Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~14~Zaufaj mi...

,,Nie zwracając na nic uwagi powoli ubierałem buty i już miałem wychodzić kiedy Mimi mnie zatrzymała. Odwróciłem się w jej stronę. Wyglądała uroczo a zarazem seksownie. Umocniła uścisk na nadgarstku.

- Proszę, zostań...

Nie mogłem odmówić mojej Księżniczce..."

Nie musiałem nawet myśleć. Szybko zdjąłem buty i kurtkę.

- Wiesz że nie mogę ci odmówić - mruknąłem z pobłażliwym uśmiechem, a jej twarz od razu się rozpromieniła. Szybko zmniejszyła między nami odległość i przytuliła mnie. Odwzajemniłem uścisk biorąc ją delikatnie na ręce.

- Do mojego pokoju - szepnęła uśmiechając się przy tym. Od razu wszedłem po schodach i znaleźliśmy się w jej pokoju. Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Z jednej strony chce ją tu i teraz ale z drugiej dla niej to może być za wcześnie. Nie chciałem jej wystraszyć,a  z drugiej strony aby nie odebrała to jako brak zainteresowania...

- To... co robimy? 

Ja pierdole ale wyjechałem...

Nie mogąc uwierzyć we własną głupotę odwróciłem zażenowany wzrok na okno. Usłyszałem delikatny chichot dziewczyny i rękę na kolanie. Nagle w pokoju zrobiło się gorąco. Odwróciłem z powrotem głowę i moje usta momentalnie przylgnęły do niej. 

Całowaliśmy się długo i namiętnie, co jakiś czas, stopniowo pogłębiałem pocałunek. Chciałem jeszcze poczekać, nie chciałem być nachalny wobec niej. Nie wiedząc kiedy wykonać kolejny ruch czekałem.

Nie musiałem długo czekać, bo dziewczyna weszła mi na kolana tym samym kładąc mnie delikatnie na łóżko. Nie opierałem się. Nie miałem po co. 

Jeździłem rękoma po jej ciele, kompletnie zapominając o otaczającym nas otoczeniu. Mimi zaczęła bawić się skrawkiem mojej koszuli. Uśmiech sam wszedł mi na usta kiedy poczułem jej skrępowanie kiedy dotknęła mojego nagiego brzucha. Jej policzki stały się jeszcze bardziej gorące niż przed chwilą ale to nie zatrzymało jej w zdejmowaniu koszuli. 

Oderwaliśmy się na chwilę aby zaczerpnąć tchu. BoMi korzystając z okazji przypatrywała się mojemu ciału z zainteresowaniem. Ciekawość wzięła nad nią górę i palcami delikatnie, ledwo wyczuwalnie przejechała po brzuchu i mięśniach. Oparła ręce na mojej klatce piersiowej i nad chyliła się powoli. Zostało jeszcze parę centymetrów, które były dla mnie katuszami. Nie mogąc wytrzymać musiałem pokonać przestrzeń między nami. 

Jej miękkie usta z moimi gorącymi. Jej delikatny język z moim natarczywym. Jej przyśpieszony oddech z moim przerywanym. Nasze gorące ciała ocierały się o siebie. 

Szybkim ruchem przekręciłem nas miejscami, tak abym to ja był na górze. Dziewczyna zachichotała na mój gest i pociągnęła mnie do pocałunku. W między czasie wplątała ręce w moje włosy, a ja szarpałem lekko za jej koszulkę. Ona oderwała się lekko od materaca dając mi lepszy dostęp do jej odzieży. Uniosłem ponownie koniec koszulki i zatrzymałem się. 

Siniak...

Na raz sto myśli przewijało mi się przez głowę. Panował tam chaos. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Dziewczyna zauważyła moją przerwę i oderwała się ode mnie. Spojrzała prosto w oczy z wyraźnym zaskoczeniem.

- Co się sta-

- Co to jest? - przerwałem jej niemal  natychmiast. Za to bezmyślne pytanie chciałem uderzyć się w twarz. BoMi zaczerpnęła szybko tchu i odwróciła wzrok. 

- Nic... 

Kłamiesz...

- Mów prawdę - powiedziałem z naciskiem na każde słowo. Nie chciałem aby brzmiało to zbyt władczo ale nie mogłem już dłużej udawać, że o niczym nie wiem.

- Ale mówię, że nic się nie stało. Przecież już ci tłumaczyłam, że uderzyłam o klamkę od drzwi... - mruknęła nie patrząc mi w oczy. Jej wzrok błądził po pokoju, po łóżku, po dłoniach tylko nie po mnie. 

- Rano mówiłaś, że uderzyłaś się o wyspę kuchenną kiedy robiłaś sobie jedzenie - powiedziałem oczekując jej odpowiedzi. - BoMi...- dodałem po chwili. - Nie chce kłamstw.

- Tae - dziewczyna spojrzała na mnie. W jej oczach był wyraźny ból na samą rozmowę o tym zranieniu. - Ja nie mogę... Ja...

- Zaufaj mi - powiedziałem szybko. Złapałem ją za dłonie, które leżały na łóżku i przyłożyłem je sobie do ust. - Chce abyś mi zaufała... - szepnąłem, jednak byłem pewien, że to usłyszała. Cisza w pokoju była tak mocna, że nawet najmniejszy szmer był o dziesięć razy głośniejszy niż zazwyczaj. Pocałowałem każdy jej palec z osobna.

- Proszę, nie bój się mi czegokolwiek powiedzieć - powtórzyłem i spojrzałem na nią z nadzieją.

- Tae... Ja nie jestem gotowa. Nie mogę, nie chce... nie potrafię - oczy zabłysnęły jej w świetle lampki nocnej.

Łzy...

- Mimi, jeśli ty mi nie powiesz... Sam będę musiał się dowiedzieć. Nie pozwolę aby ktokolwiek cię ranił, rozumiesz? Nie pozwolę - ostatnie słowa powiedziałem z zaciśniętymi zębami. Umocniłem uścisk na jej dłoniach i wyczekiwałem ciąg dalszego. Dziewczyna chwilę walczyła sama ze sobą, co było widoczne po jej mimice twarzy. Moje spojrzenie stopniowo ją naciskało, chciałem dowiedzieć się przyczyny powstania tego siniaka. 

Może wydawać wam się to głupie, bo przecież to zwykły siniak, tak możecie pomyśleć.

Tak nie jest. To nie jest zwykły siniak zrobiony przypadkowo. Taki siniak powinien być mniejszy i nie mieć tak żywych kolorów. Ten na jej brzuchu jest ogromny jak pięść dorosłego faceta. To niemożliwe aby nabiła sobie taki w kuchni czy uderzając o klamkę. 

Zabiję tego, który ją zrani.

BoMi

Kiedy prosiłam go aby został, sama nie wiedziałam czego chce. To był impuls. 

Takim samym impulsem było to kiedy ściągałam mu koszulkę. Naprawdę nie wiem co mam o tym myśleć. 

Uciekłam z pokoju pod pretekstem pójścia do toalety. Nie chciałam odpowiadać na jego pytanie. Nie byłam gotowa i bałam się jego reakcji. Mimo że wiem, że mam osoby na które mogę liczyć, są odpowiednie instytucje i sposoby aby zapobiec agresywnemu zachowaniu tego człowieka ale boję się. 

Pomimo tego, że tyle lat już minęło, że jestem już starsza, mogę zdziałać więcej...Boje się, że coś się popsuje. On się o wszystkim dowie zanim inni zdążą cokolwiek zrobić i dorwie mamę. A ja nie mogę mu na to pozwolić. 

Zamknęłam się w łazience i zsunęłam po drzwiach na zimne płytki. 

Cholera!

Nie mogłam pozbierać myśli. Pełno dylematów, myśli o lepszym zakończeniu o gorszym zaprzątało teraz moją głowę. Szarpałam się za włosy jakby to miało mi w czymś pomóc.

Może jednak wszystko wróci do normy? Wszystko się jakoś ułoży tylko trzeba poczekać?

Naiwna.

TaeHyung

Kiedy mała wyszła do łazienki opadłem ciężko na łóżko wzdychając głośno.

Ty to umiesz wszystko spierdolić.

Myślałem nad tym co się stało i nie wiem co mogę zrobić. Nie wiem co jej powiedzieć. Mam czekać? Ale znowu nie mogę dłużej być z faktem, że ktoś się na niej ewidentnie wyżywa. To skomplikowane i wkurwiające!

Rzuciłem małą poduszką w sufit i złapałem ją. Bawiłem się tak przed chwilę. Z zamyślenia wyrwał mnie pisk opon na zewnątrz, który sprawił, że stanąłem na równe nogi. Podbiegłem do okna wypatrując czegokolwiek ale nic nie znalazłem. Nikogo już nie było, nie zdążyłem przypatrzeć się nawet aucie, ponieważ było już za daleko.

- Kurwa... - szepnąłem pod nosem i stałem jeszcze chwilę przy oknie ale to nie miało sensu. Wróciłem na łóżko i w tym samym czasie przyszła BoMi. Uśmiechnęła się do mnie blado.

- Idziemy spać? Jestem padnięta... - szepnęła jakby tamta rozmowa nie miała miejsca. 

Na dziś odpuszczam...

- Tak, chodź tu - wskazałem miejsce obok siebie i dziewczyna już po sekundzie tam była. Wtuliła się we mnie i pozwoliła się okryć kołdrą. 

Kilka minut później Mała już spała. Ja nie umiałem. Starałem się jakoś logicznie wytłumaczyć zajście  sprzed chwili. Pomijając już próby wyciągnięcia prawdy od BoMi... teraz doszedł nowy problem.

Gra się zaczęła.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

No hej :D Dziękuję serdecznie za ponad 1k wyświetleń! Jesteście niesamowici ^^ Mam nadzieję, że nie zanudziłam was dzisiaj :D Lecę pisać The Stranger :D 

Proszę, zostaw coś po sobie ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro