Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~2~Nowa, a już skacze


 '' Poczułam jak jedyna, słona łza robi mokrą smugę na policzku. Wspomnienia dość rzadko wracały ale jak już to właśnie bolało jakby było dopiero zrobione. Oczyściłam umysł z negatywnych myśli. Zaczęłam zastanawiać się co mnie jutro czeka w szkole. Mam nadzieje, że przez jakiś czas będę miała spokój od bójek. '' 

-BoMi! Śniadanie cukiereczku! - mówiłam jak bardzo nienawidzę kiedy tak na mnie mówi? Nie? To mowie teraz ale mimo to ją kocham. Nie ważne jaka dla niej jestem ona zawsze odbiera to z delikatnym uśmiechem i stara się mnie zrozumieć. Taka mama to skarb. Zwlokłam się, leniwie ale jakoś, z łóżka. Poszukałam moich kapci i poczłapałam na dół. Po drodze zobaczyłam, że ojca już nie ma. No cóż, nie dziwi mnie to zbytnio. Usiadłam przy barze i zajadałam się naleśnikami z owocami. 

-Córuś, mam nadzieję, że szybko się zaklimatyzujesz.- posłała mi promienny uśmiech. Jak ona może być aż taką optymistką przy takiej córce jak ja? Eh...podziwiam ją. 

-^-

-Ja lecę!- krzyknęłam na odchodne. Założyłam torbę na ramię i wyszłam z domu. Podobno droga ma mi zająć do dziesięciu minut. Dla pewności przyśpieszyłam kroku. Nigdy nie wiadomo czy się nie zgubię. 

Dobra. Doszłam. Przekroczyłam bramę i zaczęły się dziwne spojrzenia. Czułam jak wywiercają mi dziurę w ciele. Szybkim krokiem weszłam do budynku i rzuciłam się do szafki, której numerek miałam zapisany na karteczce. Wpakowałam do torby potrzebne rzeczy i udałam się pod klasę. Na korytarzu szybko zerknęłam na mapę szkoły i ruszyłam. Doszłam idealnie na dzwonek. Tak jak kazała mama, poczekałam na  nauczyciela przed klasą. 

-A teraz zapraszam waszą nową koleżankę.- na to polecenie miałam wejść, tak? Niepewnie otworzyłam drzwi ale kroki, które stawiałam w stronę nauczyciela, były o wiele bardziej odważne.-Przedstaw się, proszę.

-Jestem BoMi Yoo, miło mi.- mruknęłam aby tylko było. Klasa przypatrywała mi się uważnie. Chłopacy głupio się szczerzyli, a  dziewczyny miały różne miny. Wole nie wiedzieć co po głowie chodzi obu płciom. Usiadłam na wskazane miejsce.

-Witaj, jestem Do YuMi.- uśmiechnęła się ciepło. Bił od niej taki cholerny entuzjazm.

-Miło mi.-uśmiechnęłam się do dziewczyny. Trzeba się z kimś w końcu zaprzyjaźnić. Chwile nauczyciel pomarudził, że znów nie ma jakiegoś chłopaka i przeszedł do lekcji.

-^-

-Co jemy?- krótko ścięta czarnowłosa spojrzała na mnie wymownie.

-A co proponujesz? Nie wiem co tu podają. 

-Ja też nie.- przyznała się szeptem, przez co ledwie ją słyszałam.-Lepiej chodźmy do stołówki zobaczyć!- entuzjastycznie klasnęła w dłonie i pociągnęła mnie za rękę.

Weszłyśmy do pomieszczenia gdzie unosiły się cudne zapachy. Poszłyśmy sprawdzić co dziś podają. Wzięłam jakiś makaron i coś jeszcze, co poleciła mi istotka obok mnie. Zajęłyśmy wolny stolik i miałam zacząć jeść gdyby nie dwie rzeczy. Jedna bardzo wkurzająca podczas posiłku: wzroki innych, natarczywe wzroki innych. A druga bardziej zwiastująca kłopoty: krzyki jakiegoś chłopaka w stronę drugiego. Spojrzałam w tamtą stronę i automatycznie wstałam uderzając dłońmi o blat. 

-BoMi...proszę usiądź.- wiedziała co chce zrobić. Była tak natarczywa, że powiedziałam jej o moim szkolnym życiu. Zacisnęłam pięści.

-Wiesz, że tego nie zostawię.- po prostu gotowało się we mnie. Wyszukałam szybko miejsce znęcania się i od razu tam ruszyłam.

-To skończy się źle...-próbowała mnie zatrzymać ale to na nic. Usłyszałam odsuwanie krzesła i wolne kroki za mną. Do tego dołączyły się coraz głośniejsze szepty w pomieszczeniu. No proszę, a jeszcze przed snem miałam nadzieje na odpoczynek. A tu proszę jakiś maczo się znalazł...

-Puść go.- zignorował mnie. Jedynie sześciu chłopaków spojrzało na mnie i wpadło w śmiech. 

-Nowa, a już skaczę.. No proszę...-mruknął jeden z nich i przyglądał mi się uważnie.

-N-n-nie! Lepiej odejdź BoMi!- teraz dopiero rozpoznałam ofiarę. To był kolega z mojej klasy. 

-Siedź cicho, ratuje ci tyłek.-machnęłam na niego ręką.- A ty blondasku, nie będę się powtarzać. Masz go puścić w tej chwili.- szturchnęłam go w ramię.

-BooMiii-przeciągała literki dając mi znak abym wróciła.-Chodź, daruj sobie...- dodała kiedy nawet na nią nie spojrzałam.

-No właśnie posłuchaj się tej laluni i odejdź. Wiesz, tak będzie lepiej dla ciebie.- znęcający się chłopak nawet nie poluzował uścisku.

-Że coś ty o niej powiedział...?-zapytałam nie dowierzając jak mógł tak o niej powiedzieć.-Spojrzałbyś na mnie chociaż jak masz zamiar mi grozić...

-Zadowolona?-odwrócił się do mnie.

-O nie! Lepiej się znowu odwróć!-niemalże krzyknęłam.

-Już się boisz?-zapytał a jego koledzy zaczęli coś mówić między sobą.

-Człowieku! Przecież ty masz twarz jak rozrzutnik gnoju!- inni wpadli w śmiech. Ja sama walczyłam, aby tego nie zrobić po zobaczeniu jego miny.

-Że coś ty powiedziała?!- odrzucił biednego chłopaka na podłogę i zaczął do mnie podchodzić. Stałam nie wzruszona, a żeby jeszcze bardziej utwierdzić się w swoich słowach założyłam ręce pod piersiami.-Lepiej to odszczekaj...-pogroził palcem, a ja w odpowiedzi fuknęłam.

-Jeszcze czego. To ty powinieneś przeprosić.-spojrzał na mnie jak na idiotkę.

-Ja? Niby za co? To ty mała powinnaś przeprosić.-Wytknął mnie palcem w ramię. Grabu se chłopak oj grabi...

-BoMi...nie rób tego...-ledwo ale jakoś usłyszałam przestrogę przyjaciółki. Kątem oka widziałam zdziwione twarze wszystkich tam zebranych. Jednak moja piąstka nie miała żadnych przeszkód aby wbić się w szczękę ''bad boy'a''. Jego grupa syknęła ale i tak się uśmiechnęli, YuMi pisnęła i zakryła ręką usta. Ludzie w stołówce, jak jeden mąż, wydali z siebie dziwne dźwięki. 

-Spokojnie, kolejny raz dostaniesz kiedy indziej.- uśmiechnęłam się sztucznie i powoli odeszłam do mojego stolika. 

-Aish! Ta mała...!- blondyn zaczął kopać krzesła wokół siebie i klnąć pod nosem. 

-Zgłupiałaś? On mógł ci coś zrobić!-Widziałam łzy w oczach tej kruszynki. Ah...przeklinam jej level słodkości!

-Ale nic mi nie zrobił, widzisz? Spokojnie nie zostawiłabym tak tego, a na dodatek nazwał ciebie lalunią. -ze spokojem rozpoczęłam swój posiłek. Jeśli wtedy było głośno, kiedy weszłyśmy, to teraz była wielka wrzawa. Zobaczyłam jak YuMi się rozgląda. 

-Nie martw się. Tobie się nic nie stanie, a do bycia ''na językach'' wszystkich w szkole się przyzwyczaisz. - uśmiechnęłam się pocieszająco. Chyba pomogło, bo delikatnie skinęła głową i dokończyła posiłek.

-^- 

-Dziękuję za pomoc Mimi.- Eh... teraz wszyscy tak na mnie mówią, bo ta mała zołza, kiedy przyswoiła do siebie wszystkie informacje stanęła na ławce na korytarzu i zaczęła opowiadać co się stało na stołówce. Przy okazji wymyśliła mi nowe przezwisko ''Mimi''...Chłopak, który został ofiarą podszedł do mnie na koniec kolejnej lekcji.

-Em...nie ma za co. Już wszystko w porządku?- upewniłam się, a gdy szczęśliwy chłopak odszedł do swoich kolegów, którzy mu gratulowali, znów założyłam słuchawki. YuMi nie przestawała nadawać.

-I wtedy było BACH! On do niej podszedł, a ona jak super bohaterka stała i patrzyła bez skrupułów mu w oczy. Wszystkim zaparło dech w piersiach! Mówię wam! Wtedy zaczęli się kłócić, aż w końcu moja Mimi dała mu soczysty prawy sierpowy! Odrzuciło go w tył, serio!- skakała po złączonych ławkach jak mała małpka. 

-Ucisz się wreszcie! - spojrzałam na nią groźnie. Ona szybko zeskoczyła i zawiesiła mi się na plecach.

-Widzicie jak się o mnie troszczy?! Po tym jak go uderzyła powiedziała mi, że nic mi się nie stanie. Ona czytała mi w myślach!- czarnowłosa tuliła mnie na wszystkie możliwe strony, a jej widownia robiła zdjęcia.  Za jakie grzechy?! - krzyczałam w myślach i opadłam głową na książki.

-Kto chce kupić filmik ze stołówki?! - krzyknął jakiś chłopak i cały tłum pobiegł się targować. Czułam się w Zoo... tylko, że ja byłam na miejscu jakiegoś zwierzęcia.

-Tak w ogóle kim była ta cała banda ''bad boy's''? - jeszcze mi nie wytłumaczono u kogo mam przechlapane. YuMi spojrzała na mnie poważnie, rozejrzała się w koło i przełknęła głośno ślinę.

-To BTS. Bangtan Boys...miejscowy gang.- zrobiła krótką przerwę.- A ten, którego pobiłaś to TaeHyung...Głowa tego wszystkiego.

-Mamuśka nie będzie zadowolona...-mruknęłam pod nosem ze skwaszoną miną. Już czuję jak będzie wyglądała jej reakcja...

^^^^^^^^^^^^^^6

No to drugi rozdział za nami! Mam nadzieję, że zaciekawiłam Was troszeczkę w tym rozdziale ;) Ahh i Tae tak na prawdę nie ma takiej twarzy. Po prostu nie mogłam się powstrzymać XD Dobranoc klopsiki!

Czekam na gwiazdki i komentarze, pamiętajcie, że to cholernie motywuje! Paaa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro