2. Bliższe poznanie
Charles Leclerc
Obudziłem się zakopany w swojej pościeli. Rozejrzałem się po pokoju. Za oknem było już jasno ale nie na tyle żeby już wstawać. Zacząłem szukać telefonu kiedy zahaczyłem kołdrą o szafkę nocną i coś spadło. Kiedy ujrzałem płyn do dezynfekcji na podłodze i papierki po plastrze odrazu spanikowany spojrzałem na swój nadgarstek. Był zaklejony niewielkim plasterkiem. Kurwa teraz to napewno mnie zamkną. Wstałem i podeszłem do biurka gdzie zobaczyłem mały talerz z pancake'ami i karteczką
„Smacznego"
nie powiem że nie ale posiłek wyglądał pysznie ale ja teraz nie miałem na nic ochoty chodź z drugiej strony wiedziałem że muszę coś zjeść. Wziąłem kęsa i odrazu poczułem jak wszystko podchodzi mi do gardła. Wpadłem do łazienki i wszystko zwróciłem.
Charlie wszystko okej ?- zapytał Carlos
ta- CZEKAJ CO TY ROBISZ W MOIM DOMU!- wydarłem się
wczoraj chciałem do ciebie oddzwonić ale nie odbierałeś z racji tego że nie mam numeru do nikogo z twojej rodziny postanowiłem że przyjdę do ciebie zobaczyć co się stało bo i tak miałem po drodze, kiedy wyszedłem do twojego pokoju myślałem że śpisz ale jak zobaczyłem jaki blady jesteś okazało się że zemdlałeś więc postanowiłem że się tobą zajmę- opowiedział mi
okej powiedz mi że o tym plastrze nie wie Lorenzo proszę- powiedziałem wskazując na nadgarstek
nie wie a co?- zapytał
zamkną by mnie. Wiesz jak się o mnie martwi- podeszłem do zlewu i obmyłem sobie twarz
masz jakiś problem.- stwierdził
może..- westchnąłem
potrzebujesz pomocy?- zapytał
narazie nie- odparłem
dobrze ale wiedz że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć- pogłaskał mnie po plecach
gdzie spałeś ?- zapytałem
na kanapie w salonie- uśmiechną się- co nie tak z moimi pancake'ami ?
nic...nie mam ochoty na jedzenie- sapnąłem
ale musisz coś zjeść- powiedział stanowczo
wiem ale nie chce nie mam ochoty- wyszedłem z łazienki i zszedłem na dół
cześć jak się czujesz- od razu z pytaniem wyskoczyła moja mama
dobrze- odparłem
dasz radę iść dzisiaj do szkoły?- zapytała
tak raczej tak- odparłem zgodnie z prawdą
ja się nim zajmę- powiedział carlos
po ogarnięciu się do szkoły, spakowaniu i ubraniu wyszliśmy z domu w składzie ja, Carlos i Arthur który z koleji przed wyjściem wyjebał się o moje buty. Niech ma za swoje gówniarz. Doszliśmy do szkoły chwilę przed lekcjami. Kiedy weszliśmy do budynku Arthur odrazu poleciał do swoich znajomych. Sainz rozglądał się po korytarzu jakby kogoś szukał.
Kogo szukasz?- zapytałem
Lando- powiedział nie spuszczając wzroku z tłumu ludzi
tego pierwszaka którego wczoraj podglądałeś w szatni po WF'ie ?- zadałem kolejne pytanie
ta. nie czekaj nie podglądałem go!- krzykną
taak napewno- roześmiałem się
dzwonek zadzwonił na lekcje więc pożegnałem się z carlosem i poszedłem do swojej klasy. Maxa nie było więc przez całą lekcje siedziałem sam i się nudziłem. Zadzwonił dzwonek a ja się ocknąłem. Kurwa ten jebany WF łączony z 3 klasą. Wybiegłem z klasy i odrazu pobiegłem do łazienki napisać sobie zwolnienie.
Piszemy zwolnienie co?- Jezu jeszcze jego tu brakowało
Czego chcesz?- zapytałem patrząc na Pierra
niczego- wzruszył ramionami
mhm okej- mruknąłem
czemu piszesz zwolnienie?- zapytał
bo tak- niech on mi da spokój
okej sorry...- szepną
zobaczyłem że na parapet na którym leżała moja kartka kapnęła łza.
płaczesz?- zapytałem
co nie..- powiedział wycierając policzki
dotarło do mnie że on tylko chciał się zaprzyjaźnić jest nowy i nie wie wszystkiego o tej szkole. Szuka przyjaciela
zrywamy się z lekcji ?- spojrzałem na niego
my ?- spojrzał na mnie zdziwiony
tak my- uśmiechnąłem się szeroko
mhm okej możemy- powiedział pociągając nosem
chodź- powiedziałem zakładając plecak co również uczynił pierre
poczekaliśmy do dzwonka i wymknęliśmy się do szatni.
Czekaj- szepnąłem łapiąc go za rękę
uyy- spojrzał na nasze dłonie i się zarumienił
co?- zapytałem rozbawiony
n-nic...- powiedział
okej?- odparłem
wyszliśmy ze szkoły i zaczęliśmy iść w stronę jakiejś kawiarni bo miałem straszną ochotę wypić kawę. Weszliśmy i okazało się że każdy stolik jest zajęty więc wzięliśmy na wynos. Szliśmy parkiem kiedy nagle Pierre się potkną i wywalił
serio?- zapytałem podnosząc jego kubek który na szczęście był już pusty
nie widziałem tego krawężnika przecież nie zrobiłem tego specjalnie!- krzykną
pokaż- kucnąłem przy nim i podwinąłem jego nogawkę- boli cię ?
tak nie dotykaj!- odparł opychając moją rękę
chodź do mnie do domu trzeba to opatrzyć- powiedziałem i pomogłem mu wstać
doszliśmy do domu i odrazu powiedziałem że wchodzę pierwszy. Nigdy nie wiadomo czy w przed pokoju nie leżą czyjeś buty.
hejj!- krzyknąłem ale nie dostałem odpowiedzi
czemu nikogo nie ma i są otwarte drzwi?- zapytał brunet
Arthur znając życie już wrócił ze szkoły i wyszedł gdzieś i nie zamkną drzwi- stwierdziłem.
Pierre przykucną żeby rozwiązać buty ale natychmiast mu tego zabroniłem i sam mu je zdjąłem. Spojrzałem sie na niego żeby zobaczyć czy znowu się rumieni. Oczywiście że tak. Jezu jak on słodko wygląda. CHARLES JEZU CO TY PIERDOLISZ
Wszystko okej?- zapytał po chwili od czasu kiedy zacząłem się na niego gapić
t-tak.. em chodź opatrzę ci to- powiedziałem i zaprowadziłem go do swojego pokoju.
Posadziłem go na blacie w łazience i poszedłem po opatrunek. Kiedy wróciłem zobaczyłem że Pierre patrzy się z przerażeniem w jedno miejsce w łazience. Spojrzałem więc tam i zobaczyłem żyletkę
Charles... potrzebujesz pomocy?- zapytał
nie..- odparłem i podniosłem przedmiot żeby chwilę później schować go do szuflady.
Zacząłem opatrywać chłopaka tak żeby zrobić to najdelikatniej jak tylko się da.
Charles chce ci pomóc - powiedział z troską w głosie
ale nie mów nic nikomu okej ?- spojrzałem mu w oczy i momentalnie odpłynąłem. Były piękne. Takie niebieskie niczym woda w oceanie takie głębokie. Poczułem jak nasze oddechy się mieszają.
Charles...- szepną co wyrwało mnie z transu
c-co?- oderwałem się
dzięki za tyle komplementów ale możesz się zająć moim kolanem ?- ŻE CO KURWA JA TO POWIEDZIAŁEM NA GŁOS?!
o- jezu nie nie chciałem przepraszam- zacząłem się tłumaczyć
nic się nie dzieje- uśmiechną się
poczułem jak nasze oddech znowu się mieszają a nosy stykają. Nie wiem czemu miałem ochotę go pocałować. Jeszcze wczoraj wkurwial mnie najbardziej na świecie a dzisiaj wbijam wzrok w jego tęczówki i nie mogę się od nich oderwać
AŁA!- krzykną
a sorry..- zdałem sobie sprawę że już chyba z 5 razy psiknąłem w miejsce rany płynem antybakteryjnym
nic nie szkodzi- pogłaskał mnie po ramieniu- chcesz powiedzieć dlaczego to robisz ?- zapytał wskazując na mój nadgarstek
tęsknię za Tatą... to moja wina..- odparłem a z oczu poleciało mi kilka łez
już nic się nie dzieje- przytulił mnie- to nie twoja wina Charlie
Charlie?- zapytałem zaskoczony
a sorry..- spuścił wzrok
nic się nie dzieje Pie- złapałem delikatnie jego podbródek
Emm Charles?- zapytał stojący w drzwiach Arthur.
Hejka misiaki🐻
Co tam u was?
Dajcie znać jak rozdział wam się podoba! 🩷
Buźki 🎀
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro