Part 10
Chciałabym wam podziękować za głosy i komentarze, które zostawiacie pod opowiadaniem. Chcę również wyjaśnić, czemu przerywam rozdziały w takich momentach. Zmuszam was lekko do refleksji na temat bohaterów jak i dalszej fabuły. Kochani, to dla waszego dobra! Uwaga: zmieniam nieco koncept opowiadania i aktualizuję okładkę. Miłego czytania!~
- - -
Pierwszy cios przyszedł do niego niespodziewanie, niczym grom z jasnego nieba. Nim zdążył się pozbierać, dostał z otwartej dłoni w drugi policzek i zatoczył się do tyłu. Jakby nie patrzeć, Jeon był od niego wyższy i silniejszy, a tym razem wrogie spojrzenie nie zrobiłoby na nim wrażenia.
Wziął się w końcu w garść i przykucnął, celując na oślep. Musiał trafić w krocze chłopaka, bo usłyszał przekleństwo z jego ust i gdy stał już wyprostowany, kontynuował, nie dając się ponownie zdominować. Gdy trzymał go już za koszulkę, a po górnej wardze leciała mu krew, popchnął go na ścianę. W tym samym momencie Yull drgnęła na kanapie, przerażona tym, co zobaczyła w danej chwili. Chciała się odezwać, jednak czekała na rozwój sytuacji. Obiecała sobie, że gdy będzie naprawdę źle, zacznie krzyczeć i wszystkich obudzi.
- Myślisz, że wygrałeś, śmieciu? - warknął w jego stronę Jungkook, którego oddech był szybszy.
- Myślę, że tak właśnie jest. - powiedział Yoongi. Jego pewność siebie i słowa wprowadziły dziewczynę w stan zawieszenia.
- To, że zabierasz mi dziewczynę, którą kocham nie upoważnia cię do niszczenia jej życia. - tym razem to Jungkook złapał jego kurtkę i popchnął w tył, powodując upadek starszego chłopaka. Yull zamknęła oczy, wydając z siebie cichy pisk, zwracając tym samym uwagę chłopaków. Przetarła powieki, słysząc jak oboje gdzieś znikają i uniosła głowę z teatralnym zmęczeniem.
Pokręciła nią, zbierając się na górę, a gdy wpadła na Jungkooka, który wymykał się do łazienki, złapała go za nadgarstek.
- Spójrz na mnie. - powiedziała z powagą. Jego charakterystyczna, biała koszulka była splamiona krwią, a resztki zaschły na wardze. Postanowiła za wszelką cenę dowiedzieć się o co chodzi. Zagram w waszą grę. - pomyślała i ujęła w dłoń jego policzek, wyciągając się w górę na palcach od stóp. - Co Ci się stało, skarbie? - spytała nieco ciszej.
Mina Jeona, którą zobaczyła była nie do opisania. To zapewne przez czułe słówko, które rzuciła w jego stronę. Pamiętała jednak, żeby nie przesadzać i nie skrzywdzić wyższego, tym bardziej, jeśli żywił do niej jakiekolwiek uczucia.
- To nic takiego. - uśmiechnął się delikatnie. - Mam słabe żyłki w nosie i po sporym zmęczeniu pękają. - wzruszył ramionami, wciągając ją do łazienki. - Gdzie byłaś? - spytał, udając, że o niczym nie wie.
- Byłam na spacerze. - westchnęła, przyznając samej sobie rację i zabrała mu koszulkę z dłoni, mocząc w misce z wodą, której wcześniej nalała. - Coś mnie ominęło? - spytała, trąc materiał o siebie.
- Tylko wspólny wieczór na kanapie. - odetchnął, zachodząc ją od tyłu i wtulił się w jej plecy. Przymknęła powieki tracąc orientację, po czym upadła do miski pod ciężarem Jungkooka. Zaśmiała się cicho pod nosem i pokręciła głową.
- No już, ciężki jesteś. - klepnęła go lekko w ramię, wychodząc w mokrych ubraniach z połamanej miski. - Spójrz, do wyrzucenia. - pokręciła głową, kiedy przyciągnął ją niespodziewanie do torsu i złożył pocałunek na wargach.
Odsunęła go od siebie, patrząc na zawiedzioną twarz starszego i zebrało jej się na wyrzuty sumienia.
- Nie powinniśmy. - szepnęła w jego stronę, mimowolnie opierając czoło o ciepły tors. Nie mogła się powstrzymać, żeby nie przeciągnąć palcami po jego skórze, co wywołało u niego dreszcz.
- Bo praktycznie przespałaś się z Yoongim? - zapytał, unosząc lekko swój ton.
- Bo... - zaczęła, nie mogąc znaleźć żadnego, choćby racjonalnego wytłumaczenia.
- Bo mnie nie kochasz. - padło z jego ust, tym samym odbierając jej mowę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro