Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Bliższe poznanie

Charles Leclerc

Obudziłem się zakopany w swojej pościeli. Rozejrzałem się po pokoju. Za oknem było już jasno ale nie na tyle żeby już wstawać. Zacząłem szukać telefonu kiedy zahaczyłem kołdrą o szafkę nocną i coś spadło. Kiedy ujrzałem płyn do dezynfekcji na podłodze i papierki po plastrze odrazu spanikowany spojrzałem na swój nadgarstek. Był zaklejony niewielkim plasterkiem. Kurwa teraz to napewno mnie zamkną. Wstałem i podeszłem do biurka gdzie zobaczyłem mały talerz z pancake'ami i karteczką

„Smacznego"

nie powiem że nie ale posiłek wyglądał pysznie ale ja teraz nie miałem na nic ochoty chodź z drugiej strony wiedziałem że muszę coś zjeść. Wziąłem kęsa i odrazu poczułem jak wszystko podchodzi mi do gardła. Wpadłem do łazienki i wszystko zwróciłem.

Charlie wszystko okej ?- zapytał Carlos

ta- CZEKAJ CO TY ROBISZ W MOIM DOMU!- wydarłem się

wczoraj chciałem do ciebie oddzwonić ale nie odbierałeś z racji tego że nie mam numeru do nikogo z twojej rodziny postanowiłem że przyjdę do ciebie zobaczyć co się stało bo i tak miałem po drodze, kiedy wyszedłem do twojego pokoju myślałem że śpisz ale jak zobaczyłem jaki blady jesteś okazało się że zemdlałeś więc postanowiłem że się tobą zajmę- opowiedział mi

okej powiedz mi że o tym plastrze nie wie Lorenzo proszę- powiedziałem wskazując na nadgarstek

nie wie a co?- zapytał

zamkną by mnie. Wiesz jak się o mnie martwi- podeszłem do zlewu i obmyłem sobie twarz

masz jakiś problem.- stwierdził

może..- westchnąłem

potrzebujesz pomocy?- zapytał

narazie nie- odparłem

dobrze ale wiedz że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć- pogłaskał mnie po plecach

gdzie spałeś ?- zapytałem

na kanapie w salonie- uśmiechną się- co nie tak z moimi pancake'ami ?

nic...nie mam ochoty na jedzenie- sapnąłem

ale musisz coś zjeść- powiedział stanowczo

wiem ale nie chce nie mam ochoty- wyszedłem z łazienki i zszedłem na dół

cześć jak się czujesz- od razu z pytaniem wyskoczyła moja mama

dobrze- odparłem

dasz radę iść dzisiaj do szkoły?- zapytała

tak raczej tak- odparłem zgodnie z prawdą

ja się nim zajmę- powiedział carlos

po ogarnięciu się do szkoły, spakowaniu i ubraniu wyszliśmy z domu w składzie ja, Carlos i Arthur który z koleji przed wyjściem wyjebał się o moje buty. Niech ma za swoje gówniarz. Doszliśmy do szkoły chwilę przed lekcjami. Kiedy weszliśmy do budynku Arthur odrazu poleciał do swoich znajomych. Sainz rozglądał się po korytarzu jakby kogoś szukał.

Kogo szukasz?- zapytałem

Lando- powiedział nie spuszczając wzroku z tłumu ludzi

tego pierwszaka którego wczoraj podglądałeś w szatni po WF'ie ?- zadałem kolejne pytanie

ta. nie czekaj nie podglądałem go!- krzykną

taak napewno- roześmiałem się

dzwonek zadzwonił na lekcje więc pożegnałem się z carlosem i poszedłem do swojej klasy. Maxa nie było więc przez całą lekcje siedziałem sam i się nudziłem. Zadzwonił dzwonek a ja się ocknąłem. Kurwa ten jebany WF łączony z 3 klasą. Wybiegłem z klasy i odrazu pobiegłem do łazienki napisać sobie zwolnienie.

Piszemy zwolnienie co?- Jezu jeszcze jego tu brakowało

Czego chcesz?- zapytałem patrząc na Pierra

niczego- wzruszył ramionami

mhm okej- mruknąłem

czemu piszesz zwolnienie?- zapytał

bo tak- niech on mi da spokój

okej sorry...- szepną

zobaczyłem że na parapet na którym leżała moja kartka kapnęła łza.

płaczesz?- zapytałem

co nie..- powiedział wycierając policzki

dotarło do mnie że on tylko chciał się zaprzyjaźnić jest nowy i nie wie wszystkiego o tej szkole. Szuka przyjaciela

zrywamy się z lekcji ?- spojrzałem na niego

my ?- spojrzał na mnie zdziwiony

tak my- uśmiechnąłem się szeroko

mhm okej możemy- powiedział pociągając nosem

chodź- powiedziałem zakładając plecak co również uczynił pierre

poczekaliśmy do dzwonka i wymknęliśmy się do szatni.

Czekaj- szepnąłem łapiąc go za rękę

uyy- spojrzał na nasze dłonie i się zarumienił

co?- zapytałem rozbawiony

n-nic...- powiedział

okej?- odparłem

wyszliśmy ze szkoły i zaczęliśmy iść w stronę jakiejś kawiarni bo miałem straszną ochotę wypić kawę. Weszliśmy i okazało się że każdy stolik jest zajęty więc wzięliśmy na wynos. Szliśmy parkiem kiedy nagle Pierre się potkną i wywalił

serio?- zapytałem podnosząc jego kubek który na szczęście był już pusty

nie widziałem tego krawężnika przecież nie zrobiłem tego specjalnie!- krzykną

pokaż- kucnąłem przy nim i podwinąłem jego nogawkę- boli cię ?

tak nie dotykaj!- odparł opychając moją rękę

chodź do mnie do domu trzeba to opatrzyć- powiedziałem i pomogłem mu wstać

doszliśmy do domu i odrazu powiedziałem że wchodzę pierwszy. Nigdy nie wiadomo czy w przed pokoju nie leżą czyjeś buty.

hejj!- krzyknąłem ale nie dostałem odpowiedzi

czemu nikogo nie ma i są otwarte drzwi?- zapytał brunet

Arthur znając życie już wrócił ze szkoły i wyszedł gdzieś i nie zamkną drzwi- stwierdziłem.

Pierre przykucną żeby rozwiązać buty ale natychmiast mu tego zabroniłem i sam mu je zdjąłem. Spojrzałem sie na niego żeby zobaczyć czy znowu się rumieni. Oczywiście że tak. Jezu jak on słodko wygląda. CHARLES JEZU CO TY PIERDOLISZ

Wszystko okej?- zapytał po chwili od czasu kiedy zacząłem się na niego gapić

t-tak.. em chodź opatrzę ci to- powiedziałem i zaprowadziłem go do swojego pokoju.

Posadziłem go na blacie w łazience i poszedłem po opatrunek. Kiedy wróciłem zobaczyłem że Pierre patrzy się z przerażeniem w jedno miejsce w łazience. Spojrzałem więc tam i zobaczyłem żyletkę

Charles... potrzebujesz pomocy?- zapytał

nie..- odparłem i podniosłem przedmiot żeby chwilę później schować go do szuflady.

Zacząłem opatrywać chłopaka tak żeby zrobić to najdelikatniej jak tylko się da.

Charles chce ci pomóc - powiedział z troską w głosie

ale nie mów nic nikomu okej ?- spojrzałem mu w oczy i momentalnie odpłynąłem. Były piękne. Takie niebieskie niczym woda w oceanie takie głębokie. Poczułem jak nasze oddechy się mieszają.

Charles...- szepną co wyrwało mnie z transu

c-co?- oderwałem się

dzięki za tyle komplementów ale możesz się zająć moim kolanem ?- ŻE CO KURWA JA TO POWIEDZIAŁEM NA GŁOS?!

o- jezu nie nie chciałem przepraszam- zacząłem się tłumaczyć

nic się nie dzieje- uśmiechną się

poczułem jak nasze oddech znowu się mieszają a nosy stykają. Nie wiem czemu miałem ochotę go pocałować. Jeszcze wczoraj wkurwial mnie najbardziej na świecie a dzisiaj wbijam wzrok w jego tęczówki i nie mogę się od nich oderwać

AŁA!- krzykną

a sorry..- zdałem sobie sprawę że już chyba z 5 razy psiknąłem w miejsce rany płynem antybakteryjnym

nic nie szkodzi- pogłaskał mnie po ramieniu- chcesz powiedzieć dlaczego to robisz ?- zapytał wskazując na mój nadgarstek

tęsknię za Tatą... to moja wina..- odparłem a z oczu poleciało mi kilka łez

już nic się nie dzieje- przytulił mnie- to nie twoja wina Charlie

Charlie?- zapytałem zaskoczony

a sorry..- spuścił wzrok

nic się nie dzieje Pie- złapałem delikatnie jego podbródek

Emm Charles?- zapytał stojący w drzwiach Arthur.

Hejka misiaki🐻
Co tam u was?
Dajcie znać jak rozdział wam się podoba! 🩷
Buźki 🎀

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro