✏6✏
Dalszy wczorajszy wieczór minął nawet dobrze.
Szłam spokojnie korytarzem szkolnym kiedy Dylan dobiegł do mnie od tyłu i szturchnął mnie.
-Hej
-No hej
-Co jest?
-Mówię ci setny raz że jest okej.
-Czyżby?
-Tak-i nagle telefon dał o sobie znać
Nieznany: Masz z nim nie gadać. Bo zrobię tobie lub jemu krzywdę
Ja:Mam dosyć tego. Idę to zgłosić?
Spojrzałam na chłopaka. On bardzo dokładnie mi się przyglądał. Wręcz wiercił mi dziurę w moim ciele. Nagle się uśmiechnął.
Nie rozumiem go.
-No to co Dylan? Idziemy na naszą ulubioną lekcję matymy?-powiedziałam z kpiną, na co chłopak szerzej się uśmiechnął
-No jasne-zaczęliśmy iść pod klasę-a gdzie twoja przyjaciółka?
-Jest chora i leży w domu.
-Rozumiem.
Zadzwonił dzwonek. Weszłam do klasy i każdy usiadł na swoich miejscach. Bardzo dziwnie się czułam. Cały czas mam wrażenie że ktoś mnie obserwuje.
Nieznany: wysłano zdjęcie
Na zdjęciu byłam ja, jak siedzę przy ławce i nad czymś intesywnie myślę. Kurwa zaczynam się bardziej bać. Dobrze że dzisiaj wszytko skończę. Idę na policję.
W drodzę na policję byłam pewna siebie. Mam te wszystkie sms'y czyli mam dowód.
Nieznany: Gdzie idziesz
Ja: Nie ważne
Kilka domków przed komendą zastałam zaciągnięta w jakąś ciemną uliczkę i byłam oparta o ceglaną ścianę. Przycisnął mnie ktoś bardziej do budynku
Moja twarz była skierowana na ścianę.
-Mówiłem Ci że nie wolno iść na policję kochanie-w tej chwili się bardzo bałam. Nie znałam tego głosu lub, znałam tylko nierozpoznałam.-tym razem Cię ostrzegam kochanie, ale następnym razem spotka Cię kara-potem poczułam że mnie puścił. Odwróciłam się i widziałam postać jak biegnie z kapturem na głowie.
🌟-cenię
💬-kocham
~Wi~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro