Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Part 10

Chciałabym wam podziękować za głosy i komentarze, które zostawiacie pod opowiadaniem. Chcę również wyjaśnić, czemu przerywam rozdziały w takich momentach. Zmuszam was lekko do refleksji na temat bohaterów jak i dalszej fabuły. Kochani, to dla waszego dobra! Uwaga: zmieniam nieco koncept opowiadania i aktualizuję okładkę. Miłego czytania!~

- - -

Pierwszy cios przyszedł do niego niespodziewanie, niczym grom z jasnego nieba. Nim zdążył się pozbierać, dostał z otwartej dłoni w drugi policzek i zatoczył się do tyłu. Jakby nie patrzeć, Jeon był od niego wyższy i silniejszy, a tym razem wrogie spojrzenie nie zrobiłoby na nim wrażenia. 

Wziął się w końcu w garść i przykucnął, celując na oślep. Musiał trafić w krocze chłopaka, bo usłyszał przekleństwo z jego ust i gdy stał już wyprostowany, kontynuował, nie dając się ponownie zdominować. Gdy trzymał go już za koszulkę, a po górnej wardze leciała mu krew, popchnął go na ścianę. W tym samym momencie Yull drgnęła na kanapie, przerażona tym, co zobaczyła w danej chwili. Chciała się odezwać, jednak czekała na rozwój sytuacji. Obiecała sobie, że gdy będzie naprawdę źle, zacznie krzyczeć i wszystkich obudzi.

- Myślisz, że wygrałeś, śmieciu? - warknął w jego stronę Jungkook, którego oddech był szybszy. 

- Myślę, że tak właśnie jest. - powiedział Yoongi. Jego pewność siebie i słowa wprowadziły dziewczynę w stan zawieszenia.

- To, że zabierasz mi dziewczynę, którą kocham nie upoważnia cię do niszczenia jej życia. - tym razem to Jungkook złapał jego kurtkę i popchnął w tył, powodując upadek starszego chłopaka. Yull zamknęła oczy, wydając z siebie cichy pisk, zwracając tym samym uwagę chłopaków. Przetarła powieki, słysząc jak oboje gdzieś znikają i uniosła głowę z teatralnym zmęczeniem.

Pokręciła nią, zbierając się na górę, a gdy wpadła na Jungkooka, który wymykał się do łazienki, złapała go za nadgarstek.

- Spójrz na mnie. - powiedziała z powagą. Jego charakterystyczna, biała koszulka była splamiona krwią, a resztki zaschły na wardze. Postanowiła za wszelką cenę dowiedzieć się o co chodzi. Zagram w waszą grę. - pomyślała i ujęła w dłoń jego policzek, wyciągając się w górę na palcach od stóp. - Co Ci się stało, skarbie? - spytała nieco ciszej.

Mina Jeona, którą zobaczyła była nie do opisania. To zapewne przez czułe słówko, które rzuciła w jego stronę. Pamiętała jednak, żeby nie przesadzać i nie skrzywdzić wyższego, tym bardziej, jeśli żywił do niej jakiekolwiek uczucia.

- To nic takiego. - uśmiechnął się delikatnie. - Mam słabe żyłki w nosie i po sporym zmęczeniu pękają. - wzruszył ramionami, wciągając ją do łazienki. - Gdzie byłaś? - spytał, udając, że o niczym nie wie.

- Byłam na spacerze. - westchnęła, przyznając samej sobie rację i zabrała mu koszulkę z dłoni, mocząc w misce z wodą, której wcześniej nalała. - Coś mnie ominęło? - spytała, trąc materiał o siebie.

- Tylko wspólny wieczór na kanapie. - odetchnął, zachodząc ją od tyłu i wtulił się w jej plecy. Przymknęła powieki tracąc orientację, po czym upadła do miski pod ciężarem Jungkooka. Zaśmiała się cicho pod nosem i pokręciła głową. 

- No już, ciężki jesteś. - klepnęła go lekko w ramię, wychodząc w mokrych ubraniach z połamanej miski. - Spójrz, do wyrzucenia. - pokręciła głową, kiedy przyciągnął ją niespodziewanie do torsu i złożył pocałunek na wargach.

Odsunęła go od siebie, patrząc na zawiedzioną twarz starszego i zebrało jej się na wyrzuty sumienia.

- Nie powinniśmy. - szepnęła w jego stronę, mimowolnie opierając czoło o ciepły tors. Nie mogła się powstrzymać, żeby nie przeciągnąć palcami po jego skórze, co wywołało u niego dreszcz.

- Bo praktycznie przespałaś się z Yoongim? - zapytał, unosząc lekko swój ton.

- Bo... - zaczęła, nie mogąc znaleźć żadnego, choćby racjonalnego wytłumaczenia.

- Bo mnie nie kochasz. - padło z jego ust, tym samym odbierając jej mowę.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro