Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

VICTOR

Teraz kiedy widziałem go z bliska, moje serce jeszcze szybciej waliło niż wtedy gdy oglądałem jego występ. Było w nim coś niezwykłego i nie chodzi mi o moc ożywiania iluzji (jak to je fachowo nazywało), ale w jego oczach było coś takiego, że miało się wrażenie jakby przed tobą stał sam król. Wątpię jednak by zdawał sobie sprawę z własnego autorytetu, pomyślałem patrząc z rozbawieniem jak chłopak cały się zarumienił.

-T-ty j-jesteś - zaczął jąkając się, a ja uśmiechnąłem się do niego by dodać mu nieco odwagi. Jaki on śliczny, westchnąłem w myślach patrząc na zmierzwione po śnie, czrne włosy i zdumione, czarne oczy. Był niski i szczupły, ale z tego co zauważyłem to przydałoby mu się zrzucić dwa kilo dla większej wytrzymałości. Musi też więcej biegać, żeby wyrobić mięśnie, gdy to zrobi jego magia będzie o wiele silniejsza. Jego stan fizyczny to jednak nie kłopot, myślałem dalej, tylko to co siedzi mu w głowie. Będziemy musieli go przekonać, że da radę i nie przegra następnych zawodów. Ale coś czuję, że nie będzie to łatwe zadanie.

-Victor Nikiforov?- wykrztusił w końcu, a ja wróciłem do rzeczywistości.

-Tak- przytaknąłem uśmiechając się do niego jeszcze szerzej. Jeżeli mam być szczery, to chłopak bardzo mi się spodobał. Miałem ochotę się na niego rzucić i pozbyć tych problematycznych spodenek, ale wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. A przynajmniej nie teraz, kiedy to on pierwszy raz ze mną rozmawiał.

-Skąd mnie znasz?

-Z internetu- wyjaśniłem. Uznałem, że może lepiej by było gdybym nie wspominał o tym, że widziałem jego fatalny występ. Mógłby się wtedy jeszcze bardziej załamać, a tego chciałem uniknąć za wszelką cenę. -Bardzo zaciekawił mnie twój pokaz i postanowiłem odwiedzić Japonię by cię odwiedzić i trenować.

-Że co proszę?!- zawołał zdumiony, a ja skrzywiłem się, ponieważ mógł kogoś obudzić. To jego rodzina, a ja się tym zamartwiam, westchnąłem. - Ty chcesz mnie trenować?

-A co ja właśnie powiedziałem?- zirytowałem się, ale na widok jego ogłupiałej miny cicho zachichotałem.

- Ale jak to? Przecież...

- Normalnie - wzruszyłem ramionami, a on wytrzeszczył oczy. Widząc to jęknąłem z zawodem, ponieważ liczyłem na to, że obejdzie się bez wyjaśniania. A po za tym, co ja miałem mu powiedzieć? Że odkąd go zobaczyłem, każda moja myśl była mu poświęcona?
Nie mogłem tego wyznać, przecież spaliłbym się ze wstydu! A tak w ogóle to on nic do mnie nie czuł poza podziwem, dodałem w myślach, a w sercu poczułem nieprzyjemny ból. Nienawidziłem kiedy ludzie widzieli tylko we mnie sławnego magika, który nadaje się tylko na rozrywkę i znając życie, pewnie by mnie nie rozpoznawali gdybym nie był sławny.

-Czemu się każdy na mnie uparł?!- warknął niespodziewanie chłopak i spojrzał na mnie wściekły. -Czy tak trudno zrozumieć, że nie chcę wracać?!

- Ale nie możesz się poddawać!- zawołałem zaskoczony jego gwałtowną reakcją. Aż tak go zabolała przegrana?, spytałem sam siebie. -Człowiek uczy się na błędach Yuuri.

- Ale mój błąd był zbyt duży. Wybacz, ale nie mam zamiaru nikogo więcej zawieść - dodał cicho, a ja zesztywniałem. To o to mu chodzi?! Martwi się, że zawiedzie kogoś innego niż samego siebie i dlatego nie chcę już brać udziału w rywalizacji?

- Ty masz to robić dla siebie, a nie dla innych!- jęknąłem. Musiałem tego chłopaka nauczyć znacznie więcej niż myślałe, nie wiedział nawet podstawowych rzeczy.

- Nie ważne. Pogadamy jutro - dodał i zaczął zamykać drzwi, jednak szybko je otworzył jakby dopiero sobie o czymś przypomniał. Podszedł do dwóch par drzwi tuż koło siebie i zaczął w nie walić.

-Niech któryś z was go przenocuje! -zawołał, a ja patrzyłem jak dwie pary drzwi otwierają się w tym samym momencie, a w nich stanął Otabek (wiedziałem z artykułu o Yuurim, na którym miał zdjęcie z całą rodziną) i mój brat. A co on tu robi?, zdziwiłem się. Miał przecież zamieszkać w jakimś hotelu, a nie wpraszać się Yuuri'emu do domu!

-Dlaczego my?- spytał zły Jurij, a ja zmierzyłem go morderczym spojrzeniem.

-Ponieważ podsłuchowaliście, a ja dzięki Flin'owi mam przerąbane i chcę iść spać. Poza tym to twój brat- dodał patrząc na mnie i Jurij'a. Zaskoczyło mnie to, że wiedział o naszym pokrewieństwie, ponieważ ja i mój brat staraliśmy się to ukrywać. Bo po co niby ludzią aż taka wiedza o nas? My też potrzebowaliśmy nieco prywatności.

-Skąd wiesz?- spytał Jurij.

-Zgadłem - wzruszył ramionami i mijając mnie wszedł do swojego pokoju nawet na mnie nie patrząc. Nie spodobał mu się mój przyjazd, pomyślałem ze smutkiem, ale i pewnym zadowoleniem. Oznaczało to, że nie traktował mnie jak gwiazdę, którą trzeba całować po tyłku, ale za normalnego człowieka. Coś czuję, że od tego dnia moje życie stanie się znacznie ciekawsze.
  Odwróciłem się w stronę chłopców i wyszczerzyłem do nich zęby, na co obaj się skrzywili.

-To który z was mnie przekima?

                         ♡♡♡
YUURI

Schodząc rano na śniadanie miałem nadzieję spotkać tam Victora. Przez całą noc myślałem nad jego słowami i w końcu uznałem, że ma rację. Nie ma co ukrywać, że tęskniłem za pokazami i bardzo chciałem do tego wrócić, ale coś mnie powstrzymywało. I pomyśleć, że tylko dzięki paru zdaniom Victora udało mi się podjąć decyzję, pomyślałem z rozbawieniem i zatrzymałem się gwałtownie widząc w mojej kuchni dość ciekawy widok. Ciekawy i bardzo podniecający, dodał cichy głos w mojej głowie. Zignorowałem go patrząc jak przy mojej kuchni stoi nagi od pasa w górę Victor. Był to niezwykły widok, ponieważ żadko można było zobaczyć mężczyzn z tak idealnie wyrzeźbionymi mięśniami brzucha. Piękny, tylko tyle byłem w stanie pomyśleć patrząc jak smaży sobie jajecznicę. Muszę przyznać, że dziwnym sposobem Victor idealnie pasował do mojej kuchni, zupełnie tak jakby tam było jego miejsce. Trochę to dziwne, ale podobało mi się to. I kto by pomyślał, że najsławniejszy na świecie mag, będzie chciał mnie trenować? Może jednak marzenia się spełniają?

-O Yuuri!- zawołał srebrnowłosy, a ja podskoczyłem zaskoczony. Nawet nie zauważyłem kiedy Victor do mnie podszedł! -Jak się spało?

-Dobrze- skłamałem, ponieważ cały czas myślałem nad jego słowami. I nie tylko. Chyba coś zacząłem sobie uświadamiać, ale było to tak nierealne, że szybko odrzuciłem tę myśl. -Wiesz co?

-Tak?

-Chcę jednak, żebyś mnie trenował, ale jeżeli przegram to zostawisz mnie w spokoju- dodałem, a on uśmiechnął się z triumfem.

-Zgoda! - podał mi dłoń, którą szybko uściskałem. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja zamarłem widząc w morskich oczach Victora ogień. Chciałem się do niego przesunąć i zatopić ręce w tych pięknych włosach, ale się powstrzymałem i jako pierwszy zabrałem rękę.- To od czego zaczynamy?

-Od twojej diety. Masz schudnąć dwa kilo- dodał wesoło, a ja jęknąłem. Czeka mnie ciężkie parę miesięcy.

Koniec rozdziału 4. Jak myślicie kiedy Yuuri i Victor zrozumieją co do siebie czują?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro