Prolog
Magnolia robiła to, co zwykle w sobotnie poranki. Chodziła między kwiatami i poznawała świat. Była to dla niej codzienność, ale tylko i wyłącznie w soboty od szóstej do południa. Od tej godziny miała czas na odpoczynek, który wykorzystywała na leżenie na polanach i podziwianie chmur. Tej konkretnej soboty stało się coś więcej. Magnolia znalazła coś, czego jej brakowało. A raczej kogoś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro