Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

fourteen

Rano wcześnie Billy wyszedł żeby moi rodzice go nie zobaczyli i poczekał na mnie w aucie przecznicę dalej. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo zimny. Gdy podjechaliśmy pod szkołę, pożegnałam się z moim chłopakiem i pognałam w stronę szkoły. Stojąc przy szafkach zdjęłam swoją czarną kurtkę i tego samego koloru czapkę i włożyłam do szafki uprzednio wyjmując książki potrzebne mi na dzisiaj. Gdy zamknęłam szafkę ujrzałam głowę z bujną czupryną. Steave. Z zaskoczenia cicho pisnęłam i podskoczyłam.
-Jaki z Ciebie jest idiota.- powiedziałam w stronę chłopaka i oparłam się o szafki.
-Też Cię miło dzisiaj widzieć Liz.- mruknął Steave i oparł się łokciem spoglądając na mnie z uśmiechem.
-Coś ode mnie chcesz?- zapytałam chłopaka z nadzieją, że oddali się ode mnie w szybkim tempie.
- Tak. Liz nie możesz się widywać z Billy'm. Naprawdę musisz mnie posłuchać.- złapał mnie lekko za ramiona i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Ale dlaczego?- byłam zdezorientowana słowami chłopaka. Wiedziałam, że mają dużo do siebie. Ale nie wiedziałam o co w tym momencie mu chodzi.
-Musisz mi zaufać Lizzie. Nie możesz się z nim spotykać.- wstrząsnął moimi ramionami.
-Steave, swoje problemy załatwiaj z Billy'm, nie ze mną. To nie moja sprawa. - gdy już miałam się odwracać, Steve zlapał ponownie mnie za ramiona.- Steave, puść mnie. Mam lekcje.
-Ale Liz...- przerwał w momencie gdy się odwróciłam. Billy i Jennifer Bullet. Całowali się po drugiej stronie korytarz w rogu. W pierwszej chwili nie doszło to do mnie. Stałam sztywno, a Steave trzymał mnie za ramiona. Po kilku sekundach łzy zaczęły mi lecieć jedna po drugiej po moich policzkach. Nie mogłam w to uwierzyć. Billy. Mój chłopak. Odwróciłam się w stronę Steave'a i spojrzalam na niego. Zacisnął mocno pięści i już chciał ruszyć do Billy'ego.
- Steave, proszę Cię. Nie warto.
-Musi dostać za swoje.- warknął i poszedł w stronę chłopaka. Wystraszona, że może stać się dużą krzywda pobiegłam za Steav'em.
-Steave...Steave.- próbowałam się z nim dogadać ale szedł tak szybko, że nie reagował na żadne moje słowa.
- Ty chuju!- krzyknął Steave będąc blisko pary. Billy odezwał się od dziewczyny i spojrzał w naszą stronę. Po jego minie widać, że w ogóle nie spodziewał się nas. - Jak mogłeś jej to zrobić?! Co? No mów!- Steave złapał Billy'ego za koszulkę i krzyczał mu prosto w twarz.
- Liz, to nie tak.- Billy spojrzał w moja stronę błagalnym wzrokiem.
- Nie obchodzi mnie to.- odpowiedziałam mu drzącym głosem ledwo powstrzymując się od kolejnego wybuchu. Dopiero w tej chwili dotarło do mnie co się stało. Billy mnie zdradził. Mój chłopak mnie zdradził.
-Zostaw ją. Już dość zrobiłeś, palancie. - Steave wciąż mówił do Billy'ego. Dalej trzymał go za koszulkę szarpiąc nią co chwilę.
-Słońce, chodź wszystko sobie wyjaśnimy i będzie dobrze.- nie wierzyłam w to co Billy mówi. Po prostu nie umiałam tego pojąć.
-Nie. Nie, Billy. To koniec.- oznajmiłam chłopakowi i czułam, że nie wytrzymam dłużej.- Chodź Steave zostaw go. Steave...- nim się zdążyłam obrócić, mój były chłopak leżał na podłodze i trzymał się za nos.
-Teraz możemy iść.- powiedział Steave i odeszliśmy od miejsca, w którym mój związek szlag strzelił.

Gdy wróciłam do domu przepłakałam dobre dwie godzin. Leżąc na łóżku usłyszałam jak ktoś puka w moje drzwi.
- Tak?- zapytałam zachrypniętym głosem. Przetarłam szybko oczy i spojrzałam w stronę drzwi.
- Lizzie?- delikatny głosik wypowiedział moje imię.
- Tak słońce?
-Mogę do Ciebie?- zapytała Holly szerzej otwierając drzwi.
-Oczywiście, kochanie.- szybko zmieniłam swój humor i przybrałam postawę "nic się nie stało". Holls podbegła do mojego łóżka i wskoczyła pod kołdrę mocno się do mnie przytulając.- Co się dzieje?
-Bo pod łóżkiem są potwory. Tak mówi Mike.- powiedziała w moje ramię Holly.
-Nie słuchaj brata. Nie ma tam potworów.- Mike zabije Cię kiedyś. Przysięgam. Przecież to dziecko, jak oj mógł jej takich rzeczy naopowiadać. Teraz biedna będzie się bała spać u siebie.
-Mogę spać z Tobą?
- Oczywiście Holly.- przytuliłam siostrę i zamknęłam oczy. Chciałam jak najszybciej zasnąć po dzisiejszych wydarzeniach.

||655 słów

☆Bardzo was przepraszam za tygodniowe opóźnienia i za tak krótki rozdział. Wróciłam dopiero w środę do domu i przez weekend nie miałam czasu napisać. Mam nadzieję że wam się spodoba!❤ Jak wam minął tydzień?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro