po pogotowie. Zacząłem delikatnie przyciskać rany chłopaka aby się nie wykrwawił. Jungkook czując mój dotyk zakrwawioną ręką chwycił moją dłoń. Dopiero teraz w jego oczach zauważyłem wielki smutek, ból i skrawek miłośni. O nie nie mogłem go stracić.

-Zrobię wszystko co w mojej mocy Kookie; wytrzymaj proszę cię karetka jest już w drodze.- krzyczałem.

Kookie słabo uścisnął moją ręke. Do jego oczu zaczęły napływać łzy. Wytarłem je. Patrząc na zegarek, Cholera kiedy ta pierdolona karetka przyjedzie. Zacząłem delikatnie głaskać chłopaka po włosach, modląc się cicho by przeżył. Spojrzałem w jego oczy, robiły się one coraz słabsze, powoli się zamykały.

- Przepraszam cię za wszystko Taeś.- powiedział cicho.
- Nie masz za co Jungkook.

Suga przybiegł do nas podając przeróżne paski. Mądry jest nie powiem. Wziąłem je od chłopaka, obwiązując rany Jungkooka delikatnie uciśkając przy tym. Modliłem się by zatamowały one krwawienie. Poczułem jak po moich policzkach zaczynały spływać łzy. Nie mogłem teraz płakać,na pierwszym miejscu był ratunek Jungkooka. Chłopak widząc że płacze ostatkiem sił, starł moje łzy.

-Jungkook będzie wszystko dobrze, obiecaj mi że przetrwasz to wszystko. Nie mogę cię stracić!

Twarz Jungkooka robiła się coraz słabsza. Jego oczy automatycznie się zamykały, ale było widać że chłopak cały czas ze sobą walczy. Szarpałem nim delikatnie by ich nie zamykał. Popatrzył się na mnie. Jego oczy tryskały miłością. Proszę cię Jungkook...

-Taeś zapamiętaj że zawsze cię kochałem i będe kochać.

Zacząłem krzyczeć. Przecież to brzmi jak ostatnie pożegnanie. Oczy chłopaka odmawiały już posłuszeństwa. Nachyliłem się nad nim składając na jego słodkich ustach delikatny pocałunek. Zacząłem płakać chłopak zamknął oczy, szarpałem nim. Bez reakcji...

" Po­wiedz mi, że będzie dob­rze. Po­wiedz mi jeszcze, że nie wszys­tko stra­cone. Na ko­niec wy­jaśnij, dlacze­go właśnie skłamałeś. "

____________________________________
Nie mogłam czekać już dużej z tym rozdziałem, napełniacie mnie bowiem taką wenę, że proszę o to 4 rozdział. Nie zabijajcie mnie za to tragiczne zakończenie. Teraz mam do was 2 pytania za 100pkt. 1.Jak myślicie czy Jimin przyjmie propozycję dziewczyny?
2. Hmm czy chcecie żeby Jungkook przeżył,czy wolicie by zmarł?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro