Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

five

Otwieram powoli jedno oko ale sekundę później od razu zamykam przez słoneczne promienie wpadające przez okno. Odwracam się w bok i patrzę na chłopaka. Pomimo obitej twarzy dalej jest przystojny. Ręką odgarniam jego włosy spadające na czoło.
- Dzień dobry.- Mówi Billy i ziewa przeciągle.
- Cześć. -odpowiadam wstając z łóżka z zamiarem ubrania się.- Zaraz wracam. -mówię do chłopaka i znikam za drzwiami pokoju. Przecież ja nie mam ubrań. Idąc korytarzem staje przed drzwiami do pokoju siostry chłopaka.
-Max, śpisz? -lekko pukam iotwieram drzwi.
- Liz? Co ty tu robisz? - zdziwiona dziewczyna patrzy na mnie czesząc swoje długie rude loki.
-Długa historia. Mogę pożyczyć coś do ubrania?
- Pewnie trzymaj.- Max wciska mi w dłonie ciemnoniebieskie jeansy.
-Dziękuję.- mówię i wychodzę z pokoju.

Ubrałam w łazience spodnie od Max i zostałam w koszulce Billy'ego, którą wcisnęłam w spodnie. Gdy uznałam, że wyglądam znośnie skierowałam się w stronę pokoju chłopaka. Gdy otwarłam drzwi zobaczyłam, że Billy nadal leży z zamkniętymi oczami. Zamknęłam drzwi i podeszłam do łóżka chłopaka.
- Billy no wstawaj. Mamy dwadzieścia minut do pierwszej lekcji. -w odpowiedzi chłopak otworzył oczy i złapał mnie za biodra. Pisnęłam, a on przewrócił mnie tak, że leżałam na nim.
- Zróbmy sobie dzień wolny Lizzie.- mruczy Billy patrząc na mnie zaspanymi oczami.
- Nie ma mowy. Wstawaj no już.- mówię i wstaje z chłopaka.
-Lizzie no dawaj zostajemy.
-Nie. Wstajesz. Teraz.
-Mhm.- Billy mruknął i powoli wstał z łóżka. Gdy podszedł do szafy i wybierał ubrania postanowiłam mu się przyjrzeć. Gdy rękami przekładał koszulki, każdy jego mięsień był idealnie uwydatniony.
-Gapisz się.- powiedział Billy dalej stając odwrócony do mnie tyłem.
-Wcale nie.- speszona szybko odwróciłam wzrok i wstałam z łóżka.- Idę zrobić śniadanie.- oznajmiłam chłopakowi I szybko wyszłam z pokoju.

Billy prowadził bardzo dobrze. Szybko, ale bezpiecznie. W drodze do szkoły rozmawiałam z Max, z czego Billy nie był zbytnio zadowolony. Nie rozumiałam dlaczego tak bardzo nie lubi siostry. Wręcz jej nie toleruje.
-Musimy iść na zakupy.- oznajmiłam rudowłosej podczas rozmowy o nowej kolekcji GAP.
-Zdecydowanie.- odpowiada mi ucieszona Max.
- Nie.- nagle słyszę głos po mojej lewej stronie.
-Słucham?- kompletnie nie wiem o co chodzi chłopakowi.
-Dzisiaj wychodzisz ze mną po szkole.
- Nie wydaje mi się.- zdenerwowana odpowiadam Billyemu.
Do końca drogi do szkoły żadne z nas się już nie odezwało.

Gdy przyjechaliśmy pod szkołę wysiadłam z auta i pożegnałam się z Max, już chciałam iść dalej Ale nie było mi to dane.
- Gdzie mi uciekasz?- pyta Billy łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce.
-Na lekcje. Do potem.- wyrwałam rękę z jego uścisku i udałam się w stronę szkoły. Co on sobie w ogóle myśli? Nie będzie za mnie decydował. Gdy już miałam otwierać drzwi do szkoły poczułam pociągnięcie za ramię.
- Liz o co chodzi?- pyta Billy jak gdyby nigdy nic.
- O co mi chodzi? Nie będziesz za mnie decydował.- patrzę w jego oczy, co jest trochę trudne przez różnicę wzrostu.- Porozmawiamy potem Billy spieszę się.
- Nie Lizzie, porozmawiamy teraz.- oznajmia Billy ciągnąć mnie w stronę szafek.
-Billy nie możesz za mnie decydować. Nic mi nie mówiłeś że gdzieś idziemy i nagle gdy chce wyjść z Max to wyjeżdżasz z tekstem że nie.- wyrzucam z siebie to żwawo gestykulując rękami.
-Bo chce żebyś wyszła ze mną.
- Wystarczyło spytac.- wzdycham i postanawiam nie być dłużej na niego zła.
- Dobrze Lizzie.- przytula mnie.- Idę na lekcje. Widzimy się później.- odchodzi macha mi z daleka, a ja odwracam się w stronę szafki i gdy już mam otwierać czuje jak ktoś we mnie wbiega. Otwieram oczy i patrzę na sprawcę.
- Dustin? Co ty robisz?
- Lizzie przepraszam Cię. Szukamy darta.
-Szukacie kogo?
- Eee mojego kota. Tak kota. Zabrałem go do szkoły I uciekł mi. - zmieszany chłopak wstaje i wygląda jakby mocno plątało mu się to co Mówi.
-Kota? To może ci pomogę?
- Nie! - chłopak krzyczy na tyle głośno że kilka osob na nas patrzy.- Nie trzeba Lizzie. Do potem. - Mówi i szybko odbiega ode mnie. Pewnie znowu bawią się w jakieś głupie gry. Zabieram rzeczy z szafki i ruszam w stronę sali gimnastycznej.

-Otwórzcie te cholerne drzwi!- gdy już prawie jestem przy wejściu słyszę krzyki. Odwracam głowę i widzę rudowłosą dziewczynę dobijającą się do drzwi. Mad Max.
- Max? Co ty tu robisz?
- Liz. Dustin przyniósł do szkoły swojego żółwia i pokazuje reszcie.
-A nie kota? - coś jest nie tak. I to bardzo.
-Jakiego kota?
- Dustin mówił że zgubił kota bo przyniósł go do szkoły.- Max chwilę się zastanawia i gdy już ma mi odpowiadać drzwi się otwierają.
-Dart nie!- słyszę krzyk Dustina A zaraz po tym dziwne stworzenie wybiega przez drzwi. Chłopcy jeden po drugim wybiegają, ale gdy mnie zauważyli stanęli w rzędzie przede mną. Założyłam rękę na rękę i spojrzałam na nich.
- Dustin jak sprawa z kotem?-Lucas uderzył się w czoło na głupotę kolegi.
- Kot? Dustin miałeś nic nie mówić.
-Zamknij się.- Dustin odpowiada chłopakowi zażenowany sytuacją.
-Dobra ja nie chcę wiedzieć o co to do jasnej cholery chodzi. Jak będą Z tego problemy to nie żyjesz Mike. Wszyscy nie żyjecie.- pogroziłam palcem na co cała piątka pokiwała głową. - A teraz idziemy grzecznie na lekcje.- odwróciłam się i poszłam szybko pod klasę historyczną. Dzieciaki.

-Nienawidzę historii. Tak bardzo.- jęknęła Clary rzucając książki na stół.
- Ja też uwierz. Ale jeszcze bardziej nie lubię Claves. Jak ta baba zacznie gadać o historii to już zasypiam.- odpowiadam jej i biorę łyk soku. Rozglądam się po stołówce szukając Mike'a. Jeśli z tego będą kłopoty to go chyba zabije. W zeszłym roku historia Bayersa dość namieszała wszystkim w głowach.
- Greg robi imprezę w sobotę.- oznajmia Clary z pełnymi ustami.- Będziesz no nie?
- Raczej tak.
- Nie raczej tylko na pewno. Będą wszyscy. Nie możesz przegapić takiego wydarzenia.
- Przyjdę.- uśmiecham się do niej I zabieram się za jedzenie.

Stoję przed szkołą i czekam na Max. Już dwadzieścia minut. Na pewno siedzi z chłopakami i zapomniała że mamy iść na zakupy.
- Lizzie strasznie Cię przepraszam.- podbiega do mnie zdyszana Max.- Nie dam rady dzisiaj iść z Tobą.
-Hmm no to pójdziemy kiedy indziej.- mówię i żegnam się z dziewczyną, a ta wraca do szkoły biegiem. Spoglądam w stronę przeszklonych drzwi i widzę brata i jego kolegów którzy szybko kryją się gdy patrzę w ich stronę. Głupie zabawy sobie urządzają. Zakładam na siebie kurtkę Billy'ego którą mu zwinęłam rano i idę na parking. Auto chłopaka dalej stoi więc postanowiłam na niego poczekać.

Po kilku minutach stania oparta o samochód widzę Billy'ego wychodzącego ze szkoły. Odpala papierosa i idzie w stronę auta. Gdy podchodzi do mnie to zdejmuje okulary z nosa i całuje mnie mocno w usta. Co bardzo mnie zaskoczyło.
-Kogo moje oczy widzą? Nie miałaś być z Max?
-Plany się zmieniły.- oznajmiam mu i łapie go za bicepsy. Dużo ćwiczy. Bardzi dużo.
-Czyli jedziemy do mnie.

|| Czuję że ten rozdział bardzo mi nie wyszedł. Czekam na propozycje co chcecie przeczytać w tym opowiadaniu!
1129 słów

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro