Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~23~ Jinnie...?


Proszę, przeczytaj notkę pod rozdziałem :)



''- Do zobaczenia - uśmiechnął się tajemniczo. Może przez ostatnie wydarzenia jestem przewrażliwiona. W tym momencie miałam mieszane uczucia, a w duchu modliłam się aby Tae w końcu wrócił albo chociaż pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Mimo iż jestem wybuchowa, zdarzają się bójki, jestem ''twarda'' to w tym momencie po prostu zmiękłam. Wydaje mi się, że to nie są głupie żarty, tylko chodzi tu o coś poważniejszego.

Boje się...''

Wyszarpałam ponownie rękę, kiedy ten nie chciał jej puścić. Zrobiłam zaledwie jeden krok i zdążyłam się odwrócić, a już na kogoś wpadłam. Męskie ramiona zatrzymały mnie gdy leciałam do tyłu przez siłę odbicia się. Zamknęłam mocno oczy modląc się aby był to Tae. Chciałam zobaczyć jego twarz przed sobą i przestać się martwić. Tak jednak się nie stało. Otworzyłam powoli powieki czując jak powracam do pionu. Przede mną był młody chłopak. Długie, brązowe włosy, a twarz jakby znajoma...

- Wszystko w porządku? - zapytał z uśmiechem. Był i wyglądał na sympatycznego w przeciwieństwie do Vernona. No właśnie, Vernon. Obróciłam się pare razy rozglądając ale on jakby znikł. Nigdzie go nie było.

- Tak, przepraszam ale nie widziałam cię - uśmiechnęłam się przepraszająco i zerknęłam za niego czy może Tae już idzie. Tak nie było. Zaczęłam się powoli uspokajać, już nie byłam tak poddenerwowana, jak wtedy ale doszło uczucie jakby ktoś cie obserwował. To nie jest zwykłe obserowanie, rzucenie okiem. Masz wrażenie, że ta osoba wypala ci dziurę w ciele i chce wzrokiem dowiedziec sie o tobie wszystkiego. Tak jakby miał notować mój oddech. Uwierzcie mi, to wcale nie jest przyjemne.

- Nic nie szkodzi, dobrze, że nic ci się nie stało - poparzyłam na chłopaka. Dał kosmyk włosów za ucho i uśmiechnął się szerzej. Teraz mogłam go poznać! Co prawda nie znam imienia ale chodzi z nami do szkoły... A nawet do klasy z Tae. Dziewczyny dużo o nim opowiadają i o tym jak uroczo a zarazem uwodzicielsko poprawia włosy. Zaśmiałam się cicho, nawet trochę nerwowo, i odsunęłam się od niego na jeden krok. Gdyby zobaczył to Kim, mógłby być zły.

- Ty jesteś... BoMi Yoo, dobrze kojarzę? - kiwnęłam głową kiedy zapytał cicho. Kiedy przysunął się trochę bliżej nie mogłam zareagować, bo wystraszyłam się Tae, który nagle się przy nas znalazł.

- A tobie się nigdzie nie spieszy? - chłopak zapytał oschle. Brunet miał już coś odpowiedzieć ale zanim to zrobił wyprzedziłam go.

- Tae, spokojnie... - z uśmiechem dałam dłoń na jego ramie - W sumie to mi pomógł, bo ten dziwny facet ze sklepu znowu sie przyczepił - pod palcami czułam jak spina się na wzmiankę o Vernonie - Dzwiny był...- dziwne było też to, że kiedy tylko Tae pojawił się obok mnie obserowanie jakby zostało nagle przerwane. W ułamku sekundy rozluźniłam się. Może to faktycznie on parzył co zrobie z tym chłopakiem? Kolejne pytanie... Na to już miałabym odpowiedz, gdybym zapytała Tae ale nie chce go denerwować czy krępować. Nawet nie chce wiedzieć co by było gdyby się okazało, że to jednak nie on.

- Tak? - Tae wysilił się na mały uśmiech, który był dość sztuczny. Chyba nie jest zazdrosny o tego chłopaka. Przynajmniej nie powinien być skoro to nasza pierwsza i nic nie znacząca rozmowa - To ...miło ale widziałem, że gdzieś szedłeś. Nikt na ciebie nie czeka? - blondyn zmrużył oczy.

- Taeś... Bądź miły - zaśmiałam sie cicho - Poczekaj... A jak masz na imie? - zwróciłam sie do nieznajomego chłopaka.

- JeonGhan - posłał mi przyjacielski uśmiech - Może faktycznie pójdę? TaeHyung chyba nie jest zadowolony z mojej obecności...- przyznał cicho mimo to ae i tak go słyszał.

- No dobrze... Przepraszam za niego - cofnęłam się do blodnyna , a nowopoznany chłopak pożegnał się kulturalnie. Jest inny niż Vernon. - Mogłeś być milszy. Nie wiedziałam, że masz takiego miłego chłopaka w klasie - przytuliłm Tae, który był wiecznie spięty a jego oddech ciężki - To aż dziwne, bo większość chłopców od ciebie zachowuje się jak w podstawówce - dodałam dla rozluźnienia atmosfery ale chyba niewiele to pomogło.

- Czemu z nim rozmawiałaś? - wysyczał niemalże odrazu. Odsunęłam się od niego, bo nawet nie objął mnie ramieniem. - Po co? Dało ci to coś? Co... teraz JeonGhan jest taki świetny, huh? - parsknął wrednie.

- Ale o co ci chodzi? - zaplotłam ręce na piersi - Przecież mówiłam ci, że mi pomógl wiec o co chcesz sie kłócić? Myślisz, że specjalnie na niego wpadłam prawie sie wywracając, bo mi sie podoba? - fuknęłam gdy mnie o to oskarżał. Tak jakbym to zaplanowała - Wiesz co? Miałam nadzieję na miły wypad na miasto, spacer i fajnie spędzony czas ale skoro masz zamiar o takie coś robić mi awanture to ja podziękuje. Cześć - rzuciłam zła i odwróciłam się na pięcie szybko odchodząc. Ludzie się na nas patrzyli i na tą scenke zazdrości. Żałosne... Myślałam, że mi bardziej ufa, a co sie okazuje oskarża mnie o takie coś. Nie pozwole sobie na to. Słyszałam jego nawoływania, a potem jak stawia duże kroki w moim kierunku. Złapał mnie za ręke i odwrócił w swoją strone. - Zostaw mnie - wyszarpałam sie z uścisku - Skoro masz takie zdanie o mnie to ja wracam. Może sobie przemyślisz to i owo - syknęłam tak samo jak on wcześniej. Byłam wściekła.

- Chodź tu i mnie nie denerwuj - chciał mnie znowu złapać ale ponownie się od niego odsunęłam.

- Bo co? Bo ty tak chcesz? - uniosłam kpiąco brew - Najpierw robisz mi awanture o nic, a potem rozkazujesz? Nie zapominaj, że nie jestem jak twoja zdzirowata była, która była na każde twoje skinienie palcem - momentalnie przed oczami miłam obraz jego i jej całujących się. Powinnam o tym na dobre zapomnieć ale nie moge. Nie da się.

- Przestań sie stawiać i chodź, bo zaraz... - Nie pozwoliłam mu dokonczyć i po prostu odeszłam. Szybko wsiadłam do wolnej taksówki i zamknęłam drzwi od środka. Nie pozwole sobie na takie traktowanie, a on powinien o tym doskonale wiedzieć. Pod domem zapłaciłam kierowcy za kurs i zabrałam swoje rzeczy. Skierowałam się do domu i już miałam otwierać drzwi ale sąsiadka mnie powstrzymała. Odsunęłam klucze od dziurki. Starsza kobieta zwróciła moja uwage na siebie gdy stanęła niedaleko. Przywitałam się z nią miło i zapytałam czy coś się stało. Nie mam zamiaru się na niej wyżywać, bo w końcu jest Bogu winna. 

- Ah... To nic poważnego. Chciałam tylko powiedzieć, że dzisiaj twój znajomy był pod domem. Nie wiem czy byłaś w domu dlatego ci mówię - uśmiechnęła się a ja stałam zdezorientowana. Jaki znajomy...?

- Przepraszam, nie rozumiem... - pokręciłam głowa poprawiając torebkę - Nikt mi nie pisał, że przyjdzie. Dawno był?

- A to może przechodził obok - starsza kobieta zaśmiała sie cicho - A nie wiem... jakoś koło trzynastej. Ogólnie sie dziwnie zachowywał... Tu poszedł, tam poszedł, potem pod drzwi, słuchał, poszedł do okna - zaczęłam wymieniać a mi zaczęło się robić słabo. Wystarczy połączyć fakty - Pierwszy raz go widziałam. Na początku myślałam, że to jakiś włamywacz, bo ciągle kręcił sie w koło domu  - machnęła ręka i poprawiła rękawice ogrodnicze. Czułam jak krew odpływa mi z twarzy - Skarbie, wszystko w porządku? Pobladłaś tak nagle...

- Nie... To znaczy tak, to napewno był kolega - zaśmiałam sie nerwowo - Przepraszam ale muszę gdzieś zadzwonić - pożegnałam się szybko z kobietą i odeszłam kawałek. Chciałam wejść do domu ale za bardzo się bałam. Nie chciałam być teraz sama. Teraz byłam w stu procentach pewna, że ktoś nas obserwuje. To było straszne... Nie podoba mi się to ani trochę. Ciągle coś dziwnego się dzieje. Wybrałam numer do Jina drżącymi rękoma i przyłożyłam telefon do ucha - Ji...Jinnie?- zapytałam starając się opanować głos. Nie chciałam aby wyczuł, że coś jest nie tak. - Przyjedziesz? Pogadamy troche... 

- Mimi, co jest?- byłam na chwile cicho zaciskając wargę w wąską linie - Słyszę, że coś jest nie tak...

- Jin... Bo ktoś był dzisiaj pod domem. Myślałam, że mi sie zdaje ale sąsiadka powiedziała mi to. On obserwował mnie i Tae... Boje się, że ktoś jest u mnie w domu. Stoje własnie pod drzwiami i nie wiem co mam zrobic. Nie chce tam wchodzic sama...- juz nie umiałam opanować drżenia głosu.

- Nigdzie się nie ruszaj. Nie wchodź do domu, najlepiej stań troche dalej. Zaraz będę, nie bój się - slyszałam jak wybiega z domu i sie rozłącza. Posłuchałam się go i zrobiłam to o co mnie poprosił. Stawałam z nogi na nogę patrząc w telefon. Napisałam do TaeYanga nie chcąc być sama i czekać. Chłopak był równie zdenerwowany jak Jin i chciał przyjechać. To było kochane ale on mieszka za daleko. Po kilku minutach trzy auta zatrzymały się pod domem a z nich wysiadło całe BTS. Razem z TaeHyungiem... Chciałam tu tylko Jina a przynajmniej oprocz V ale juz za późno.

- Hej, widziałaś kogoś w oknach? - Jin objał mnie ramionami widzac, ze się trzęse. Pokreciłam przecząco głowa pod czujnym okiem TaeHyunga. Dalej byłam na niego zła ale w takiej sytuacji nie mam zamiaru kontynuować naszej kłótni. Zgodnie z małym planem chłopaków miałam tylko otworzyć drzwi, a oni wejdą. Podeszłam do drzwi i ledwo trzymając kluczyk w dłoniach włożyłam go do dziurki i przekreciłam jednak to nic nie dało.

- Otwarte... - szepnęłam i pchnęłam drzwi z niedowierzeniem. Zamykałam je. Jestem pewna, zawsze sprawdzam i tak było i tym razem. Chłopcy natychmiast weszli do środka gotowi na wszystko. Łzy strachu stanęły mi w oczach.

Ktoś tu był...

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Hej i dobranoc zarazem. Mam nadzieje, że ktoś czyta jeszcze to opowiadanie jak i notki pod rozdziałem. Znowu przepraszam za taka długą nieobecność ale szkoła, nauka, praca i obowiązki domowe są cholernie czasochłonne. Zachęcam was do komentowania i gwiazdkowania tego jak i innych rozdziałów. Powoli wszystko wychodzi na jaw, więc mam nadzieję, że zostaniecie jeszcze ze mną :D Liczę na opinie z waszej strony. Jeśli jest coś co mogłabym poprawić możecie śmiało pisać ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro